POLECAM

wtorek, 2 lutego 2021

Plany wydawnictwa Stalker Books na lata 2021-2022

Dziś miał tu wskoczyć raport z biblioteczki za styczeń, ale skoro „takie” pytanie – o repertuar Stalker Books na najbliższe dwa lata – się pojawiło, to ujawniam :D To taka trochę dziwna rzecz, bo katalogi wydawnictwa są wyłącznie w wersji papierowej, a tę dostają klienci do zamówień. Skoro dostałem Kresa, to dostałem i katalog. Zaraz zrobię przegląd, ale jeszcze jedna uwaga: katalog nie obejmuje planów w całości, a jedynie te książki, do których już są gotowe okładki. No to seriami:

Klasycy amerykańskiej SF

Przede wszystkim wyjdą w bieżącym roku trzy kolejne (10-12) tomy antologii Złoty wiek SF, do tego antologia „króciaków”: Pierwsze lądowanie (antologia Drugie lądowanie wyszła w 2019)

Wyjdą też dwie kolejne pozycje pisarza, którego opowiadania lubię: Stanleya G. Weinbauma. Z tym że Weinbaum nie napisał nie wiadomo ile, bo zmarł młodo – miał zaledwie trzydzieści trzy lata, a z opowiadań Stalker „wystrzelał” się już w 2019 roku. Polecam ten zbiór opowiadań, ma to tytuł Drapieżna planeta.

Nie, nie czytałem wydania z Stalkera. Z Weinbaumem zetknąłem się po raz pierwszy w antologii Droga do science fiction, tom 2 (wydała to u nas niezawodna Alfa w 1986 roku). Było tam opowiadanie Odyseja marsjańska o Twillu, strusiopodobnym obcym z Marsa. Wtedy było to łoł – zwłaszcza pomysł oparcia życia nie na węglu, a na krzemie. Więc już sam doszukałem, że dwa zeszyciki, łącznie sześć opowiadań Weinbauma wydały Iskry (Odyseja marsjańska i Lotofagi). W zbiorze Stalkera mamy aż dziesięć opowiadań.

Teraz Stalker sięgnął do dłuższej formy – ale Weinbaum podobno znacznie lepiej wypada w opowiadaniach. W każdym razie Stalker zapowiada powieści: Nowy Adam (The New Adam z 1939 roku) i Tamten mroczny (The Dark Other; wydane pośmiertnie w 1955).

Wyjdzie także (w 2022 roku) zbiór opowiadań Charlesa Tannera o Tumitaku, były to bardzo popularne w PRL opowiastki, acz mimo tej popularności, wydawca (Iskry) ograniczył się do zesztówek z dwoma tylko opowiadaniami (Tumitak z podziemnych korytarzy oraz Tumitak na powierzchni ziemi). Teraz Stalker chyba rzuci całością, czyli czterema opowiadaniami. Taka ciekawostka: trzy z nich zostały opublikowane za życia Tannera (zmarłego w 1974 roku), a ostatnie wydano pośmiertnie dopiero w 2005. O czym to jest, notka wydawnicza z Iskier:

cykl o przygodach młodego śmiałka Tumitaka, żyjącego w czasach, kiedy ludzkość została zepchnięta pod ziemię przez najeźdźców z Wenus. Tumitak swoimi bohaterskimi czynami przypomina ludziom o ich właściwym miejscu na Ziemi i ich godności, budząc w nich odwagę i chęć czynu.

Ukaże się również (2022) książka Leigh Brackett – pani w Polsce znana jest tylko z dwóch opowiadań wydanych w antologiach przed Potopem. Ale teraz tytuł, który każdemu miłośnikowi fantastyki coś powie: Imperium kontratakuje – Brackett była współautorką (wg niektórych – główną autorką, wg innych – jej pomysły wykorzystano mało co) scenariusza do tej (moim zdaniem, najlepszej) odsłony Gwiezdnych wojen. Jej chyba najgłośniejsza powieść Shadow Over Mars z 1944 roku dostała w 2020 nagrodę Retro Hugo.

