POLECAM

czwartek, 4 marca 2021

Peter F. Hamilton, Widmo „Alchemika”

Pierwsza część trylogii Świt nocy (Dysfunkcja rzeczywistości) może nie wprawiła mnie w stan zachwytu, ale była całkiem przyjemną lekturą. Wiec, jak pisałem na blogu, od razu rzuciłem się na poszukiwanie innych książek Hamiltona i prawie udało mi się zgromadzić dwa jego cykle: właśnie Świt nocy i Sagę wspólnoty. Prawie, bo w obu przypadkach z brakami.


Ze Świtu nocy brakowało mi właśnie Widma „Alchemika”. Zabrałem się za ebooka (oczywiście pirackiego – wydawca zdaje się nie ma nic przeciwko tym piratom, bo Widma już od dawna nie było w sprzedaży, a tom 1 – Dysfunkcja rzeczywistości i tom 3 – Nagi bóg wciąż zalegały w księgarniach, więc piraty raczej napędzały sprzedaż). Niestety, ebooki nie dla mnie – po dwóch tygodniach czytania miałem przerobione coś ponad dwieście stron. I tak mnie oświeciło: a może w jakiejś bibliotece to jest? Było, przytargałem, przeczytałem w parę godzin.

Polskie okładki obu tomów Widma powinny tworzyć panoramę,
ale coś się nie ucelowało grafiku :D

Niestety, ta odsłona cyklu nieco mnie rozczarowała. Hamilton mnoży wątki, mnoży bohaterów (tu przydałby się jakiś słowniczek), ale to raczej nie porywa, a przynudza. Tym bardziej że początkowo rozstajemy się z głównymi bohaterami Dysfunkcji i śledzimy poczynania nowych – już ci z Dysfunkcji byli dość płascy, ale nowych jeszcze autor spłaszczył. To nie ludzie – to rekwizyty. Jeden z wątków – Ala Capone – wywaliłbym w całości, a kolejny (sióstr Kavanagh) ostro okroił. Oba są dość infantylne i na razie niewiele wnoszące. Lepszy – choć też nie wybitny – jest wątek dr Alkad Mzu i tytułowego Alchemika (to broń będąca w stanie zniszczyć cały układ słoneczny).

Tak, osławiony amerykański gangus z pierwszej połowy XX wieku, czyli Al Capone, jest jednym z bohaterów powieści

Najbardziej podobał mi się wątek Rubry i Dariata. Rubra w powieści funkcjonuje w dziwnym stanie – ale nie będę Wam spojlerował. Dariat to jego daleki potomek, który swego protoplastę darzy szczerą i zasłużoną nienawiścią. I knuje, jak go zniszczyć. Natomiast Rubra zadaje sobie sprawę, że Dariat jest mu potrzebny, więc go chroni. Dość ciekawie pokazane związki między tymi bohaterami. Niestety, nie jest to wątek jakoś szczególnie wyeksponowany. Podobnie inny ciekawy wątek – z akcją w układzie Ombey, gdzie poznajemy opętanych od nieco innej strony.

Wśród nowych bohaterów mamy nawet takiego żywcem wyjętego z Dynastii czy innej telenoweli; wiecie, ni z gruchy, ni pietruchy pojawia się zapomniany spadkobierca – ojca szwagra konia syn, wygnany książę Mołdawii i przyległości :D

Podsumowując – rozmnożenie wątków i bohaterów kosztem jakości. Bo Hamilton to nie jest Martin, nie potrafi w paru zdaniach wywołać efektu wow.

