POLECAM

poniedziałek, 8 listopada 2021

Michel Houellebecq, Uległość

Spójrzmy prawdzie w oczy. Europa Zachodnia doszła do tak odrażającego stanu rozkładu, że sama siebie nie jest w stanie uratować.

Jak to ładnie napisane – na poziomie zdania, akapitu coś wspaniałego. A jeśli do tego wizja pisarza zgodna jest z naszymi (znaczy, moimi) przemyśleniami, to tylko z zadowoleniem kiwasz głową, mrucząc: Tak, tak.

Niby to fantastyka, ale bardzo bliskiego zasięgu. Książka, opublikowana we Francji po raz pierwszy w 2015 roku, opisuje wydarzenia roku 2022. Więc przewidywania Houellebecqa to nie jest jakiś twór nieskrępowanej wyobraźni, wystarczy matematyka, żeby wiedzieć, że facet ma rację. Może nie ziści się w stu procentach jego scenariusz (acz jest bardzo prawdopodobny), ale jakiś z podobnym finałem na pewno. O co chodzi: jednym z trzech kluczowych zagadnień powieści jest polityka – we Francji władzę przejmuje prezydent-muzułmanin, a Bractwo Muzułmańskie wchodzi w skład rządzącej koalicji. Nie interesuje ich gospodarka, biorą edukację. I przy bierności tradycyjnych partii francuskich, robią swoje porządki.

Że to matematyka... We Francji nie zbiera się oficjalnie danych o wyznaniu ludności, ale różne badania potwierdzają szybki wzrost ilości muzułmanów. Około 2010 roku było 6-7 procent ludności, dziś jest to 10-12 procent. Składają się na to trzy składniki: większa dzietność rodzin islamskich, kolejne fale imigrantów, konwersje – konwersje w zdecydowanej większości idą w kierunku: Europejczyk (chrześcijanin, ateista, agnostyk) przyjmuje islam, nie zawsze dlatego, że nagle zapragnął czcić Allacha, a ze względu na islamską nietolerancję: muzułmanka nie może poślubić niemuzułmanina, więc jeśli ktoś chce ślubu z muzułmanką, to przyjmuje islam. Z drugiej strony, muzułmanin może poślubić chrześcijankę (ale i tu dzieci muszą być wychowane po islamsku), jednak już nie ateistkę. Do konwersji dochodzi też w więzieniach, bo prosta, agresywna religia, nęci ludzi o pewnej konstrukcji psychicznej, a z drugiej strony nęci możliwość przynależności do islamskich gangów trzęsących francuskimi więzieniami.

Więc pytanie nie brzmi: „Czy muzułmanie przejmą władzę we Francji?”, pytanie brzmi: „Kiedy i jak muzułmanie przejmą władzę we Francji?”. I nie tylko Francji, bo właściwie cała zachodnia Europa jedzie na tym samym wózku (w powieści, po Francji, muzułmanie przejmują też Belgię).

Kolejne polskie wydania, z 2017, 2018 i 2020 roku

Ale islam to nie jedyny problem, jaki porusza Houellebecq. Bo jego interesuje też, dlaczego Europa jest w takim położeniu, w jakim jest, dlaczego Europejczycy (ci z Zachodu, bo jednak w tym punkcie nie powinniśmy się poczuwać do łączności z nimi) nie mają jaj, nie chcą i nie potrafią bronić swojej cywilizacji.

I jako symbol tej Europy widzę głównego bohatera powieści: Françoisa. Dwa kolejne z tych trzech głównych zagadnień, to jego życie prywatne i zawodowe. François jest wyrafinowanym intelektualistą, profesorem literatury na Sorbonie. Zarazem to popapraniec (sam nie wie czego chce), egoista (może wręcz narcystyczny), niedojrzały, tchórz i koniunkturalista. I człowiek samotny, nieszczęśliwy (w znaczniej mierze na własne życzenie). Ma czterdzieści cztery lata, rodziców nie widział od „wieków” (z ojcem rozmawiał, chyba telefonicznie, przed dwoma laty), przyjaciela nie widział od prawie dwudziestu lat i od dawna nawet o nim nie myślałem, nigdy w życiu nie był w związku trwającym choćby rok, podrywa swoje studentki, a jak zabraknie studentek, to chodzi do prostytutek.


Z drugiej strony chciałby stworzyć związek, ale kiedy nadarza się okazja – zdaje mu się, że kocha jedną z tych swoich studentek, zdaje się, że ona jego też – odpuszcza. Bo wszak ma dopiero czterdzieści cztery lata, a na stałe związki jest czas koło sześćdziesiątki (!), a do tego ma „tylko” dwupokojowe mieszkanie, a to za mało dla dwóch osób – będą sobie wchodzić w drogę (byliśmy zdecydowanie za młodzi, żeby nasz związek przetrwał taką próbę). Niby zakochana w nim studentka, też odpuszcza. To są cechy Europejczyków wg Houellebecqa: egoizm, wygodnictwo, niedojrzałość, płytkie relacje międzyludzkie, upadek rodziny.

