POLECAM

poniedziałek, 7 czerwca 2021

Kupujemy internetowo książki na rynku wtórnym (2)

Tu cz. 1: technikalia.

Gdzie kupujemy:

Oczywiście mamy internetowe antykwariaty. Najbardziej popularnym jest chyba Tezeusz, prowadzący sprzedaż zarówno przez swoją stronę, jak i na Allegro. Ale warto też zajrzeć do antykwariatów nieobecnych na Allegro. Jak sprawdziłem w skrzynce mailowej, przez ostatnich pięć lat kupowałem wysyłkowo w antykwariatach: Egon (obecnie chyba już nie działający), Libra i AntykwariatLodz.pl. Co do ostatniego nie mam zastrzeżeń, ale to może być jednostkowy przypadek. Ogólnie w antykwariatach przewalających masę książek, nikt się specjalnie nie rozczula nad jednym klientem.

Allegro. Najwygodniejsza chyba platforma, ale też dość ryzykowna. Mamy tam masę cwaniaczków, dla których każda książka, nawet rozpadająca się, to stan dobry, a nawet bardzo dobry. Drugim problemem jest to, że cwaniaczki mają po kilka kont, z których sprzedają te same książki – zakup i opłacenie nie oznaczają, że książkę dostaniesz, bo może kupił ją już ktoś inny; owszem, kasę oddadzą, tylko po co zamieszanie... Plusem Allegro jest natomiast Smart – za względnie niewielkie pieniądze kupujesz na rok i potem przesyłki od większości sprzedawców masz za darmo (od 40 zł).

Allegro ma też dział Allegro Lokalnie – tu zazwyczaj osoby fizyczne sprzedają książki, które z jakichś powodów są im już niepotrzebne. I tu jest większa szansa na znalezienie uczciwego sprzedawcy, ale z kolei nie ma Smarta.

OLX. Preferowana przeze mnie platforma. Masowych handlarzy niewielu. OLX wprowadził też opcję „Kup z przesyłką”, ale zdecydowanie do Smarta dużo brakuje; kupowałem w ten sposób pięć razy: dwa pierwsze – 5 zł za przesyłkę, trzeci już 8,99, czwarty – 9, piąty – 7,99. Nie wiem od czego zależą te różnice w cenie (jakieś promocje?). W każdym razie, polecam OLX, bo tu mamy sporo sprzedawców wyprzedających książki z biblioteczek domowych – zadbane, uszanowane. Warto sprawdzić całą ofertę sprzedawcy – jeśli ma do kilkuset sztuk jest OK, jeśli ma tysiące książek, to hurtownik i to zapewne jeszcze gorszy, niż ci z Allegro.

Sprzedajemy.pl. To o tyle ciekawa platforma, że mamy tam chyba sprzedawców starszych wiekiem, przyzwyczajonych do tej strony z czasów przed powstaniem OLX (Sprzedajemy powstało w 2011, a OLX/Tablica w 2014). Jest więc większa szansa na znalezienie czegoś wydanego przed rokiem 2000. Sam tam znalazłem parę starych książek wydawnictwa Alfa.

Grupy facebookowe. Raczej odradzam ze względu na marnotrawstwo czasu. Brak sensownej wyszukiwarki w połączeniu ze sprzedającymi ograniczającymi się do wrzucania zdjęć (jak nie napisze w nagłówku tytułów, to nawet porządna wyszukiwarka nie znajdzie, a co dopiero byle jaka facebookowa). Pozostaje więc mielić te grupy bez końca. A, niestety, wybór najczęściej ogranicza się do powszechnie dostępnych romansów, kryminałów, fantastyki młodzieżowej, Kinga, podręczników itp. W życiu zdarzyło mi się kupić raz książkę na grupie facebookowej. I nie dla tego, że nie chciałem, a dlatego, że nie znajdowałem nic interesującego.

