POLECAM

wtorek, 28 maja 2024

Czerwcowe zapowiedzi ze Stalker Books

Sporo dobra planuje na przyszły miesiąc (większość ma datę wydania: 15 czerwca) Wojtek Sedeńko. Część to wznowienia, ale tym razem bardzo dobre wydania: szyto-klejone i na porządnym papierze.


Z fantastyki polskiej dwie pozycje. Pierwsza to kolejna odsłona cyklu spaceoperowego Wojna cieni Marka Żelkowskiego. Nie tyle kolejny tom cyklu, co spin off. Informacja wydawcy o Siewcach niezgody:

Z Ziemi kolonizatorskie wyprawy zabierały nie tylko ludzi, ale i idee, religie, systemy społeczne. Czasem zupełnie wynaturzone.

Wspólnota stoi u szczytu potęgi. Przyłącza lub podporządkowuje sobie kolejne sektory galaktyki. Kiedy jednak ekspedycja badawcza napotyka na planecie peryferyjnego układu gwiezdnego, pozostałości kolonii Wieczystych – uciekinierów z Gai, w kręgach zarządzających służbami specjalnymi robi się nerwowo.

Mistrz, a zarazem twórca genotypu Nieprzemijalnych, Eredil McKooDerta wyposażył bowiem nowych ludzi w zestaw unikalnych cech, które dają im ogromną przewagę nad Homo sapiens. Ślady odnalezione w ruinach zniszczonego miasta naprowadzają agentów Wspólnoty na ślad, dzięki któremu lokalizują nową kolonię Wieczystych. Planeta, na której żyją, jest znakomicie zagospodarowana i wydaje się, że zamieszkuje ją harmonijnie rozwijająca się, silna społeczność. A żadna rzecz nie niepokoi służb specjalnych tak bardzo, jak potencjalnie niebezpieczna grupa, nad którą nie ma kontroli.

Na szczęście dla Wspólnoty sielankowy obraz cywilizacji Nieprzemijalnych to jedynie pozór. Odizolowana kolonia jest bowiem trawiona zadawnionym konfliktem społecznym, którego rozwiązanie wydaje się trudne, jeśli w ogóle możliwe. Wspólnota znajduje zatem sposób, aby wzmocnić zatargi, a w konsekwencji sparaliżować i zdezintegrować resztki więzów społecznych łączących nieświadomych niczego uciekinierów z Gai.

Tak rozpoczyna się opowieść, która jest spin-offem trylogii Wojna cieni.

Przypomnę, że z cyklu wydano już Wojnę cieni 1 i Wojnę cieni 2. Przy czym niektórzy z Was mogą część pierwszą kojarzyć z innego wydania – wcześniej wyszło to w wydawnictwie Bibliotekarium, a autor wystąpił pod pseudonimem Moonkey.




Jan Maszczyszyn, znany z gatunku, który sam zwie retrofikcjami, tym razem wziął się za słynną i prastarą (z lat 1903-1911) Trylogię księżycową Jerzego Żuławskiego. Stalker Books wyda to we współpracy z Polską Fundacją Fantastyki Naukowej. Nie wiem czy czytanie tego bez znajomości trylogii Żuławskiego ma sens... W każdym razie trylogię polecam, mimo upływu lat wciąż się to czyta z przyjemnością, a znaleźć pewnie można ebooka za darmo (prawa autorskie wygasły dawno temu, Żuławski zmarł w 1915 roku). Fragment (całość w komentarzu) informacji o Mare Orientale Maszczyszyna ze fanpage PFFN:

Jan Maszczyszyn postanowił podjąć niektóre wątki tam, gdzie pozornie zostały zakończone. Są bowiem pytania, na które Żuławski nie udzielił odpowiedzi. Bo czyż Szernowie, okrutni księżycowi pierwobylcy mogli puścił ludzkości płazem srogi pogrom, który uczynił im Marek - Zwycięzca? Jakie konsekwencje dla ziemskiej nauki miałaby wiedza, w której posiadaniu byli Roda i Mataret? A co z innymi ciałami niebieskimi w Układzie Słonecznym ? Czy są zamieszkane i przez kogo?



