No tak, niby miałem nie iść, ale chyba sam w to nie wierzyłem – im bliżej było premiery, tym bardziej przebierałem girkami. Miałem obawy, że będzie to typowo disneyowskie: wtórne, głupkowate i napakowane ideolo po kokardki. I przynajmniej te dwa pierwsze elementy są, ale to nie przeszkodziło mi świetnie się bawić.
Choć już w kinie zaczęła mnie z lekka irytować głupokowatość. No mamy planetę należącą do wielkiego, osławionego koncernu Weyland-Yutani. Nad planetą fruwa sobie zniszczona stacja kosmiczna, własność tejże firmy, a na stacji coś, za czym Weyland-Yutani ugania się po całej galaktyce. I uwierzycie, że koncern nie wie, że ich stacja z ich wytęsknionym ładunkiem lata nad ich planetą? Za to wie to grupa młodych ludzi. I owa młodzież leci na stację holownikiem także należącym do Weyland-Yutani – oczywiście, że takim holownikiem każdy może sobie lecieć gdzie chce, bo najwyraźniej kontroli lotów nie ma, a kosmiczne holowniki pracownicy (chyba nimi są bohaterowie) parkują pod swoimi chatami... To jest logiczne, bo tak mają ułatwiony dojazd do roboty.
Albo inna rzecz – od czego te Aliensy rosną? Bo tu mamy błyskawiczny rozwój od wyjścia z klatki (ludzkiej, piersiowej) do trzymetrowego dryblasa. Okej, ja wszystko rozumiem, wiem że to super organizmy, ale chyba mimo wszystko zwiększanie rozmiarów musi wynikać z tego, że się zeżre odpowiednią ilość karmy. A tu co, mamy do czynienia z balonami – nadmuchiwały się powietrzem? Uczciwie przyznam, że już nie pamiętam, czy ta gupota była też w poprzednich częściach – zawsze mi się zdawało, że one muszą zeżreć jakiegoś Homo sapiensa zanim podrosną, ale może źle pamiętam?
I takich głupot jest więcej, nie będę w to brnął, bo już alienso-maniacy na forach rozłożyli Romulusa na czynniki pierwsze.
Wszyscy wiemy, w jakim momencie powstawała ta odsłona Obcego – po dwóch filmach samego Ridleya Scotta (Prometeusz z 2012 roku i Obcy. Przymierze z 2017) franczyza wpadła w kryzys. Wtem pojawił się na białym rumaku Fede Álvarez i obiecał: „Panie, ja wam zrobię takiego Obcego, który wraca do korzeni”. No i zrobił, ale chyba te „korzenie” potraktował zbyt dosłownie, bo to jest mikst elementów z pierwszych czterech części. Może najmniej widoczne nawiązania do Obcego 3, bo tu można się doszukiwać tylko w świecie – kolonia górnicza Jackson's Star na planecie LV-410 trochę przypomina więzienie z trójki. I de facto też jest więzieniem. Przyznam, że kolonia bardzo mi się spodobała – cudowne kosmiczne slumsy. Zaraz po tym mamy coś w stylu Ósmego pasażera Nostromo, potem trochę akcji rodem z Decydującego starcia, a zakończenie pojechało po Przebudzeniu, jak Tatar po stepie. Nie będę tu przytaczał całej długiej listy nawiązań – to też znajdziecie na forach.
W każdym razie, uznano że taki Obcy zbudowany z elementów z recyklingu będzie bezpieczny – skoro już kilka razy się podobało, to czemu ma się nie podobać teraz? I jest w tym jakaś logika, bo rzeczywiście mimo głupot, mimo wtórności oglądanie Romulusa jest całkiem przyjemne (pod warunkiem, że wyłączycie myślenie). Jest odpowiednie tempo, jest dramaturgia, są bardzo dobre efekty specjalne.
