POLECAM

środa, 28 listopada 2018

Turbolechityzm – definicja

Kiedy wymyśliłem to słówko ponad dwa lata temu, nie spodziewałem się, że zrobi taką karierę. Cóż, pewną rzecz zaniedbałem – stworzyłem neologizm, ale go nie zdefiniowałem. Teraz okazuje się, że definicja jest potrzebna, a to za sprawą geografa Kowalskiego. Otóż Pan Geograf poczuł się urażony, że zaliczyłem go do turbolechitów, bo sam, jako żywo, turbolechitą się nie czuje. Cóż, Szanowny Panie Geografie, nie Panu o tym decydować. Ale poczułem się wywołany do płotu, więc podchodzę.

Skoro takie rzeczy się dzieją,
to najwyższy czas zrobić definicję...

piątek, 23 listopada 2018

John Gwynne, Zawiść

Oj jak to reklamowali na forum Maga; to miało być ach i och – cud, miód i orzeszki. A mnie przez jakieś pięćdziesiąt pierwszych stron tylko ślipia wyłaziły z orbit i dumałem, co za ćwok to do druku puścił. Chyba nigdy w życiu nie przerabiałem czegoś aż tak wtórnego. Uczucie „ale ja to już gdzieś czytałem” towarzyszyło mi nie tylko przy danych wątkach, rozwiązaniach fabularnych, bohaterach – nie, to było wręcz na poziomie każdego zdania.


sobota, 3 listopada 2018

Dlaczego w Polsce nie popularyzuje się nauki?

Do napisania tej notki natchnął mnie wywiad z Sigillum Authenticum – druga część rozmowy z dr. hab. Marcinem Przybyłą. Archeolog zastanawiając się nad przyczynami popularności fantazmatu Wielkiej Lechii (i to można uzupełnić o inne teorie spiskowe), wskazuje m.in., że:

winna jest również sama nauka. Wciąż, zwłaszcza jeśli chodzi o archeologię, brakuje publikacji o charakterze popularnonaukowym. To, co znaleźć można na półkach księgarni to zwykle albo losowo wybrane prace naukowe, albo książki ocierające się już o para-naukę.