POLECAM

środa, 7 marca 2018

Pokaż mordę szczeniaku, czyli ból pupci turbolechickiego pisarczyka

Skąd tytuł – to na końcu, „pozdrowienia” jakie dostałem od tegoż bredniopisarza.
Najpierw kim jest Jarosław Prusiński. To pretendent do miana „pisarza” – na razie wydają go jakiś dziwne oficyny trudniące się self-publishingiem. Jest też, jak sam podaje, absolwentem politechniki i zarządzania, co – w jego mniemaniu – czyni go fachowcem od historii. Oczywiście, taki z niego fachowiec, jak z koziej pupci trąbka, wiec dmie w tę trąbkę wspólnie z Bieszkiem i Szydłowskim. Mój kontakt z tym człowiekiem zaczął się po opublikowaniu przez niego powieści Zapomniani bogowie.

To niby fantasy, ale – zacytujmy autora: 

starałem się z najwyższą pieczołowitością oddać realia epoki. Próbowałem całkowicie obiektywnie opisać Polskę (Lechię) z przełomu wieków IX i X, dzieląc się wiedzą, którą sam posiadłem w czasie setek godzin wertowania źródeł.

Wyszło, jak mówią Rosjanie, kak tigra jebat: i smieszno, i straszno. O wartości literackiej litościwie będę milczał – wydawca (trudniący się self-publishingiem) mówi tu za siebie. Zresztą, jeśli autor po opublikowaniu pięciu czy sześciu książek w takowych oficynkach nie wzbudził zainteresowania normalnych wydawców, to też o czymś świadczy.

Ale wracając do moich kontaktów z owym dżentelmenem. Pierwszy miałem na blogu niejakiej Awioli – to blogerka, która z różnych (dla mnie nie do końca zrozumiałych) powodów wpada w niepohamowany zachwyt. No i takoż szczytowała przy lekturze Zapomnianych bogów. Do tego wrzuciła wywiad z rzeczonym Prusińskim, w którym on plótł duby smalone, a ona – z braku wiedzy – trwała w zachwycie i nie kontrowała. Gdybym był niekulturalny, to bym skomentował, że ów wywiad skojarzył mi się z psem liżącym sobie jajka, ale jestem kulturalny, więc taki komentarz sobie odpuszczę.

W owym wywiadzie Prusiński podkreśla:
Nie chciałem czytać opinii historyków, tylko sam chciałem wyciągnąć wnioski
No i wyciągnął – na miarę swoich możliwości. Jak sam mówi, szukał i sklejał do kupy (słowo „kupa” nasuwa tu różne interpretacje). Na przykład, u Długosza przeczytał, że mieszkańcy naszych ziem przed czasami Chrobrego nie jedli ryb... I wiecie, że ten orzeł badania źródeł w to uwierzył? Poważnie, łyknął kit piszącego pół tysiąca lat później Długosza (pewnie wierzy też w elfy Tolkiena). Do tego dodał jakąś zasłyszaną/przeczytaną bajkę i wszystko zaczęło mu się układać w spójną całość. Oczywiście, to turbolechicka całość.

Więc co złożył (czy włożył) do kupy Prusiński. Parę cytatów z jego wypociny Zapomniani bogowie, a raczej ze wstępu, w którym uzasadnia swoją wizję historii.
Bigosujemy:
grody są datowane na 8-10 tysięcy lat p.n.e. (Gniezno).
Czyli 10-12 tysięcy lat temu... Wiecie, że ten człowiek chyba nawet nie słyszał o neolitycznej rewolucji i przejściu do osiadłego stylu życia? On myśli, że nomadzi budowali grody... Otóż panie nieuku Prusiński, najstarsze w ogóle umocnienia, nie grody znane z kultury łużyckiej czy średniowiecza, ale prymitywne palisady itp. zaczęły powstawać na naszych ziemiach jakieś 7,5 tysiąca lat temu. Grody nieco ponad cztery tysiące lat temu.
Z kolei Gniezno jest wydatkowane dendrochronologicznie na około 940 rok. I tu dalszy ciąg wywodów naszego bredniopisarza:
Badania archeologiczne zdają się wskazywać na rok budowy (odbudowy) Gniezna ok. 940. Jestem dość sceptyczny, czy metoda wyznaczania wieku pozostałości grodu pozwala na wskazanie tak konkretnej daty
Drogi bredniopisarzu, jesteś sceptyczny, bo jesteś niedouczony. Wiesz chociaż na czym polega dendrochronologia? To łopatologicznie. Każdego roku słoje drzew przyrastają inaczej (bo różne są warunki). Dendrochronologia to właśnie badanie owych słoi. Robi się do tego specjalne zestawienie, a bardzo pomocne są dęby, jako drzewa długo żyjące. Dajmy na to mamy osiemsetletni dąb ścięty w roku 2000 – możemy ustalić jak wyglądały słoje od roku 1200. Teraz znajdujemy pień dębu pięćsetletniego i na podstawie wcześniejszego dębu ustalamy, że rósł w latach 800-1300. Dzięki temu już wiemy jak wyglądały słoje od roku 800. I tak możemy jechać w przeszłość.

Analiza słoi pozwala nie tylko ustalić rok ścięcia drzewa, ale nieraz nawet porę roku. To wyjątkowo precyzyjna metoda datowania.

Ale bredniopisarz brnie dalej:
poza tym drewniane grody były często palone w czasie wojen i odbudowywane od początku
Pomijając już, że nie można odbudowywać od końca... Drogi bredniopisarzu, spalenie całego grodu pozostawiłoby po sobie grubą warstwę popiołu, którą archeologowie by wykryli. Pod wałami Gniezna nie ma niczego takiego – Gniezno powstało na tzw. surowym korzeniu.
grody były często palone w czasie wojen i odbudowywane od początku, nie można więc tylko na tej podstawie obalać twierdzeń kronikarzy.
Jakich kronikarzy? Konkretnie proszę – który kronikarz datuje początki Gniezna na 8-10 tysięcy lat przed n.e.? Toż nawet wasz fałszywy Prokosz do takiego absurdu się nie posunął. Więc czekamy bredniopisarzu na podanie źródła tej radosnej tfurczości.
Z rozkładających się ciał rozniosła się na zamek zaraza, która uśmierciła Popiela II razem z całą jego rodziną. Piastowie przenieśli później siedzibę z Kruszwicy do Gniezna, uważając dawną stolicę za przeklętą.
Drogi bredniopisarzu, pomijając już nawet dawanie wiary bajkom Kadłubka i jego następców (które dodatkowo ubarwiłeś swoimi „przemyśleniami”) – Kruszwica powstała jeszcze później niż Gniezno, pod koniec X wieku. I nie leżała na terenie Polan, lecz jakiegoś niewielkiego zgrupowania nadgoplańskiego (którego grodem plemiennym była Mietlica).
Ponieważ Polska nie miała kopalni srebra, nie warto było budować mennic. Nawet denary za czasów Bolesława Chrobrego bite były w mennicach niemieckich (później w czeskiej, gdy Chrobry podbił Pragę wraz z mennicą).
Drogi bredniopisarzu, tak właśnie się wychodzi, gdy nie zna się badań profesjonalistów, a wiedzę zastępuje „przemyśleniami”. Ty chociaż wiesz, że na monetach Chrobrego mamy podane gdzie były bite? Naprawdę: Gnezdun civitas i Mogiln civitas – były bite w Gnieźnie i Mogilnie.
Chrobry mincerzy ściągał skąd się dało – z zachodu i wschodu. Tu masz o mennictwie polskim czasów Chrobrego (cytat z prof. Suchodolskiego):

Charakter mennictwa i jego organizacja może dawać także do myślenia na temat organizacji państwa. Zwraca uwagę, że monety nie mają jednolitego charakteru. Kolejne typy różnią się znacznie między sobą i nie wykazują ciągłości stylistycznej. Wygląda więc na to, że ich produkcja była podejmowana w różnych ośrodkach ad hoc w zależności od okoliczności i od potrzeb, a zadanie to było powierzane ciągle nowym ludziom. Ci zaś posługiwali się wzorami bardzo zróżnicowanymi, zaczerpniętymi z monet czeskich, saskich, bawarskich, duńskich, bizantyjskich i italskich.

