POLECAM

niedziela, 2 października 2022

Wrzesień 2022 – raport z biblioteczki

Przybyło dwadzieścia cztery – siedem można wrzucić na półkę z napisem „historia”, choć jest tu nader różnorodnie, dziewięć to fantastyka (3 x Polska, 2 x Rosja, 4 x Anglosasi), osiem komiksów (2 x Japonia, 6 x Europa – USA tym razem 0). Dziewięć pozycji antykwarycznych, w tym tylko dwie kupione, reszta z „wystawki” w bibliotece.

Fantastyka polska. Bardzo ciekawa antologia wypatrzona na OLX. Zbiera teksty (opowiadania, ale także poezję) polskich autorów, a jak sam tytuł wskazuje, motywem przewodnim jest diabeł. Teksty pochodzą z różnych okresów, od przełomu XVIII/XIX wieku (Jan Potocki) po przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku (np. Gierałtowski z nowelą z 1970 roku).

Nazwiska autorów zdecydowanie robią wrażenie, bo to największe gwiazdy polskiego romantyzmu (w tym Mickiewicz i Słowacki), pozytywizmu (Bolesław Prus), pierwszej połowy XX wieku (Leśmian, Makuszyński, Tuwim, Miciński, Grabiński, Pawlikowska-Jasnorzewska, Maria Dąbrowska), PRL-u (Broniewski, Iwaszkiewicz, Herbert, wciąż żyjący Ernest Bryll), a także początkujący pisarze, jak wspomniany Jerzy Gierałtowski. Zdecydowanie polecam – świetna antologia i świetni twórcy, a kupić można za grosze.

Na deser – bardzo fajne ilustracje Bohdana Butenki. Zdaje się, że to miało obwolutę, niestety, mój egzemplarz gdzieś ją stracił w dziejowych zawieruchach.

Dwa zbiory opowiadań wydane przez Stalker Books, które od dawna miałem tam w schowku, a teraz dorzuciłem do Strugackich. Mgława Ciećwierza to nieco dziwna rzecz. Otóż autor wcześniej popełnił dwie książki z tego cyklu – bardzo dobrze oceniane przez krytyków, ale chyba niespecjalnie popularne wśród czytelników. A Mgława to dziwny zbiór – najlepsze opowiadania z obu wcześniejszych tomów plus opowiadania nowe... To chyba wolałbym wydanie dwutomowe, ale za to pełne.

Zimniak to nie jest autor, którego jakoś wybitnie lubię. Ale miło wspominam opowiadania o Enkelu (dwa z nich były w Nowej Fantastyce, jedno w śp. Feniksie, jedno w Czerwonym Karle). Łącznie powstało tych opowiadań dziewięć – w niniejszym zbiorze mamy osiem (znowu nie pojmuję polityki Stalker Books; dlaczego nie można nam dać pełnego cyklu, tylko zawsze jakieś urywki? Co gorsza, akurat to pominięte opowiadanie jest najtrudniej dostępne, bo było zamieszczone tylko w jakimś fanzinie w 1999 roku).

Fantastyka rosyjska. Strugaccy, to wiadomo, bez komentarza. O Lizypie Chajeckajej pisałem nieco na facebooku. Niestety, autorka jest tyleż utalentowana (powieść świetna), co głupia – to putinistka, kto wie czy nie bardziej fanatyczna od Łukjanienki. Zacytuję Wam, co mi odpisał Wojtek Sedeńko ze Stalker Books:

Parę dni temu napisała dumna, że jej syneczek, filigranowy, taki damski chłopczyk, jak dostanie powołanie to pójdzie walczyć. No istna Helga z NSDAP wdzięczna, że synek w Hitlerjugend idzie z panzerfaustem na wroga. Zapomina, że to nie wojna w obronie ojczyzny, a napaść. W imię czego? Ambicji chorego psychicznie człowieka?

W tej sytuacji Wojtek Sedeńko rozważą przekazanie części zysku z książki Chajeckajej na pomoc Ukrainie. Choćby z tego powodu (a i literacki też jest) polecam Wam Lizypa, najlepiej w pakiecie z antologią ukraińskiej fantastyki Język Babilonu.

Anglosaska – kolejna pozycja z serii Kameleon wydawnictwa Zysk i S-ka. Ostatnia podróż Sindbada Żeglarza Johna Bartha wyraźnie zalatuje fantastyką, a samego autora stawia się w jednym szeregu z takimi sławami, jak Thomas Pynchon czy Kurt Vonnegut.

Animal fantasy Kilwortha, tym razem myszy.

Prastare antologie. Wcześniej mnie nie interesowały, bo wydanie tak mizerne, że niewielka jest szansa na kupienie w przyzwoitym stanie. Ale jak było na wystawce w bibliotece, to zapuściłem żurawia co też tam mamy. A mamy bardzo dobrze, praktycznie co nazwisko, to tytan fantastyki: Cyril M. Kornbluth, Robert Sheckley, Ray Bradbury, Poul Anderson, Arthur C. Clarke, A. E. Van Vogt, Brian W. Aldiss, Roger Zelazny, John Brunner, Ursula K. Le Guin... To nie wszyscy. To jak nie przytulić?