Nie wiem co chce zawrzeć Stalker w swoim tomie Ginący Wenusjanie, więc nie będę się produkował – acz sądzę, że będzie to „coś” z cyklu o Ericu Johnie Starku.

Dalej już krótko. Choć zwrócę uwagę na takiego autora, jak Randall Garrett. To twórca podgatunku kryminał fantasy – jego cykl o detektywie Lordzie Darcy ukazywał się w latach 1964-1979 (+ dwa opowiadania wydane pośmiertnie w 2002 roku), czyli znacznie wyprzedził Stevena Brusta (cykl Taltos z lat 1983-2011), Mike Resnicka (cykl Mallory z lat 1987-2009) czy Glena Cooka (cykl Garrett z lat 1987-2013). Nieprzypadkowo Cook swojego bohatera nazwał Garrett – to hołd złożony właśnie Randallowi Garrettowi. Niestety, Wojciech Sedeńko nie lubi fantasy, lubi SF, więc dostaniemy powieści SF Garretta.

Do rzeczy, Stalker zapowiada:

H. Beam Piper, omnibus z trzema powieściami z cyklu Terro-Human – 2021.
Keith Laumer Król miasta (z 1961 roku) – 2021.
Algis Budrys Cytadela (tytułowe opowiadanie z 1955 r.) – 2021.
Murray Leinster Zapomniana planeta (1954) – 2021.
Frederik Pohl i Lester del Rey Dopuszczalne ryzyko (1955) – 2021.
Randall Garrett Niemądre dziecko (1962) – 2022.
Randall Garrett Super mózg (1963) – 2022. Nie mam pojęcia dlaczego na okładce nie uwzględniono współautora powieści, czyli Laurence M. Janifer.
Mack Reynolds Pojutrze (1976) – 2022.
Mack Reynolds Walka (nie mam pojęcia, jaka będzie zawartość, być może to Dogfight z 1973) – 2022.



Klasycy radzieckiej SF

Nazwiska w większości znane. Novum to duet Isaj Łukodianow i Jewgienij Wojskunskij. Podobno Strugaccy uznali te ich powieści za absolutne klasyki. O duecie Łukodianow – Wojskunskij można coś przeczytać w czasopiśmie Urania z 2008 roku – o tutaj (artykuł Zbigniewa Dworaka, nieżyjącego już polskiego pisarza SF).

Zapowiedzi Stalkera:

Kir Bułyczow Spadkobierca – 2021.
Kir Bułyczow Atak na Dulber – 2021.
Kir Bułyczow Powrót z Trapezuntu – 2021.
Kir Bułyczow Ostatnia wojna – 2021.
Jewgienij Gulakowski Obca przestrzeń – 2021.
Jewgienij Gulakowski Obca planeta – 2021.
Jewgienij Gulakowski Gwiezdny most – 2021.
Władymir Michajłow Pięciu na Deimosie – 2021.
Władymir Michajłow Drzwi z tamtej strony – 2021.
Iwan Jefremow omnibus Mgławica Andromedy + Serce węża + Pięć obrazów – 2021.
Iwan Jefremow Godzina Byka – 2021.
Iwan Jefremow Gwiezdne okręty – 2021.
Isaj Łukodianow i Jewgienij Wojskunskij Załoga „Mekongo” – 2021.
Isaj Łukodianow i Jewgienij Wojskunskij Ur, syn Shama – 2022.
Jewgienij Parnow i Michaił Jemcew Dusza świata – 2022.
Sewer Gansowski Wieża – 2022.


Antologie Złoty Wiek

To chyba coś nowego – wydania w twardych oprawach. W zapowiedziach trzy książki, wszystkie na 2022 rok. Dwa tomy Złoty wiek science fiction, chyba amerykańskiej i tom Klasyka radzieckiej fantastyki.

