POLECAM

niedziela, 28 września 2025

Obcy. Ziemia, sezon 1 (2025)

Krótko: przegli pałkę, za dużo wrzucono do miksera – Obcego, Łowcę androidów i… Piotrusia Pana. Trochę serial dla dzieci, tylko czasami flaki fruwają.


Fani oczywiście wytykają twórcom niezgodność z kanonem. W Ósmym pasażerze Nostromo jest niby pierwsze zetknięcie z Aliensami, a tu dwa lata wcześniej Obcy hasają sobie po Ziemi aż miło. Mamy trzy grupy sztucznych istot (cyborgi – cybernetycznie udoskonaleni ludzie, syntetyki czyli androidy – sztuczni ludzie i hybrydy – jak syntetyki, tylko z wgraną świadomością biologicznych ludzi), a w późniejszych filmach pojawiają się tylko androidy. O ile serial może tłumaczyć, dlaczego zniknęły hybrydy, o tyle brak cyborgów jest niezrozumiały.

Przy czym brak zgodności z kanonem jest idiotyczny i niepotrzebny, bo wystarczyło akcję przenieść na ileś lat później i wszystko by grało – dla fabuły nie ma znaczenia czy jest rok 2120, czy 2150. Dla mnie to takie celowe, głupkowate zagranie – wprowadzimy bezsensowny brak zgodności z kanonem, żeby ludzie się wkurzyli, pisali na forach, to będzie o serialu głośno i każdy będzie chciał zobaczyć. Tylko pytanie: czy będzie chciał zobaczyć drugi sezon? A na to wpływ mają już nie głupkowate zagrywki, tylko poziom pierwszego.

Obcy. Ziemia zaczyna się nawet nieźle. Statek badawczy osławionej korporacji Weyland-Yutani, przewożący pięć gatunków kosmicznych drapieżników, rozbija się na Ziemi, na terenie należącym do innej korporacji – Prodigy, która oczywiście chce przejąć i zbadać znaleziska konkurencji. Do wraku zostają skierowani żołnierze z lokalnej spółki należącej do spółki, która należy do Prodigy oraz sześć hybryd z androidem.

Wendy (Sydney Chandler)

Niestety, drugi odcinek jest już słabszy, a potem poziom tylko spada – za wyjątkiem odcinka piątego (chyba najlepszego, choć z debilnym wątkiem sabotażysty) z akcją w kosmosie i bez owych hybryd, które są średnio udanym pomysłem.

Dlaczego średnio (to eufemizm)? Ponieważ do mechanicznych ciał nie da się przenieść osobowości człowieka dorosłego, więc są to dzieci. W założeniu powinny być to osobniki psychopatyczne, bo ich nowe powłoki nie produkują hormonów, tym samym mają wyłączone emocje – co się okazuje niezbyt spójne, bo większość z nich jednak emocja ma, czworo nawet bardzo silne, chyba silniejsze, niż przeciętne dziecko w tym wieku, a jedna hybryda jest wręcz rozchwiana emocjonalnie. Czyli mamy dzieci w ciałach dorosłych, które niby są psychopatyczne, ale nie są. Dla mnie ten pomysł jest na minus i to duży. I nie zmienia mojej opinii to, że aktorzy nawet udanie oddali zachowania, przemyślenia dziecięce.

Co gorsza, ich szefem jest człowiek, który mógłby być kolejną hybrydą, jednak nie jest – za to jest kolejnym dziecinnym psychopatą (Piotrusiem Panem).

I tak właściwie widz nie ma komu kibicować, bo komu? Psychopatycznym hybrydom, psychopatycznym syntetykom czy cyborgom, psychopatycznym szefom korporacji, psychopatycznym naukowcom? No i ten nadmiar bohaterów, którzy co prawda wyglądają jak dorośli, ale są dziećmi i zachowują się jak dzieci. Skutek: serial ogląda się jak malarstwo akademików, np. naszego Henryka Siemiradzkiego: niby ładne, tylko oglądaczowi jest z tego powodu bardzo wszystko jedno – można spojrzeć, jednak jakoś nie angażuje.

