Tą notką zaczynam nowy cykl: przegląd polskiej literatury rasistowskiej, która słusznie zapomnianą być powinna. Inspiracją jest wybitny poseł Lewicy Razem – Maciej Gdula, który trafnie zwrócił uwagę na rasistowski charakter wypociny niejakiego Sienkiewicza pt. W pustyni i w puszczy. Jest to oczywiście skandaliczna książka, ale nie mówi się o innej, nieporównywalnie gorszej, która od wielu lat zatruwa umysły polskich dzieci.
Chodzi o wypociny Król Maciuś Pierwszy i Król Maciuś na wyspie bezludnej napisane przez Henryka Goldszmita, bardziej znanego pod pesudonimem, jako Janusz Korczak. Ów pseudopisarz polsko-żydowski, ten janusz literatury, powiela każdy możliwy stereotyp przypisywany Afroafrykańczykom – których z rasistowska zwie Murzynami.
Głupotę. I na to nawet nie trzeba cytatu, bo głupota ściśle łączy się z pozostałymi wyimaginowanymi wadami Afroafrykańczyków.
Nieposkromioną chuć. Tak książę afroafrykański opisuje dwór swojego króla:
dwór królewski składa się z króla, jego dwustu żon i tysiąca dzieci
Oczywiście czarni, każden jeden, jest ludożercą...
Jedno ci tylko powiem, o, biały jak piasek królu Maciusiu, że ani ciebie, ani nikogo z twoich poddanych mój król by nie jadł. Mój król jest gościnny i wolałby pozjadać wszystkie dwieście swoich żon i tysiąc dzieci, oby żyły 5000 lat bez jednego roku, niż odgryźć jeden bodaj palec twojej ręki.
Maciuś jedzie w gości do kró-la lu-do-żer-ców. Rozumiesz? Do najdzikszych Murzynów z całej Afryki. (...)Kto podpisze manifest, kto otworzy sejm, jak Maciuś będzie zjedzony, w brzuchu tego dzikusa?
A książę afrykański prosił, żeby się Maciuś śpieszył. Bo książę nie mógł żyć bez ludzkiego mięsa dłużej niż tydzień. On przywiózł sobie w wielkiej tajemnicy beczkę solonych Murzynów i po trochu ich zjadał, ale już mu się zapas zaczął wyczerpywać, więc chciał prędzej jechać.
Raz na rok zbierali się wszyscy Murzyni w stolicy, i wybierano tych, którzy mają być w ciągu tego roku zjedzeni przez dwór królewski. Ci, których wybierano, strasznie się cieszyli, a ci, których król nie wybierał, byli bardzo zmartwieni. Wybrani na zjedzenie tańczyli dziki taniec radości, a nie wybrani chodzili na czworakach; to też był taki taniec żałobny, i też śpiewali, ale smutny śpiew, tak że niby płaczą.
Afrykański król Bum-Drum, z szacunku do Maciusia, zaproponował mu samego siebie w charakterze posiłku. Maciuś jednak króla zjeść nie chciał...
Wtedy król, jego sto żon i wszystkie czarne dzieci – zaczęli głośno płakać, zaczęli chodzić na czworakach i fikać żałobne koziołki do tyłu – na znak, że nimi gardzi biały przyjaciel, że ich nie kocha, jak należy, skoro ich jeść nie chce, a może nie ufa, że są smaczni i godni zjedzenia.
Kolejna rasistowskie blackface. U-mun-tu (Bogusz Bilewski), wysłannik króla Bum-druma |
Ciągłe podśmiechujki z afrykańskiej mody – że to niby dzikie:
I ten dzikus, który z wami przyjechał, to musi być jakaś bardzo ważna osoba. On ma w nosie taką muszlę, jaką wolno nosić tylko, jeżeli ktoś z królewskiej rodziny.