Pod notką o Dysfunkcji dałem okładki anglojęzycznego wydania Świtu nocy, a tu rosyjskie. Jak widać, wydawanie trylogii w siedmiu tomach, to polska specyfika

Taka ciekawostka. Już przy Dysfunkcji rzeczywistości pisałem, że Hamilton nie jest pisarzem lewicowym (czarny charakter – gej i pedofil, a wg lewicy takie zestawienie to myślozbrodnia, jeden z porządniejszych i bardziej skomplikowanych bohaterów – ksiądz); w Widmie dostarcza tego kolejne dowody. Przykładowo, mamy jasną krytykę multikulti:
Pod hasłem demokracji i w celu podtrzymania słabnącej kontroli nad administracjami poszczególnych krajów Rząd Centralny przyznał mieszkańcom Ziemi jednakowe, nie obwarowane restrykcjami prawo do opuszczenia planety. Właśnie ta ostatnia, szlachetna klauzula, służąca udobruchaniu krytycznie nastawionych do rządu mniejszości narodowych, w praktyce doprowadziła do tego, że koloniści stanowili zlepek wszystkich ras i kultur (...).
W przepastnym tyglu miejskich aglomeracji mieszały się wszelkie wyznania, obyczajowości, ideologie, karnacje i języki. Nic dziwnego, że coraz częściej dochodziło do zamieszek, ginęli ludzie i załamywały się systemy gospodarcze.
Ostatecznie problem został rozwiązany w roku 2156, kiedy Stan Kalifornijski Rządu Centralnego założył Nową Kalifornię, pierwszą czystą etnicznie kolonię, dostępną wyłącznie dla rodzonych Kalifornijczyków. Zrazu wzbudzała wiele kontrowersji, szybko jednak znaleźli się naśladowcy. (...)
Gdy czyste etnicznie światy skutecznie walczyły z przeludnieniem Ziemi, a przy tym prężnie się rozwijały, starsze kolonie powoli ubożały – zarówno pod względem gospodarczym, jak i kulturalnym. Po świetlanych początkach przyszedł mrok stagnacji. (t. 2)
Tę krytykę multikulti mamy w wielu miejscach, o choćby jeszcze tu:
Był nieco poirytowany, że rozstrzygnięcie tak ważnej kwestii (może i najważniejszej w dziejach ludzkości) zależało od tego, kto z kim rozmawiał, czyje ideologie się ze sobą ścierały, czyje zapatrywania religijne były sztywniejsze. Właśnie dlatego zakładano kolonie czyste etnicznie, ponieważ odrębne kulturowo społeczności mogły żyć ze sobą w zgodzie tylko pod warunkiem, że nie wpakowano ich na tę samą planetę. (t. 1)
Miło poczytać coś wolnego od lewicowego ideolo, ale jeszcze milej by było, gdyby to była lepsza książka. Mam nadzieję, że to tylko syndrom drugiego tomu trylogii (autor ma pomysł na początek i zakończenie, a że umyślił sobie trylogię, to do części środkowej napcha byle czego) i ostatnia część (Nagi bóg) będzie lepsza.

OCENA: 6/10

P. F. Hamilton, Widmo „Alchemika”, t. 1: Konsolidacja, tłum. D. Kopociński, wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2003, stron: 646.

P. F. Hamilton, Widmo „Alchemika”, t. 2: Konflikt, tłum. D. Kopociński, wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2004, stron: 624.


Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

14 komentarzy:

  1. Przepraszam, że nie na temat, ale chodzi za mną Bohdan Szymczak i jego trzy książki. Waham się i waham z zakupem, bo choć na lubimyczytac oceny są bardzo dobre, to jednak oceniających mało. Pomyślałem, że tu poszukam, ale niczego nie znalazłem. To znaczy, że nie warto?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, nie czytałem i nie zamierzam czytać. Wydaje go Karta Group - coś bliższego agencji reklamowej, niż wydawnictwu literackiemu. I z tego co widzę w księgarniach, Szymczak jest jedynym ich autorem. Obstawiam poziom bliski self-publishingowi.