Kirsh (Timothy Olyphant)

To jest po części problem współczesnych seriali: miernoty robiące za showrunerów „pogłębiają” postaci na jedno kopyto – obdzielając chorobami psychicznymi, zaburzeniami osobowości, dziwnymi syndromami (jak DDA/DDD) i traumami. Taki normalnie normalny człowiek jest, wg tychże miernot, płytki.

Co prawda jest bohater, który nie jest psychopatą, nie jest dzieckiem (choć na mój gust, jest nieco dziecinny) – normals, brat jednej z hybryd. Tylko ten z kolei – żołnierz i lekarz! – jest tak pipkowaty, rozmemłany, że wzbudza raczej politowanie, niż zainteresowanie. Podobnie zresztą „główny” Aliens, którego sprowadzono do poziomu pieska (bardzo nie podoba mi się relacja tegoż monstrum z główną bohaterką, ale nie będę spojlerował). Powtórzę pytanie: jak mam stado psychopatów, w większości dziecinnych i jedną pipkę, to komu mam kibicować? Może Aliensom – niech wytną to w diabły, żeby nie infekowało kolejnych sezonów?

Najlepszym bohaterem, i to jest tylko dowód na nędzę tego serialu, jest inny gatunek obcych – „oczko”, choć w tym przypadku twórcy w ostatnim odcinku przedobrzyli i zamiast efektu „łoł”, mamy efekt „łeee”. Do tego z tym „oczkiem”, i resztą fauny ze statku Weyland-Yutani, mam pewien problem: skąd na obcych planetach taka obfitość gatunków przystosowywanych do żerowania na ludziach, czy nawet, niech będzie, na ziemskich ssakach? Aliensy, OK, rozumiem, to niby broń biologiczna, ale reszta?


Bohaterowie są – moim zdaniem, oczywiście – źle wymyśleni, ale dobrze zagrani. I może właśnie dlatego jakoś udało mi się dotrzeć do końca. Szczególnie wzrok przyciąga Timothy Olyphant jako android Kirsh, a na dalszym planie Diêm Camille grająca żołnierkę i grupowo załoga statku Weyland-Yutani. Natomiast nie pasowało mi wizualnie małżeństwo naukowców – trudno określić jak się nazywali, bo przy żonie podają Silvia, a przy mężu Sylvia – wyglądają nie jak mąż i żona, tylko jak syn z matką (i faktycznie, aktorów dzieli siedemnaście lat).

Najgorsze było to, że wydarzenia serialowe w ogóle mnie nie angażowały (może za wyjątkiem odcinków pierwszego i piątego) – oglądałem to jak ładne obrazki, bez jakichkolwiek emocji. I jeśli kolejny sezon pójdzie dalej w te dziecinne klimaty, to chyba sobie odpuszczę.

OCENA: 4/10.

Obcy. Ziemia (Alien. Earth), serial.
Sezon 1, osiem odcinków.
Reżyseria: Noah Hawley, Dana Gonzales, Ugla Hauksdóttir.
Scenariusz: Noah Hawley i inni.
Produkcja: USA, Wielka Brytania, Tajlandia.

11 komentarzy:

  1. Mam bardzo podobne odczucia. Niepotrzebne odchodzenie od kanonu, za dużo składników w tej zupie (i tylko samych Xenomorphów jak na lekarstwo...), bohaterowie, którzy ani ziębią ani grzeją, na 8 odcinków dwa trzymają w napięciu (1 i 5), do tego zupełny brak atmosfery grozy. Szczerze to będzie mi bardzo wszystko jedno jeśli serial skończy się na 1 sezonie. A tak trochę btw. to na niedawnych targach książki w Gdyni miałem okazję porozmawiać chwilkę z ludźmi z wyd. Vesper i niestety - w bliżej przewidywalnej przyszłości nie ma co liczyć na kolejne książki z uniwersum Obcego. Disney przejął prawa do franczyzy i niechętnie daje licencje :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Disney+ przejął prawa do franczyzy zapewne tylko po to, aby ostatecznie ją pogrzebać.