I ta wciąż podkreślana dzikość Afrykańczyków:
Murzyni (...) tańczyli strasznie dziki wojenny taniec
może teraz zginą z rąk dzikich Murzynów
ludożercy są dzicy co prawda, ale dobrzy ludzie
Ci Murzyni byli tak dzicy, że umieli liczyć tylko do pięciu.
Zdumiewające obyczaje:
Kiedy Maciuś po nabożeństwie zeszedł ze swego słonia, król i wszyscy jego synowie zaczęli fikać kozły w powietrzu i podskakiwać – i to trwało z pół godziny...
Miał na przykład Bum-Drum starą fuzję, którą z wielką pompą wyjęto ze skarbca i dano, żeby Maciuś strzelił z niej do celu do najstarszej córki Bum-Druma. Maciuś nie chciał, Bum-Drum się obraził. Znów zaczęli fikać żałobne koziołki.
Jedni na powitanie dwa razy wysadzali język, inni cztery razy, inni wsadzali serdeczny palec prawej ręki w lewą dziurkę nosa, jeszcze inni uderzali się piętami w plecy, podskakując do góry trzy, a inni sześć razy.
A tu rasistowskie blackface grupowo |
Warunki życia Afroafrykańczyków takoż opisane z pozycji rasistowskich:
Widział wiele wsi murzyńskich, które mieściły się w ogromnych i pięknych lasach. Domów murowanych wcale tu nie było, tylko szałasy. Wszędzie było w szałasach bardzo brudno, zwierzęta i ludzie mieszkali razem. Wielu Murzynów było chorych, a tak łatwo można ich było wyleczyć. Doktór dawał lekarstwa i oni bardzo mu byli wdzięczni. W lasach często widywali Murzynów rozszarpanych przez dzikie zwierzęta albo zmarłych od ukąszeń jadowitych wężów.
A wiecie czemu Afroafrykańczycy tak nędznie żyli? Bo nic nie umieli. Dlatego Maciuś – wzruszony ich biedą – wpadł na taki pomysł pomocy dla Afryki:
Maciusiowi przyszło na myśl, że jak wróci do domu, zaraz napisze do gazet, że kto nie może znaleźć roboty, żeby pojechał pracować do Murzynów, żeby im budować domy murowane i koleje.
przyjedzie tu dużo białych, zaprowadzą porządek i będzie Murzynom przyjemniej żyć w ich pięknym kraju.
Biedni Afroafrykańczycy nawet nie znali wartości pieniądza, ba, co tam pieniądza – nie znali wartości złota:
Właśnie zwiedzali wielką kopalnię złota – i Maciuś prosił króla Bum-Drum, żeby mu trochę pożyczył. Bum-Drum zaczął się strasznie śmiać: jemu złoto niepotrzebne wcale – i może Maciusiowi dać tyle, ile tylko jego wielbłądy będą mogły uradzić.
Zwróciliście uwagę, że wydobywają złoto, chociaż jest im do niczego niepotrzebne? Że Goldszmit robi z Afrykańczyków po prostu idiotów?
Szlachetny król Maciuś z zapałem zabrał się za cywilizowanie Afroafrykańczków – w tym celu zaprosił ich do swojego królestwa na kongres z królami białymi i żółtymi. Ale czarni nie potrafili się zachować...
Najgorsze, że o byle co zaczynali się bić. Bili się strasznie dziko. Drapali, gryźli i nawet ich rozerwać nie można było. To znów objadali się przysmakami, które im gotował królewski kucharz, potem płakali, że ich brzuchy bolą, a jak doktór kazał jeden dzień nie jeść, robili awantury, łamali krzesła i tłukli szyby. To znów się bali różnych rzeczy. Król Lum-Bo tak się przestraszył, kiedy zobaczył siebie w lustrze, że trzeba mu było dać krople, żeby się uspokoił. Król Du-Nko, zamiast zejść ze schodów, zjechał na poręczy, spadł i złamał nogę. Król Mup odgryzł lokajowi palec w złości. A ile było guzów, trudno zliczyć. Król Pu-Bu-Ro przywiózł dwadzieścia żon, które wcale nie były zaproszone. Król Dul-Ko-Cyn w wielkiej tajemnicy przywiózł kiełbasę, zrobioną z czterech Murzynów. Znów awantura, kiedy mu kiełbasę odebrano. Król Bra-Put wlazł na drzewo i siedział tam pięć godzin, a jak chciano go zdjąć, pluł, kopał i gryzł. Musiano wezwać strażaków, którzy puścili na niego strumień wody, taki silny, że spadł do rozstawionej sieci.