Historia. Popularnonaukowa pozycja Jerzego Cepika o sztuce prehistorycznej, głównie magdaleńskiej, zdecydowanie się zestarzała, ale nadal jest miłą lekturą.

Mam w domu ileś mitologii greckich, ale ta ze świetnej merytorycznie, fatalnej technologicznie, czarnej serii jest o tyle inna, że nie ogranicza się do przytaczanie mitów, bo jest też sporo o przedstawieniach danych bogów, istot mitycznych w sztuce.

Teraz literatura średniowieczna. O ile można tak rzec o Krymhildzie, bo to właściwie dzieło Stillera, o którym już kiedyś pisałem:

Krymhilda. Opowieść rycerska o Nibelungach według średniowiecznego eposu (Warszawa 1974) jest właśnie przykładem kompilacji Stillera. „Zmiksował” podania zarówno Germanów kontynentalnych, jak i Skandynawów.

Dołączy na półce do niedawno nabytych dwóch innych książek Stillera: Beowulfa i Gilgamesza.

I średniowieczne dzieło Snorriego Sturlusona Saga o Egilu. Dodatkową atrakcją jest posłowie samego profesora Gerarda Labudy. 

Renesansowa Kronika królów Polski Erazma Glicznera jest dla mnie ciekawa z dwóch powodów. Raz, że to kolejne „źródło”, które zapewne niedługo odkryje Janusz Bieszk (lub inny turbolechicki janusz, np. Tomasz Józef Kosiński). Dwa, że autor to Wielkopolanin, Pałuczanin, a mnie interesuje historia Wielkopolski. Dzieło nie do kupienia w normalnej sprzedaży, sam znalazłem w księgarni UAM, ale kupowałem jedyny egzemplarz; poza tym w księgarniach nie ma.

I na koniec dzieje wieku XX. Książka Olgi Wiechnik o polityczkach tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości po I wojnie światowej – dość dziwnie pisana, nie wiem czy się polubimy, przypuszczam, że wątpię.

A Biuletyn IPN, bo jest tam artykuł o ewakuacji polskich dzieci ze Związku Sowieckiego do Indii w 1941 roku. Co mnie w tym interesuje – organizatorem tegoż był Tadeusz Lisiecki, rodem z Wielkopolski (a nawet z miasta, w którym się urodziłem – Wrześni). Dawno temu (2008 rok), w gazecie, którą kierowałem, był artykuł o Lisieckim pióra dziś dość znanego (nie tylko z przyczyn zawodowych) historyka Piotra Szubarczyka – to teraz mam dla porównania artykuł Wojciecha Kujawy. W ogóle polecam Biuletyn IPN, bo to merytorycznie dobre, a cenowo arcydobre – porządnie wydane, jak na czasopismo nawet wypasione wydanie, a cena 8 zł.

Komiksy. Tym razem połowa od jednego wydawcy – Lost in Time. Nie mam zamiaru zbierać całej kolekcji słynnego włoskiego rysownika Sergia Toppiego, ale tego tomu – baśniowego, fantasy – odpuścić nie mogłem. Do tego dorzuciłem całość, czyli trzy tomiki, Świata Dryftu. Rysunkowo zachwyca, a scenariuszowo – jak zachwyca, skoro nie zachwyca, bo to standardowy frankofon.


Antologia Krakowskiego Klubu Komiksu, to jedna z trzech kobył (416 stron), dwie już mam, jednej brakuje. Miły gest wydawcy, że do antologii dołożył ostatni numer, z 2004 roku (trochę poleżał w piwnicy czy na strychu), magazynu komiksowego o tym samym tytule (antologie KKK kontynuują numerację po magazynie).

I dwie mangi, z cykli które zbieram.




Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

10 komentarzy:

  1. Diabli wiedzą co! I wiersz, który kiedyś znałem na pamięć (czy to bies, czy to pies? Bieży, bieży, już ich mija, podniósł ogon i wywija..)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiersz Tuwima otwierający tę antologię?

      ***
      Julian Tuwim, Spleen

      Ze znudzenia, ze znużenia
      Pusto, sennie, mdło.
      Neurocholia? melanstenia?
      Diabli wiedzą co.

      Gdybyż w innej być mieścinie,
      Bo w Warszawie źle...
      W Pajtuliszkach? w Bambierzynie?...
      Diabli wiedzą gdzie.

      Byłoby też doskonale
      Lata puścić wspak.
      Chętnie bym to zrobił, ale
      Diabli wiedzą jak.

      Zająć by się jakąś... pracją...
      Mracją... czy ja wiem?
      Pempologią? alansacją?
      Diabli wiedzą czem.