Drobnym szczegółem jest, że Chrobry nigdy Pragi nie podbił (a nawet tamtejszej mennicy), tylko najzwyczajniej został przez Czechów wybrany na władcę. To tak samo, jakby twierdzić, że Jagiełło podbił Kraków...
A może jednak te tereny wcześniej zamieszkiwali Germanie, jak twierdzą niektórzy? Zygmunt Gloger rozprawia się z tym twierdzeniem w swojej Geografii Historycznej Ziem Dawnej Polski.
Naprawdę – opracowanie sprzed ponad stu lat to wyrocznia dla Prusińskiego!
Dla Rzymian wszystko, co znajdowało się na wschód od Renu było Germanią.
Czyli takie terminy jak Scytia, Sarmacja, Dacja są bredniopisarzowi obce...
W kronikach rzymskich są wzmianki, że Słowianie podpisywali posągi swoich bogów ich imionami.
Naprawdę w kronikach rzymskich? Proszę mi przytoczyć takową kronikę. Bo ja znam tylko jedną taką wzmiankę – Thietmara z XI wieku. Przy czym nie do końca wiadomo co kronikarz miał na myśli...

Oczywiście Prusiński wysuwa jeden ze sztandarowych „argumentów” turbolechickich – skoro nie podbili nas Rzymianie, to musiało istnieć państwo lechickie (na wzór państwa pigmejskiego w Afryce). I dalej bredniopisarz smara:
A czy sam Neron, który jak wiemy zapuścił się na tereny obecnej Polski tysiąc lat przed narodzeniem Mieszka I, w czasie słynnej wyprawy bursztynowej, nie zagarnąłby dla siebie tych ziem?
Sensacja historyczna – Prusiński odkrył, że Neron był na ziemiach polskich. Tylko jeszcze proszę o źródło tej wypociny.

Odpuszczam standardowy turbolechicki bełkot o Popielach i Leszkach. Na koniec tylko jeszcze jedno:
Wiecie, że wg bredniopisarza, owa mityczna Lechia dzieliła sie na starostwa i województwa? Naprawdę, on nie ma pojęcia o genezie zarówno starostwa (ten urząd powstał pod wpływem czeskim podczas rządów Wacława II), jak i województwa (wojewoda początkowo – jak sama nazwa wskazuje – był dowódcą wojska, dopiero rozbicie dzielnicowe i późniejsze jednoczenie sprawiły, że urząd stał się terytorialny – powstały województwa).

Chyba nieuctwo tego pana obnażyłem dostatecznie. A teraz – wiecie, że zapraszają go biblioteki publiczne na spotkania m.in. z licealistami?


I trollerskie zapędy


To już wiemy kim jest rzeczony Prusiński. Teraz kolejny mój kontakt z tym dżentelmenem. Otóż powyższą jego wypocinę oceniłem na lubimyczytac na jeden – to i tak o jeden za dużo. I dziś na lubimyczytac dostaję takie „pozdrowienia”:


Po chwili takie na  blogu:


Tak się przedstawia ów user na lubimyczytac (chyba faktycznie trzeba zgłosić błąd):


Ciekawski jestem, to sprawdzam kto mnie tak pozdrawia. I okazuje się, że MontyP z lubimyczytac, jako pierwsze ocenił książki Prusińskiego – pięć książek po dziesięć punktów. Do jednej nawet dodał opinię, czy raczej reklamę, gdzie ją można nabyć. No, ale to jeszcze nie dowód, w końcu może to żona albo szwagier.


Ale jadąc dalej, mam pod jedną z książek opinię. Książka traktuje o Prusach, a rzeczony MontyP tłumaczy, dlaczego po nią sięgnął:
Ci, którzy znają moje nazwisko pewnie się domyślą.
No tak, domyśliłem się panie Prusiński. Pozdrawiam – sobie pan opinię wystawił.

EDYCJA:
Jak widać na poniższym obrazku, Jarosław Prusiński jest też na lubimyczytac multikonciarzem. Tak pięknie nasz pisarczyk manipuluje oceną własnej książki. Pytanie: czy to zgodne z regulaminem lubimyczytac? O zgodność z uczciwością nie pytam, bo tu odpowiedź jest oczywista.




Moje notki o turbolechitach (vel osłoszczękowcach):




Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

145 komentarzy:

  1. O Bosz... co za nieuk. I jeszcze sam sobie opinie wstawia.

    Co oni mają z pisaniem tych turbolechickich bredni? Od spisywania ich oddupnych wysrywów dostają jakieś punkty u Adolfa Kudlińskiego? A może stopnie wojskowe w Armii Słowian Adolfa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślą, że im więcej książek napiszą i wydadzą, to im się poprawi IQ? To tak nie działa.

      Usuń
    2. Dla mnie najzabawniejsze jest to, że wizje różnych turbowców są ze sobą sprzeczne, ale polemik czy dyskusji w swoim gronie nie podejmują, bo to jednak wymaga jakieś umiejętności argumentowania. Czesio B. niedawno wrzucił na swojego bloga mapę, która w jego mniemaniu dowodzi istnienia Lechii, ale jest ewidentnie sprzeczna z bredniami Bieszka czy Szydłowskiego - na to już Czesio uwagi nie zwraca...

      Usuń
    3. Bo turbowcy w ogóle nie podejmują dyskusji, jeżeli ktoś ma odmienne zdanie. Nawet z innymi turbowcami. Ot, każdy idzie swoją drogą i wierzy w co chce. Skoro to są rzeczy, które przyjmuje się na wiarę i są na poziomie wierzeń, a nie rzetelności naukowej czy faktów, to jak oni mają dyskutować i nad czym? Nad treścią wierzeń, wróć, wynaturzeń i wysrywów? Przecież gówno jakie jest, każdy widzi (parafrazując hasło o koniu z Nowych Aten Chmielowskiego), to co tu mają dodawać lub nad czym się spierać? Chyba czy jest to gówno ludzkie czy zwierzęce.

      Usuń
    4. Czesio B. jest na bakier nie tylko z innymi turbowcami, z historią, ale i z geografią. Nie wiem, gdzie on się dopatrzył Zatoki Fińskiej, skoro mapa sięga ledwo do Liwonii.

      Usuń
    5. Czesław Białczyński albowiem umysł ma otwarty, który nie ograniczony w niczym przez swego żywiciela swobodnie przemierza światy alternatywne. Tam jest i historia odmienna i geografia i nie tylko one. Rzecz w tym, że czasami nie wiadomo, w którym z alternatywnych światów ten umysł obecnie przebywa.