Sztuczki handlarzy

Zalecam omijanie sprzedawców, którzy wstawiają jedno zdjęcie (najczęściej pierwszą stronę okładki), bywa że nawet nie jest to zdjęcie tej konkretnej książki, tylko „poglądowe” – ściągnięte gdzieś z neta (google grafika pomaga). A nawet jeśli jest to oryginał, to też kombinują. Np. tu mamy zdjęcie (i ten sprzedawca wszystkie ma takie, a ogłoszeń pewnie parę tysięcy):

Co to jest, znaczek pocztowy? Tak wygląda fragment z nazwiskami autorek po powiększeniu:

Sprawdziłem rozdzielczość całej fotki: 185 x 293. Moim zdaniem, minimalna rozdzielczość to ok. 700 x 1000. Niby sprzedawca tej książki deklarował: Stan dobry/plamy. Ale ja bym u niego nie kupił, po prostu nie wierzę sprzedawcy, który wrzuca takie fotki z jakiegoś powodu. Nie wiem z jakiego, bo chyba nie z lenistwa – zrobienie zdjęcia trwa mniej więcej tyle samo niezależnie od jego rozdzielczości (raczej musiał w paincie zmniejszać fotkę, więc sobie pracy dołożył – po co?).

Inna ciekawostka: zdjęcia książek z uciętą górą lub dołem i którymś z boków. Niedopatrzenie? Może, ale obstawiam raczej, że zamaskowanie uszkodzonych narożników. Skąd ten wniosek – porównanie całej i przycinanej okładki książki Zaniewskiego:

Jak widać, zostały konkretnie obcięte wszystkie narożniki. Mało, że zostały obcięte. Proszę kolejne foto, tym razem góra w powiększeniu:

Widać gołym okiem, że ktoś tu w paincie majstrował – coś zostało nieudolnie powcinane z okładki. Sądzę, że miało to jakiś cel.

Zły sprzedawca będzie też robić problemy z wysyłką porządnych zdjęć. Tu przykład z mojej rozmowy z takim sprzedawcą – zero odpowiedzi. Oczywiście transakcja nie doszła do skutku (tytuł książki usunąłem, bo to rzadka powieść fantastyczna wydana w 1892 roku, więc pewnie można po tytule namierzyć sprzedawcę):

Inną wersją odmowy jest tekst typu: Przepraszam, ale ja tylko obsługuję konto na Allegro, książki są gdzie indziej i nie mam możliwości zrobienia zdjęć. Tu nawet nie ma de facto z kim rozmawiać o stanie książek, więc ewentualny zakup jest loterią.



O co pytać

No właśnie, jeśli jest tylko jedna fotka (najczęściej przód), ale w dobrej rozdzielczości, warto poprosić o kolejne zdjęcia. Tu przykład dlaczego warto: chciałem kupić książkę José Donoso Plugawy ptak nocy. Twarda oprawa, przód wygląda bardzo OK (choć nie mam pewności czy nie został przycięty):

To proszę o dodatkowe zdjęcia. I co się okazuje:

Podarta twarda oprawa. W ogłoszeniu nie było o tym ani słowa.

Inny przypadek – książka rzekomo w stanie bardzo dobry +. I co widzimy na zdjęciu... Przełamany grzbiet:

Przełamany grzbiet to książka w stanie makulatury. Niestety, właśnie grzbiet najczęściej szamani księgarstwa starają się ukryć.

W poprzedniej części pisałem o zaginaniu rowków w książkach miękkookładkowych. Dla części jest to rzecz oczywista, ale nie dla wszystkich. Z zasady pytam czy rowki były zagięte przed czytaniem – bywa, że dostaję odpowiedź typu: A jakie rowki? To wysyłam zdjęcie ze strzałkami „tu są rowki” :D

Szczególną ostrożność warto zachować przy kupowaniu na Facebooku – jednak Allegro czy OLX mają zabezpieczenia przed oszustami, Facebook nie ma. Oszusta można dość łatwo zdemaskować, bo z zasady powtarzają się takie elementy:

1. Konto wyglądające na fejkowe (bez zdjęcia lub ze zdjęciem ściągniętym z neta – tu pomoże google grafika).

2. Domaganie się wpłaty Blikiem, co oczywiście utrudnia, a de facto uniemożliwia dotarcie do danych oszusta. Jeśli ktoś domaga się wpłaty Blikiem, bo Ja tam, panie, mieszkam za granicą i nie mam w Polsce konta – lepiej od razu zakończyć rozmowę.

3. Odmowa (najczęściej w tym momencie następuje blokada) wysłania konkretnych zdjęć. Jakich? No np. można sprzedawcę poprosić o wysłanie fotki strony 132 – mało prawdopodobne, żeby znalazł takie zdjęcie w internecie.

