POLECAM

czwartek, 30 maja 2024

John Maddox Roberts, Operacja Marka Scypiona

Od razu zaznaczę, że w drugim wydaniu Bellona zmieniła tytuł na: Dzieci Hannibala. Cwanie, trochę czytelników pewnie się nacięło i kupiło jeszcze raz to samo. A żeby czytelnikom było jeszcze mniej wesoło, druga część (bo to dylogia) nigdy się po polsku nie ukazała.


John Maddox Roberts to nie jest wielce popularny pisarz, ale chyba jest rozpoznawalny. Realizuje się na dwóch poletkach: tworzy powieści/opowiadania fantastyczne, zazwyczaj franczyzy (np. napisał kilka Conanów, powieść ze świata gry Dragonlance) i pisuje kryminały z akcją osadzoną w antyku. Czytałem jakieś jego Conany i jak na ten rodzaj literatury, było to nie najgorsze, w każdym razie autor próbował odejść od schematów howardowskich (czy może raczej epigońskich, bo kontynuatorzy byli jednak bardziej schematyczni, niż sam Howard). Przerobiłem też dwa jego antyczne kryminały z cyklu Imperialny Rzym – SPQR, niewiele pamiętam, ale skoro doczytałem do końca, a nawet wziąłem drugą część, to nie mogła to być bolesna lektura.

W Operacji Marka Scypiona Roberts połączył swoje zainteresowania: jest to fantastyka – historia alternatywna z akcją osadzoną w antyku. Z naszą rzeczywistością rozjeżdża się to podczas drugiej wojny punickiej. Jak wiadomo, Hannibal zawarł sojusz z Filipem V królem Macedonii, jednak działania Macedończyków były nader nieśmiałe, co ostatecznie źle się skończyło i dla Kartaginy, i dla Macedonii. W powieści Robertsa tu właśnie jest zmiana: Filip V ze sporymi siłami przybył do Italii i wspólnie z Hannibalem skopał tyłki Rzymianom. Sojusznicy podchodzą pod Rzym. Hannibal daje pokonanym wybór: albo zdobędzie ich stolicę, co skończy się rzezią mieszkańców, albo mają się spakować i wynieść na północ, za Alpy. Rzymianie wybierają emigrację.

Oczywiście za Alpami zakładają nowe państwo, wzmacniają się też demograficznie wchłaniając Celtów i Germanów. Mija sto piętnaście lat, Rzymianie uznają, że nadszedł czas na odzyskanie Italii. Żeby się rozeznać w sytuacji na południu od Alp, wysłane zostaje poselstwo, na którego czele staje Marek Scypion. Wyprawa dociera do Kartaginy, a później jeszcze dalej, do Egiptu Ptolemeuszy.

Okładka wyd. II (wbrew blurbowi, wielkiego romansu to tu nie ma)

Fantastyka właściwie ogranicza się do zmiany nurtu historii; pod koniec pojawiają się wynalazki, które jednak i w naszych dziejach były w zasięgu Greków. Być może dalej to poszło w drugiej części, ale – jak wspomniałem – Bellona uznała, że wystarczy, jak dwa razy przeczytamy jedynkę. W każdym razie część pierwsza to modelowy przypadek tego, co ongiś nazwałem trzecią gałęzią fantastyki (o czym tutaj).

I nawet mnie to wciągnęło – interesujące rzymskie intrygi mające doprowadzić do usunięcia Kartagińczyków z Italii, trochę scen batalistycznych. Oczywiście Marek ma konkurenta, który pod nim ryje – i tu pewna niespodzianka, bo choć ów konkurent ma czarne podniebienie (jak na złola przystało), to jednak nie jest skończonym idiotą, a nawet jest całkiem bystry i kompetentny w tym, czym się zajmuje.

Napisane jest to sprawnie, dobre rzemiosło. Choć parę razy coś tam moje oczy zraniło, jak np. anachroniczny zwrot holokaust jeńców – zastanawiam się czy to autor, czy może inwencja tfurcza tłumacza. Bohaterowie wyraziści, skonstruowani tak, żebyśmy dobrych lubili, a złych niekoniecznie. Akcja wartka, jednak nie zmienia się w głupkowatą galopadę. Sympatyczny zabijacz czasu. Zastanawiam się, dlaczego ta powieść nie zdobyła popularności... Może dla miłośników beletrystyki historycznej jest zbyt fantastyczna, a dla miłośników fantastyki za mało fantastyczna?

Jeśli ktoś z Was czytał cykl Belizariusz Davida Drake'a i Erica Flinta (w Polsce ISA wydała w połowie, trzy powieści z sześciu: Podstęp; W sercu ciemności i Tarcza przeznaczenia), to moim zdaniem, John Maddox Roberts poradził sobie lepiej, jego powieść nie jest tak naiwna.

