Taaa, wiem, że mam poślizg. W marcu przybyło dwadzieścia dziewięć, w tym jeden dublet. Dziewięć razy fantastyka, w tym trzy razy polska. Pięć powieści historycznych, ale tu wspomniany dublet. Do tego zbiór opowiadań awanturniczo-obyczajowych i kryminał. Komiksów pięć, z czego dwie mangi. Sześć prac naukowych lub popularnonaukowych (oczywiście historia) i dwie szurologiczne.
Z polskiej fantastyki przedwojenna ciekawostka – jedyne udane dzieło Wacława Kostki Biernackiego. Zbiór opowieści inspirowanych podaniami z kresów II RP. Sam autor bardziej znany jako szef więzienia dla politycznych (ludowców, endeków, komunistów, ukraińskich nacjonalistów) w Berezie Kartuskiej – wg części historyków, zasadne jest określanie tego ośrodka mianem obozu koncentracyjnego.
Do tego podobno najlepsze dzieło Jacka Komudy – jakoś dotąd to omijałem, ale wygrzebałem w markecie za grosze.
I Marcin Wolski – z jego książek, które czytałem, z czystym sumieniem mogę polecić tylko Agenta Dołu. Ale tu zainteresowała mnie tematyka – historia alternatywna z elementami fantasy z akcją umieszczoną w Polsce przełomu XIV i XV wieku.
Z fantastyki anglosaskiej same pozycje antykwaryczne lub marketowe. Kupiłem dwa pierwsze tomy cyklu Barrayar Bujold. Zachwycają się tym ostatnio na Katedrze, to wziąłem. Przeczytałem część pierwszą, przyzwoite, ale tyłka nie urywa – ot poziom Davida Webera.
Przeczytałem gdzieś w sieci entuzjastyczną recenzję omnibusa (powieść + zbiór opowiadań) Drugie odkrycie ludzkości. Norstrilia Cordwainera Smitha. To zacząłem szukać. Znalazłem na OLX – jak się Artefaktów nie kupuje od razu, to potem cena trochę boli...
Ten sam sprzedawca miał – to z kolei tanio – antologię Steampunk pod redakcją lubianego wszak przeze mnie VanderMeera.
I wygrzebane w markecie. Za Kingiem nie przepadam, ale współautor daje nadzieję :D
Z kolei lubię autorkę drugiej książki, ale raczej w innym wydaniu. Claire North to pseudonim Catherine Webb. Tu zachwalałem jej pozycje wydane pod pseudonimem Kate Griffin.
Z beletrystyki historycznej przybył cykl Blisko, coraz bliżej – to powieść napisana na podstawie serialowego scenariusza. Lubię serial, książki kiedyś miałem swoje, ale w dziejowych zawirowaniach amba zżarła. Teraz znalazłem na wystawce bibliotecznej, niestety, nie zorientowałem się, że brakuje tomu trzeciego, za to drugi jest w dwóch egzemplarzach...
I jeszcze z wystawki. Smok króla Augusta Franciszka Fenikowskiego to, znowu niestety, trzecia część trylogii o czasach króla Zygmunta Augusta.
Za to przy książce Londona będzie bez „niestety” – nawet niedawno zamierzałem przeczytać przygody Bellewa Zawieruchy, ale gdzieś mi wciło w biblioteczce. Moje stare wydanie miało inny tytuł, ale zawartość jest ta sama (zbiór był kilka razy wydawany pod różnymi tytułami – nota bene, moim zdaniem to zbiór opowiadań, ale polska Wikipedia upiera się, że jednak powieść...).
Na koniec beletrystyki kryminał czy też thriller Konrada Lewandowskiego – przysłany przez autora, na razie nie mam nic do powiedzenia. Ale oczywiście przeczytam i coś nasmaram.
Literatura szurologiczna. Kupiona na OLX książka o wymysłach UFOlogicznych i świeżynka o spiskowych teoriach.
Skoro w kręgu szurów, to kolejne pozycje o Stanisławie Szukalskim (twórcy turbolechickiej teorii zwanej zermatyzmem, a „przy okazji” jednym z największych na świecie rzeźbiarzy XX wieku). Pierwsza to biografia Szukalskiego, druga to jego własne teksty, ale z czasów przed zermatyzmem (acz już wtedy Szukalski był niezłym szurem).
Dwie pozycje o Stanisławie Przybyszewskim i jego rodzinie. Dla mnie interesujące, bo „klan” związany był z Kujawami i Wielkopolską. Inna rzecz, że to historie interesujące nawet bez pretekstu geograficznego.
Z historii regionalnej jeszcze historia Kołaczkowa (to wieś będąca stolicą gminy w powiecie wrzesińskim).
Pakiet historyczny uzupełnia reportaż o stachanowcach, czyli przodownikach pracy w PRL. To byli ludzie zaharowywujący się na śmierć (często dosłownie) w ramach tzw. współzawodnictwa pracy. O ile przy górnikach, hutnikach można się zadumać nad ludzką głupotą, o tyle przy np. kelnerach jest to dość zabawne (np. towarzysz taki a taki w ramach współzawodnictwa pracy przekroczył normę o trzysta procent obsługując jednocześnie kilkanaście stolików).
Komiksy. Kolejny nr Relaksu od Labrum (właśnie wydawca wygrał jeden z procesów z konkurencją, czyli PolishComicArt).
Retro to coś na skrzyżowaniu czasopisma z cyklicznymi antologiami – to stare komiksy, głównie chyba z okresu międzywojennego.
Zeszytówkę o Kapitanie Marvelu juniorze można było kupić jako dodatek do Retro za dziesięć zł.
Dwie mangi. Dorohedoro to wiadomo, że kupić trzeba. Manga gwiezdnowojenna na wypróbowanie.
Jest opcja, że wrócę w maju do bardziej systematycznego pisania na blogu :)
Dobrze, że się odezwałeś :) już się trochę niepokoiłam, czy wszystko gra. I oczywiście znalazłam już coś ciekawego w Twoich zakupach, co sama chętnie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńCzołem Pawle! Mam nadzieję, że zdrowie dopisuje.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy możemy porozmawiać o recenzji ,,Długiego Rajdu".
Pozdrawiam serdecznie.
O, Stoczkowskiego nie znałam. Poczekam na opinię i dopiszę do listy jak będzie warto ;)
OdpowiedzUsuńO, kupiłeś książkę Londona. Ja kiedyś lubiłam tego autora, czytałam jego Martina Edena. :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że wróciłeś i zakupy jak zawsze zacne. ;)
OdpowiedzUsuńKostka Biernacki nie był szefem obozu.Sprawował nad nim nadzór jako wojewoda poleski,podobnie jak współcześni wojewodowie nadzorują podległe im instytucje.
OdpowiedzUsuńKwiecień, kwiecień, kwiecień... :)
OdpowiedzUsuń