Tak sobie myślę, że może to jest jakieś wyjście? Że jeśli twórcy nie potrafią wymyślić nic nowego i sensownego (bo nowinki z Prometeusza i Przymierza sensowne nie były, a już na pewno nie były spójne z poprzednimi częściami), to może niech sobie takie bezpieczne filmy robią? Ot takie, że miło popatrzeć, choć to nic specjalnego. Sam popatrzę, bo właściwie i tak mam niewielką alternatywę w kinie SF/fantasy, a tu raz, że świat, który lubię, dwa, że – o dziwo – bez drażniącego ideolo. I ten ostatni element to też chyba w ramach zrobienia bezpiecznego filmu, bo ostatnio Disneyowi ideolo czkawką się odbija (i chodzi tak o filmy/seriale napakowane ideolo, jak i wypowiedzi pracowników typu: Nie ma opcji, żebyśmy zatrudnili białego gościa, albo: doprowadzenie do płaczu białych ludzi było celem [serialu Akolita]).
I możliwe, w tym kierunku Disney będzie zmierzał, w każdym razie Fede Álvarez już zgłosił, że chętnie zrobi tak kolejną część Obcego, jak i Obcy kontra Predator 3.
Podsumowując: oglądanie Romulusa to jak zjedzenie bardzo dobrego hamburgera w sieciówce – smakuje, ale w pamięci się nie zapisze.
OCENA: 6/10.
Obcy. Romulus (2024).
Tytuł oryginalny: Alien. Romulus.
Reżyseria: Fede Álvarez.
Scenariusz: Fede Álvarez, Rodo Sayagues.
Produkcja: USA.
Zob. też:
To nie do końca disneyowski film - to produkcja FX/Hulu (podobnie jak Predator: Prey) - mimo, że właścicielem jest Myszka, to jednak są autonomiczni.
OdpowiedzUsuńI tak, problemy w rośnięciem Alienów były od początku. Ba, już od Aliens Obcy właściwie niczego nie jedli, tylko nabijali ludzi na ogon-widelec i umieszczali w tej brei, by człowiek żył i był nosicielem dla kolejnych facehuggerów i Obcych. Romulus w tej kwestii nic nie wyjaśnia, może tylko fizjologia alienów uległa steroidowemu przyśpieszeniu.
To, że Weyland-Yutani nie mogła namierzyć statku od biedy też można jakoś wyjaśnić, gdyż ta robotnicza planeta znajduje się 54 lata świetlne od Ziemi - mimo wszystko trochę zajmuje czasu by przebyć takie odległości. A film pokazał ową LV-140 jako dość anarchistyczną kolonię. Dało się słyszeć z głośników całkiem spore głosy ruchu oporu mówiące o tym, że W-Y szuka kolejnych niewolników i to było całkiem jawne. Pani z HR-ów w okienku raczej też była tanią urzędniczką i w ogóle to miasteczko zdawało się działać na zasadzie hulaj dusza, gdyż nie było właściwie dokąd uciec. Mogli sobie tam latać stateczkami i nikt sobie z tego nic nie robił, bo każdy wiedział że bez komór kriogenicznych to jak jeżdżenie rowerkami parę km wokół miasta, gdy do następnego tysiące kilometrów. Czyli dla mnie to taki planetarny rezerwat na bezludnej wyspie, gdzie można sobie odpuścić straże i strażników.
Dla mnie największą dziurą logiczną jest... pierwsza scena. Widzimy w niej Romulusa przyjmującego na pokład zamrożoną bryłę z wiadomo czym, mimo że pod orbitującymi szczątkami majestatycznie krąży sobie księżyc LV-426, a na nim tysiące jaj i w dodatku obcy statek Inżynierów. Z Obcego Camerona wiemy, że V-Y kompletnie zaniedbała ten fakt, tworząc tam wiele lat później nową kolonię górską :)
>To, że Weyland-Yutani nie mogła namierzyć statku od biedy też można jakoś wyjaśnić, gdyż ta robotnicza planeta znajduje się 54 lata świetlne od Ziemi<
UsuńNo ale na tej planecie musiały być jakieś przyrządy do obserwacji przynajmniej najbliższego kosmicznego otoczenia, chyba jakaś kontrola lotów w okolicy planety. Przecież tam była kopalnia - ktoś surowce musiał odbierać, dostarczać produkty niezbędne kolonii itd. itp. A tu kompletnie nic - wielka stacja sobie lata, młodzież zwija holownik i też hajda w kosmos i nikt tego nawet nie zauważa.