Narodziny SF

To najbardziej interesowało „pytka”. Mają się ukazać cztery tytuły (pamiętajmy jednak, że to nie jest cały repertuar):

Olaf Stapledon Budowniczy gwiazd (1937) – 2021.
Aleksander Bielajew Ariel (1941) – 2021.
Edward Bellamy Patrząc wstecz 2000-1887 (1888) – 2022 (powieść wydana u nas jeszcze w XIX w. pt. W roku 2000).
Herbert George Wells Rzeczy, które nadejdą (1935) – 2022.

Poza serią, z takich prehistorycznych staroci, ukażą się cztery książki Edgara Rice Burroughsa – jedna z cyklu marsjańskiego (John Carter z Marsa) i trzy z cyklu księżycowego (Dziewczyna z księżyca; Ludzie z księżyca i Czerwony sokół). Wszystkie w 2021 roku. Z wypowiedzi Sedeńki na blogu można wnioskować, że chce wydać całość tego cyklona Burroughsa, czyli także Tarzana. Ale to pieśń przyszłości.

Archiwum polskiej fantastyki

Nie będzie dużo ilościowo, ale obficie jakościowo. Bo wyjdą tylko dwie książki, obie w 2021.

Bez wątpienia wydarzeniem będzie kolejna powieść duetu Tadeusz Markowski – Marek Żelkowski. To teraz młodzieży objaśnię czemu to będzie wydarzeniem. Otóż dawno, dawno temu Markowski napisał dwie książki: Umrzeć, by nie zginąć (1984) i Mutanci (1989). Wówczas zapowiadał także część trzecią – byli tacy, którzy przechwalali się, że to widzieli i czytali. Ludzie różne omamy mają, a w rzeczywistości długo Markowski milczał. Aż Wojtek Sedeńko wpadł na pomysł, żeby Markowskiego sparować z innym pisarzem, który napisze książkę pod nadzorem i na podstawie pomysłów Markowskiego. Markowski się zgodził, współtwórcą został Żelkowski.

W 2020 roku ukazało się ich dzieło Dzieci Hildora. A panom najwyraźniej współpraca się spodobała i na rok 2021 zapowiedziano czwartą część cyklu: Władcy Hildora.

Równie istotnym wydarzeniem będzie pierwsze książkowe wydanie Sfory Tadeusza Oszubskiego, nominowanej do Nagrody Zajdla. Powieść poprzednio wyszła w niskonakładowym czasopiśmie Voyager w 1992 roku. I doczekała się statusu kultowej, a Oszubskiego sam Sapkowski wciągnął na podium najlepszych polskich twórców fantasy – obok siebie, oczywiście, i Kresa.

Poza tym wyjdzie, ale już poza serią, kolejna książka Marka Oramusa.

Ciekawa fantastyka

To seria twardookładkowych książek, głównie polskich autorów, choć nie tylko.

Oczywiście w 2021/2022 mają się ukazać nowe książki Feliksa W. Kresa:

Żeglarze i jeźdźcy – 2021.
Szerń i Szerer – 2022.

Sam już dostałem sześć tomów Księgi całości – kto nie kupił, ten gapa (sam bym o mało taką gapą został), bo już nie ma, a wydane naprawdę fajnie (pomijając te nieszczęsne grafiki): oprawa szyto-klejona z dostatecznie grubym grzbietem, przyzwoity papier i cena chyba finalnie niższa, no może porównywalna z badziewnym wydaniem, które zapowiada Fabryka Słów. Do tego dwa nowe tomy ze Stalkera będą dla nabywców całego cyklu, że zacytuję Wojtka Sedeńkę:

Jest stworzona lista mejlowa wszystkich, którzy kupili 1-6. Do nich pójdzie informacja, że kolejne będą dostępne, za ile i kiedy.