I jego zdaniem, islam przejmie Francję pokojowo. Bo lewica jest niezdolna do przeciwstawienia się muzułmanom, skoro od wielu lat wynosi ich na piedestał, a wszelką krytykę islamu zwie rasizmem*. Natomiast tradycyjna prawica de facto stała się lewicą (tu się zgadzam, niemieckie CDU, brytyjscy konserwatyści, czy polska PO przejęły tak wiele postulatów światopoglądowych lewicy, że w rzeczywistości są już lewicą). Prawica stając się lewicą przestała być komukolwiek potrzebna – wyborca lewicowy ma partie lewicowe, a wyborca prawicowy nie będzie głosował na takie ni pies, ni wydra.

Nie jest dziełem przypadku, że wybory we Francji wygrywa nowoprawica (jak sam zwę te ugrupowania, którym współczesny meistream polityczny próbuje dokleić gębę populistów czy wręcz faszystów): Front Narodowy, a drugie miejsce zajmuje Bractwo Muzułmańskie. Tradycyjne partie lądują na marginesie. Ale dzięki nim muzułmanie przejmują władzę, bo lewica i staroprawica (czyli też lewica) wchodzą w koalicję z Bractwem (aż mi się przypomniało, jak niemiecka Partia Centrum pomogła przejąć władzę Hitlerowi).

Niezdolne do przeciwstawienia się islamowi jest także chrześcijaństwo – rzecz się dzieje we Francji, więc tu konkretnie katolicyzm. Houellebecq zdaje się uważać współczesny katolicyzm za wydmuszkę, a chrześcijaństwo ogólnie za religię kobiecą. Nie inaczej jest z uniwersytetami, których kadra albo przyjmie islam – z oportunizmu, ale czasem z przekonania – albo odejdzie na dobrą emeryturę i będzie milczeć.

Teraz pytanie: czy Houellebecq nas przestrzega przed islamem, chce pobudzić do myślenia i działania? Ależ skąd – on uważa, że dla Europy nie ma ratunku, Europa już przegrała. Ba, odniosłem wrażenie, że jego zdaniem, islamizacja może być dla Europejczyków korzystna (Europejczyków, jako społeczeństwa, a nie każdego z osoba, szczególnie dla kobiet zmiana korzystna nie będzie). Odczułem nawet taką nutę jego satysfakcji: wy, lewica, w tym feministki, tak wspieraliście islam, to teraz dostaniecie od islamu po dupie. Zresztą to jest dla mnie swego rodzaju paradoks: nowoprawica, która w wielu punktach (ale nie we wszystkich!) ma program bliski islamowi – jest antyislamska, a lewica, której program stoi w absolutnej sprzeczności z islamem – jest nawet nie pro, a wręcz filoislamska (sam mawiam, że lewica to ćmy lecące do ognia, w którym spłoną).

Więc jeśli Houellebecq w ogóle nas (Europejczyków) przestrzega, to nie tyle przed islamem, co przed nami samymi. On wręcz krzyczy: ludzie, żyjecie jak mieszkańcy Sybaris, i jak mieszkańcy Sybaris skończycie!**

Jeśli miałbym w tej powieści do czegoś zastrzeżenia, to do polityki międzynarodowej. Zmiany w Unii Europejskiej, które opisuje Houellebecq, raczej nie mogłyby zajść w takim czasie i bezkonfliktowo. Jest to tak opisane, jakby to Francja była hegemonem UE, samodzielnie kierowała jej polityką zagraniczną i rozszerzaniem Unii, a głos reszty krajów był nieistotny. Moim zdaniem, próba wprowadzenia takich zmian skutkowałaby rozpadem UE.

Wydania: brytyjskie, niemieckie i rosyjskie

Sam tytuł powieści można odnieść do uległości Europejczyków wobec wyznawców Allacha, ale można do samego islamu (islam znaczy tyle co uległość, posłuszeństwo, poddanie się – w domyśle: woli Allacha).

Skupiłem się tu na warstwie polityczno-fantastycznej, ale to nie jest wszystko co ma do zaoferowania Houellebecq. Właściwie to ta warstwa – choć nader istotna – jest trochę tłem, a na pierwszym planie mamy życie Françoisa w tych przełomowych dniach.

W każdym razie, polecam tak dla wartości literackich, jak i prognozy politycznej (choć ta jest oczywista). U mnie na listę „do przeczytania” wjechała druga książka fantastyczna Houellebecqa – tym razem SF pełną gębą, czyli Możliwość wyspy. A za Uległość:

OCENA: 8/10.

