POLECAM

niedziela, 31 lipca 2022

Klejdry akuratne i nieakuratne zez fantastycznego fyrtla (nr 003)

Na początek zła wiadomość – jest drogo, a będzie jeszcze drożej. Jednak o tym za chwilę, bo teraz wjeżdża Las Ożywionego Mitu. Pisałem, ale powtórzę – chciałbym, żeby to się jakoś sprzedało, żeby wydawca miał motywację do wydania kolejnych części cyklu Mythago Wood.

Jeśli nic się nie zmieni, Las Ożywionego Mitu ukaże się 3 sierpnia. Cena okładkowa: 59,99 zł. Teraz gdzie będzie można kupić. No jeszcze nie do końca wiadomo. Ale na pewno będzie na Allegro, bo wydawca ma tam sklep i ma Smarta, więc dostawa za darmo. Polecam kupowanie na Allegro, bo z tego wydawca ma więcej kasy, a patrz wyżej trzecie zdanie.

Wydanie porządne – na twardo z półokrągłym grzbietem. Tłumaczenie stare Michała Jakuszewskiego, ale z nową redakcją. I posłowiem dr Marty Kładź-Kocot, która naukowo zajmuje się badaniem relacji mitu i fantastyki (a skądinąd znana jest jako pisarka fantasy).

Autorem okładki jest Piotr Bemben, znany polski... tatuażysta. Moim zdaniem, wyszło świetnie i brawo dla wydawcy, że nie ogranicza się do wąskiego kręgu twórców grafik okładkowych (jakbym zobaczył Dark Crayona, to chyba przemyślałbym zakup :D).

Zdaje się, że obie fotki okładki (jedna wyżej, druga niżej) nie do końca oddają rzeczywistość – pierwsza jest zbyt rozjaśniona, a druga (wyjęta z pdf) przyciemniona.

Pojawił się na Allegro sklep wydawcy, więc dorzucam linka:

Tu można kupić Las Ożywionego Mitu bezpośrednio u wydawcy.

* * *

Ceny beletrystyki idą w górę, ale na razie nie galopują tak, jak ceny komiksów czy książek naukowych; jednak problemy są te same, więc zaraz galopować zaczną. Dlaczego? Wiadomo – wzrost kosztów papieru i druku znacznie powyżej inflacji. Przykładowo, jak podał Andrzej Miszkurka z wydawnictwa Mag:

robimy teraz dodruk Ogrodów księżyca, który kosztuje 31 tys. (...) rok temu za taki sam nakład zapłaciliśmy 19 tys. Przy okazji sprzedaż naszych książek po wybuchu wojny spadła o 15-20%.

Czyli mamy wzrost kosztów druku o ponad 63%, a niższa sprzedaż sprawia, że inaczej rozkładają się koszty zakupu praw do wydania, tłumaczenia, redakcji, korekty itp. – po prostu są wyższe w przeliczeniu na sztukę. Dlatego sądzę, że niedługo wydawcy książkowi pójdą w ślady komiksowych.

Dam Wam przykład o ile wzrosły ceny w przypadku komiksów. Najpopularniejszy wydawca, Egmont. Ta sama seria – Hellblazer, aktualnie leci część autorstwa Jamiego Delano. Akurat niedawno kupiłem, jak widać jeszcze w folii:

Tom drugi wydany był 10 listopada 2021, ma 464 strony i cenę okładkową 129,99 zł.

Tom trzeci wyszedł na dniach, 13 lipca 2022. Stron 488, nieco więcej, ale nieznacznie, nie powinno to wpłynąć na cenę. A tu zonk – cena okładkowa: 199,99 zł. Aż 70 zł więcej, czyli wzrost o prawie 54%.

Na forum komiksowym wypowiadał się niedawno szef wydawnictwa Studio Lain – to wydawca, który długo starał się nie podnosić cen powyżej 100 zł. W 2020 roku wydali komiks Wiek Evy za okładkowe 99,99 zł. Dziś, jak twierdzi wydawca, musieliby dać cenę minimum 150 zł, czyli znowu wzrost o około 50%.