A w ogóle to Afroafrykańczycy nie chcą być czarni:
Maciuś obiecał, że jeśli go czarni zwolnią z więzienia, w nagrodę staną się także biali i będzie już dobrze. A Murzynom znudziło się, że ciągle są tylko czarni.
Nawet jeśli wśród niektórych ludów czarnoskórych w XIX wieku praktykowane było ludożerstwo – to nie jest powód, żeby o tym pisać, takie rasistowskie fakty powinny być zapomniane! Inna rzecz, że to piękne obyczaje, bo taka była tam kultura, a kultury są równe. Jeśli dostrzegacie sprzeczność w dwóch poprzednich zdaniach, to jesteście nazistami, faszystami i fobami maści wszelkiej, ale zawsze brzydkiej!
Jeśli nawet Afryka w XIX-XX wieku była zacofana w stosunku do Europy, Ameryki czy Dalekiego Wschodu – to nie jest powód, żeby o tym pisać! Do czego nam potrzebna jest znajomość takich rasistowskich faktów? To jest tylko woda na młyn rasistów, nazistów, czarnofobów i islamofobów! Inna rzecz, że co to znaczy zacofanie? Może w Afryce nie wymyślili elektryczności czy samochodu, ale za to wymyślili sto dwanaście sposobów polowania na antylopy gnu. A ile wymyślili w Europie? Zero – nic (a brak antylop gnu nie jest przecież powodem, do niewymyślania sposobów polowania na nie!). I co, kto tu jest zacofany?
Za rasistowskie wypociny pisarza Goldszmita, Afryce należą się przeprosiny. Od rządu polskiego i izraelskiego.
I, co chyba jest oczywiste, te obrzydliwe książki o królu Maciusiu powinny zostać wycofane z bibliotek (na stos!). Ewentualnie parę egzemplarzy może zostać w bibliotekach uniwersyteckich – tam powinny być dostępne wyłącznie dla badaczy rasizmu.
Mam obecnie zajęcia z komunikowania międzykulturowego i oczywiście pojawił się temat osób czarnoskórych. Prowadzący słusznie zauważył, że na etapie nauczania nie mamy nawet zbyt wielu takich treści. No Murzynek Bambo i W pustyni i w Puszczy. Za mało przecież. I to jeszcze historie upraszczające, nie pokazujące faktycznego stanu, nie uczące o różnorodności itd., itp.
OdpowiedzUsuńJasne, kanon lektur jest zdecydowanie nie idealny. Tam jest dużo (wszystko?) do zmiany. Ale jednocześnie nigdy nie czułam, by te treści u kogokolwiek wzbudzały jakaś nienawiść same w sobie. Dzieciaki raczej miały świadomość, że Sienkiewicz to historyczną opowieść, a Murzynek Bambo to zabawny wierszyk, ot, tyle. Jak opowiadał o czarnoskórym chłopcu, którym opiekowała się moja babcia (adoptowany syn jakiś Norwegów) to wszyscy byli raczej zaciekawieni, nikt kamieniami w niego rzucać nie chciał. Przeciwnie. A podtekst zajęć zdaje się być cały czas trochę inny.
Chociaż przy komentowaniu posta warto zwrócić uwagę na datę, to Twój komentarz nie jest odczapisty :)
UsuńJejku ja nie lubię 1 kwietnia. XD Zapominam o nim zawsze.