      Usuń
    6. Czesio podjął polemikę z Żuchowiczem - polemika jest na miarę Czesia możliwości i turbolechickich potrzeb. Mówiąc krótko: bełkot, jazgot, zero argumentów.

      Usuń
    7. Ciekawostka: książka Dragomiry Płońskiej „Co każdy Słowianin wiedzieć powinien” (wyd. Armoryka).
      Autorka, palnęła na wstępie z grubej rury: „Tury, a później wywodzące się od nich woły, pracowały w parach. Stąd słowa, wtóry, czyli drugi, oraz wtórować”.
      Zanim jednak D. Płońska zaprzęgła dwa tury, liczebnik „dwa” już istniał, według pra wzoru w PIE „du” / „tu” (stąd w/tory).
      Kolejne odkrywcze inaczej stwierdzenie Autorki: „Do czasów Juliusza Cezara, [Rzymianie] nie posiadali też floty. Flotę zbudowali im ludzie z południa Galii, gdy potrzebowali jej do wojny z Wenedami zamieszkującymi Bretanię”. To, że Rzymianie mieli flotę wojenną stulecie wcześniej w konflikcie z Kartaginą Płońska nic nie wie.
      Autorka pisze stanowczo: „Samogłoski w językach słowiańskich i pochodnych, nie mają znaczenia. Są wstawiane tylko dla ułatwienia wymowy”.
      To, że samogłoski zmieniają znaczenie słów, np. w wyrazach „kot”, „kat”, „bat”, „but”, dla Płońskiej nie jest istotne. W tym przypadku przydałby się najbardziej bat.
      „Pod archeologiczną nazwą kultura bugo-dniestrzańska zaczęliśmy uprawiać tutejsze czarnoziemy. Mieliśmy już w tym doświadczenie, gdyż żyliśmy wcześniej na syberyjskich czarnoziemach, gdy panował tam klimat umiarkowany. Uprawę roli prawdopodobnie rozpoczęliśmy od warzyw korzeniowych.”
      „Uprawę [na Syberii] rozpoczęliśmy” - my, czyli kto? Płońska na spółkę z kim? Teoria rozkwitu rolnictwa 10 tysięcy lat temu na glebach syberyjskich nad wieczną zmarzliną? Słowianie tam właśnie rozpoczynali światowe rolnictwo zaczynając od sadzenia brukwi?
      Jednocześnie D. Płońska podjęła się pouczeń odnośnie pytających, gdyż na tej niwie czuje swoje powołanie dydaktyczne. Na jakie to pytania i jak pod względem merytorycznym odpowiada? Pierwsze z brzegu. Jakiś wnikliwy interlokutor zapytuje Płońską: „Czy grupa krwi, świadczy o przynależności, do grupy etnicznej?” D. Płońska odpowiada: „Raczej nie. Nic nie wiem o takiej nauce, która zajmuje się przyporządkowaniem grup etnicznych, pod względem grup krwi, ale to, że ja nie wiem, nie znaczy, że taka nauka nie istnieje”. Tyle w temacie merytorycznej odpowiedzi. Do tego D. Płońska postanowiła przy okazji ocenić poziom intelektu pytającego. Zrobiła to z wdziękiem harpii: „Ludzie zadający pytania, mają, delikatnie sprawę ujmując, niewielką wiedzę na tematy badań nad populacjami ludzkimi, badań genetycznych, itp.” W sumie to po co pytać? D. Płońska kipi za to taką wiedzą, że z kijem nie podchodź. Wyraźnie widać, że ma problemy z kulturą dyskusji oraz rozumieniem tego co pisze. Nie dziwi też, że nic nie wie o wyspecjalizowanej dziedzinie nauk z zakresu antropologii krwi. Taką tą „wiedzę” wpojoną przez Płońską powinien posiadać każdy Słowianin.
      Można by to podsumować jak najbardziej słowiańskim powiedzeniem „Uczył Marcin Marcina, a sam …”
      Można by też zadać takie jeszcze pytanie D. Płońskiej: „Czy posiadanie Y-DNA, np. R1a świadczy o przynależności etnicznej?
      Pytanie to jest mało zasadne, gdyż Płońska udzieliła wcześniej wyczerpującej wypowiedzi , formułując na spółkę z innym myślicielem „przykazania dla Słowian”, w którym to zbiorze wymienia cztery kategorie Słowian. Najwyższa kategoria „a” to „Słowianin mentalny i biologiczny”, czyli taki, który „charakteryzuje się hg R1a lub hg I2 w przypadku mężczyzn, w przypadku kobiet jest córką mężczyzny z hg R1a lub hg I2”. Adolf z wąsikiem wiecznie żywy. To teraz mości panowie kupą na badania genetyczne. Jeżeli masz haplogrupę I2, czy R1b, to Słowianinem pierwszej kategorii nie jesteś i nigdy nim nie zostaniesz. Twoje dzieci też nie. W sumie to książęta mazowieccy też nie mieli haplogrupy R1a. Mieli R1b. Według Płońskiej – jako żywo - Słowianami pierwszej kategorii nie byli. Jeżeli ktoś chce czytać wykwity myśli D. Płońskiej, jego sprawa. To, że jest to zbiór bzdur widać w całej rozciągłości.

      Usuń
    8. Silne raki - kupiłbym dla pośmiania się, ale jest dostępne tylko u samego wydawcy, a nie będę wywalał dodatkowo kasy na przesyłkę.

      Usuń
    9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    10. Anonimowy3 sierpnia 2018 10:34
      Wypad za debilizmy i odnoszenie się do tego, co ci się w ptasim móżdżku wydaje, a nie do tego co jest na blogu.

      Usuń
    11. Mało tego, Płońska „twórczo rozwija” treści zawarte w swoim pozbawionym logiki dziele na różnych blogach. Jej komentarze do własnej książki powalają. Autorka „Co każdy Słowianin…” w kontekście, iż to od tura pochodzi nazwa liczebnika „dwa”, zauważa: „Ja u mojego dziadka macałam byki jak chciałam, kiedy chciał się rąbnąć łbem w bok, ab odgonić muchy, dawał mi to do zrozumienia, czekał aż się odsunę, i dopiero łubudu”. Szokujący to jednak „coming out” Płońskiej .Gdzie indziej pisze, aby podkreślić encyklopedyczną wartość swoich wywodów: „Gatunek krowa pochodzi od tura (tak jak pies od wilka)”. Co ma piernik do wiatraka? Oczywiście źródeł tej wiedzy nie poznamy. W innym fragmencie Płońska tworzy nową geografię: „Jeżeli R1b nie szło północą Afryki to skąd wzięli się w Kamerunie?” Autorce tych niewydarzonych opinii należy wyjaśnić, że Kamerun leży nie w północnej, ale środkowo – zachodniej części Afryki.. Zatem, idąc „północą Afryki”, akurat dotrzemy do M. Śródziemnego. Dalej D. Płońska uzasadnia swą wiedzę marynistyczną w taki oto sposób: „Statki Wenedów były ogromne i żaglowe. Natomiast Rzymianie dysponowali tylko galerami. Pościgaj sobie na wiosłowej galerze żaglowy statek, który złapał wiatr w żagle. Ponadto galery były o wiele niższe i niemożna było z nich dokonać abordażu na statki Wenedów”. D. Płońska nie poprzestaje na tym i ciągnie dalej: „Można to jednak łatwo wyjaśnić tym, iż Rzymianie mieli statki nadające się na jakichś popierdółków ale porządnej floty odpowiedniej do bitwy morskiej z Wenedami nie mieli. Wybudowano ją dopiero wtedy, jak po wielu nieudanych próbach, było już wiadomo, że żadną inną sposobą Wenedów nie da się pokonać”. Nie wiadomo o jakich „popierdułków” tu chodzi, ale tą „sposobą” Autorka pokazuje w jakiej konwencji jej przetwarzająca wiedzę świadomość funkcjonuje. To, że Rzymianie flotę wojenną mieli już w IV w.p.n.e., zostawmy do przetworzenia przez świadomość autorki. Papier wszystko zniesie, odbiorca pseudo twórczości nie. Fałsz przekazu u Dragomiry Płońskiej jest elementem stałym. W połączeniu z infantylnym stylem piśmienniczym w nie zamierzonej wersji niedouczonego czwartoklasisty, książka /zeszyt „Co każdy Słowianin wiedzieć powinien” ma walor makulatury. Nie wiemy, poza tym kim zacz jest Dragomira Płońska, jaki ma dorobek, jakim wykształceniem dysponuje. Wydawnictwo Armoryka nie podaje takich „szczegółów”.