Podobnie jest z książką naukową, ale tu trudniejsze porównanie, bo porównuje się rzeczy podobne, np. książka polskiego autora w twardej oprawie mająca około 800 stron z inną książką polskiego autora w twardej oprawie mającą około 800 stron. I takie dokładne porównanie trudno zrobić, jednak śledząc ceny zauważyłem, że:

1. Wydawcy komercyjni starają się nie szarżować z podwyżkami, tym niemniej o jakieś 25% już poszło w górę.

2. Wydawnictwa uczelniane – te mają różną politykę, wszak są dotowane z pieniędzy publicznych. W związku z tym jedni starają się nie podnosić cen, ale inni bez skrupułów walą po całości – podwyżki nawet przekraczające 100%.

A będzie drożej, bo od stycznia bardzo podrożeje prąd. Obstawiam, że rząd w roku wyborczym postara się jakoś złagodzić podwyżkę dla odbiorców indywidualnych, ale z przedsiębiorstwami nie będą się szczypać. Podobno elektrownie już wysyłają do firm informacje o podwyżkach i to o kilkaset procent (300-500%)!

* * *

Wzrost kosztów i inflacja mają dodatkowe skutki. Pierwszy – wydawcy starają się szybko wydawać kasę, bo traci na wartości, więc kupują prawa do wydań różnych różności na maksa. Ale jednocześnie spowalniają wydawanie – czekają na uspokojenie sytuacji.

I kolejny skutek – zapewne będzie pojawiać się mniej nowych autorów, których sprzedaż zawsze jest niewiadomą. Pewnie w tym punkcie ostre cięcie dotknie kaszanę young adult ideolo, ale to akurat pozytywne zjawisko – im tego mniej, tym lepiej. A tak przewiduję właśnie tu cięcia, bo czytelnicy YAI, to w znacznej mierze nastolatki – na utrzymaniu rodziców, z bardzo ograniczonymi budżetami, co zwiększa ryzyko wtopy.

* * *

Ale coś wydawcy puszczać muszą. Więc, po pierwsze, będą stawiać na popularnych autorów – gwarantów przyzwoitej sprzedaży (niestety, najczęściej są to przeciętni lub zupełnie mizerni producenci książek, np. w Magu zdaje się, że za gwiazdy robią: Sanderson, Bardugo, Clare i Kristoff). Po drugie chyba idzie wzmocnienie trendu widocznego od paru lat: stawianie na klasyków, których sprzedaż jest stabilniejsza. Pomijając serie Artefakty Maga i Wehikuł Czasu Rebisu (oraz kilka serii Stalker Books) – można spodziewać się, że wzmoże tu działania Zysk i S-ka (który już przecież wydaje np. Jordana, a także – choć nader anemicznie – klasyków SF, jak Larry Niven czy Iain Banks).

Któreś wydawnictwo, właśnie być może Zysk, zakupiło prawa do wydania bardzo dobrego cyklu SF Gateway Frederika Pohla; wcześniej (dawno temu) wydawało to Solaris, ale nie wydało w całości – rzucili cztery powieści i zbiór opowiadań; zabrakło jednej powieści i dwóch opowiadań. Cykl zdecydowanie polecam. 

I znowu któreś wydawnictwo, zapewne Zysk, kupiło prawa do wydania w Polsce Elryka z Melnibone Moorcocka – to jeden z licznych podcykli cyklu Wieczny Wojownik (właściwie akcja wszystkich powieści Moorcocka umieszczona jest w tym samym multiwersum). Elryk to bez wątpienia klasyka fantasy, acz osobiście wolę inne pozycje tego autora (nie mówiąc już, że w ogóle wolę innych autorów :D) – podcykle Corum i Van Beek Family oraz samostojkę Gloriana.

Jak widać na załączonym obrazku, Moorcocka mam niemal wszystko co wyszło w Polsce (brakuje jednej powieści, samostojki). Elryka dawno temu Amber wydał w całości, więc to mnie nie interesuje. Jeśli miałbym coś tego autora nabyć, to tylko rzeczy jeszcze u nas nie wydane, zwłaszcza drugą trylogię o Corumie i całość Van Beek Family

Ale ewentualnymi zakupami Zyska głowy bym sobie nie zawracał. Z tego co mi wiadomo, np. parę lat temu kupili prawa do wznowienia Widma „Alchemika” Hamiltona, ale ostatecznie uznali, że wydawać nie warto. Z kolei w czerwcu 2019 Zysk nabył prawa do wydania dwóch książek Guya Gavriela Kaya – Dzieci Ziemi i Nieba wyszły przed rokiem, jednak A Brightness Long Ago na razie wcale.