Tak dodam, że te dwa nowe tomy nie wyczerpują planów Kresa, bo chłop nabrał wiatru w żagle i jak zdradził Sedeńko, snuje dalsze literackie plany. To ja trzymam kciuki.

Sukces Księgi całości dał też chyba wiatr w żagle Sedeńce i już zapowiada kolejne takie porządne wydania – tym razem padło na Eugeniusza Dębskiego i człeka trzech imion bez nazwiska (napisał to człowiek dwóch imion bez nazwiska :D ) czyli Piotra Witolda Lecha.

Dębskiego ma wyjść cykl o Owenie Yeatesie, detektywie w świecie przyszłości. To będą omnibusy, po dwie oryginalne książki w jednym woluminie. Dotąd ukazało się dziewięć książek o Yeatesie, dziesiąta już jest napisana, więc wyjdzie pięć omnibusów. Sam tego nie kupię, bo nie jestem wielkim fanem Dębskiego. W każdym razie cykl ma się ukazać w całości w 2021 roku.

Lubię natomiast Piotra Witolda Lecha – dość ongiś kontrowersyjnego pisarza, że zacytuję jakie zdanie miał o nim Jacek Inglot:

Piotr Witold Lech jest – w mym głębokim przekonaniu – grafomanem (czyli osobnikiem pisującym dzieła literackie, mimo iż nie ma talentu – Kopaliński), z jednego podstawowego powodu: jego proza gwałci to, co zwykliśmy nazywać gramatyką języka polskiego. Pan Piotr Witold Lech ma za nic zasady składni i stylistyki, nie wspominając o interpunkcji. Uprzejmie informuję, że zasady te są skodyfikowane i objęte normą językową  można się z nimi zapoznać podczas pięciu lat studiów polonistycznych. Nie można przyznać tytułu pisarza człowiekowi, który popełnia podstawowe błędy składniowe i gramatyczne i nie potrafi w jasny i logiczny sposób konstruować zdań w języku ojczystym, do czego program szkolny zobowiązuje każdego absolwenta szkoły podstawowej.

Do tego poleciały określenia typu: infantylne zadęcie, parodia literackiej polszczyzny, językowa toporność, zdania boleśnie oczywiste, prostackie i schematyczne, balansujące na granicy poprawności.

I tu był rozdźwięk między opiniami recenzentów (mieszających Lecha z błotem) i czytelników, którzy kupowali jego książki na pniu (sam mam cztery: Dżamis; Twierdza Kozic; Rokhorm z ARON; Jeszcze raz Abhum). Lech popularność zdobył także w Czechach, gdzie życzliwie oceniali go nie tylko czytelnicy, ale też krytycy (jest opcja, że tłumacz i redaktor podciągnęli teksty językowo).

W serii ma się ukazać pięć książek Lecha, raczej SF, a wydawca reklamuje to jako fantastyka przygodowa z erotyką w tle. Nie ma to daty wydania, więc pewnie część pozycji ukaże się w 2021, a część w 2022.

W tej serii wyjdzie jeszcze tomik opowiadań (chyba opowiadań, bo z tego autor słynie) Wojciecha Szydy: Sajens fikcje (2021) oraz wznowienie najgłośniejszej chyba pozycji z niemieckiej fantastyki, czyli Sakriversum Thomasa R.P. Mielke (2021). Sam kupiłem w 2020 stare wydanie miękkookładkowe, ale pewnie i na twardo kupię (czy to będzie już objaw chorobowy, jeśli do dwóch wydań – bo mam też prastare w odcinkach w Fantastyce – dokupię trzecie? :D).

Poza serią, ale też na twardo wyjdzie (w 2021) antologia Mars 2021. Teksty premierowe. Wśród autorów jest parę ciekawych nazwisk, jak Mirosław P. Jabłoński, Krzysztof Kochański, Paweł Majka, Jan Maszczyszyn itd.