Stalker ma też wydać w czerwcu sporą dawkę fantastyki ze wschodu. Z Ukrainy kolejna książka Switłany Taratoriny – jakiś czas temu ukazał się jej Lazarus – urban fantasy, z akcję umieszczoną w Kijowie w roku 1913. Polecam, to bardzo dobra pozycja. Ale teraz dostaniemy coś z innej bajki: Dom soli to postapo. Informacja wydawcy:

„Nie można zrozumieć, kim jest się dzisiaj, nie wiedząc, kim było się kiedyś. Poraniony, odmieniony, na wpół martwy Deszt chciał, żeby ludzie pamiętali; chciał odnaleźć siebie na nowo”.

Epidemie i katastrofy obróciły kwitnący niegdyś półwysep kimmerykoński w popiół.

Deszt to świat nowego porządku. Mieszkańcy ziemi, którym udało się przeżyć, chorują na tajemnicze choroby i przechodzą dziwne mutacje. Ocaleńcy próbują jakoś funkcjonować na zasolonej, postapokaliptycznej ziemi, po której szaleją trujące wiatry i suer; mutagenna substancja, która pojawiła się tuż po Rozbłyskach.

Ludzie potracili pamięć, nie pamiętają kim byli przed katastrofą, są zdezorientowani i łatwo nimi manipulować. Jednak pozostała pamięć, której nie da się zniszczyć – pamięć ziemi zawarta w tradycjach, wierzeniach i legendach. Deszt pamięta wszystko.

Ze stacji powietrznej o nazwie „Matka Wiatrów” ten martwy świat obserwują Starsi Bracia – wojskowo-religijna organizacja, która sprawuje władzę nad Kimmerykiem.

Jednym z nich jest Talawir, który ma za zadanie zbadać sprawę morderstwa i znaleźć legendarną Złotą Kołyskę, tajemniczą broń opracowaną przez naukowca Mamaja.

Talawir będzie musiał przejść test nieoczekiwanej prawdy, która okaże się straszniejsza niż palący, niszczący wszystko suer.

Podążając śladami bohatera czytelnik zostanie przeniesiony do niezwykłych lokacji pełnych ciekawych postaci i technologii przyszłości, zawierających szereg odniesień do naszej obecnej rzeczywistości.

W powieści zwracają uwagę silne postacie kobiece, a wśród nich Ma, która wybrała życie w Deszcie, gdzie leczy dotkniętych chorobą solną ludzi, a wszystkie swoje działania skupia na ochronie syna – Bekira. Ona i jej syn, na równi z Talawirem, stają się głównymi bohaterami tej postapokaliptycznej historii.

„Dom soli”, to fascynująca książka pełna zwrotów akcji i przeskoków czasowych, nawiązująca do historii i mitologii Tatarów krymskich, która na długo pozostanie w pamięci czytelnika.



Wyjdą też dwie książki Marii Galiny. To Rosjanka, ale antyputinistka na stałe mieszkająca na Ukrainie.

Wilcza Gwiazda. Ekspedycja – to wydanie w jednym woluminie powieści (o której już pisałem tu) i minipowieści. Pozycje te wyszły już osobno w 2005 roku, przy czym wówczas w tomiku razem z Ekspedycją było jeszcze opowiadanie Żegnaj, mój aniele (nie wiem czy teraz też będzie, z blurba wynika, że chyba nie). Za wydawcą:

WILCZA GWIAZDA
Ziemia zdziczała, człowiek wrócił do cywilizacyjnego poziomu z epoki plemiennej. I oto po latach tułaczki – efekt relatywistyczny – wraca na Ziemię statek z potomkami kolonistów wysłanych w gwiazdy. Kolonie ledwo są w stanie utrzymać swoje przyczółki w walce z o przetrwanie na nieprzyjaznych planetach i nadludzkim wysiłkiem wysyłają statek na Ziemię. A tu Ziemia nie tylko o nich zapomniała, ale sama cofnęła się w cywilizacyjnym rozwoju o stulecia. Potomkowie kolonistów chcą obudzić w Ziemianach chęć wydźwignięcia się z mroków barbarzyństwa, ale najpierw napotykają niezrozumienie, a potem jawną agresję...