W klasykę SF i fantasy coraz odważniej wchodzi Vesper, dotąd znany raczej z horrorów, ewentualnie dark fantasy. Skoro Mag i Rebis (a także Solaris/Stalker Books) wydają klasykę SF, to Vesper chce postawić na fantasy, acz nie wyłącznie, bo zapowiadają też SF – powieści Gene Wolfe i Trylogię Ryferów Petera Wattsa (stare wydanie Ars Machiny, podobno z fatalnym tłumaczeniem, od dawna jest niedostępne).

Wiadomo, że Vesper zamierza wydać ostatnie kanoniczne heroic fantasy, czyli cykl Kane Karla Edwarda Wagnera. I tu warto dodać, że Wagner – za zgodą  Moorcocka – w jednym z opowiadań o Kane wprowadził wspomnianego Elryka z Melnibone, tym samym łącząc oba uniwersa; oczywiście to opowiadanie również znajdzie się w wydaniu Vespera.

Przypomnę, że świat Kane to quasi-starożytność czy quasi-średniowiecze, ale Wagner napisał też kilka opowiadań z tym bohaterem w czasach współczesnych – w jednym z nich Kane jest narkotykowym dilerem, w innym niezbyt moralnym potentatem wydawniczym. Zapytałem u źródła, czyli w wydawnictwie Vesper: te opowiadania także znajdą się w ich edycji (to chyba najlepiej wydająca firma).


Cykl Kane mam (w połowie od wyd. Amber, w połowie od PhantomPress, przy czym jeden tom zdublowany), ale nie wiem czy nie kupię. Vesper wyda to tak, że nie da rady tylko uzupełnić; chcą wydawać chronologicznie w omnibusach, a w każdym z nich będą i powieści, i opowiadania...

Zapowiedzieli też, że będzie Jack Vance – na początek Umierająca Ziemia (zapewne w omnibusie zbierającym cztery oryginalne tomiki), ale jeśli będzie to jakiś sukces wydawniczy to pewnie pójdą dalej, osobiście uważam, że lepszym cyklem Vance jest trylogia Lyonesse. Jednak przypomnę, że już od roku Vesper zapowiada Bogów Pegāny Lorda Dunsany; najnowsze info jest takie:

prace nad Lordem Dunsanym są już mocno zaawansowane, ale raczej nie zmieści się w naszym planie wydawniczym na ten rok.


Lyonesse raczej od Vepsera nie kupię, Rebis kiedyś wydał to w całości. Natomiast chyba będę zmuszony nabyć Umierającą Ziemię, bo Solaris wydało tylko dwa z czterech tomów, a teraz Vepser chce puścić omnibus; mam obawy, że połowy omnibusa kupić się nie uda :D

Z bardziej mglistych planów, przewijały się w dyskusji Kroniki Thomasa Covenanta Niedowiarka Donaldsona. Przypomnę, że cykl składa się z dziesięciu powieści (dwóch trylogii i tetralogii) oraz opowiadania (to właściwie fragment drugiego tomu Kronik, który z jakiegoś powodu Donaldson usunął, a potem wydał odrębnie) – dawno temu Zysk i S-ka wydał po polsku dwie pierwsze odsłony. Sam chętnie przytulę trzecią, a jeśli dołożą do drugiego tomu to opowiadanie, to będę szczęśliwy i kupię jeszcze raz całość (niestety, u nas wydawcy mają w zwyczaju olewanie opowiadań, przez co cykle często mamy niekompletne).

I znowu bardzo mgliście była mowa o Howardzie, domyślam się, że raczej nie Conan, który względnie niedawno doczekał się dwóch wydań. Mnie bardzo ucieszyłoby wydanie w całości Brana Mak Morna; w całości, czyli razem z kontynuatorami, a jest ich tylko trzech, w tym Karl Edward Wagner będący już w kręgu zainteresowań Vespera; pozostali to David C. Smith i Richard Tierney (ci wystąpili w duecie, więc kontynuacje to zaledwie dwie powieści, a do tego ongiś pisano treściwiej, czyli pewnie całość Brana Mak Morna zmieściłaby się w jednym woluminie). Powieść Wagnera doczekała się pozytywnych recenzji, natomiast Smitha i Tierneya różnych – bardzo krytycznych, ale też umiarkowanie chwalących (przy czym chwalili raczej recenzenci uznający tę powieść za pastisz, a nie kontynuację).

Sądząc po dotychczasowym profilu wydawcy, jest też opcja, że mogą wydać opowiadania lovecraftowskie Howarda.

