POLECAM

wtorek, 5 marca 2024

Anna Brzezińska, Mgła

Nie kryję, że z Anną Brzezińską nigdy nie było mi po drodze, zwłaszcza powieściowej (bo niektóre opowiadania lubię). Siedemnaście lat temu pisałem na Katedrze:

bardzo nie lubię stylu pisania Brzezińskiej. Co drugie zdanie porównanie (ale rymłem:), każdy rzeczownik opatrzony przymiotnikiem (jak piasek to czysty, jak sól to biała itp.). Do tego autorka nie potrafi pisać prostych zdań, 90% to wielokrotnie złożone. Mam wrażenie, że ważniejsza dla niej jest zabawa słowem niż to co chce przekazać.

Jak wspomniałem, niektóre opowiadania Brzezińskiej lubię, nawet spodobał mi się świat ze zbioru Wody głębokie jak niebo, więc kiedy usłyszałem, że wychodzi powieść z akcją osadzoną w tym samym uniwersum, nabyłem. Czy Mgła zmieniła moje zdanie o pisarstwie autorki? Nie. Mało tego: to co nie podobało mi się już w Zbójeckim gościńcu, w Mgle zostało wyniesione do wymiaru absurdalnego.

To, że jest masa przymiotników, to małe bubu. Nawet dziwaczne (to eufemizm) porównania bym strawił. Dziwaczne, bo... Zacytuję:

miejskie bramy zwierają się jak usta leciwej mniszki po spożyciu trufli (s. 14).

Ktoś wie, jak zwierają się usta leciwej mniszki po spożyciu trufli? To jest jakoś inaczej niż leciwej nie-mniszki? A na czym ta odmienność polega? I czy po spożyciu trufli usta zwierają się jakoś inaczej, niż po pieczarkach albo borowikach?

Ale zostawmy porównania, bo to też małe bubu. Zacytuję jeszcze autorkę, tym razem z niedawnego wywiadu dla Lubimy Czytać:

Dla mnie pierwotna i kluczowa jest forma.

No właśnie, nie świat, nie bohaterowie, nie fabuła, tylko forma. To wyczerpuje definicję słowa „artystowskie” (artystowskie – charakterystyczne dla artysty przedkładającego formę nad treść). I Brzezińska zrobiła formę, która wcale nie jest odkrywcza (o niebo lepiej robi to choćby Salman Rushdie): nawaliła kilometrowych zdań. Tu macie próbkę – jedno zdanie, wcale nie najdłuższe:



Do tego te zdania są z lekka chaotyczne. Sam miałem wrażenie, że słucham blubrania jakiegoś pijaczka, który urżnął się totalnie i teraz zanudza towarzystwo słowotokiem. Dialogów nie ma, raczej są opisywane, niż przytaczane.

A co mamy poza tą dziwaczną formą? No właśnie wielkie nic. Niby jest jakiś bohater, ale jego losy czytelnikowi wiszą i powiewają. Jest jakiś świat, taki grimdarkowaty, a jak wiecie, grimdark lubię, ale w tym wypadku jest mi doskonale obojętny. Chyba jest jakaś fabuła (może to być jednak błędne spostrzeżenie), ale trudno ją śledzić, jeśli w środku zdania nie pamiętasz jego początku, a pod koniec ani początku, ani środka. Sam najpierw czytałem uczciwie, w skupieniu, niby ogarniałem co czytam, ale nudziło mnie to niemiłosiernie. Po kilkudziesięciu stronach zacząłem przeskakiwać niektóre zdanio-akapity. W końcu się poddałem, nie jestem masochistą.

Może nie dziwaczy z formą, ale też niełatwy do czytania jest Jacek Dukaj. Ale u Dukaja są oszołamiające pomysły, jest plastyczność opisu, a Mgła to wydmuszka – nie ma nic (właściwie to te opisy Brzezińskiej byłyby może plastyczne, ale ukatrupia to kilometrowość zdań).

Czy mogę rzec coś dobrego o tym dziele? Tak, nie odmówię Brzezińskiej umiejętności posługiwania się piękną (choć przeładowaną) polszczyzną; naprawdę, fragmenty zdań paluszki lizać. Tyle że zlepek pięknych fragmentów zdań nie tworzy powieści.

Odradzam. W każdym razie tym, którzy lubią „normalną” literaturę – taką z fabułą, bohaterem itp. Jeśli komuś wystarcza sam piękny język, to może znaleźć przyjemność w obcowaniu z tym czymś. U mnie kandydatka do powieściowej wtopy nr 1 Anno Domini 2024. Drugi punkcik za ładny język (na poziomie części zdania).

OCENA: 2/10.

A. Brzezińska, Mgła, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2024, stron: 192.


A jeśli chcecie przeczytać coś w tym stylu,
ale nie wydmuszkę, to może to:




Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

15 komentarzy:

  1. allegra walker6 marca 2024 12:35

    @ Sam miałem wrażenie, że słucham blubrania jakiegoś pijaczka, który urżnął się totalnie i teraz zanudza towarzystwo słowotokiem.