EKSPEDYCJA
W tej noweli mamy do czynienia z bliżej nieokreśloną inwazją - znika ludność całych wsi i miasteczek, a w opustoszałych domostwach hula wiatr i czai się zło. Upadają państwa, panuje chaos, władzę przejmują samozwańczy watażkowie.


Patrzący z ciemności także ukazał się w naszym języku w 2005 roku:

Przed milionami lat praprzodkowie ludzi zasiali na wielu planetach życie. Teraz Ziemia, opanowawszy technikę nadprzestrzennych lotów kosmicznych, obserwuje te światy. Korpusowi Zwiadowców nie wolno jednak ingerować w życie aborygenów. Ale na jednej z planet ksenolodzy natykają się na dziwną religię i obyczaje. Z pozoru sielankowy świat dosłownie z dnia na dzień zmienia swoje oblicze - zupełnie jak w lovecraftowskiej rzeczywistości - coś obcego. nieznanego czyha tuż za progiem. A zwiadowcy, w wyniku niedalekiego wybuchu supernowej, tracą kontakt z bazą. 


I jeszcze ze wschodu. Przełęcz Kira Bułyczowa to najlepsza kosmiczna robinsonada, jaką czytałem:

Ziemski statek "Polus", z kolonistami na pokładzie, ulega awarii w czasie skoku w przestrzeni i awaryjnie ląduje w wysokich górach na nieznanej planecie. Grupie rozbitków udaje się zejść z gór i zbudować prymitywną osadę na skraju obcego, dzikiego lasu, zamieszkanego przez nieprzyjazne zwierzęta i rośliny. Wydaje się, że cała planeta pragnie zabić intruzów.

Mijają lata, rośnie nowe pokolenie, które nigdy nie widziało Ziemi, a nawet opowieści o wraku statku na przełęczy traktuje jak bajkę. I to właśnie na tych młodych ludziach, wychowanych w surowych, innoplanetarnych warunkach, spocznie obowiązek dotarcia do statku i próby wysłania sygnału o pomoc.

W przypadku Przełęczy nie dam sobie ręki uciąć, że wyjdzie w czerwcu – na stronie eSeF jest w zapowiedziach, ale bez daty wydania. Polecam, tym bardziej że może to być ostatnie wydanie Bułyczowa w Polsce. Ponoć spadkobiercy bardzo wywindowali ceny.



A teraz z zachodu. Iana Watsona raczej omijam, ale Pozorantów może kupię:

Nowa powieść Iana Watsona, znanego ze świetnych opowiadań (tomy Pamiętamy Babilon, Łzy Stalina, Opowieść Trurla) czy powieści Orgazmomat.

Tym razem Watson bierze na warsztat spotkanie z obcą cywilizacją, która po nawiązaniu z ziemskimi rządami kontaktu oferuje ludzkości rozwiązanie wielu problemów. Zimna fuzja załatwia zapotrzebowanie na energię, znika głód. Obcy pragną w zamian podróżować po Ziemi w ciałach ludzi, posiadają bowiem umiejętność transfery umysłu w ciało.

Ale ludzie nie wiedzą nic o prawdziwych zamiarach Obcych. Czego oni chcą naprawdę? Czy za podarunkami nie kryją się inne plany?

Watson kreśli znakomitą wizję współczesnego świata, który nie potrafi się oprzeć taniej energii, żywności i bez refleksji daje się wodzić za nos.

Co mają okultystyczne praktyki nazistów w okupowanej Norwegii i wiara w reinkarnację dusz do wizyty Obcych na Ziemi w latach 20. XXI wieku? Musisz sam się przekonać. 



Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

2 komentarze:

  1. I o książce Maszczyszyna:

    >TTrylogia Księżycowa autorstwa Jerzego Żuławskiego to jedno z najważniejszych dzieł polskiej fantastyki naukowej, stanowiąc kamień węgielny tego gatunku w naszym kraju. W trzech tomach cyklu autor nakreślił tragiczną wyprawę na Srebrny Glob, przedstawił dzieje zaszczepionej tam ziemskiej cywilizacji, a także przybliżył losy ludzkości uginającej się pod ciężarem nauki i techniki na macierzystej planecie. Dokonawszy na kartach tych książek wielopłaszczyznowej analizy napędzających człowieka pragnień, namiętności oraz obaw, Jerzy Żuławski uczynił Trylogię Księżycową w pełni ukończonym literackim monumentem. Niewzruszonym pomnikiem futurologicznego wizjonerstwa początków XX stulecia. Wraz z postawieniem ostatniego zdania, historia rozpoczęta ekspedycją O'Tamora została zakończona i nie pozostało już nic do dodania.

    Ale czy aby na pewno? Korzystając ze świętowanej w tym roku 150. rocznicy urodzin Jerzego Żuławskiego, oddając w ten sposób hołd Ojcu Polskiej fantastyki naukowej, Jan Maszczyszyn postanowił podjąć niektóre wątki tam, gdzie pozornie zostały zakończone. Są bowiem pytania, na które Żuławski nie udzielił odpowiedzi. Bo czyż Szernowie, okrutni księżycowi pierwobylcy mogli puścił ludzkości płazem srogi pogrom, który uczynił im Marek - Zwycięzca? Jakie konsekwencje dla ziemskiej nauki miałaby wiedza, w której posiadaniu byli Roda i Mataret? A co z innymi ciałami niebieskimi w Układzie Słonecznym ? Czy są zamieszkane i przez kogo?

    Z wielką przyjemnością pragniemy poinformować, że już w czerwcu nakładem wydawnictwa Stalker Books będzie miała miejsce premiera powieści Jana Maszczyszyna "Mare Orientale", rzeucająca nieco więcej światła na te zagadnienia. Książka, do której przedmowę był uprzejmy napisać Zbigniew Brzeziński, powstała przy rocznicowej współpracy z Polską Fundacją Fantastyki Naukowej i została objęta rekomendacją naszych specjalistów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze z fanpage PFFN:

      >Mare Orientale to hołd złożony Trylogii księżycowej Jerzego Żuławskiego, ale noszący widoczną sygnaturę autorską Jana Maszczyszyna. Pisarz ten przyzwyczaił swoich czytelników do rozkiełznanej wyobraźni, zawsze podbudowanej jednak odkryciami najnowszej fizyki, którą Maszczyszyn traktuje poważnie, acz nie służalczo. Nauka stanowi tutaj kanwę, na którą pisarz nanosi paletę własnych interpretacji i domysłów, tworząc specyficzny klimat fantastyki wymieszanej z metafizyką czy mitolgią. Maszczyszyn poszukuje źródeł swych inspiracji również w historii i dziejach starożytnych cywilizacji. Inspiracje te służą mu do zbudowania kolejnych światów; światów przyszłości, ale jakby wyszperanych w lamusach; steampunkowych i staroświeckich równocześnie.

      Mare Orientale to oczywiście opowieść o wyprawie na Księżyc, ale jest to wyprawa doprawy niebywała, albowiem jej pierwotnym celem jest zrabowanie starożytnych Selenickich rękopisów, spoczywających w zaginionej bibliotece w Alijii. Pomysł bez wątpienia pyszny! Jak wyprawiać się na Księżyc, to tylko do tamtejszej Biblioteki Aleksandryjskiej. Proponuję, by pomysł ten podsunąć NASA. Oczywiście, owa zbrodnia w bibliotece nie przychodzi drużynie inżynierów łatwo, bo Szernowie a także Morcy (wielbiciele prozy Żuławskiego wiedzą o kim mowa), nie witają rabusiów artefaktów przyjaźnie. Jest to równocześnie powieść o regresie i upadku wielkich cywilizacji; zjawisko to dotyczy również cywilizacji pozaziemskich. Bohaterowie Mare Orientale, jak zawsze u Maszczyszyna, reprezentują prawie już wymarły gatunek dżentelmenów i dam, rodem z epoki fin de siécle. Jestem przekonana, że autor Trylogii księżycowej czytałby Mare Orientale z satysfakcją, czekając w napięciu na kolejny tom.

      (dr hab. prof. UŁ Natalia Lemann)

      Usuń