Trochę dobra wyjdzie :) Sam polecam książki Stalkera, bo to kawał historii polskiej, zachodniej i wschodniej fantastyki.


31 komentarzy:

  1. Ech, żeby jeszcze te wydania (standardowe) były jakiejkolwiek jakości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz dostanę Bułyczowa "Przełęcz", to napiszę jak to się prezentuje (bo Sedeńko zmienił szatę graficzną, to może i jakość się poprawiła). Natomiast te twardookłądkowe są wydawane naprawdę fajnie - lepiej niż z Maga czy Albatrosa. Bo:

      1. Oprawa szyto-klejona.
      2. Grzbiet na półokrągło, odpowiednio gruby i dobrze przylegający do okładki.
      3. Okładka lakierowana, bez wynalazków typu meszki itd.
      4. Bardzo ładny papier.

      Grafiki okładowe w przypadku Kresa do dupy, ale Maszczyszyn ma bardzo dobre, a Boruń & Trepka co najmniej przyzwoite. Ale nawet w przypadku Kresa bardzo ładnie prezentują się grzbiety, a na półce przecież te głównie widać.

      Usuń
  2. Mam od nich dosłownie kilka książek, także w sumie nowości mnie "nie ruszają", bo najpierw trzeba byłoby skompletować inne. Ale szkoda trochę, że Stalker leży pod kątem marketingu. Poza osobami mocno siedzącymi w temacie ludzie nie wiedzą o ich istnieniu. A choćby konto na Instagramie by wystarczyło, by można było ich oznaczać i łatwiej promować, bo ważne fantastyczne rzeczy tam mają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko Stalker wydaje niskonakłądowo, więc nie wiem czy ich jakieś wielkie promocje interesują. A tak, wydają rzeczy ważne, np. teraz jest do kupienia "Trylogia międzygwiezdna" Borunia i Trepki i to w dwóch wersjach (przypomnę, że autorzy poprawiali tekst, początkowo ostro naszpikowany komunistyczną propagandą, bo pierwsze wydanie było jeszcze w latach 50., czyli stalinowskich, więc tak było trzeba - t. 1 ukazał się w 1953 w odcinkach w gazecie i w 1954 w formie książkowej, już poprawione wydanie wyszło w 1957, a potem znowu poprawione w latach 80.). W eSeF są dwie wersje:
      1. Z lat 50. w twardej szyto-klejonej oprawie.
      2. Z lat 80. na miękko.

      Usuń
    2. Pewnie gdyby zainteresowanie było większe to i nakłady poszłyby w górę, bo inne działanie byłoby trochę nieuzasadnione.
      Będę coś pewnie sprawdzać i wybierać, ale najpierw muszę się ogarnąć to co mam na półkach. XD

      Usuń
    3. Z nakładami u Sedeńki jest tak:

      1. Te fajne wydania, jak Kresa, są limitowane. To celowo niewielkie nakłady więc w tym segmencie zwiększone zainteresowanie Sedeńki nie interesuje. Śmiem przypuszczać, że tak są robione umowy z autorami: wydanie za niewielką (lub żadną) kasę, ale bardzo ograniczony nakład i bez blokowania ewentualnych innych wydawców (dlatego Kresa może jednocześnie wydawać Fabryka).

      2. Miękkookłądkowe - druk cyfrowy, niemal na żądanie. Jak się wyczerpuje nakład danej książki, to dodrukowują z 50 egzemplarzy, więc to jest utrzymywane w ciągłej sprzedaży. Teraz pytanie: o ile promocja w socjalmediach może zwiększyć sprzedaż? Bo nabywcy to najczęściej ludzie w wieku 40+, którzy na fantastyce zęby zjedli i do Sedeńki tak czy inaczej trafią, a obsługa fanpage jednak wymaga czasu własnego lub nakładu finansowego.