      Usuń
    12. Ale przecież nie można wiele wymagać od ałtorki, która w dzieciństwie - zamiast się kształcić - macała byki... :D

      Usuń
    13. Dragomira Płońska niesłychanie rozkoszna jest. Nie zapomnę takich jej rozważań na temat słowa "kasztelan":
      "ale kasztelan to jest nasze słowo",
      "A nie jest tak, że to do łaciny przeszło z naszego?"
      A coby było śmieszniej, to ten, co jej na kasztelana zwrócił uwagę uznał, że słowiańskim odpowiednikiem kasztelana jest (fanfary!!!!!) komes.

      Usuń
    14. Dobrze, że oboje, tj. Dragomira na spółkę z pomagierem z bloga, nie wywiedli kasztelana od kasztana. Poczytajmy dalej, bo D. Płońska dokonuje na oczach wszystkich samo zaorania. Jak pisze "Jest to wiedza przetworzona i interpretowana poprzez moją (czyli jej) świadomość i logikę".

      Usuń
    15. Po tym co wypociła Dragomira w swoim dziele, to chyba tylko wypada "kryształowym światom" zasłonę milczenia spuścić.

      Usuń
    16. Bardzo chętnie przygarnę pdf albo nawet jpg "dzieła" Dragomiry. Jeśli ktoś zechce pomóc, to mail podany jest w moim profilu na blogerze - po lewej stronie
      "Skontaktuj się ze mną
      Wiadomość e-mail".

      Usuń
    17. "były o wiele niższe i niemożna było z nich dokonać"
      czy to ortografia oryginału?

      Usuń
    18. To jest język lechicki - ucz się języków, to niezbędne do badania źródeł :D

      Usuń
    19. Źródeł znanych "Słowianom" wyłącznie.
      Zdanko "żyliśmy wcześniej na syberyjskich czarnoziemach" przypomina czyjąś rewelacyją z https://tech.wp.pl/tajemnicza-slowianska-statua-znaleziona-na-syberii-jest-dwa-razy-starsza-od-piramid-6245650320873601a
      Ktoś już tam zapytał "Na jakiej podstawie autor napisał, że to rzeźba słowiańska"

      Usuń
    20. I jeszcze "tury" i "wtóry" pisownia zupełnie inna. Tu ładnie to wyśmiali
      https://skrbh.wordpress.com/2018/07/20/137-recenzja-ksiazki-dragomiry-plonskiej-co-kazdy-slowianin-wiedziec-powinien/

      Usuń
    21. Dragomiropodobni idą dalej. Otóż Marian Nosal z grubej rury strzelił i proponuje Uniwersytet Słowiański w nowomowie określany Wiednicą, gdzie indziej nazywany też Zjazdem. Jak zwał, tak zwał, w każdym razie sprawa biznesowa jest. Bilet na imprezę to circa about 600-700 złotych od łebka za dwa dni „wykładów” (od 9.00 do 18.00, uwzględniając niezbędne antrakty), plus we własnym zakresie koszty noclegu, wyżywienie etc. Żaden z wykładowców historykiem nie jest, co nie przeszkadza oczywiście w głoszeniu prawd swoich przetworzonych, gdyż „każdy śpiewać może, jeden lepiej, drugi gorzej”. Jako wykładowcy wystąpią:
      1. bajkopisarz / scenarzysta Czesław Białczyński (który wielce polityczny jest) , 2. nie ukończony archiwista, aktualnie prowadzi indywidualne interesy - Maciej Bohdanowicz, 3. gawędziarz od Sasa do Lasa w kwestii genetyki w związku z publikacjami Davidskiego - prawnik Adrian Leszczyński. Ten ostatni dodatkowo zamierza przebadać się pod względem genotypu własnego oraz przekazać ową nowinę na forum publicznym.
      Cz. Białczyński będzie nauczał w zakresie: Skąd się bierze Siła Słowa - Język i Słowiańska Baja, czyli Korzenie i Pień Polskości oraz Las jest twoim Bogiem - Zapamiętaj! - Czym jest Wiara i Wieda Przyrodzona.
      M. Bohdanowicz zagłębi się w dywagacje językoznawcze oraz nauki na temat ciałopalenia w kontekście „kultur słowiańskich i odsłowiańskich” (sic! - interesujące są zwłaszcza ”kultury odsłowiańskie”). A. Leszczyński rozprawiać będzie w zakresie: Germanie Wschodni - Słowianie Zachodni oraz Genetyczne nowinki w kwestii pochodzenia Europejczyków. Impreza zapowiada się hucznie oraz z przytupem. Zatem zapraszamy wszystkich, bileciki do kontroli. Kto na to da się nabrać?

      Usuń
    22. Nabrać to się może wielu. Pytanie tylko, czy przegonią węża z kieszeni.

      Usuń
    23. To taka trochę poważniejsza próba wydojenia turbo-jeleni. Ciekawe czy im się uda. 6-7 stów za słuchanie niedorzecznego bełkotu Czesia, Adrianka i Mariana :D

      Usuń
    24. No i nie udało im się. Nawet turbojelenie nie miały ochoty kilku stów wydać, by posłuchać tych wielkich mężów.

      Usuń
    25. Ojoj, nie chcieli wysłuchać takich tytanów intelektu jak Czesio, Adrianek i ten cały Nosal (przy Nosalu Adrianek wychodzi na całkiem bystrego faceta - Nosal to poziom intelektualny Kononowicza).

      Usuń
    26. Nie chcieli. Taka to czarna niewdzięczność jest.

      Usuń
  2. Cieszy mnie że turbowcy niedługo otrzymają kontrę naukową...

    https://tech.wp.pl/historyk-rozprawia-sie-z-mitami-turboslowian-drogi-do-wielkiej-lechii-prowadza-z-roznych-stron-6225832032175745a

    OdpowiedzUsuń
  3. Z ostatniej chwili:

    https://tech.wp.pl/historyk-rozprawia-sie-z-mitami-turboslowian-drogi-do-wielkiej-lechii-prowadza-z-roznych-stron-6225832032175745a

    OdpowiedzUsuń
  4. No i smutne, że turbolechici - komentujący pod notką o książce Żuchowicza, nawet nie zadadzą sobie trudu jej przeczytania. Mają za darmo dostać całą argumentację w internecie, bo jak nie - to jakby jej nie było. Ot, absolwenci Uniwersytetu YouTube...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ mogą. Nawet nie muszą czekać na książkę Żuchowicza. Wystarczy, że pójdą do biblioteki gminnej i wezmą np. Początki Polski Łowmiańskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że Łowmiański ze swoim potężnym i nieaktualnym allohtonizmem nie jest dobrym wyborem. Poza tym to siedem woluminów. To już lepszy Labuda ze "Studiami nad początkami państwa Polskiego".

