POLECAM

środa, 1 czerwca 2022

Maj 2022 – raport z biblioteczki

Horrorowo i starociowo – tak można podsumować maj w biblioteczce. Przybyło trzydzieści dziewięć – dwie książki naukowe/popularnonaukowe, dwie powieści historyczne, dwadzieścia cztery z fantastyki, na dokładkę jedenaście komiksów (4 x Japonia, 3 x USA, 1 x Europa, 3 x czasopisma komiksowe).

Można by rzec, że znowu popłynąłem, ale po pierwsze, przyszło wreszcie zamówienie z Maga (po ponad miesiącu), po drugie dwanaście pozycji mam za free. Ot, dostałem info z biblioteki, że znowu będą ubytkować książki – i to w znacznej mierze fantastykę. To jak nie jechać, jak jechać. Przywlokłem do domu: jedną pozycję popularnonaukową, jedną powieść historyczną, dwie z serii Kameleon wydawnictwa Zysk i S-ka (to może być fantastyka, ale nie musi), reszta to fantastyka.

Naukowo – o perspektywach w badaniach archeologicznych nad średniowieczem. I popularnonaukowo – Mitologia ludów Syberii ze znanej czarnej serii. To właśnie z biblioteki. Było więcej z tej serii, jednak – niestety – to była seria fajna merytorycznie, ale fatalna technologicznie; te książeczki mogły chyba się rozwalić same z siebie, nie trzeba czytać. Akurat Syberia jest dość cienka, a pewnie i zainteresowaniem się nie cieszyła, i chyba to ją uratowało.

Dwie powieści historyczne. Rudego Orma jakiś czas temu omawiałem, parę razy przeczytany, a nie miałem swojego. Był ubytkowany w bibliotece, to mam.

Z kolei Królikowskiego Szable nie rdzewiały miałem na liście rezerwowej (jak się trafi na dopchnięcie paczki, to wezmę) – akurat na Allegro trafiłem na sprzedawcę, który miał względnie tanio cztery pozycje z listy podstawowej (mus kupić), musiałem dopchnąć paczuszkę do 40 zł, żeby mieć darmową przesyłkę, a akurat Szable były za 4,99 zł (co pozwoliło mi osiągnąć kwotę 41,65 zł). Oglądnie mówiąc, książka nie jest w super stanie.

To teraz horrorowate. Dwie pozycje z prastarej serii Fantastyka i Groza Wydawnictwa Literackiego. Były na mojej liście „mus kupić”, więc skoro obie miał jeden sprzedawca... Przy czym nie wiem czy horrorowate w tym przypadku nie jest lekkim nadużyciem, bo francuska Rusałka Marcela Aymé to chyba bliżej rural fantasy, z kolei argentyński Wynalazek Morela Adolfo Bioy Casaresa – przyjaciela i współpracownika słynnego Jorge Luísa Borgesa – zalatuje SF. Przy czym Wynalazek Morela znalazł się na mojej liście z dwóch powodów: pierwszym jest Casares, a drugim autor ilustracji – wiecie, że lubię jego twórczość – Jerzy Skarżyński.

Restart magowej serii horrorów. Zdaje się, że Biblioteka na Górze Opiec Scotta Hawkinsa (świetna okładka) będzie tegorocznym hitem (właśnie czytam, na razie jest dobrze, a nawet bardzo dobrze). Natomiast Dni ostatnie Briana Evensona (penisowa okładka) nie wywołują mojego wielkiego zainteresowania – wiem, że w Magu nie potrafią w blurby, tym niemniej zastanawiam się czy to w ogóle jest horror, bo opis jakoś mi zalatuje sekciarskim thrillerem.

Dwie pozycje Victora LaValle – druga była dostępna tylko w księgarni Maga. Okładka Odmieńca super, a Ballady o Czarnym Tomie ani fajna, ani penisowa, ot po prostu jakaś musi być, to jakaś jest.

I zakup konieczny (choć żałuję i to bardzo, że nie kupiłem poprzedniego wydania, o niebo lepszego jakościowo): Drood Dana Simmonsa.

Wydawnictwo Vesper. Poławiacz, o którym nie mam nic do powiedzenia, ale chwalą, to kupiłem. I kolejny tom lovecraftowskich antologii.


Także z biblioteki dwie książki wydane w zyskowej serii kameleon. Gatunkowo to może być „wszystko”, ale autorzy dają nadzieję, że jednak jakaś odmiana fantastyki – Fowles to wiadomo, autor słynnego Maga (Larwa, wg opisu, to coś z pogranicza grozy i kryminału), a Valerie Martin mam zbiór opowiadań i część z nich można zaliczyć do realizmu magicznego (fragment opinii z Lubimy Czytać o Włoskiej gorączce: trochę tu romansu, trochę sensacji, zabawy z duchami).