      I czasami zwiększenie sprzedaży wcale nie skutkuje zwiększonymi dochodami. Bo patrz, tak jak jest teraz - Sedeńko sam w większości ten biznes ogarnia, sam odbiera telefony od klientów (wiem, bo dzwoniłem), sam jest transportem, redakcją, korektą, drukarnią. Zwiększenie sprzedaży skutkowałoby koniecznością zatrudnienia dodatkowych ludzi, a to już staje się ryzykowne, bo przychodu zwiększysz o 2000 zł, a jeden zatrudniony człowiek "zje" 3500.

      Taki pomysł na biznes - małą łyżeczką z małym ryzykiem. Sądzę, że wie co robi, bo już próbował chochlą (jak było Solaris, gdzieś do 2014 wydawał "normalnie") i nie wyszło.

      Usuń
    4. W sumie, jeśli tak to wygląda... Ale że ogólnie lubię po prostu SM i jakoś tak cieszy mnie, gdy pod tym kątem wydawca działa dobrze i sprawnie to aż sama mam ochotę coś takiego czasem wolontariacko prowadzić. XD Z tym że wiem, jak ten "wolontariat" wygląda od kuchni. Pomagam rodzicom z psami. Ogarniam fejsa i stronę, ale często doproszenie się o zdjęcie, albo napisanie tekstu, który będzie im odpowiadał, jest i czasochłonne, i irytujące, bo ja wiem swoje i oni też wiedzą swoje, a jak mi zależy, to nie odpuszczę, wiec potem wychodzi nic. :D
      Ja w ogóle z Solarisem-Solarisem miałam tylko jedno bliższe spotkanie przed laty. Trafiłam na dwie książki z trylogii "www" w jakimś przypadkowym sklepie w Opolu, a potem trzeci dokupowałam online. Ale wtedy się mocno sparzyłam, bo książka była chyba stosunkowo droga, a jej oprawa różniła się od pozostałych. Była gorzej jakości, nie miała skrzydełek i chyba format też był nieco inny. No a świadomość, cóż to jest ta cała firma, przyszła jednak dużo później.

      Usuń
    5. >Była gorzej jakości, nie miała skrzydełek i chyba format też był nieco inny<

      Najprawdopodobniej trafiłaś na początek zmiany. Mam to samo z cyklem Roberta Silverberga "Majipoor" - siedem tomów wydanych ze skrzydełkami, ale to był jeszcze "normalny" druk w normalnej drukarni, a tom 8 drukowany cyfrowo, bez skrzydełek, chyba ciut wyższy i ciut węższy. Z Majipoorem jest o tyle gorzej, że grzbiety tych 8 tomów miały tworzyć panoramę i się troszku rozjechała :D

      Usuń
    6. W takim razie to na pewno było to, dokładnie takie różnice były. I w ogóle to z tego, co widzę dwa tomy "www" są cały czas dostępne, trzeci - nie. A szkoda, bo to ogólnie naprawdę przyjemna trylogia. Była jednym z cykli, przez który przekonałam się bardziej do SF. Tylko domknięcie wypada słabo.

      Usuń
    7. Katrina
      Sam tego nie kupiłem, bo jakoś blurby tego Roberta J. Sawyera wskazywały na literaturę klasy co najwyżej C (nie kupiłem też trylogii Neandertalska paralaksa), a cykl "www" dodatkowo zalatywał mi cyberpunkiem, którego nie trawię. Ostatnio nawet zastanawiałem się nad kupnem Neandertalskiej, ale w taniej księgarni (3telnia) były tylko chyba tomy 2-3, więc odpuściłem. Mówisz, że to dobre? Bo Neandertalską może bym kupił (ale www na pewno nie).