      Ale obaj to nie jest poziom intelektualny turbosków, oni tego nie pojmą. Tu coś prościuteńkiego jest potrzebne.

      Usuń
    2. Trzeba będzie nagrywać filmiki na YT. A z tym jest więcej roboty niż napisanie tekstu i wrzucenie na bloga.

      Usuń
  6. A gdzie recenzja tego dzieła, jego wartości artystycznych? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdzie i nie będzie :) Każdy rozsądny człowiek wie czego się spodziewać po tfurcy, który sześć książek wydał w self-publishingu.

      Usuń
    2. zamiast recenzji
      Prusiński "zadał sobie niemały trud przekazania wiedzy historycznej", w dodatku "nienachalnie", "książka z powodzeniem mogłaby posłużyć jako materiał dydaktyczny wykorzystywany na lekcjach języka polskiego bądź historii" czytamy na
      http://www.pieninyinfo.pl/kultura/zapomniani-bogowie-jaroslawa-prusinskiego-ksiazkowa-zapowiedz-4811
      "Już tyle razy w trakcie zajęć na studiach dowiedziałam się, ile kitu wciska się dzieciom w szkole na temat wczesnej historii naszego kraju, że z wielką chęcią sięgnę po tą pozycję. Wydaje mi się, że słabo się nas edukuje w tym zakresie, co jest dla mnie bardzo dziwne. Podzielam Twój kompleks niższości — też zawsze miałam wrażenie, że nasze słowiańskie plemiona w porównaniu z resztą ówczesnej Europy to ciemnogród, a przynajmniej tak wygląda przyjęta przez ministerstwo narracja. Dlatego jestem bardzo ciekawa tej pozycji." ze http://www.coprzeczytalam.pl/2017/05/jarosaw-prusinski-zapomniani-bogowie.html
      Zawsze mi się zdawało, że "narracja" to jest w powieści, pierwszo- a może i trzecioosobowa, ale żeby w historii?
      "Nie jest to książka zła, ale z pewnością też nie jest idealna. Nie mogę jej wysoko ocenić, bo wydaje mi się, że Autora stać na znacznie więcej i mógłby bardziej ją dopracować." urywek recenzji z http://rosaczyta.blogspot.com/2017/03/zapomniani-bogowie-opowiesc-sowianska.html
      tamże autorecenzja Prusińskiego "Jestem z tej książki zadowolony i nie zmieniłbym w niej ani jednego zdania, ale odbiór Czytelników może być skrajnie różny." Skromność godna podziwu.
      Dzięki, że Prusiński przyzwala, by można mieć było zdanie mniej entuzjastyczne niż jego własne.
      Przypomniało mi to równie bezpretensjonalną samoocenę Barbary Białowąs „Lubię mój film, uważam, że jest świetny”, bo „skończyłam filmoznawstwo i kulturoznawstwo" :D jak znacie to obejrzyjcie raz jeszcze https://www.youtube.com/watch?v=5HJHyBZIqxw

      Usuń
  7. http://www.to.com.pl/wiadomosci/ostroleka/a/jaroslaw-prusinski-poznajcie-autora-ostroleckiej-starej-basni,11913246/- fragment wywiadu z bohaterem tego artykułu. Nawet nie wiedziałem, że pochodzi z mojego miasta. A wicedyrektor biblioteki miejskiej nazwała ten twór "ostrołęcką Starą Baśnią". Świetna promocja miasta, nie ma co...

    OdpowiedzUsuń
  8. http://www.umbielskpodlaski.pl/pl/aktualnosc/autor-książek-fantasy-opowiadał-o-historii-alternatywnej

    "W spotkaniu wzięli udział uczniowie dwóch bielskich szkół średnich: II Liceum Ogólnokształcącego z BJN im. Bronisława Taraszkiewicza i Zespołu Szkół nr 1 im. Marszałka Józefa Klemensa Piłsudskiego, którzy przybyli wraz z nauczycielami."

    Tragedia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, pędzą młodzież na spotkania z historycznym szamanem...

      Usuń
  9. Prusiński na Lubimy Czytać dodał też dwie książki, obie swoje i cztery cytaty, trzy swoje. Promocja czy megalomania, oto jest pytanie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Niegrzecznie nazywasz Pana Prusińskiego niedouczonym a Ty sam we wszystkim jesteś douczony ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie we wszystkim. Jestem np. nieukiem z fizyki czy chemii. Widziałeś, żebym gdziekolwiek wypowiadał się o fizyce lub chemii, żebym próbował naukowców z tych dyscyplin pouczać i poprawiać?

      Usuń
    2. Panie nie porównuj pan fizyki, chemii do nauk historycznych, których inżynier z PRLu *(czyli jeszcze na poziomie) mnoze się douczyć w pół roku

      Usuń
    3. Inżynier może się nauk historycznych w pół roku? Cóż, po czymś takim to się nie dziwię, że niektórzy dzielą inteligencję na wrodzoną i techniczną.

      Usuń
    4. Taaa, nauki historyczne można opanować w pół roku... I potem mamy orzły sokoły bieszkopodobne.

      Usuń
  11. Anonimie powyżej, niegrzeczne to jest dziecko w przedszkolu. ;) A skoro my tu tacy grzeczni, to Pan Paweł merytorycznie odpowiedział na Pana Jarosława - zupełnie niemerytoryczne - teorie. I nie trzeba znać się na wszystkim, starczy, na tym, o czym publicznie się wypowiadamy. Trochę dystansu do siebie też nie zaszkodzi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Właśnie taką mam zasadę - jak się na czymś nie znam, to milczę :D Panu Prusińskiemu też ją polecam.

      Usuń
  12. Nieaktualny allochtonizm? Whaaat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Allohtonizm w ogóle, moim zdaniem, jest nieaktualny, a w wykonaniu Łowmiańskiego w szczególności. Dziś przy allohtonizmie stoi już tylko część środowiska poznańskiego i to raczej nie historyków - nieliczni już archeologowie starszego pokolenia i antropolog Piontek ze swoimi uczniami (np. Anną Juras). Do tego historyk i językoznawca związany z Poznaniem, acz pracujący w Danii - Jerzy Nalepa (92 lata), który obecnie właściwie jest już turbolechitą (patrz praca o Mugilonach).

      Usuń
  13. Czy my się dobrze rozumiemy? Przecież to co Pan napisał, można by raczej odnieść do autochtonizmu, który ostał się właśnie w Poznaniu jeszcze, turbolechici też zakładają, że Polacy na ziemiach polskich funkcjonują od czasów triceratopsów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, masz rację - jedno myślę, drugie piszę. Oczywiście, że chodzi o autochtonizm. Dzięki za zwrócenie uwagi.