      Siadłbym z jakim byczym chłopem,
      Pogawędziłbym.
      Z księdzem? Żydem? czartem? popem?
      Diabli wiedzą z kim.

      Może wylazłby z rozmowy
      Jakiś zdrowy sąd?
      Może z serca, moze z głowy,
      Diabli wiedzą skąd.

      Ziewam, dumam żałośliwie,
      Że... że co? że pstro?
      Owszem, może... Lecz właściwie
      Diabli wiedzą co.

      ***
      Nie lubię poezji, ale akurat wiersze Tuwima (otwierający) i Brylla (zamykający), a także Kozikowskiego (Ballada o młynie) z tego zbioru przeczytałem z przyjemnością. Z kolei "Lucifer" Brauna to gotowy tekst dla kapeli pokroju Kata. I specyficzny Herbert - nie wiersz, ale szorcik, taka prozatorska poezja. W ogóle nie ma w tym zbiorze słabych tekstów.

      Aż by się prosiło o wznowienie z uzupełnieniem o teksty nowsze. Na pewno bym tu widział opowiadanie Komudy "Trzech do podziału", Hałas "Szatański plan", Cetnarowskiego i Orbitowskiego "Wywiad z Borutą", Orlińskiego "Diabeł warszawski", coś Kossakowskiej z cyklu anielskiego. Może Dukaja "Diabeł w strukturze", choć to kryminał. Niestety, znaczna część tego, co przychodzi mi do głowy, to powieści (np. Wolskiego "Agent Dołu" i "Cud nad Wisłą", czy Oszubskiego "Diabeł wenecki", no i Sergiusza Piaseckiego - stare, ale w tej antologii ze względu na komunistyczną anatemę rzuconą na autora nie mogło się ukazać - "Siedem pigułek Lucyfera").

      Usuń
    2. Nie, sprawdziłem w swoim egzemplarzu - Słowacki, strona 337 w moim wydaniu, Nie wiadomo co czyli romantyczność. Mój egzemplarz też nie ma obwoluty.

      Usuń
    3. A no tak, przecież cytowałeś:

      Czy to pies?
      Czy to bies?

      Od razu mi przyszedł do głowy Tuwim, bo bardzo mi się spodobał ten wiersz. Acz Słowacki - jak nie lubię reumatyków - jak najbardziej do przeczytania.

      Usuń
  2. W sumie z mojej strefy zainteresowań to tylko Kilworth, ale już go mam (tylko jeszcze przeczytać trzeba). A Strugackich może Prószyński kiedyś wyda w kolejnym omnibusów, to wtedy nabędę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prószyński - z tego co widzę - nie chce opowiadań wydawać. A mogło być tak pięknie - omnibusy cyklami, z opowiadaniami, ale po co... ten drugi omnibus wygląda już sensowniej, ale pierwszy był robiony chyba na zasadzie: wrzucimy to, co na lubimyczytac ma najlepsze oceny.

      Usuń
    2. Z Le Guin było podobnie - najpierw omnibusy z powieściami a później z opowiadaniami więc mam nadzieję że w przypadku Strugackich przyjęli po prostu taki sam tryb wydawania i w końcu zbiorku z ich opowiadaniami też się doczekamy.

      Usuń
    3. IMO ten pierwszy to było takie badanie rynku: wrzucimy najbardziej znane tytuły, do których już mamy przekłady i prawa i zbadamy, czy jest zainteresowanie.

      Usuń
    4. Anonimowy
      Może... Wszystko zależy od sprzedaży. Ale nawet jeśli, to w tempie, w jakim wydaje Prószyński, do opowiadań dotrą w okolicach 2035. Nie wiem czy dożyję :D

      I przypuszczam, że wątpię. żeby Prószyński wydał całość Strugackich. W Rosji, a raczej w rosyjskim wydawnictwie w Izraelu, wychodzą dzieła zebrane Strugackich, wstępnie zaplanowane są 33 tomy (16 już się ukazało). Nie są to cieniuteńkie książeczki - np. tom 1 ma 638 stron, tom 2 - 702 strony. Nie wydaje mi się możliwe, żeby Prószyński pociągnął taką serię.

      Prościej byłoby wydać coś na wzór rosyjskich prac zebranych wydawnictwa Tekst - 14 tomów ułożonych w cykle. No ale w cykle już się Prószyńskiemu nie uda, bo źle wystartował. A nakłady tegoż wydania, nawet jak na warunki rynku rosyjskiego, większego od naszego, robią wrażenie: tom 1 wyszedł w nakładzie 250 000 sztuk (z kolejnymi już było różnie - nakłady od 10 000 do 100 000).

      Usuń
    5. Moreni, przypuszczam, że masz rację, ale w ten sposób skopali sobie, a jeszcze bardziej nam, wydawanie, bo zamiast porządnie wydać cykle chronologicznie, teraz będzie w każdym tomie miszmasz.

      Usuń