Wracając do Maga – Reynolds, Przestrzeń Objawienia. Nie chciałem tego parszywego wydania, ale zebranie starego przez portale aukcyjne jest dość uciążliwe, więc się złamałem. Eriksona mogę sobie odpuścić – Reynoldsa nie mogę.

A obok kolejny nabytek z biblioteki. Co ciekawe, Bacigalupi to uznany pisarz, ale w naszej bibliotece najwyraźniej nie cieszy się wielkim zainteresowaniem. To do ubytkowania wytypowano egzemplarz chyba rezerwowy – nieopieczętowany, nieczytany (czyli nówka sztuka). Wyszukałem tam jeszcze jedną taką pozycję, ale do niej dojdę w swoim czasie.

Trochę dobrej, starej SF. Andersona lubię, ale raczej jako autora fantasy. Do tego mam najważniejsze jego pozycje SF w zbiorówce z Solarisu. Ale było w bibliotece, to chętnie sprawdzę.

Natomiast na cykl o Heechach Pohla poluję od jakiegoś czasu, ale część tomów jest trudno dostępna. Oczywiście, wolałbym wydanie Solarisu, ale skoro w bibliotece było starsze, z Alfy, to nie będę wybrzydzał. Alfa wydała tylko ten jeden tom z cyklu; całość to pięć powieści (w wydaniu Solarisu brakuje jednej) plus opowiadania (Solaris wydał zbiór, ale trzech opowiadań brakuje). Cykl prosi się o wznowienie w magowych Artefaktach lub rebisowych Wehikułach.

I Bułyczow. To z Allegro, z listy „mus kupić”. Tu mamy dwie nowele, a może nawet minipowieści, z cyklu Pawłysz, do którego należy świetna Przełęcz – Za przełęczą. Jedna z tych nowel jest mi właściwie zbędna – Dzikusy, które potem Bułyczow przerobił właśnie na Przełęcz. Ale są jeszcze Białe skrzydła kopciuszka. Miałem nadzieję, że kiedyś Sedeńko nam rzuci wydaniem cyklu Pawłysz w integralu (to nie jest wielki cykl: dwie powieści, pięć mikropowieść i dwa opowiadania), ale coś się nie kwapi. Ba, nawet nie wydał, a zapowiadał na 2021 rok, drugiej powieści: Ostatnia wojna (Przełęcz – Za przełęczą akurat ma w ciągłej sprzedaży, jeśli ktoś z Was nie zna, polecam; to podobne do Ciemnego Edenu Chrisa Becketta, tylko wcześniejsze i lepsze).

Na koniec fantastyki zagramanicznej, animal fantasy Kilwortha (nie wiem czy to nie dziecięce...) i staroć Haggarda z cyklu o Allanie Quatermainie (obie z biblioteki). Święty kwiat miałem swój, ale gdzieś – jak to mówią po naszemu – amba żdżarła. Co ciekawe, miałem to samo wydanie, ale z inną okładką. Otóż w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku popularne było przeokładkowywanie części nakładu. Nakłady były duże, zawsze coś tam zostało. I potem udawało nowe wydanie – zdzierano starą okładkę, dawano nową i można było klientom ciemnotę wciskać. Zazwyczaj to „drugie” wydanie szło w znacznie mniejszej ilości sztuk. W tym przypadku, pierwsza okładka miała sens, a ta jest całkowicie bez związku z powieścią.

Dotarliśmy do polskiej fantastyki. Dwa starocie (znowu oba z biblioteki). Pierwszy, czyli Wampir Reymonta, to wręcz prastaroć, kiedyś czytałem, nie zachwyciło (zresztą uważam Reymonta za autora półtorej powieści – Chłopów liczę za całą, a Ziemię obiecaną za połowę; reszta jego dorobku jest dla mnie nieistotna).

Zajdel. Firma uznana. Tyle że ja nie lubię socjologicznej SF z czasów PRL – to było szare, bure i ponure, depresyjne, nic tylko się pochlastać. Ale od jakiegoś czasu kusi mnie powrót do Zajdla, to mam jak znalazł.

I ostatnia część Bezimiennej Trylogii Zaniewskiego. Nie będę się rozpisywał, bo niedawno trochę nasmarałem o autorze i tej trylogii (o tu klik). A było na Allegro w paczce z Aymé, Casaresem, Bułyczowem... Kosztowało całe 1,99 zł! Stan idealny, jak nieczytane.