      Usuń
    2. Vesperowi przesłałem 23 września pytanie:

      "Sz. Panie
      Bo tak widzę, że o ile w zeszłym roku wydaliście dwie pozycje z cyklu Obcy, to w tym roku na razie zero - zrezygnowaliście z kontynuowania cyklu? Bo przyznam, że Lebbona trylogię „The Rage War” bardzo przeczytać bym chciał :D".

      I dostałem odpowiedź:
      "Bynajmniej nie zrezygnowaliśmy. Planujemy nadrabiać zaległości w tytułach, jak tylko rozwiązane zostaną kwestie prawne między wydawcą anglojęzycznym a właścicielem franczyzy, czyli korporacją Disney".

      Usuń
    3. Anonimowy 28 września 2025 23:59
      Ja bym chciał poszerzenia świata Obcych/Predatorów, ale w kierunku kosmicznego horroru i dark space opery - "oczko" idzie właśnie w tę stronę. Ale to tylko drugi plan, a na pierwszym są hybrydy, które bym wywalił do kosza.

      Usuń
  2. Spotkałem teorię, która mi się spodobała, a tłumaczy: "skąd na obcych planetach taka obfitość...". Wedle tej teorii głupkowata załoga statku kosmicznego wysłanego na łowy (ja akurat uważam piąty odcinek za najgorszy) nie ganiała po różnych obcych planetach ale splądrowała zbudowane przez Dawida (Prometeusz, Przymierze) laboratorium służące produkcji różnych obcych drapieżników.
    tropem, który na to wskazuje miałyby być rysunki w siedzibie Dawida w Przymierzu. Jest wśród nich i taki, który przedstawia stwora łudząco podobnego do "roślinki" z A:E co to też lubi ludzinę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "splądrowała zbudowane przez Dawida (Prometeusz, Przymierze) laboratorium"

      No i w takim przypadku miałoby to jakiś sens. Inna rzecz, że - moim zdaniem - Obcy. Przymierze powinien też trafić do kosza :D

      Usuń
  3. Czyli tak, jak się spodziewałem.
    Ja akurat złamanie kanonu przeżyłbym bez problemu, nie jestem wyznawcą. Ale złamać go głupio, właściwie po nic - to zło. Nawet z tym uczynieniem z aliena Pimpusia można było wygrać więcej, nawet tu kreacja jest wewnętrznie niespójna, on jest chyba wierny kobietom, nie lubi tylko mężczyzn, skoro panią doktor przy cmentarzyku oszczędził :)
    Dla mnie tylko dwie rzeczy w tym serialu były warte uwagi: pan Oko, choć zgadzam się, że odcinek ostatni (mam nadzieję, że ostatni tego nieszczęsnego tworu) rozpirzył w drobny mak całą poprzednią kreację cwaniaka i mądrali. No i jedna rzecz budziła moje uznanie, w sumie dla niej dotrwałem do końca. Mieli fatalnie napisane role, ale zagrali je świetnie - dorośli aktorzy grający dzieciaki. Bardzo dobre łamane przez rewelacyjne.
    Niemniej - i tak dałeś za wysoką ocenę, ja bym dał przynajmniej oczko mniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za szybko się wysłało, więc uściślę: nie jestem wyznawcą absolutnej wierności kanonowi. Tym bardziej, że ostatnio mamy dzięki temu oglądalną "Fundację", a gdyby trzymać się wiernie Asimova, to z pewnością miałby taki serial oceny podobne do tego, o którym dyskutujemy :)

      Usuń
    2. No właśnie mnie też przy seansie trzymała gra aktorska, bo to akurat jest na duży plus.

      A ocena - dotrwałem do końca, więc... :D

      Usuń
  4. Czyli nadal wychodzi na to, że najlepsze co powstało w tym uniwersum od dekad to gra Alien: Isolation?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, nie jestem graczem. Mnie podobała się książka Tima Lebbona, więc czekam aż Vesper wyda „The Rage War”.

      Usuń