Klasyka SF jest coraz bardziej u nas dostępna, coraz mniej jest wartościowych rzeczy, które u nas nigdy wydane nie były lub od dawna nie są wznawiane. Toteż wydawcy sięgają już nawet po takich „klasyków”, jak Elizabeth Moon, której kilkanaście książek (space opera, militarna space opera i fantasy) wyszło przed laty w wydawnictwie ISA. Teraz Grupa Wydawnicza Foksal kupiła prawa do wznowienia najlepszej chyba jej powieści: Prędkość mroku (nagroda Nebula za 2003 rok). Ryzykownie zawyżywszy, że jej książki z ISA wciąż walają się po tanich księgarniach... Tym niemniej, akurat Prędkość mroku warto przeczytać.

Niestety, poza tym, że coraz mniej wartościowych rzeczy jest do wydania, to jeszcze prawa do wielu z nich są blokowane na zasadzie psa ogrodnika. Wyżej pisałem o Zysku, ale zdaje się, że Mag blokuje np. prawa do książek Sheri S. Tepper. Przypomnę, że jej Trawa była wśród trzech tytułów otwierających serię Artefakty. Potem Mag zapowiadał (i to nie raz) kolejne jej książki: dwa sequele do Trawy i samostojkę fantasy Beauty (w 1992 roku Nagroda Locusa dla najlepszej powieści fantasy) – oczywiście gucio z tych zapowiedzi wyszło, ale prawa chyba wciąż ma Mag. A Tepper akurat bym nabył...



22 komentarze:

  1. Z innej beczki: pierwszy raz w życiu przeczytałem "Mgławicę Andromedy" Jefremowa (w końcu klasyka, nie?). Polecam. Nie dlatego, że dobre, co to, to nie. Ale zresetuje Panu skalę ocen :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak źle? jakiś czas temu czytałem Sniegowa "Ludzie jak bogowie" - jak to się paskudnie zestarzało:
      https://seczytam.blogspot.com/2021/04/siergiej-sniegow-ludzie-jak-bogowie.html
      Od tej pory z radzieckich klasyków dopuszczam tylko Strugackich i Bułyczowa...

      Usuń
    2. Och, Sniegow to ulubiona lektura mojego dzieciństwa. Pierwsza space opera, jak potem się dowiedziałem, że tak się ten gatunek nazywa.

      Sniegow jest ciekawszy, niż się wydaje, jak się tak głębiej wczytać. literacko oczywiście słabiusi, ale...

      Świat przedstawiony w powieści, niewątpliwie komunizm, jest światem orwellowskim! Jest taka scena gdy bohater pyta "Informację" o spotkaną, nieznaną dziewczynę.

      "Dziewczyna nazywa się Mary Glann, pochodzi ze Szkocji, studiowała na Marsie, dokąd pojechała z ojcem. Ma czterdzieści trzy lata, sto osiemdziesiąt dwa centymetry wzrostu, waży siedemdziesiąt pięć kilogramów, niezamężna. Najważniejsze zainteresowania - hodowla form roślinnych dla planet z wysoką grawitacją i twardym promieniowaniem.
      - Czy ta Mary Glann ma narzeczonego? - spytałem.
      - Nie jest i nie była zakochana."

      Tam jest jeszcze więcej smaczków. Np. jest spór między dwiema koncepcjami: iść z pomocą innym cywilizacjom, czy zająć się budową komunizmu na Ziemi. Nie przypomina to Panu sporu trockistów i stalinistów? A Sniegow siedział w łagrze 10 lat, od 1936. Ciekawe, prawda? Jeszcze ciekawsze: czy "w epoce" ktoś to dostrzegał.

      Usuń
    3. Być może przemycił jakąś krytykę komuny, ale tak wiele wody już upłynęło, że ta ewentualna krytyka jest trudno zauważalna.

      Tak na marginesie, Sniegow nie był Rosjaninem - był Ukraińcem z Odessy, prawdziwe jego nazwisko to Kozieriuk, gdy jego matka wyszła drugi raz za mąż, ojczym go adoptował i odtąd nosił nazwisko Stein. A Sniegow to pseudonim.