      Usuń
    2. Byłem w szoku, że taka wolta poglądowa miałaby nastąpić na se czytam, że nie mogłem pozostać obojętny :D

      BTW Polecam książkę "Wiedeń Hitlera", jest tam spory rozdział o XIX-wiecznych turbogermanach, Lanz von Liebenfels, Guido von List i jeszcze kilku innych, którzy mieli wpływ na ukształtowanie się przekonań pewnego niespełnionego akwarelisty z Braunau.

      Usuń
    3. Sam jestem w szoku, że takie gupoty piszę - jedynie grypa i wysoka temperatura mnie usprawiedliwia :D

      Usuń
  14. Waszmościowie tu sobie pretendentów do miana pisarza obgadujecie, a tu Bellona nowe księgi wydać zamierza:
    https://ksiegarnia.bellona.pl/?c=ksiazka&bid=9317
    https://datapremiery.pl/boguslaw-debek-slowianskie-dzieje-premiera-ksiazki-18842/
    Autor tej drugiej poszedł po rozum do głowy i nawet zadbał o reklamę u Rudego Łba:
    https://rudaweb.pl/index.php/2018/03/08/nyja-bostwo-wojennej-zaglady-pan-swiata-zmarlych/
    Żaiste, nie zna granic ni kordonów bellonowskie poczucie humoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już porównałem Dąbka do Lubomira Czupkiewicza z poszukiwaniem początków Słowian gdzieś w dalekiej Azji, ale doczytałem, że jednak nie - 7,5 tys. lat temu Słowianie byli "wszędzie". Czyli kolejny typowy pierd Bellony.

      A to drugie to ciąg dalszy błazenady i debilizmów Kosińskiego.

      Usuń
    2. Zabawy z Kosińskim nigdy dość. Ciekawym, kto to taki, onże Bogusław Andrzej Dębek.

      Usuń
    3. Jeśli dobrze go namierzyłem, a chyba tak, to dyrektor wioskowej podstawówki w Kępie Celejowskiej koło Garwolina. Kończył Uniwersytet Warszawski - kierunek niewiadomy, ale bardzo wątpliwe, żeby historia. Coraz dziwniejsze wynalazki wyciąga Bellona.

      Usuń
    4. Tak na marginesie - nie mogę znaleźć u Thietmara cytatu, na który powołuje się Dąbek (ewentualnie RudyŁeb), że jakoby Mieszko I skumał się z „diabłami, które w postaci latającej maszkary paliły bogobojnych”. Sattivasa, coś przegapiłem, czy to wytwór radosnej tfurczości dyrektora wioskowej podstawówki?

      Usuń
    5. Coś mi to przypomina: http://www.smoki.eu/alma_kp_sprawa_polska.htm
      Przedostatni akapit.

      Usuń
    6. O rany, teraz padłem. Ten Dębek łyknął literacką podróbkę Thietmara - szkoda, że nie łyknął tego:

      Gali Anonim potwierdza ten przekaz: "Na rozkaz xięcia Mieszka wykonano trzy tuziny smokolotów..."

      :D

      Usuń
    7. Właśnie na blogu https://rudaweb.pl/index.php/2018/03/08/nyja-bostwo-wojennej-zaglady-pan-swiata-zmarlych/ Tanator zadał pytanie o ten "cytat Thietmara". Wskazałem jego pochodzenie, zobaczymy co się będzie działo.

      Usuń
    8. Widzę, że wioskowy nauczyciel, RudyŁeb i Czesio (który skopiował notkę) Twe antypolskie knowania (pytanie o źródło) pominęli wzgardliwym milczeniem :D

      Usuń
    9. Nie tak do końca, Czesław Białczyński pominął kłopotliwy cytat z Thietmara, za to pryncypialnie dał odpór wrogom wszelakim, z właściwą sobie egzaltacją.

      Usuń
    10. Rzeczywiście Czesio - dla dobra sprawy - pominął kompromitująca wzmiankę o Thietmarze :D

      Usuń
    11. Cóś drgnęło. Gospodarz raczył napisać: "Jeden być może fałszywy cytat osłabia, ale nie obala całego wywodu." Docenić to należy, albowiem wczoraj uznał, że dzieło pana Dębka "może służyć jako pierwszy podręcznik z oczekiwanego cyklu o prawdziwych dziejach Słowian". Jak na znanego turbolechitę to niezwykłe. Rzecz nie do pomyślenia u Szydłowskiego, Bieszka czy Białczyńskiego.

      Usuń
    12. Jeden idiotyczny cytat, wzięty z internetu nie obala wywodu... Moim zdaniem kompromituje autora i sprawia, że jest absolutnie niewiarygodny - nie miał w ręku źródeł, na które się powołuje, nie potrafi weryfikować informacji i oceniać ich wiarygodności.

      Usuń
    13. To Kosiński musiał aż śledztwo przeprowadzać? To prawie jak Bieszk, który w swojej pierwszej lechickiej "odkrył" we włoskim muzeum tablicę z Leszkiem Awiłłą. :)

      Usuń
    14. Musi, wszak to wybitny fachowiec od niczego, więc na pewno zauważy coś, czego nie dostrzeżono przez wieki :D Przejrzałem w księgarni najnowszego gniota Kosińskiego, to facet - co już kiedyś pisałem - nie tylko niedouczony, ale też (będę delikatny) o bardzo nienachalnej inteligencji. Np. prezentuje rzekomą słowiańską pogańską figurkę z napisem "Radagast rex" i wcale go nie zastanawia, skąd u pogańskich Słowian tytuł łacińsko-chrześcijański w miejsce np. słowiańskiego vita... To nawet nie jest głębokość analizy na poziomie głębokości wody w muszli klozetowej.

      Usuń
  15. Akurat "Rzepa" puściła artykuł o Rosenbergu i "Turbogermaniźmie": http://www.rp.pl/Plus-Minus/303089937-Rosenberg-Mysliciel-ktorego-sluchal-Hitler.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa rzecz, zastanawiam się nad kupnem książki - David Kinney, Robert K. Wittman "Dziennik diabła. Alfred Rosenberg, człowiek, który stworzył Hitlera" - z której pochodzi ten fragment (jutro ma trafić do księgarń). Tylko nie jestem oblatany w XX w. i nie mam pojęcia na ile to wartościowe opracowanie (autorzy to dziennikarz i agent FBI).

      Usuń
  16. Panowie nie wyrabiamy. Poziom internetowych bredni osiągnął poziom krytyczny :) Smokoloty :) Hehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cny Anonimie - pamięć poległego za PRAWDĘ prof. dr. hab. Kościeja Papiginisa to ty szanuj!

      Usuń
    2. Ten matołek, który dal si.ę nabrać na Kościeja (czyli kroniki Thietmara w ręku nie miał) jest nauczycielem - jak twierdzi RudyŁeb - historii w wioskowej szkole podstawowej. Ciekawe czy kuratorium jest w stanie coś zrobić - przecież ten oszołom dzieciom kisiel w głowach zrobi.

      Usuń
    3. Sam jestem nauczycielem historii w małym mieście... i już dostałem pytanie od rodzica, dlaczego w szkole nie mówi się o Wielkiej Lechii. Jeszcze trochę, a pójdą skargi do kuratorium, ta epidemia się rozszerza. Nawiasem mówiąc: to jest jeszcze gorsze niż dawny denikenizm, bo Erich chociaż nadinterpretował prawdziwe źródła zazwyczaj :(

      Usuń
    4. Turbolechici od dłuższego czasu odgrażają się, że podręcznik dla szkół napiszą, a Adam Fularz już 5 lat temu list do MEN opublikował, domagając się zmian w istniejących już podręcznikach.