Sternberg Twardocha z biblioteki, Ta sama sytuacja, co ze Złomierzem Bacigalupiego egzemplarz chyba rezerwowy – nieopieczętowany, nieczytany (czyli nówka sztuka). A jest to książka dość poszukiwana i nietania, bo chyba Twardoch nie zgadza się na wznowienie swoich wczesnych dzieł, z czasów, kiedy był jeszcze polskim prawicowcem (m.in. publicystą Gazety Polskiej czy Frondy) – bo obecnie jest ślązakowskim lewicowcem lub liberałem; nie jest to dla mnie istotny autor, więc nie śledzę ewolucji jego poglądów (polecam list Przewodasa do Twardocha, ale uprzedzam, że jest ostro).

I dwie nowe powieści, o których na razie nic nie powiem, ale fajnie, że Rak znowu coś napisał, nawet jeśli jest to młodzieżówka.

Komiksowo. Pisałem już o zawirowaniach z wydawaniem reaktywowanego Relaksu – dwaj panowie robili to wspólnie, pokłócili się i teraz każdy wydaje swój Relax. To numery 37 od Labrum i PolishComicArt – jak widać różne loga, oba były wykorzystywane w starym Relaksie (tym z lat 1976-1981):

I jeszcze jedno czasopismo, drugi numer polskiej wersji francuskiego Metal Hurlant (tu ciut wiecej o tym kwartalniku).

I też z Francji, trzeci – ostatni tomik cudownie rysowanej Wiki (popełniłem byłem notkę o tomie 1).

Komiks amerykański – kontynuacja serii Hellblazer i Lucyfer (to już ostatni tom).

Najnowszy tomik gwiezdnowojenny:

Manga. To już 33 i 34 tom Berserka. Czyli zostało tylko siedem do wydania. A co potem? Przypomnę, że Kentarō Miura zmarł w maju ubiegłego roku. Wtedy jego asystenci twierdzili, że zostawił im instrukcje i są w stanie dokończyć Berserka. Ale w grudniu 2021 roku ukazał się w Japonii 41 tom mangi z posłowiem, w którym redakcja twierdzi, że nie wiadomo co dalej będzie z serią...

I dwie serie, które właśnie zaczyna wydawać Studio JG. O Dorohedoro coś tam naskrobałem. Ragna Crimson to chyba nie jest aż ten kaliber.



Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:


16 komentarzy:

  1. Nową powieść Radka Raka też już mam, no i zaopatrzyłam się w "Drooda" Simmonsa. Dzięki, że mi przypomniałeś, że miałam sobie Wikę kupić, totalnie mi to z głowy wypadło. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do "Drooda" ja bym brał "Bibliotekę na Górze Opiec" - naprawdę dobre (najbliżej gatunkowo pewnie dark fantasy).

      Usuń
  2. Przestrzeń Objawienia - dlaczego "parszywe wydanie"?

    OdpowiedzUsuń
  3. Może wydanie "Przestrzeni objawienia" nie jest jakieś super, ale poprzednie było znacznie, znacznie gorsze. Wiem, bo miałem i czytałem - mały a gruby format, było łatwo o przełamanie grzbietu, kiepskie klejenie, miękka okładka bez skrzydełek, odchodząca folia, mała czcionka. Sam cykl super, ale z powodu wydania po przeczytaniu opchnąłem na allegro. Teraz skompletuję sobie to nowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Ciebie i do Liartes.
      Mag - poza Ucztą Wyobraźni - wydaje książki dość parszywie, niby są twarde okładki, ale klejone, papier jak srajtaśma. Tu pisałem o różnych typach okładek:
      https://seczytam.blogspot.com/2021/05/kupujemy-internetowo-ksiazki-na-rynku.html

      Ale w przypadku Maga jest jeszcze coś. Otóż Mag drukuje w najgorszych możliwych (czyt. najtańszych) - moim zdaniem oczywiście - drukarniach, czyli Moravia Books i Opolgraf. W Opolgraf niedawno sobie umyślili, że będą robić książki ze wstążeczkami (chyba wstawili w tym celu nową maszynę - coś czytałem w wypowiedziach Miszkurki z Maga na jakimś forum). Z tymi wstążeczkami, a raczej klejem coś nie trybi - większość książek rozkleja w miejscu wstawienia wstążki. A Mag chyba jest tym zachwycony i ostatnio korzysta głównie z Opolgraf (a z dwojga złego, wolałbym już tę nieszczęsną Moravię).

      NIe ogarniam, czemu Mag - skoro przerasta ich wydawanie na twardo - nie wydaje na miękko (choć znając ich wymysły, znowu byłoby jakieś cudaczenie typu wstążeczki, barwione krawędzie, albo okładki opaskudzone tym meszkiem).