Jeśli wtopicie na takim magiku, nikt Wam nie pomoże. Kradzież czy przywłaszczenie do pięciuset zł jest wykroczeniem – wg prawa, ma niską szkodliwość społeczną. Zaprawdę, policja nie będzie występować do Facebooka o dane sprawcy, ani do sądu (jeśli akurat był przelew na konto) o zwolnienie banku z tajemnicy.

A jeśli nawet jakimś cudem policja sprawcę namierzy, to na 99 procent i tak ukarany nie zostanie – wykroczenia przedawniają się po trzech latach. Zanim to przemieli policja, potem sąd, potem apelacja, a jeszcze ze dwa zwolnienia lekarskie po drodze (może nawet badanie u biegłych), a rozpatrzenie wniosku o adwokata z urzędu, a powoływanie bzdurnych świadków...

W każdym razie, na Facebooku najlepiej kupować z osobistym odbiorem.

I jeszcze jedno – jeśli kupujecie u osób fizycznych, warto te wszystkie pytania zadać, nawet jeśli książka jest wystawiona jako nowa. Sam się niedawno naciąłem. ŻD Bykowa – było wystawione jako książka nowa, w twardej oprawie. To uznałem, że nie ma co cyrkować, bierę. Przyszła książka co prawda „nowa” (znaczy: nieczytana), ale w oprawie zintegrowanej i podartej. Sprawdziłem w necie – akurat w jednej z księgarń ta sama pozycja była sprzedawana, jednak jako outlet. Za połowę ceny, którą zapłaciłem. Ktoś widocznie kupił parę sztuk, żeby popchnąć dalej.

Dobre ogłoszenie

To teraz przykład aukcji dobrego sprzedawcy – jako że dobry, to podam nazwę profilu (co nie znaczy, że biorę odpowiedzialność za to, co wysyła ów sprzedawca!): TonaKsiazek.

Foto 1: zdjęcia bardzo dobrej jakości (wymiary: 1695 x 2560!), po powiększeniu nie zmieniają się w pikselozę:

Foto 2: Jeszcze jedno zbliżenie – widać dokładnie każdą ryskę, sprzedawca nic nie ukrywa:

Foto 3: Nieprzycinana okładka. widzimy wszystkie narożniki (obróciłem foto, bo w poziomie lepiej się mieści na monitorze):

Foto 4: Czwarta strona okładki, widoczne krawędzie stron – gdyby były powyrywane kartki, to byłoby widoczne. A tu mamy proste jak drut, widać, że wszystkie kartki są i do tego wszystkie trzymają się grzbietu:

Foto 5: Bardzo ważne foto – grzbiet. Tu mamy wszystko wywalone przed oczy.

Foto 6: Zbliżenie grzbietu.

Foto 7: I jeszcze deklaracja sprzedawcy.

Oczywiście, sprawdziłem czy ta deklaracja ma potwierdzenie w rzeczywistości. Ma – poprosiłem o dodatkowe zdjęcia jednej z książek. W niedzielę, bo sprawdzałem jeszcze czas reakcji w weekend :D I w niedzielę o 11.44 dostałem dodatkowych osiem (!) fotek bardzo dobrej jakości. Nic dziwnego, że ten sprzedawca w ciągu ostatniego roku dostał zero negatywnych opinii (co znaczy, że „trybią” także inne elementy, jak np. czas wysyłki, pakowanie).


Podsumowując – jak wygląda oferta księgarza/antykwariusza, a nie szamana księgarstwa:

1. Zdjęcia odpowiedniej wielkości.

2. Zdjęcia prezentują całość książki, bez obciętych fragmentów.

3. Mamy co najmniej trzy fotografie: przód okładki, tył okładki, grzbiet.

4. W opisie zaznaczone pochodzenie książki:

– nowa,

– poekspozycyjna (czyli nieczytana, ale może być wymacana przez setki rąk, może być wypłowiała od słońca, może mieć rysy powstałe przy transporcie),

– outlet (czyli nowa, ale uszkodzona – uszkodzenie powinno być opisane!),

– używana,

– pobiblioteczna.