UsuńZnaczy, żartem jest wymowa notki, ale cytaty z Korczaka autentyczne :D
UsuńA no to ironię wyłapałam. xD Nie jest ze mną może aż tak źle.
UsuńŚwietny primaaprilisowy trolling, nawet się dałam nabrać :D (acz sama kwestia przystawalnosci lektur to temat ciekawy i warty dyskusji i zmian kanonu)
OdpowiedzUsuńZgoda, ja bym ciął romantyzm, aż by furczało :D Inna rzecz, że tu trzeba zadać podstawowe pytanie: czemu ma służyć lista lektur - zachęcać do czytania, czy dać orientację w dziejach literatury? Innymi słowy, czy stawiamy na czytadła łatwe i przyjemne, czy jednak na wiedzę o literaturze.
UsuńByć może tu powinien być podział na klasy IV-VI (łatwo i przyjemnie), VII-VIII (system mieszany), szkoła średnia (wiedza).
No ja bym pozytywizm cięła XD
UsuńJa bym była właśnie za takim podziałem, że do klasy IV czy V łatwo i przyjemnie, a dopiero potem jakaś systematyzacja wiedzy. Przy czym to ikoniczne "W pustyni i w puszczy" przerabia się jako przykład powieści przygodowej (chyba w IV klasie, przy ajmniej kiedyś tak było) i IMO tutaj doskonale dałoby się przypasować coś bardziej atrakcyjnego dla współczesnych dzieciaków.
"czemu ma służyć lista lektur - zachęcać do czytania, czy dać orientację w dziejach literatury?"
UsuńBrakuje celu trzeciego: tworzyć wspólny kanon literatury dla wszystkich Polaków.
szopen
UsuńOtóż to. Bo w mnogości oferty kulturalnej, zaczynamy siedzieć coraz bardziej w swoich bańkach i coraz bardziej mówimy niby tym samym, ale różnym językiem. Taki wspólny kod kulturowy powinien być wpajany (choć może to słowo brzmi nieładnie) na lekcjach polskiego i historii.
Jak zaczęłam czytać tę notkę, to pierwsze pomyślałam, że trawi Cię jakaś gorączka czy inna zaraza. Za chwilę jednak zwróciłam uwagę na datę. :D
OdpowiedzUsuńPunkt dla Ciebie. ;)
A dziękuję :)
UsuńNieźle się ubawiłam przy lekturze, najlepszy żart na Prima Aprilis, z jakim miałam do czynienia w tym roku (no, oprócz zapisów na szczepienie) :)
OdpowiedzUsuńAle żart nie do końca, bo jednak Korczak wpisuje się to, co obecna lewica uznaje za rasizm. Sienkiewicza się czepiają, a znacznie bardziej wyrazistego Korczaka już nie.
UsuńTak abstrahując od 1 kwietnia. Lewica czepia się "W pustyni i w puszczy" m.in. za to, że - zacytuję artykuł lewicowej aktywistki Katarzyny Fiołek:
>Z powieści Sienkiewicza nie dowiedzą się, że powstanie Mahdiego spełniło ważną funkcję w ruchu wyzwoleńczym<
Też sobie lewica znalazła w Mahdim idola. Jedną z głównych przyczyn buntu Mahdiego był zakaz handlu niewolnikami wydany przez władze brytyjskie. Do tego państwo Mahdiego było takim XIX wiecznym ISIS. Sam się gubię czy lewica chce czarnych przepraszać za niewolnictwo czy Arabów za zakaz niewolnictwa...
Akurat wypowiedź pani Fiołek wpisuje się w dość typowe ostatnimi czasy komentarze w stylu "wiele nie wiem, ale się wypowiem". Czyli chcę zabrać głos, lecz nie widzę potrzeby dużo czytać na ten temat i nie mam czasu nawet poszukać informacji w internecie. Parę miesięcy temu ktoś z posłów Lewicy w równie "pogłębiony" sposób skomentował masakrę dokonaną na grupie chrześcijan z Etiopii - po co Kościół katolicki tam się pchał. Rzecz jasna, po prawej stronie też nie brak takich "chłopków roztropków", ale jakoś lewicowe "mądrości" biją mnie bardziej po oczach.