M. Houellebecq, Uległość, tłum. B. Geppert, Wydawnictwo W.A.B. (Grupa Wydawnicza Foksal), Warszawa 2015, stron: 286.


___________________

PRZYPISY:

* Sam Houellebecq stanął przed sądem oskarżony o nawoływanie do nienawiści rasowej, po tym jak nazwał islam „najgłupszą religią świata”. W sądzie dowodził, że islam nie jest cechą wrodzoną i niezmienną, stąd nie ma tu mowy o rasizmie. Został uniewinniony.

** Sybaris to starożytna grecka kolonia w Italii, bardzo bogate miasto. Mieszkańcy Sybaris byli trochę jak współcześni mieszkańcy Zachodu – pochłonięci konsumpcją, niezdolni do obrony. I skończyli marnie: przegrali wojnę, Sybaris zostało zburzone, a Sybaryjczycy po części zabici, po części sprzedani w niewolę, po części błąkali się po greckim świecie jako wygnańcy. Od Sybaris pochodzi termin: sybarytyzm/sybaryta (to taka skrajna wersja hedonizmu).


Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

4 komentarze:

  1. Oj tak, Michel Houllebecq to świetny pisarz, o bardzo ostrym piórze. "Uległość" jest bardzo dobrą książką (choć przygnębiającą), ale warto też rzucić okiem na "Cząstki elementarne".
    Z tym, że jedna uwaga Front Narodowy, został Zjednoczeniem Narodowym. Tak zupełnie od siebie bym dodał, że jednak widzę we Francji więcej potencjału oporu, niż się spodziewałem, czego przykładem jest m.in. prawie już pewna kandydatura Erica Zemmoura na prezydenta i jego rosnące notowania. Ale, żeby nie rozwodzić się o polityce, zdecydowanie popieram tak wysoką ocenę pisarstwa Houllebecqa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, że Front Narodowy teraz jest Zjednoczeniem Narodowym, ale zmiana nazwy była w 2018 roku, a Houllebecq pisał w 2015 (no, w 2015 wyszła książka, więc mógł pisać wcześniej).

      Na razie mnie nęci to jego SF, czyli "Możliwość wyspy".

      We Francji może być opór, ale oni już przegrali. Mogą spowolnić pewne procesy, ale nie zatrzymać - przecież ani nie wyrzucą muzułmanów mających francuskie obywatelstwo, ani nie zabronią im się rozmnażać, ani nie zabronią konwersji. Jedyne co mogą zrobić, to spowolnić imigrację. Ale to tylko nieco opóźni wykonanie wyroku.

      Tu nie poruszałem tego problemu, bo i Houllebecq go nie poruszał, ale problem z islamem nie jest jedyny - są jeszcze chrześcijańscy imigranci z Afryki, także nam obcy kulturowo. Ja bym się zastanawiał czy za kilkadziesiąt lat Francji nie rozerwą walki muzułmanów z Afrykańczykami (a Europejczycy będą tylko nieistotnymi statystami, ofiarami przemocy i rabunków - to już lepiej sobie poradzą Chińczycy i Wietnamczycy w swoich dzielnicach, zresztą oni mają dokąd się ewakuować).

      Podejście Zachodu do islamu świetnie oddają słowa jednej szwedzkiej ministry: "Musimy być dla nich dobrzy, to oni, JAK przejmą władzę, MOŻE będą dobrzy dla nas". To właśnie polityka ćmy - wie, że ogień może ją spalić (na pewno spali), ale i tak do niego leci. Utrata instynktu samozachowawczego, jakaś zbiorowa choroba psychiczna.

      Usuń
  2. Łelbeka jeszcze nie czytałem, ale jeżeli chodzi o proroczych francuskich pisarzy tworzących na tematy migracji itd polecam "Obóz świętych" Raspaila. Prorocza książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam Raspaila, ale on też nie był pierwszy. Jest taka książka po raz pierwszy wydana w 1907 roku (u nas obecnie dostępna, wydała to Fronda): Benson Robert Hugh "Władca świata". Z blurba:

      >Europa tworzy jeden organizm polityczny, rządzony przez parlament europejski i prezydenta zjednoczonego kontynentu. Do rywalizacji stają imperium amerykańskie i mocarstwo azjatyckie.
      O losach społeczeństw decyduje politycznie poprawna ideologia zwana humanitaryzmem, konsekwentnie wyrzucająca chrześcijaństwo z przestrzeni publicznej. Katolicy stają się zanikającą mniejszością.
      Eutanazję zalegalizowano jako wybór dla każdego, kto chce „odejść z godnością”. Islam zagraża Staremu Kontynentowi. Wykluwa się Nowy Porządek Świata<.

      Podobno papież Franciszek (to wynika z blurba) uważa, że to książka prorocza.

      Usuń