      Usuń
  2. Jak zobaczyłem cenę tego najnowszego Hellblazera to w pierwszej chwili pomyślałem że to jakaś pomyłka ale niestety ... rozumiem że jest inflacja i konieczne są podwyżki żeby wydawnictwo zarabiało ale to już wydaje mi się przesadą - taki wydawca jak Egmont myślę że mógłby akurat na tym tytule zmniejszyć swoją marżę a i tak wyszliby na plus; ciekawy jestem jaką będą mieć sprzedaż kolejnego runu Careya bo pewnie sporo osób przestanie kupować serię po takiej podwyżce. Jak patrzę na swoją listę zakupową serii komiksowych to poza Hellblazerem jest na niej jeszcze tylko Sandman, Invisibles i Donżon a serii mangowych kupuję aż 10 - podejrzewam że te podwyżki spowodują że albo ludzie w ogóle przestaną kupować komiksy bo robi się z nich coraz bardziej towar luksusowy albo właśnie w jeszcze większym stopniu zwiększą zainteresowanie mangami bo w ich przypadku, przynajmniej na razie, nie widać tak bardzo tych podwyżek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, podwyżki mnie bolą, acz je rozumiem, bo wydawcy doszli do ściany. Ceny papieru poszły w górę, w zależności od gatunku, o 70-100%. Spadek sprzedaży = wyższe koszty na sztukę praw autorskich, tłumaczenia, redakcji, korekty, składu, grafiki okładkowej itp.

      A teraz zacytuję sam siebie z Katedry:

      ceny książek przez wiele lat praktycznie stały w miejscu, wziąłem teraz z półki Kaya „Ysabel” z 2007 roku, czyli sprzed 15 lat (miękka okładka bez skrzydełek, około 350 stron). Cena okładkowa: 29,90. W 2021 roku kosztowałoby takie wydanie zapewne tyle samo okładkowo, ale znacznie mniej w rzeczywistości, bo w 2007 roku nie było jeszcze internetowych księgarń dyskontowych, więc okładkowa była rzeczywistą, a dziś od okładkowej powinno się odjąć 30-35%.

      Dam ci drugi przykład stania cen w miejscu, znowu Kay, bo mam pod ręką: „Pożeglować do Sarancjum”, oprawa miękka bez skrzydełek, około 380 stron. Wydane 20 lat temu - 2002 rok. Cena okładkowa: 35 zł. I za tyle rzeczywiście się to kupowało w księgarniach stacjonarnych.
      Dla porównania od tego samego wydawcy (Zysk i S-ka): „Dzieci Ziemi i Nieba” Kaya z 2021 roku, na twardo (nie gufno klejone, lecz szyto-klejone!), ok. 710 stron. Cena okładkowa: 54,90 zł. W przeliczeniu na strony już masz taniej. Ale cena rzeczywista to ok. 35,90 zł.

      Zatem przez 20 lat ceny książek albo stały w miejscu, albo wręcz spadały. Inflacja może była niska, ale zarobki rosły – także pracownikom wydawnictw, ceny papieru i druku może rosły wolno, ale nie stały w miejscu. Można zatem założyć, że najzwyczajniej wydawcy nie mieli tego marginesu, dzięki któremu mogliby część wzrostu kosztów wziąć na siebie. To książki drożeją i jeszcze będą drożeć.

      Usuń
  3. Czyli raczej zostaje zakup na Allegro (Holdstock). Przygarnęłabym również Lyonesse. Tu będzie trzeba poczekać. Dzięki z informacje. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja biorę na Allegro, ale jeszcze nie teraz - na razie są oferty księgarń, a ja chcę kupić od wydawcy.

      Usuń
  4. Czyli obstawiasz, że "Gateway" będzie wydawał Zysk? Myślałem, że wyjdzie w Wehikule Czasu, bo Rebis zdaje się przebąkiwał, że interesuje go Pohl. Obojętnie kto, ważne żeby wyszło. A czytałeś już Holdstocka? Polecasz? Wiem, że to klasyka, laureat nagród i td. ale jestem ciekaw Twojej opinii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gateway (czyli Saga o Heechach) i Zysk to plotki, ale na pewno nie Vesper, na pewno nie Mag. To zostaje właściwie tylko Zysk i Rebis. Natomiast Rebis w Wehikułach nie daje takich długich cykli - Saga o Heechach to pięć powieści i zbiór opowiadań. Chociaż da się to wydać w trzech woluminach, po dwie książki w jednym, bo to nie były kobyły, tak po 200-350 stron.

      Holdstocka czytałem, polecam, ale zastrzegam, że nie należy oczekiwać nie wiadomo jakiej akcji, liczy się klimat.