UsuńWidziałem ten komentarz o pchaniu się Kościoła do Etiopii, jego autorką jest Małgorzata Prokop-Paczkowska, posłanka Lewicy Razem. Jaka partia, taki i rozumek.
UsuńLewicowe mądrości ostatnio zdecydowanie bardziej biją po oczach, bo julki i oskarki mają okres rewolucyjnego wzmożenia. Od jakiegoś czasu na twitterze lewica chrzani o czterech "problemach":
1. Biologicznych mężczyznach rodzących dzieci.
2. Szkodliwości pracy.
3. Tamponowo-podpaskowej rzekomej biedzie.
4. O przepraszaniu Murzynów, co powinniśmy zrobić, bo polska szlachta niewoliła chłopów. Poważnie - chrzanią takie coś. Zdaje się, że wg lewaków polscy chłopi byli czarni :D
Prawicowe chłopki-roztropki są zazwyczaj głupi, bywają prostaccy. Ale to nawet do pięt nie dorasta lewicowemu Absurdystanowi :D
Korczak i Król Maciuś Pierwszy to jeszcze nic. Polecam zapoznać się z Bolesławem Leśmianem i jego Opowiadaniem króla wysp hebanowych z Klechd Sezamowych. Jedną ze złych postaci jest pewien Murzyn pragnący zostać bożkiem, opisywany jako ktoś potworny i w ogóle jako paskudny typ. Ktoś zawczasu przewidział, że w przyszłości ludzie będą obrażać się za Murzyna, bo zastąpił to słowo słowem Potwór. Gdy byłam mała i słuchałam tej opowieści z kasety magnetofonowej to lektor czytał Potwór a nie Murzyn. Nie wiem jak to wygląda teraz w wydaniach papierowych Klechd Sezamowych, ale na Wolnych Lekturach nadal jest Murzyn: https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/klechdy-sezamowe-opowiadanie-krola-wysp-hebanowych.html Taka ciekawostka ;)
OdpowiedzUsuńCoś pamiętam, ale nie będę czytał ebooka, bo baśnie Leśmiana mam od "stu" lat w schowku w jednej z księgarń, więc może po prostu kupię papier :D
UsuńNajlepsze by były w sumie książki napisane przez autorów zamieszkujących Afrykę co faktycznie się wychowywali w tamtej kulturze i ich perspektywa.
OdpowiedzUsuńTrudno mi się odnieść - a jakiś przykład?
UsuńAle to był wtedy normalny nurt w Europie. Najbardziej chyba widoczny u Anglików. Niosą cywilizację tym pół zwierzętom. Nawet jak się czyta Conan Doyle to widać to wyraźnie.
OdpowiedzUsuńTeraz mamy za to w drugą stronę. Wiesz, że w Muzeum Narodowym zmienili tytuł obrazu Anny Bilińskiej "Murzynka" na "Studium kobiety"?
UsuńI widać, że wobec tego potraktowano tu odbiorców Króla Maciusia jako dorosłe osoby
UsuńA prawaków jak zwykle dupa boli
OdpowiedzUsuńNaprawę? Bo ja widzę, że boli wciąż lewaków, wciąż do czegoś się doczepiają - to jest sens życia tej patoli ze squatów.
UsuńKto jest patolą ze squatów?
OdpowiedzUsuńZawodowi protestanci - cyrk obwoźny od "Wypierdalać", "Jebać" itd.?
UsuńW ogóle pisanie w ten sposób o ludożerstwie w książce dla dzieci jest przerażające i chyba było 100 lat temu... Ja wiem, że niektóre bajki też były przerażające, ale powiem szczerze, że mnie to ludożerstwo w Królu Maciusiu przeraziło nawet jak już byłam dorosła
OdpowiedzUsuń