      Usuń
  4. Też wolałbym dopłacić i mieć porządne wydanie jak z UW. Te niby-twarde okładki Artefaktów czy Reynoldsa są bardzo delikatne i na słabym papierze. Ale i tak nowe wydanie "Przestrzeni objawienia" jest o niebo lepsze od poprzedniego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, że te miękkookładowe wydania Maga też jakością nie porażały. Osobiście za najlepsze na miękko uważam wydania Egmontu - komiksów z serii Marvel Now czy Star Wars - skrzydełka + lakier i wystarczy. Z kolei na twardo najlepiej wydaje Sedeńko (Stalker Books), np. Kresa - dobry papier, szyto-klejone, porządne wykonanie (solidne, grzbiet odpowiedni itp.). Właśnie zaraz jadę do paczkomantu po "Żeglarze i jeźdźcy" Kresa (+ jeszcze kilka książek).

      Usuń
  5. Ja też się skusiłam na nowego Reynolds, bo stare egzemplarze są niemożliwe do dostania. A z Bacigalupim, to Ci się trafiło jak ślepej kurze ziarnko. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze bardziej z Twardochem.

      Co do Reynoldsa - jest do kupienia, ale za ile... Jest na OLX wystawiony komplet - 9 woluminów, ale to tylko 7 książek (bo było dzielone), za 500 zł. To wychodzi używana, stara (bo papier Maga szybko się starzeje) książka za ponad 70 zł. Chyba coś mu na głowę spadło. Ale widzę, że od 3 miesięcy sprzedać nie może, a ceny nie opuszcza.

      Usuń
  6. Drood już za chwilę wleci na kanał, jak tylko skończę powtórkę z Nekroskopa - po 3 części zrobię sobie przerwę właśnie na Drooda. Co do Przestrzeni Objawienia - to chcę, ale obawiam się też jej. Podejrzewam, że to jest znaczny poziom hard s-f i mogę nie ogarniać tematu. Radek Rak i Poławiacz planowany, a Złomiarz już zamówiony w pewnym antykwariacie. za kilkanaście pln. Ciekawy jestem tego debiutu Bacigalupiego, ponoć to taka młodzieżówka bardziej, ale tylko mi ona ostała tego pana (Zatopione Miasta z tego cyklu się podobały się)
    Musze obczaić czy moje okoliczne biblioteki prowadzą taki system pozbywania się książek. Ciekawy jestem czy istnieje jakaś strona, gdzie można w ogóle podejrzeć, czy jest taka możliwość w danej bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reynolds to zdecydowanie nie jest Watts - jest przystępny; to już bliżej Hamiltona, tylko tak ze dwie półki wyżej.

      Z bibliotekami jest tak, że prawo jest bardzo niejasne - tak co do przyjmowania, jak i zbywania książek. Z mojej okolicy:
      Września i Niechanowo - nie ma uja, nie dadzą ci książki, twierdzą, że prawo zabrania, że musi iść na makulaturę.
      Strzałkowo (i tak samo uniwersytecka w Poznaniu) - możesz wziąć za co łaska lub za 1 zł.
      Czerniejewo (właśnie stamtąd mam te pozycje) - ubytkowane leżą na regale w holu przed biblioteką, możesz brać co chcesz.

      Jeśli rację mają we Wrześni i Niechanowie, to prawo jest strasznie debilne. Ale coś mi się zdaje, że oni je nadinterpretowują. Ale faktycznie chyba jest niejasne, bo coś mi świta, że w Czerniejewie zgodę na rozdawanie niepotrzebnych pozycji musieli dać radni.

      W każdym razie: Września wysłała na makulaturę "Wróbla" Russell - myślałem, że mnie szlag na miejscu trafi, to ja szukam książki dwa lata, a oni ją wysyłają na makulaturę... I twierdzą, że nie mogą ci dać/sprzedać, bo prawo zabrania.

      Usuń
    2. Gdybyś jeszcze był zainteresowany tym Wróblem od Russell z serii Kameleona, to jest w Tezeuszu dostępna na dziś, ale i kosztuje zacnie - bo 79 pln.

      Usuń
    3. Już mam "Wróbla" - za darmo :)
      https://seczytam.blogspot.com/2022/05/kwiecien-2022-raport-z-biblioteczki.html

      Usuń
  7. Ależ parszywie wznowili tego Drooda. Książkę czytałem i wiem, że jest świetna. Natomiast to wznowienie zniechęca mnie do nabycia książki, plus słaba grafika na okładce. Biblioteka na Górze Opiec też mi się strasznie podobała, aczkolwiek i tu okładka moim zdaniem sknocona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mag zawsze podstawową ofertę wydawał parszywie, lepiej wydawali i wydają Ucztę Wyobraźni, a naprawdę dobrze wydawali nielicznych autorów (jak Simmons, Stephenson czy Matuszek) w powiększonym formacie, z obwolutą, na porządnym papierze, szyto-klejone. I te ostatnie wydania, niestety, się skończyły.

      Usuń