      Usuń
  5. I dlatego wracam do kupowania książek z drugiej ręki. Np. właśnie zamówiłam na olx opowiadania Wolfe'a. Czyli jedyne jego teksty, które mi się podobały, a których nikt jak na złość nie chce wznawiać xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twierdzisz, że ten cykl Księgi Nowego Słońca jest do kitu?
      Pytam, bo właśnie mam w koszyku zamówień te dwie pierwsze części z serii Artefaktów. A przyznam się, że biorę w ciemno, bo ja Wolfea nic, jeno sugeruje się ładnym wydaniem, głośnym nazwiskiem i tanią cena z drugiej ręki.

      Usuń
    2. Moreni
      Moje ulubione opko Wolfe to "Pieśń łowców", być może dlatego, że czytałem to przed wiekami w Fantastyce. Ale ogólnie lubię tego pisarza (za wyjątkiem dylogii/trylogii Latro). Podobała mi się nawet ta jego krytykowana dylogia "Rycerz" - "Czarnoksiężnik".

      Usuń
    3. Anonimowy
      Wolfe to specyficzny pisarz, więc nie powiem Ci czy polubisz, czy ciśniesz w kąt...

      Usuń
    4. Paweł:
      Czytałam pierwszy tom Księgi Nowego Słońca (prościutka historia udziwniona na siłę IMO) i pierwszy tom Latro (jak wyżej). Dalej już nie czytałam, bo doszłam do wniosku, że nie ma po co. Ale kilkanaście lat temu wpadł mi w bibliotece jeszcze zbiorek "Śmierć doktora wyspy" i kilka tekstów z niego pamiętam do dziś (nie pamiętam, czy akurat "Pieśń łowców" tam była). Właśnie ten zbiorek do mnie leci, więc pewnie zrobię relekturę.

      Anonimowy
      Jak pisał Paweł, Wolfe ma bardzo specyficzny styl, który mi skrajnie nie podszedł, choć ma wielu fanów. Warto poszukać w sieci darmowych fragmentów i samemu zdecydować.

      Usuń
    5. Tak, w "Śmierci doktora..." jest "Pieśń łowców", ale ja to czytałem w tak zamierzchłych czasach :D Jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku.

      Usuń
    6. Wolfe ma specyficzny styl, co racja - facet pisał mocno lirycznno-onirycznie, co faktycznie może odrzucać w szczególności kogoś przyzwyczajonego do twardej SF.

      Usuń
    7. misiokles
      I ten styl dla jednego będzie plusem, dla drugiego minusem. Stąd proza Wolfe wzbudza skrajne reakcje - ale to dowód, że jest jakaś (nie nijaka).

      Usuń
  6. Holdstocka kupię chętnie, mam w wersji angielskiej, ale ciekawa jestem polskiego tłumaczenia. Bardziej podobała m się Lavondyss i tę część chętniej postawiłabym na półce ^^ Słabo, zże Zysk nie śpieszy się z wydawaniem dalszych tomów Kaya, co prawda nie przeczytałam jeszcze pierwszej części, ale coś mi mówi, że to będzie dobre :) Co do Covenanta, to nie doczytałam nawet pierwszego tom, mogą już tego nie wydawać. Szkoda mi lorda Dunsany'ego, myslałam, że wyjdzie jeszcze w tym roku :/ No i miałam nadzieję na dodruk "Jonathana Strange'a", a tu raczej nic z tego. Powiem tak,jest sporo świetnych książek, które gdzieś mam w planach, ale niepokoi mnie, że przez to wszystko mogą przystopować wydawanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A cóż Ci nie pasowało w Covenancie? Przecież to świetny Mesjasz (ale nie smarkaty) typ 2 podtyp 1:
      https://seczytam.blogspot.com/2020/05/joe-abercrombie-po-krola.html
      Ale zarazem to antybohater. Świat, moim zdaniem świetny - fajnie pokazane to zatrucie jadem Foula Wzgardliwego.

      Ale z Donaldsonem, jest trochę jak z Wolfe: albo lubisz, albo nie trawisz. Sam teraz zacząłem czytać jego cykl spaceoperowy - dla mnie miodzio, ale w internetach była fala krytyki.

      Usuń
  7. Zupełnie nie zainteresował mnie ten świat. A słynna scena gwałtu kompletnie odepchnęła mnie od bohatera. Ale praktycznie od samego początku miałam wrażenie, że ten świat jest taki mdły i sztuczny, zero wciągnięcia w lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się podobało, kiedy czytałem w latach 90. Może dziś bym inaczej ocenił.

      Usuń