      Usuń
    5. Watcher powiedz że żartujesz z tym rodzicem....

      Usuń
    6. Nie żartuje - turbowcy też się rozmnażają (to nie przerasta ich możliwości intelektualnych - nawet muchy to potrafią).

      Usuń
    7. Nie żartuję. Spytał mi się, na szczęście nie agresywnie, bo ona czytała z mężem i nie rozumie, czemu tego nie ma w podręczniku.
      Byłem Uosobieniem Dyplomacji i Taktu.

      Usuń
    8. Byłeś Uosobieniem Dyplomacji i Taktu? Mam nadzieję, że pomny dobrych rad pewnego prezydenta miałeś też pod ręką gruby kij.

      Usuń
    9. Wystarczy to, co mi do głowy profesor Strzelczyk kiedyś włożył (gdy podczas wykładów przyznał się do konwersji na allochtonizm :) ).

      Usuń
    10. Problem niewątpliwie istnieje. Niedawno zapytałem mojego kolegę, wykładowcę w jednej z warszawskich uczelni, czy słyszał o turbosłowianach. Powiedział, że jeden student podarował mu książkę Bieszka. A były minister rolnictwa Sawicki? Też dał popis na instagramie czy fb. To wszystko może stać się groźne za kilka lat. Ministerstwo powinno zacząć coś z tym robić, inaczej kiedyś może być naprawdę nieciekawie... Jedyne co mi przychodzi do głowy, to tłumy zombie jak z filmu World War Z, domagające się wprowadzenia do programu szkolnego lekcji z historii Wielkiej Lechii. To by był już upadek. Demolka. Masakra.

      Usuń
    11. A może alternatywne podstawy programowe? Do wyboru przez nauczyciela... (w geografii od razu kreacjoniści by się odezwali :) ).
      Pogarda dla nauki to chyba najtrwalsza spuścizna New Age`u...

      Usuń
  17. I ten Dębek, nauczyciel, zatrudniony przez samorząd, który dostał powagą UW tytuł magistra jeszcze uczy w szkole i wydaje wypociny szurowskie w Bellonie? Dla takich kara jedna - wywalenie z roboty i zakaz wykonywania zawodu nauczyciela dożywotnio. Skoro sama szkoła (przynajmniej jedna) afirmuje bzdury turbolechickie to jak ma się potem to wielkolechickie badziewie nie plenić wszędzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ciekawi mnie, jakie możliwości ma kuratorium, żeby zweryfikować wiedzę danego nauczyciela. Z tego co pamiętam, była nauczycielka głosząca, że wieloryb to ryba, a Kolumb był Polakiem (gdy zainteresowało się nią kuratorium, "sprostowała", że Kolumb jednak nie był Polakiem, ale... Amerykaninem lub Anglikiem). I wyleciała z pracy. Co zabawne - przed zwolnieniem bronili ją rodzice uczniów.

      Usuń
    2. Kolumb był Amerykaninem, też dobre
      to przypomniało mi szantę:
      Kolumb odkrył Amerykę
      Kiedy ścigał się z Halikiem
      Indianie się zarzekali
      Że pierwszy był Halik.

      A że był też Polakiem to zapewne reminiscencją Jana Z Kolna.
      W Wikipedii można przeczytać, że brak danych czy ów Jan w ogóle "istniał i dotarł do brzegów Ameryki" a równocześnie, że "ur. około 1435, zm. około 1484".

      Usuń
  18. "Dla mnie, po wielu latach przekazywania pewnej narracji historycznej stało się jasne, że nie można pomijać milczeniem wielu dowodów, które znacząco modyfikują dotychczasowe poglądy i upowszechniane hipotezy." To jest wyznanie pana Dębka (https://rudaweb.pl/index.php/2018/03/08/nyja-bostwo-wojennej-zaglady-pan-swiata-zmarlych/#comments), co oznacza, że raczej przykładnie robił, co do niego należy. Zgoła inaczej postąpiono w pewnym gimnazjum (https://www.youtube.com/watch?v=_Jw8wY8Qdkc&t=15s ), gdzie Franc Zalewski dzieciarni wodę z mózgu robił. I co? I nic.

    OdpowiedzUsuń
  19. Coś smętna ta dyskusja - więcej werwy Panowie. Wyraźnie wyczuwalny "spadek napięcia" wobec wiadomego fantazmatu. Czy to tylko wiosenne zmęczenie czy może zniechęcenie? No bo jak długo można walczyć z wiatrakami? tzn. z fantazmatami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja. Jak długo można być antybieszkowski albo antyszydłowski? A gdzie pozytywny przekaz? Gdzie konstruktywna krytyka, taka, co oprócz wytykania błędów proponuje coś swojego?
      Do zaorania Lechickich fantazmatów wystarczyłoby wykazanie, że coś takiego jak Lechia nie istniało przed XII wiekim, przed Wincentym Kadłubkiem. Jego Lechitae to przecież łaciński wynalazek Mistrza Wincentego, to jak mogli być jacyś Lechici 2000 lat przed Chrystusem?? Pisał przecież już bojdajże Tymieniecki czy ktoś inny w latach 50. XX wieku, że Wincenty wziął formę Lechy/Lachy z Małorusi i ukuł z nich Lechitae, kiedy to skrót od Lędzian z ekspresywnym "ch" (Lędzianie > Lę- + ch, co dało wschodnie Ljach, Lach itp. --> łac. Lech- krakowskiego kronikarza). Imię Lech to z kolei zupełnie inna bajka. Najgorszy w tym wszystkim jest ten nieszczęsny Leszek Awiłło z 1-2 wieku n.e. Wtedy nie mogło istnieć imię Leszek, bo Prasłowianie nie mieli jeszcze w swoim języku dźwięku "sz". Każdy na polonistyce wam to powie.
      Zamiast upartego walenia w tych biednych opętańców prosimy o coś konkstruktywnego. Trzeba dać przeciwwagę, a nie tylko punktować błędy oponenta, kimkolwiek by on nie był. Powodzenia Żygillum Sifilikum ;)

      Usuń
    2. Coś konstruktywnego? Od kilkudziesięciu lat to publikują naukowcy, tylko to trzeba jeszcze coś czytać...

      Usuń
  20. Chciałam znaleźć ten wywiad ale niestety nie udało mi się. Za to natrafiłam na kilka entuzjastycznych recenzji tej książki. Smutne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu jest dyrdymalenie Prusińskiego - facet, który przeczytał trzy książki naukowe na krzyż, wie o czym polscy historycy piszą i o czym nie piszą. Ba, wie nawet o czym piszą historycy zagraniczni :D

      http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/2017/04/zabawne-ze-naukowcy-z-innych-krajow.html

      Usuń
    2. No przeca on przez rok czytał księgi rozmaite, a może nawet przez 18 miesięcy. To chyba wie. I coś o mapach też mówił, o cytatach rozmaitych, co to są czymś innym, niż kroniki. Ty się czepiasz po prostu, bo mu zazdraszczasz erdu..., eryducji czy jakoś tam. Jakbyś miał umysł otwarty, to byś wiedział, czego mu zazdraszczasz.