Jest bezpiecznie i jakoś tak trochę bardziej przypadł mi do gustu nowy Predator, który przynajmniej próbuje zrobić coś nowego - sięga po kino historyczne. Ale jakże ten Obcy świetnie wygląda! Światło, kadry, ruch kamery, scenografia... Jest bardzo "filmowy", nie czuć plastiku i niedorobionych efektów, jak to bywa często choćby u Marvela.
OdpowiedzUsuńTak, zrobiony od strony technicznej jest świetnie.
UsuńPrey jest OK, ale sam lubię też - chyba bardziej - Predatora z 2018.
Nie oglądałem jeszcze ROMUlUSA (planuję, bo lubię parę innych produkcji Alvareza), ale PREY było słabe. Nie wiem jak potraktowali je ludzie dostający wścieklizny od łołkowania, ale wg. mnie PREY zasługuje na krytykę za bycie zbyt woke i jak przez to psuje klasyczne elementy franczyzy (podobnie jak HALLOWEENY Davida Gordon Greena, ala one się IMO ostatecznie jakoś wybroniły).
UsuńTeż mi się bardziej podobał kiczowaty PREDATOR (2018), choć wszyscy na niego srali.
Daniel Muszyński
UsuńDla mnie Predator z 2018 r. to było coś nowego, inna planeta, nowe informacje o Yautja (jak się zwie ów gatunek, bo Predatorzy to raczej kasta). A Prey to jeszcze raz to samo, tylko z kobietą, Indianami i XVIII wiekiem.
Ale Obcego w scenerii średniowiecznej, to bym obejrzał :D
"Dla mnie Predator z 2018 r. to było coś nowego, inna planeta, nowe informacje o Yautja (jak się zwie ów gatunek, bo Predatorzy to raczej kasta)."
UsuńNie chodzi ci o PREDATORS z 2010 (reżyseria Nimrod Antal)? THE PREDATOR z 2018, Shane'a Blacka, był na Ziemi.
"A Prey to jeszcze raz to samo, tylko z kobietą, Indianami i XVIII wiekiem."
Jeśli chodzi o PREY, to po pierwsze moim zdaniem oryginalny PREDATOR jest absolutnie szczytem w swoim gatunku, można go spokojnie stawiać obok oryginalnego OBCEGO, więc każdy sikłel ma już na starcie pod górkę.
Poza tym, w oryginale obsada to same osiłki, jedyną kobietą, którą widzimy na ekranie jest Elpidia Carrillo, więc można zakładać, że na planie filmowym musiała panować toksyczna męskość, maczyzm i testosteron, ale w filmie te kulturysty musiały odegrać wrażliwość i słabość. Druga połowa filmu jest inwersją pierwszej, w której ci amerykańscy komandosi, dysponując większą siłą ogniową i lepszym wyszkoleniem, zdmuchują z powierzchni ziemi obóz partyzantów, a potem sami stają się celem dla przybysza, która ma nad nimi nieosiągalną przewagę.
PREY z historii o słabości i możliwości spotkania silniejszego choćbyś miał nie wiadomo jakie mniemanie o swojej sile staje się historią inicjacyjną. Predator jest tam dla bohaterki przeszkodą na drodze w dorastaniu i stawaniu się #girlbossem, co mnie strasznie w tym filmie irytowało.
>Nie chodzi ci o PREDATORS z 2010<
UsuńTak, no tam grał Danny Trejo. Z tego wniosek, że Predatora z 2018 w ogóle przegapiłem, ale skoro akcja toczy się na Ziemi, to i tak nie obejrzę.
Turbo dorastanie obcego to jedno, ale jeszcze głupsze było urodzenie aliena dosłownie 5 minut po zapłodnieniu twarzołapem. W 1 i 2 części specjalnie wycięto sceny ze zbyt wczesnymi narodzinami z kapitana i Burka bo nawet pare godzin bylo zbyt wcześnie, a tu taki babol.
OdpowiedzUsuńNo właśnie też mnie ta szybkość od zapłodnienia do dryblasa zdumiała. A tu przynajmniej w jednym przypadku, ów Obcy prawie nic nie żarł - to z czego to cielsko budował?
