Ileż się naczytałem pochwał tej mangi. Że wzruszająca, że depresyjna, że mimo to żartobliwa. I co? I gucio. Nie jest ani wzruszająca, ani depresyjna, ani żartobliwa – jest nudna i infantylna.
Niby to SF, ale element z fantastyki naukowej jest, jak piąte koło u woza. Ot, przyleciało UFO, wypluło mniejsze UFO (liczne, ale UFO się nie odmienia, więc nie możemy napisać UFA), które zaatakowały Tokio – zginęła masa ludzi. Po czym wleźli Amerykanie, czymś przypieprzyli i UFO przestało atakować. Teraz sobie wisi nad stolicą Japonii.
A pod nim normalnie żyją ludzie i to właśnie chciał nam pokazać Inio Asano. Może byłoby to interesujące, gdyby nie to, że na bohaterki wybrał sobie japońskie julki, czyli niezbyt bystre, za to bardzo emocjonalne nastolatki. I przedstawia nam ich julcze problemy (z rodzaju tych, które prześmiewcy wrzucają na socmedia szyderczo opatrując hasztagiem #piekłokobiet).
Julka numer 1 zastanawia się czy wejść nauczycielowi do łóżka, julka numer 2 żyje grami, w które łupie po nocach, julka numer 3 ma chłopaka po to, żeby pozostałe jej zazdrościły. Jedna z julek ma brata, którego głównym zajęciem jest trollowanie w internecie, do czego nawet dorobił filozofię... I o problemach takich ludzi czytamy. Nie wiem czy wciągnęłoby mnie to, kiedy miałem piętnaście lat – przypuszczam, że wątpię; tu jeszcze konieczna byłaby zmiana płci.
Do tego mamy polityczne komentarze tej dzieciarni. Aż miło poczytać, co takie autorytety mają do powiedzenia o polityce (to ironia, oczywiście).
To wszystko jest jeszcze potwornie przegadane. Często dostajemy jakieś bezsensowne wykłady.
Ostatnie strony dają nadzieję, że tom drugi może być lepszy. Ale nie zainwestuję swoich pieniędzy, żeby to sprawdzić, może przeczytam jak znajdę w bibliotece.
Rysunkowo jest dobrze, a momentami nawet bardzo dobrze. Mnie to nie wynagradza miernego scenariusza, ale może komuś (mangi rzadko kupuję wyłącznie ze względu na rysunki; zdarza mi się tak nabyć komiks europejski czy amerykański).
Podsumowując: jest opcja, że wciągnęłoby mnie to, ale musiałyby zostać spełnione dwa warunki: musiałbym znowu mieć piętnaście lat i być przedstawicielką płci żeńskiej.
OCENA: 3/10.
Inio Asano, Dead Dead Demon's Dededede Destruction, t. 1, tłum. T. Molski, wydawnictwo Kotori, Gołuski 2022, stron: 364.
Zob. też:
DDDDD czeka na półce na przeczytanie, ciekawe czy będę mieć podobne odczucia podczas lektury. Polecam natomiast inne tytuły tegoż autora, szczególnie Dobranoc, Punpunie
OdpowiedzUsuńNie będę próbował Punpuna, bo po Dead Dead Demon's Dededede Destruction odpuszczam tego mangakę.
UsuńMoże to wysublimowana parodia i stąd to powodzenie. W swoim czasie Sandu Ciorba sparodiował muzykę "manele" i też odniósł wielki sukces, mimo, że nie został zrozumiany.
Usuń