      Usuń
    8. Ja od Sawyera znam tylko to "www". I generalnie to dość lekkie, ale realistyczne SF, tzn. mamy "nasz" świat z jednym wynalazkiem i jednym nagłym zdarzeniem, które zmienia wszystko. Ogółem teraz pewnie oceniłabym to słabiej, bo też takie motywy nie są mi zupełnie obce, ale wtedy były. Cyberpunku tam jakoś szczególnie nie ma... chyba że obecność jednego wynalazku tak potraktujemy. Trochę to takie czytadło z ciekawym "co by było gdyby". I z tego, co pamiętam, to ta 15-latka była nawet sensowna i powieść nie zalatywała za mocno młodzieżówką. Inne elementy były ważniejsze. No ale też czytałam to jakoś w 2015.

      Usuń
    9. >Cyberpunku tam jakoś szczególnie nie ma...<

      Może, ale skoro reklamowane to było jako książka o: "narodzinach sztucznej inteligencji w Internecie". Tudzież:

      >Niewidoma od urodzenia, piętnastoletnia Caitlin Decter otrzymuje implant, który ma sprawić, że zacznie widzieć. Niespodziewanie, produkt najnowszej technologii pozwala jej "widzieć" rzeczy niedostępne ludzkiemu oku - procesy zachodzące w wirtualnym świecie<.

      >W Sieci budzi się tajemnicza świadomość, która nade wszystko pragnie nawiązać kontakt<.

      >Rząd USA po pierwszej próbie zniszczenia osobliwości - Webmindu - pierwszej świadomości cybernetycznej powstałej w wyniku kilku przypadkowych działań w Internecie, oficjalnie nie pragnie już zniszczyć SI. Ale jeden z pracowników rządowych próbuje zgładzić sztuczną świadomość na własną rękę<.

      To mnie to śmierdzi cyberkiem - problem wydawcy, jeśli nie umie zrobić sensownego blurba :D

      Usuń
  3. Właśnie ogłosili że jest promocja na e-booki - wszystkie tytuły po 7 zł https://esef.com.pl/pl/c/Ebooki/33
    Jeśli ktoś lubi taką formę czytania to myślę że fajna okazja na uzupełnienie elektronicznej biblioteczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie czytałem o tym na blogu Sedeńki - promocja dobra i długa, bo do końca lutego.

      Usuń
  4. W niemieckiej fantastyce najważniejsze Sakriversum a nie Niekończąca się historia ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo ja wiem, może i masz rację. Na pewno Ende głośniejszy, a czy ważniejszy, to już Niemców trzeba pytać. Kiedyś tu zaglądała Agnieszka z bloga krimifantamania.blogspot.com, która jest tłumaczką z niemieckiego, więc może by nas oświeciła, ale widzę, że od czterech lat jej blog jest nieaktualizowany, więc pewnie ma lepsze zajęcia :)

      Usuń
  5. O to, będą spore zakupy. Szczególnie chciałbym dostać Oszubskiego i Pipera.

    OdpowiedzUsuń
  6. PS. Jeśli chodzi o tego ostatniego, to jak w ogóle spodobały Ci się "Kudłacze"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się podobało, jednak trzeba pamiętać, że to produkt swoich czasów. Ale taki pozytywny, z wielką wiarą w człowieka i jeszcze większą w inne sapienty. I dość ciekawa wizja konfliktu z obcym inteligentnym gatunkiem - nie na polu bitwy, a na sali sądowej.

      Ale trochę mnie przerażają integrale ze Stalkera, bo to trochę za delikatne na taką objętość. Dziś dostałem Bułyczowa - jedno na +: Sedeńko zrezygnował z folii na okładkach, a to dobrze, bo ta folia odchodziła. Jednak dla mnie te okładki mogłyby być ciut grubsze i ze skrzydełkami.

      Usuń
    2. Mi taka starsza fantastyka nawet dobrze podchodzi, więc i oferta Stalkera mi się podoba. Skoro Ci pasowały, to pewnie na dniach zamówię.
      Być może tnie koszta.