UsuńW zasadzie to w 1 i 2 nigdzie nie pokazali aliena która je. Gryzły, zabijały, porywały, ale na wizji nie konsumowały. Raczej było to w sferze domysłów, dlatego mnie to aż tak nie razi. Z resztą można sobie to różnie wytłumaczyć, przykładowo że mają tak zajefajną przemianę materii, że jedzą raz na sto lat. W końcu są obcy... Natomiast cykl reprodukcyjny w pierwszych dwóch częściach był dość dokładnie pokazany, dlatego te ekspresowe narodziny mnie tak w Romulusie śmieszą. Aaa i pomysłu z kokonem na dorosłego obcego też nie kupuję. Nikt przez cztery części nie znalazł żadnego pustego ani pełnego kokonu. Naciągane to, niezbyt oryginalne i lekko głupie (taki zakokoniony obcy stawałby się czasowo bezbronny).
UsuńOwszem, chyba to, że jedzą było domyślne. Ale tu mamy kawę na ławę - ten ostatni stwór nie jadł, bo przecież widzimy zwłoki jedynej zabitej przez niego istoty.
UsuńKino familijne :)
OdpowiedzUsuńBardzo zbliżone do pierwszego Obcego, ot klasa robotnicza gdzieś tam leci i spotyka obcego i on ich zjada. Natomiast końcówka to połączenie Obcy 4 z Prometeuszem, akurat słabe moim zdaniem.
Zgadzam się, że to właśnie film bezpieczny, elementy klasyki złożone tak by jakąś zgrabną całość tworzyły. Bez silenia się na oryginalność i wyjaśnienie czegoś z lore.
Natomiast od sprawy logiki i lore ten film to katastrofa, pełna głupot i nielogiczności. Nie tylko rośnięcie aliena absurdalnie szybkie, od urodzenia się do osiągnięcia pełnej wielkości, to ile minęło z 15 minut? Czy nawet mniej, łatwo będzie sprawdzić, bo gdy się "rodził" to od kopnięcia holownik uderzył w stację, a ona zmieniła kurs, że godzina do upadku w pas asteroid została. Absurd totalny. Inna sprawa, że obcy z Obcego 1 jak sobie latał po kosmosie to stworzył kokon w około siebie. Z czego? Z łapanych cząsteczek wiatru kosmicznego? To z jego powierzchnią by musiał z milion lat je łapać. Zauważyłem, że wszystkie filmy oprócz Obcy 3 kończą się podobnie. Bohaterowie już prawie uciekli na statek czy kapsułę ratunkową, ale jednak za nimi trafia jakoś alien i próbuje ich zjeść, ale udaje się go wyrzucić w kosmos. Nie mówię o Prometeuszu i Przymierzu, bo to inne bajki i nie oglądałem, tyle co fragmenty na YT.
Tak, tylko że w 1 i 2 zakończenia zaskakiwały, mało kto się ich spodziewał, a od 4 i dalej wszystko było wiadomo jak się skończy. W Romulusie jak zobaczyłem, że kobieta dostaje strzykawkę z dna to już byłem pewny jak się film skończy. A zakończenie było fatalne. Co gorsza było powtórzeniem fatalnego zakończenia z czwórki.
UsuńOszcz
Usuń>wszystkie filmy oprócz Obcy 3 kończą się podobnie. Bohaterowie już prawie uciekli na statek czy kapsułę ratunkową, ale jednak za nimi trafia jakoś alien i próbuje ich zjeść<
Do tego w Decydującym starciu, Przebudzeniu. Prometeuszu i Romulusie (w pewnym sensie też w Przymierzu, ale tu przewrotnie) uciec udaje się kobiecie i androidowi... No ile można?
Anonimowy 30 sierpnia 2024 18:35
UsuńW czwórce (którą zresztą lubię) mnie to nie raziło, ale w Romulusie już tak. W świecie Obcego i Predatora te hybrydy człowiek-Obcy i Yautja-Obcy pojawiają się dość często (książki, komiksy, gry), ale w Romulusie to już bezczelna zrzynka z Przebudzenia, tylko głupsza.