    No tak! Bo narratorem jest ktoś, kto kiedyś był czeladnikiem, a teraz, po upadku miasta, prawdopodobnie zarabia opowiadając historyjki po knajpach. Stąd zdania, które nie chcą się kończyć, bo naśladują język mówiony. Stąd to porównanie z mniszką w roli głównej - bo przecież w oczach czeladnika, który nienawidzi bogatych, słabymi gardzi, a kobiety na ogół uważa za dziwki, mniszka obowiązkowo musi być stara i łakoma.

    Ta nienawiść narratora w stosunku do świata wydawała mi się całkowicie wiarygodna, ale przez to lektura była bardzo ciężka i przykra. I nie rozumiem, o czym właściwie Brzezińska opowiada - o korpowyzysku w średniowieczu? Ale po co do tego wpychać smoka?

    Nie podobała mi się ta książka i nie będę do niej wracać. A do Twardokęska i Babuni Jagódki - owszem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rozumiem, że te kilometrowe zdania to zabieg celowy i mają właśnie pijackie blubranie naśladować. Ale celowość zabiegu nie przesądza, że jest to zabieg udany. W tym przypadku nie jest.

      Usuń
    2. No przecież właśnie potwierdzasz, że jest to zabieg udany. Niby dlaczego miałby nie być?

      Usuń
    3. A co to znaczy "udany" w tym przypadku? Nie jest udany jeśli dostajemy książkę nudną i bełkotliwą.

      Usuń
    4. Sorry, to pisalem ja, Pawel, nie wiem czemu przeglądarka Brave, chociaż jestem zalogowany, dodaje moje posty jako anonimowe

      Usuń
  2. Po 40 stronach mam wrażenie, że obcuję z arcydziełem. Zobaczymy do czego to dąży, ale jak na razie mamy poziom, na który fantastyka może sobie najwyżej popatrzeć, chociaż tylko jeśli stanie na palcach zaraz po wyjściu z kojca, dodatkowo zadrze do góry główkę, odbije się z obu nóg, skacząc z grzbietu konika na biegunach, co to dostała ostatnio od nowego tatusia, który ostatnio musiał zostać na noc, bo mamusi było smutno, co się zresztą cały czas zdarza - ponoć jacyś wstrętni mainstreamowcy nabijają się z niej, że ma niewydarzoną córkę, która zdania po polsku nie umie złożyć, i chociaż mamusia powtarza, że to nie jest prawdą i córeczka jest doprawdy fantastyczna, to nawet przy tym skoku z ledwością ujrzy jak się powinno pisać :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna parodia języka Brzezińskiej :D
      Paweł

      Usuń
    2. allegra walker7 marca 2024 11:24

      Tego się obawiałam: że Graf, który uważa "Wodę na sicie" za arcydzieło, "Mgłę" też uzna za arcydzieło :P

      Nie no, życzę "Mgle" wszelkich możliwych nagród, szanuję kunszt autorki, ale nie umiem się zachwycić. Brzezińska spośród autorów powieści historycznych najbardziej ceni Marguerite Yourcenar. Widzę podobieństwo - od Yourcenar też się odbijam. Stylistyczna wirtuozeria, perfekcja detalu i tonu, kompletna wiarygodność, zupełna obcość, a dla mnie osobiście - gruba warstwa lodu, przez którą nie jestem w stanie się przebić.

      Żalnicka kuternóżko - gdzieżeś?...

      Usuń
  3. A kiedy na tapet bierzesz, Slowalkirie Anny Szumacher? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy. Przeczytałem jej "Słowodzicielkę" i nigdy więcej Szumacher. Niestety, zgubiłem notatki do "Słowodzicielki", więc nie opiszę, ale ocena była 1/10.

      Usuń
  4. O, proszę - z Katedry tu przyszłam - ciekawa byłam opinii, bo sama też "Mgłę" właśnie przeczytałam, a recenzję wrzuciłam wczoraj.
    Choć nie byłam aż tak surowa w ocenie punktowej i nie denerwują mnie przymiotniki ani nawet te porównania (choć fakt, to taki ornament), to ogólne wrażenia mam bardzo podobne.
    Też mi brakowało wyrazistych bohaterów, których losy by zainteresowały, fabuły.
    Duże rozczarowanie, wydmuszka istotnie i - jak tu ktoś wyżej napisał - warstwa lodu.
    I smok nie wiadomo po co, zresztą w opowiadaniach "włoskich" Brzezińskiej już jeden smok był i ciekawszy.

    Beatrycze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już lecę czytać. Dodałem Twoją stronę do odwiedzanych ("Tu zaglądam:
      ") i co jakiś czas odwiedzam, ale niestety, taka strona nie nadaje się do umieszczenia na "Moja lista blogów", bo nie będzie "zasysać" nowych notek.

      Innym chętnym wrzucam linka:
      https://beatryczenowicka.malopolska.pl/index.php/2024/03/07/brzezinska-anna-mgla-recenzja-07-03-2024/

      Usuń
    2. Sorki, że od razu nie odpisałam. Miałam trochę rzeczy na głowie ostatnio i ograniczyłam swoją aktywność internetową.

      Dzięki. Zauważyłam już dawno temu :) Ja z kolei zaglądam na "Se czytam" od czasu do czasu. Pozdrawiam!

      Usuń
  5. A mnie ciekawi, skąd owa leciwa mniszka wzięłaby trufle, które są przecież o wiele droższe niż pieczarki czy borowiki. Mniszki są raczej biedne...

    OdpowiedzUsuń