5. W opisie uczciwie przedstawione ewentualne wady książki.

6. Sprzedawca odpowiada na maile, wysyła dodatkowe zdjęcia.


A zdjęcie u góry – tym razem zakupy starych książek z wydawnictwa Prószyński i S-ka.


11 komentarzy:

  1. Bardzo solidnie podszedłeś do tematu - z pewnością wiele osób kupujących na rynku wtórnym chętnie skorzysta z tych rad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak nawet myślałem, że przydałaby się czarna i biała lista handlarzy (antykwariatów) z Allegro, ale to nie jest do ogarnięcia dla jednego człowieka.

      Usuń
  2. Ja dość często kupuję na frjsikowych grupach, ale tu się sprawdza jedna strategia: zapisujesz się do grupy i przy okazji przeglądania walla śledzisz okazjonalnie, co tam ludzie wrzucają. I jak akurat wrzucą coś ciekawego, to kupujesz :D inaczej to nie ma sensu za bardzo, bo, jak piszesz, wyszukiwarka ssie. Ale czasem się perełki trafiają, ja sobie trylogię VanderMerra za bardzo ładna cenę i w prawie idealnym stanie kupiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam za dużo znajomych, więc nie przeglądam "walla" - jest non stop zaśmiecony. Ale może masz rację - zrobię drugi profil, taki bardziej prywatny.

      Usuń
    2. Walla mozna zawsze fajnie dostosować do siebie. Wystarczy ukryć posty osób, których kontent nie jest interesujący. Moi znajomi raczej wiele nie publikują, ale jeśli ktoś np. non stop wrzuca zdjęcia z wakacji/wyjazdów i nie jest to ktoś mi bliski to od razu zostaje ukryty, bo szkoda mi na to czasu. Wymaga to trochę pracy, jak człowiek zaniedba, ale jak już się to ogarnie to fejs staje się przyjemnym miejscem, Instagram zresztą też. Szczególnie że algorytmy coraz lepiej dopasowują treść i wtedy nawet polecanka stają się fajne.

      Usuń
  3. Bardzo interesujący i pomocny wpis. Sama często, a właściwie najczęściej, kupuję właśnie przez allegro, olx, grupy facebookowe oraz wspomnianego tezeusza. Przewinął się kiedyś też skupszop. W każdym razie parę razy natknęłam się na nieadekwatny opis stanu książki, ale cóż, moje niedopatrzenie. Powinnam olać sprawę i kupić gdzie indziej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W skupszopie chyba też raz coś kupiłem, ale dawno temu. Dlatego się nie wypowiadam.

      Usuń
  4. Przyznaję, że wpis jest po prostu świetny! Ja sprzedaję książki na Vinted, tak szczerze mówiąc :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Vinted widziałem to samo, co w grupach facebookowych, a do tego jakoś mi nie pasuje wyszukiwarka.

      Usuń
    2. Vinted jest fajne, bo pozwala robić komplety (czego nie robi olx) i ma chyba 7-8, a nie 10 zł za przesyłkę, ale jednak to strona/aplikacja do wyszukiwania ubrań. W tym sprawdza się naprawdę nieźle i całkiem skutecznie poleca podobne rzeczy do niedawno kupionych. Z książkami mi nie działa kompletnie, nie lubię, irytuje mnie.

      Usuń
  5. OLX chyba miało przez chwilę promocję na przesyłki i dało się chyba nawet przez kilka dni dorwać książki po 6-7 zł z przesyłką (tak kupiłam praktycznie nową książkę Nicholasa Eamesa i parę innych). Może to było w tamtym okresie? Jakoś w marcu chyba taką akcję zrobili. Ja zwykle kupuję dość na "hurra", ale nie oszukujmy się, czasem się przez to nacinam. Kupiłam ostatnio "Spór o SF" z '87 bodajże? Nie doczytałam dokładnie, sprawdziłam tylko określenie "stan". I to był całkiem poważny błąd. Na szczęście, książka droga nie była, swoją rolę już spełniła, a jak będę chciała to po prostu kupię drugą. Trudno.
    Z Tezeusza korzystam dość regularnie, bo tak po prostu wychodzi - często mają to, co jest mi potrzebne ostatnio. I chyba zdążyłam już zaufać ich obsłudze, bo zawsze książki trafiają do mnie szybko i bez problemów.

    OdpowiedzUsuń