Za ostateczne podsumowanie niech wystarczy to: chciałbym przeczytać drugą część tej dylogii.

OCENA: 6/10.

J. M. Roberts, Nova Roma, t. 1: Operacja Marka Scypiona, tłum. J. Matys, wydawnictwo Bellona, Warszawa 2012, stron: 406.

vel

J. M. Roberts, Nova Roma, t. 1: Dzieci Hannibala, tłum. J. Matys, wydawnictwo Bellona, Warszawa 2013, stron: 406.


Zob. też:



Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

10 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że historia alternatywna nie jest niestety popularna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam wrażenie, że jedyne historie alternatywne, które mają szansę się przebić, muszą:
      1. Dotyczyć historii Polski, najlepiej XX-wiecznej, no najdalej XIX-wiecznej.
      2. Być typowo militarną fantastyką ("Operacja Marka Scypiona" w znacznej mierze jest militarną fantastyką, ale nie tylko militarną).

      Te wymogi spełnia np. cykl Ciszewskiego:
      https://seczytam.blogspot.com/2023/10/marcin-ciszewski-www1939compl.html

      Inna rzecz, że jeszcze są uwarunkowania dotyczące wydawców. Sprzedaż, która jest sukcesem dla WarBooka, Drageusa czy Skarpy Warszawskiej może być klęską dla Maga, Fabryki Słów lub Bellony.

      Usuń
    2. To jaki nakład jest wystarczający dla Bellony a jaki dla Drageusa? Przecież koszty wydania są podobne.

      Usuń
    3. Nie są, podobne mogą być co najwyżej koszty druku, ale nawet tego nie byłbym pewien. Sądzę, że zupełnie inne stawki płaci np. Mag za prawa do wydania Sandersona, niż Drageus za prawa do Larsona.

      Teraz nie dam sobie ręki uciąć, ale obstawiam, że Mag też znacznie więcej płaci za przekład, redakcję, korektę, grafiki, bo w teorii zatrudnia fachowców z wyżej półki (w teorii, bo nie zawsze jest z tym różowo, a nieraz jest wręcz pod psem).

      Nakłady to jest temat rzeka, można rozprawkę nasmarać, a i tak ruszalibyśmy się po omacku, bo wydawcy niechętnie je ujawniają (Andrzej Miszkurka z Maga niedawno podawał sprzedaż pozycji z Uczty Wyobraźni i kręcą się w okolicach 2000 sztuk, ale jak twierdzi AM, na UW nie zarabiają, wręcz dokładają, bo traktują tę serię prestiżowo i misyjnie).

      Usuń
  2. Romek Pawlak31 maja 2024 15:02

    Nigdy o tej książce nie słyszałem, ale pewno dlatego, że Bellona takich książek nie umie promować i sprzedawać. To też chyba wyjaśnia brak drugiego tomu.
    A ogólnie historie alternatywne nie cieszą się zainteresowaniem polskich czytelników - i nie zawsze pomaga nawet użycie jako tła polskiej historii, vide brak ciągu dalszego serii Majki i Rusaka (miało być więcej tomów niż dwa, o ile dobrze pamiętam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. > Bellona takich książek nie umie promować i sprzedawać<

      A dodaj do tego, że nawet jeśli do jakiegoś czytelnika dotarli, to wydając po zaledwie roku ponownie tę samą pozycję, ale pod innym tytułem - po prostu wkurzyli tych, których udało im się naciąć.

      Co do Majki i Rusnaka, to też chyba coś położono z promocją,. bo byłem święcie przekonany, że to zwykła sensacja zimnowojenna i dlatego nie nabyłem. Teraz tym bardziej nie nabędę, bo - masz racę - nie jest to projekt zakończony, miały być co najmniej trzy tomy. Teraz poczytałem recenzje, wynika z nich, że tom 1 to tylko rozstawienie figur, wprowadzenie. W tomie 2 coś się zaczyna dziać, ale:

      >poszczególne elementy układanki zaczynają wskakiwać na swoje miejsce, a zbliżający się wielkimi krokami finał jawi się obiecująco<.

      Tyle że finału się nie doczekaliśmy, to na co mi to kupować?

      Usuń
  3. Przed laty trafiłem na ten tytuł w jednej z krakowskich księgarni. Zaintrygował mnie, nawet trochę przekartkowałem. Nie przekonał mnie główny pomysł autora, czyli zgoda Rzymian na emigrację. Ale może jednak się skuszę, bo Pańska ocena jest zachęcająca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uprzedzam: mam ostatnio zajawkę na prostą literaturę...

      Usuń
    2. Rozumiem, człowiek potrzebuje i prostej rozrywki. Zresztą takie oderwanie się od klasyki literatury pięknej lub kolejnym tytułów literatury naukowej jest potrzebne.

      Usuń
    3. No właśnie ten stan utrzymuje mi się niepokojąco długo...

      Usuń