      Usuń
    3. W ten sposób niech tnie, bo odchodząca folia tylko wkur... To już lepiej niech jej po prostu nie będzie - Sedeńko zaoszczędzi na wydaniu, a ja na nerwach :D

      Usuń
  7. Czyli ja będę tą gapą skazaną na Kresa z FS XD
    Mogliby też Kaya wydać, ale pewnie to mało możliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak wolałbym, żeby Kaya wydał inny wydawca. Raz, że jakość wydania, dwa, że FS ma chyba dość wyśrubowane wymagania co do poziomu sprzedaży i Kay mógłby nie sprostać (= skończyłoby się po jednym-dwóch tomach). Szkoda, że Zysk i S-ka nie poszedł dalej w wydawanie w stylu Fionavarskiego Gobelinu, czyli na twardo.

      Usuń
    2. Ja byłbym wdzięczny, jakby Kaya wydał ktokolwiek, nawet Fabryka :P. Ale tak, szkoda. Ten omnibus "Gobelinu" nie tylko był fajny, bo na twardo, ale i okładkę miał ładną (związaną przy tym z tematem książki).

      Usuń
    3. Pewnie, że dobrze jakby ktokolwiek to wznowił i zaczął wydawać pozycje Kaya, których dotąd w Polsce nie wydano. Tyle że FS to nie jest wydawca dla Kaya, bo przerwaliby wydawanie po jednym, max dwóch tomach. I do tego Kay, choćby w celach sprzedażowych, powinien być wydany porządnie, a nie byle jak, bo byle jakie można kupić na allegro. Natomiast Fabryka nie umie wydawać porządnie, podobnie jak większość polskich wydawców. Dla mnie porządnie wydają:
      1. Vesper (i to byłby wydawca dla Kaya, bo oni chyba mają znacznie niżej zawieszoną poprzeczkę co do zadowalających wyników sprzedaży; ale ich typowe fantasy czy SF nie interesuje).
      2. Prószyński.
      3. Sedeńko w tej serii "Ciekawa fantastyka".
      4. W.A.B.

      Porządne wydania miękkookłądkowe (skrzydełka, przyzwoity - acz nie zawsze - papier, brak idiotyzmów w stylu meszku):
      Rebis.

      Nie wiem jak jest z Zyskiem, bo dawno nie kupiłem od nich żadnej nowości.

      Usuń
    4. Ostatniego Tolkiena (wznowienie "Listów" i "Gospodarza Gilesa"), wydali porządnie, w twardych oprawach, na ładnym papierze i dużą czcionką. Więc chyba wydawanie takich starszych pozycji wychodzi im nienajgorzej.

      Usuń
    5. Właśnie miałam doprecyzować, że Sedeńko. Gapa ja!
      ale fakt faktem, bym przeczytała Kaya nawet od SQN XD

      Usuń
    6. Istimor Izostar
      Same twarde oprawy nie są wyznacznikiem jakości wydania. Książka w twardej oprawie tylko klejonej jest znacznie delikatniejsza, niż książka w miękkiej. Dobra, zrobię na czasie post o wadach i zaletach różnych opraw, pod kątem "Jak kupować na Allegro, OLX i w grupach facebookowych". Tylko muszę kupić parę książek po taniości, bo nie przeżyją demonstracji wad :D

      Usuń
    7. Wydaje mi się, że książki z Uczty Wyobraźni MAGa miały dość słabe okładki. Pamiętam, że zawsze w biblitece są jednymi z najbardziej zmaltretowanych XD

      Co do Kaya, to mi się jego wydania podobały. Okładki były proste, ale miały klimat.

      Usuń
    8. Zgadza się, okładki z UW mają słabe grzbiety, grubsze pozycje się bardzo "wichrują", acz poza tym UW jest wydawane OK (szyto-klejone i dobry papier).

      Usuń
  8. Tym razem jest to totalnie nie mój klimat. ;)

    OdpowiedzUsuń