Ja nie znoszę tych miksów obcopodobnych z 4 i Romulusa bo żaden z holywoodzkich projektantów nie był i nigdy nie bedzie w stanie stworzyć tak doskonałej wizji potwora jaka powstala w genialnie obłąkanym umyśle H.R.Gigera. A jak juz ide na film o obcym to chcialbym oglądać obcego. Zauważ, ze w Romulusie dorosłego obcego wcale nie bylo dużo na ekranie. I dodatkowo postanowili go nie zatrudnić na ostatnie pół godziny filmu.
UsuńWiadomo, że Giger to Giger, ale ja jednak chciałbym dostawać coś nowego w świecie Obcego, dlatego też lubię crossovery z Predatorem.
UsuńA czytałeś wydana dawno, dawno temu trylogię Stevena Perryego ("Mrowisko"; "Azyl"; "Wojna samic")? Słabe to, ale w uniwersum narobił :D
Tak, dawno temu za bajtla, wtedy mi sie podobało. Teraz ciezko powiedziec. Moze z nostalgii kiedys chwycę jeszcze raz.
UsuńHmm, czy tam były jakieś miksy miedzygatunkowe? Bo nie potrafię sobie przypomnieć.
UsuńMixty chyba nie, ale była planeta Obcych, Obcy podzieleni na dwie rasy (chyba czarnych i czerwonych), Obcy jako gatunki inteligentne, w którym rządzącymi były samice, hierarchia władzy itd. itp. I miejscowy gatunek, który z kolei polował na Obcych :D
UsuńKurcze, tego to kompletnie nie pamiętam. Utkwił mi tylko motyw jakiegoś dowódcy marines na księżycu, czy tam planecie, co chciał udomowić alieny i zrobić z nich żołnierzy. Oczywiście nie mogło się to udać.
UsuńKurcze, aż chyba sobie odświeżę, żeby sprawdzić czy nie zamotałem :D
UsuńZasadniczo android z niepełnosprawnościami odpowiada na zapotrzebowanie społeczne :)
OdpowiedzUsuńNatomiast sam film, cóż, jako próba ataku na młodzieżowego widza, udany. Dzieje się, są jakieś emocje, głupoty nie przeszkadzają, bo nie takie są w obecnych YA filmowych i książkowych.
Natomiast dla mnie, lubiącego tę franczyzę, to jednak zdecydowanie najsłabszy film z serii, pomijając bękarty z predatorami. Jest do bólu wtórny, ale największą wadą i tak jest to, że jest nudny, siedziałem w kinie i odhaczałem w głowie checklistę. W życiu bym nie wpadł na to, że któregoś dnia zrehabilituję "Prometeusza" i "Przymierze" - to są jednak, pomimo zyliona wad, filmy lepsze w tej franczyzie, bo przynajmniej próbują coś zmienić, posunąć świat do przodu. Że głupio, że Daeniken to fatalny kierunek? Cóż, tak. Ale przynajmniej nikt mi chamsko nie serwuje mielonego z resztek po przedwczorajszym wystawnym obiedzie :)
Tak mi przyszło do głowy, że Romulus to może być coś znanego z długich serii komiksowych: restart serii dla nowego czytelnika/widza. Od Nostromo minęło już 45 lat, to dwa pokolenia widzów się pojawiły i ci najmłodsi niekoniecznie chcą oglądać tak antyczny film.
UsuńAaa, a Aliens vs Predator 1 lubię - to na pewno było coś nowego.
Nie wiem po kiego grzyba pchano na siłę motyw ludzko-alienowej hybrydy w samej końcówce filmu (może rzeczywiście chodził o to, aby były jakiekolwiek nawiązania do każdej z 4 oryginalnych części?), poza tym jednak jest to zdecydowanie film warty obejrzenia, nie tylko dla fanów Obcego. Tropienie głupotek fabularnych typu "no jak mogła sobie taka wielka stacja orbitować dookoła planety niezauważona?!" moja się jednak zupełnie z celem ;) Gdyby filmy miały kurczowo trzymać się logiki i zdrowego rozsądku to musielibyśmy całkowicie pożegnać się z takimi gatunkami jak horror czy s-f. Jak ktoś szuka przyziemności i realizmu to polecam prozę Olgi T., która poza tym dobrze pomaga pokonać bezsenność ;)
OdpowiedzUsuńMoże i tropienie nie ma sensu, ale to jednak nie rozgrzesza z oczywistych głupot zmniejszających wiarygodność.
Usuń