Czyli o pisarzach fantasy (niesłusznie) niedocenionych przez polskiego czytelnika. O dwójce takich już pisałem: Nalo Hopkinson i Daniel Abraham. O ile w pierwszym przypadku ewidentnie zawinił wydawca, o tyle drugi jest dla mnie zagadką.
POLECAM
▼
piątek, 29 stycznia 2016
sobota, 23 stycznia 2016
Krzysztof Piskorski, Krawędź czasu
O kurcze, że on się w tym nie zamotał... A teraz jak napisać coś o tej książce, samemu się nie zamotać i nie spojlerować?
czwartek, 21 stycznia 2016
China Miéville, Kraken
Autor znany przede wszystkim z cyklu Nowy Crobuzon. Nie mam zwyczaju kupować książek twórców mi nieznanych za pełną cenę – eksperymenty robię taniej (tanie księgarnie, allegro, olx). Po wydaniu Nowego Crobuzonu jakoś się zgapiłem. Kiedy potem próbowałem dostać, okazało się, że tom II – Blizna ma kosmiczne ceny (nawet 120 zł za książkę używaną!). Więc odpuściłem sobie Chinę Miévilla. Ale ostatnio w Matrasie zobaczyłem Krakena na przecenie i kupiłem.
Jest to pierwsza i zarazem ostatnia książka tego autora w mojej biblioteczce. Nie doczytałem jej do końca i nie wiem czy kiedykolwiek doczytam, bo jest to tak ciężkostrawna literatura, że nawet przestał mnie interesować finał.
środa, 20 stycznia 2016
Anthony Ryan, Pieśń krwi
Tę książkę czytałem już ze sto razy. Co prawda inne były tytuły, inni autorzy, ale ogólnie to samo.
Pieśń krwi na pewno nie zasługuje na hałas, jaki wywołała. Wydaje mi się, że jest oceniana zdecydowanie ponad swoją wartość dlatego, że autor sam przeszedł drogę od zera do bohatera – pokazał wydawcom, że się nie znają, że można wydać książkę własnym sumptem i się wybić. Tym zdobył sobie sympatię czytelników i recenzentów.
wtorek, 19 stycznia 2016
Celia S. Friedman, Uczta dusz
Jeśli na okładce widnieje nazwisko „Celia Friedman”, to wiadomo, że książka jest z gatunku „musisz to przeczytać”. W Polsce znana była wcześniej jako autorka Trylogii Zimnego Ognia – świetnie łączącego fantasy i SF oraz powieści SF Obcy brzeg. Trylogia dostałaby tu 9/10.
środa, 13 stycznia 2016
Maciej Guzek, Trzeci Świat
Zacznę od tego, że nie czytałem Królikarni – wcześniejszego zbioru opowiadań z tego samego świata. Podobno jest lepszy od powieści. Ale podobno też jego znajomość nie ma wpływu na lekturę Trzeciego Świata.
wtorek, 5 stycznia 2016
Martha Wells, Śmierci nekromanty
Przypomnę co niedawno pisałem w swojej opinii o Zadrze Piskorskiego: Wcześniej przeczytałem kilka pozycji steampunkowych i uznałem, że to dość głupawy gatunek
Właśnie Zadra nieco zmieniła moje nastawienie. Więc gdy zamawiałem paczuszkę w Dedalusie, dorzuciłem do niej właśnie tę pozycję, uchodzącą również za steampunk fantasy.
Zanim przejdę do swoich wrażeń, pozwolę sobie zacytować Beatryczę Nowicką, której recenzje zazwyczaj uznaję za trafne: „Śmierć nekromanty” Marthy Wells jest jednym z nielicznych przykładów powieści fantasy, łączącej wyraziście nakreślony świat, klimat oraz wartką akcję.