      Usuń
  2. Uuu, ostro. Szkoda, bo wiązałem z nim nadzieje, a teraz ta mała ilość bardzo pozytywnych komentarzy jawi się w nieco innym świetle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesądzam jak jest w tym konkretnym przypadku, ale zazwyczaj bywa tak, że tego typu pozycje ocenia garstka krewnych, znajomych i blogerów specjalizujących się w dobrych opiniach w zamian za książkę. Plus sam autor z co najmniej trzech kont :D

      Usuń
    2. Niestety, wiele blogerów robi to chyba nawet mimowolnie. Po prostu z natury nie są osobami szczególnie krytycznymi - ot, zwykły czytelnik, co nie analizuje tekstu, bo "nie ma po co", nie ma potrzeby. Niby to rozumiem i nie mam tego nikomu za złe (każdy ma prawdo do dowolnego wypowiadana się w sieci i to jest super), ale jednocześnie trudno wyłowić osoby, które oceniają treść merytorycznie. Bo jest różnica pomiędzy "podobało mi się", a "podobało mi się, ale ma wady/konkretne cechy", gdzie często tego drugiego nie ma.

      Usuń
    3. "Nie przesądzam jak jest w tym konkretnym przypadku"

      Tak, wiem. "Nie wiem, nie czytałem" o tym świadczy. Nie wpadłem jednak na to, żeby podążać tropem wydawnictwa. Cóż, takie czasy, że nawet przed zakupem książki należy przeprowadzić wnikliwe śledztwo :)

      "Inżynier chemik, informatyk, certyfikowany Project Manager, nauczyciel akademicki. Absolwent Wydziału Inżynierii Chemicznej Politechniki Łódzkiej".

      Itp, itd. Przez moment zapachniało mi jakimiś verne'owskimi klimatami i dałem się uwieść.

      Usuń
  3. Ja sobie w weekenda nabyłem drogą kupna po taniości "Otchłań bez snów" czyli chyba początek Wspólnoty. Nie wiem jak ją przyjmę bez znajomości Pustki, a i ponoć trzecia część jeszcze nie do ogarnięcia w naszym rodzimym języku. Będę się później martwił:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak nie bardzo :D Wspólnota Międzyukładowa skłąda się z czterech podcykli - "Otchłań bez snów" otwiera ostatni z nich. Kolejno:

      I. Misspent Youth - prequel (niewydany w Polsce).

      II. Saga Wspólnoty (Zysk i S-ka):
      1. Gwiazda Pandory. Ekspedycja.
      2. Gwiazda Pandory. Inwazja.
      3. Judasz Wyzwolony. Pościg.
      4. Judasz Wyzwolony. Śledztwo.

      III. Trylogia Pustka (Mag):
      1. Pustka: Sny.
      2. Pustka: Czas.
      3. Pustka: Ewolucja.

      IV. Wspólnota: Kroniki Upadłych (Zysk i S-ka):
      1. Otchłań bez snów.
      2. Noc bez gwiazd

      Usuń
  4. Ja jakoś nie mogę strawić Hamiltona - odpadłem po "Widmie Alchemika", potem ze 2 lata przerwy i zabrałem się za "Pustkę" i zaś utknąłem w II tomie....
    Natomiast Reynoldsa łyknąłem wszystko i to ze 2 razy :)
    Hamilton nieprawdopodobnie rozciąga wszystkie wątki i jeszcze te niepotrzebne długaśne opisy miejsc, ubiorów..... łomatko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja po "Widmie..." zacząłem "Nagiego boga", ale inne lektury mnie odciągnęły i na razie nie skończyłem. Reynolds to całkowicie inny poziom, to tak ze dwa piętra nad Hamiltonem.

      Usuń
  5. Dzień dobry. Może zechciałby Pan sprzedać obydwa tomy Widma Alchemika? Mój mail jbajkowski@interia.pl - szukam tej książki i przez przypadek wszedłem na Pana opis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam swojego Widma "Alchemika" - wypożyczyłem z biblioteki :)

      Usuń
  6. Jednorodne kulturowo i etnicznie kolonie to nie jest żadna nowość, taki Orson Scott Card w swojej Sadze Endera to zrobił i wiele innych autorów. Istnieją też przeciwieństwa, planety więzienne gdzie wyrzuca się zbędny element i patrzy co się przyklei, znaczy przeżyje. Straszne marnotrastwo paliwa, zazwyczaj takie planety nie mają żadnych istotnych zasobów czy perspektyw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I owszem, ale wg dzisiejszej lewicy, tworzenie monoetnicznych czy monokulturowych kolonii, to faszyzm.

      Usuń