      Usuń
    3. Czytam, co on czytał i temuż podobnież.
      "Na jednym z moich spotkań autorskich zabrał głos profesor historii." Jaki - pozostaje zagadką.
      "Stwierdził, że w fałszowanie historii mocno zaangażowany był średniowieczny Kościół. A potem już poszło tym torem. Nie skomentuję. Powiem tylko, że np. Pierwsza Komunia w wieku lat 7 to nic innego jak zaadoptowany pogański zwyczaj nadawania imienia"
      Zabrzmiało coś jak z "aniołów i demonów" : "Komunia Święta została zapożyczona od Azteków".

      Usuń
    4. To typowe dla pseudonauki - z jednej strony niby pogardzają"akademikami", ale z drugiej mają kompleksy wynikające z braku wykształcenia, więc chętnie się powołują na anonimowych naukowców - najlepiej jeszcze zagranicznych (to spadek po PRL, gdzie wszystko co zagraniczne było lepsze).

      Usuń
  21. otwieram http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4224727/zapomniani-bogowie-slowianska-opowiesc i seczytam. Ludzie, co widzę...
    "Jarosław Prusiński | 2017-09-25
    Na półkach: Przeczytane
    Przeczytana: 25 września 2017
    Ocena 10 na 10
    Wręczam sobie uroczyście. W końcu nie mam się czego wstydzić :)"

    Co to ma być? Muszę spytać czy to zgodne z zasadami tego forum. Mam tam konto, nie chwaląc się.

    OdpowiedzUsuń
  22. najbardziej ubawił mnie "Neron, który jak wiemy zapuścił się na tereny obecnej Polski" jak to zrobił? w przebraniu kupca? to "jak wiemy" przypomina pisaniny pismaków z czasów Peerelu "Iksiński znany skądinąd szpieg i zdrajca", "Iksiński, jak wiadomo, był za sanacji hrabią" i temuż podobnież. Czy jeszcze lepiej "jak powszechnie wiadomo" tylko nie wiadomo skąd wiadomo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIe wiadomo, tylko Neron i Prusiński wiedzą, jak Neron zapuścił się na ziemie polskie. Niestety, Neron nie żyje, więc Prusiński jest jedynym znającym prawdę, bo do tego trzeba mieć otwarty umysł (tak się zastanawiam, czy z takich otwartych umysłów wiatr nie wywiewa szarych komórek :D).

      Usuń
    2. Dokładnie, jak to powiadają, tylko że owe komórki szare musieli by wpierw mieć :D

      Usuń
    3. Trochę mnie poniosło, przepraszam.
      O rzekomym "zrzeczeniu się korony" przez Mieszka "Dywagacje wokół tytułu rex, użytego wobec Mieszka I przez Widukinda, są całkowicie chybione, gdyż w czasach saskiego kronikarza terminem tym dowodnie określano każdego znaczniejszego władcę"
      https://www.academia.edu/6596450/D.A._Sikorski_Mieszko_Pierwszy_Tajemniczy_i_jeszcze_bardziej_tajemnicza_metoda_historiograficzna_Roczniki_Historyczne_79_2013_s._183-203._rec._P._Urba%C5%84czyk_Mieszko_Pierwszy_Tajemniczy_Toru%C5%84_2013 s. 197

      Wracam do Nerona, nadal mnie to do napadów śmiechu doprowadza, facet pewno pilnie "wertując" te jakieś "źródła" ("dzieląc się wiedzą, którą sam posiadłem w czasie setek godzin wertowania źródeł") znalazł gdzieś i zdołał przekręcić (swoją droga ciekawam, co też on takiego czytał) wieść, iż

      "Sexcentis M. pass. fere a Carnunto Pannoniae abesse litus id Germaniae, ex quo invehitur, percognitum nuper, vivitque eques Romanus ad id comparandum missus ab Iuliano curante gladiatorium munus Neronis principis. Qui et commercia ea et litora peragravit, tanta copia invecta, ut retia coercendis feris podium protegentia sucinis nodarentur, harena vero et libitina totusque unius diei apparatus in variatione pompae singulorum dierum esset e sucino. Maximum pondus is glaebae attulit XIII librarum."
      "Historia naturalna" Pliniusza Starszego (księga 37, 11, 45)

      co znaczy
      „Że owo wybrzeże germańskie leży w odległości prawie 600 tysięcy kroków [600 mil rzymskich, około 887 kilometrów] od Karnuntum w Panonii, przekonano się niedawno. Obejrzał je ekwita rzymski, wysłany tam po bursztyn przez Juliana, organizatora igrzysk gladiatorskich cesarza Nerona. Dokonał tego zakupu i przewędrował wybrzeża, a bursztynu przywiózł tak dużo, że nawet siatka mająca powstrzymywać dzikie bestie i osłaniać loże miała w każdym węzełku bursztyn, arena zaś, nosze do wynoszenia zwłok [zabitych w walce gladiatorów], przyrządy i wszelki sprzęt przez jeden dzień - aby różnił się od innych rodzajem wystawy - były bursztynowe. Najcięższa z brył przywiezionych przez owego ekwitę ważyła 13 funtów [około 4,25 kilograma].” (Tadeusz Łoposzko "Tajemnice starożytnej żeglugi" Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1977 s. 289n).
      A może to przejaw jakowejś "prawdy alternatywnej" o której coś napomknął w zakończeniu "Rysu Historycznego" ("Dziękuję wszystkim za chęć dzielenia się swoją wiedzą: zarówno historykom przywiązanym do oficjalnego nurtu jak i rozmaitym poszukiwaczom prawdy alternatywnej") ?

      Swoją drogą, wyprawa owego "rycerza" byłaby doskonałym tematem na powieść, mam już tytuł "Diarius expeditionis equitis".

      Usuń
    4. Przypomniało mi to coś zupełnie innego, a bardzo podobnego. Na paru stronach znaleźć można wieść, bez cienia źródła oczywiście, iż na pół wieku przed Neronem "w 5 roku naszej ery flota rzymska pod wodzą Oktawiana Augusta dotarła w rejon ujścia Wisły"
      np. https://www.magnapolonia.org/wp-content/uploads/2017/09/goci_gniazdowi.pdf s. 6
      Zaciekawiło mnie, skąd to wiadomo.
      W "Res Gestae Divi Augusti" 26 Oktawian podaje "poprowadziłem statki Oceanem od ujścia Renu do wschodnich rejonów aż do granic Cymbrii, dokąd nie dotarł dotąd żaden Rzymianin, tak lądem, jak i wodą i Cymbrowie, Charydowie i Semnonowie i inni Germanie z tych terenów zaoferowali przez posłów swą przyjaźń mnie i narodowi rzymskiemu" ple, ple, ple. Wellejusz Paterkulus "Historia Rzymska" II,106 dodaje "Pod wodzą Tyberiusza Cezara armia przemierzyła całą Germanię (...) Wreszcie, na co nigdy przedtem nie odważono się nawet żywić nadziei, a cóż dopiero mówić o realnej próbie, wojska rzymskie z podniesionymi sztandarami posunęły się za Ren na odległość 400 mil docierając do rzeki Łaby, która płynie przez ziemie Semnonów i Hermundurów. Nie gorzej spisała się flota: kierowana przez wodza z tym samym, godnym podziwu szczęściem i troską, tudzież przestrzegając ściśle pór roku opłynęła łuk Oceanu, z nie znanego nawet ze słyszenia i niezbadanego morza dostała się na wody Łaby, płynąc w górę rzeki, po zwycięstwach nad licznymi ludami, z mnóstwem wszelkich zapasów na pokładzie, połączyła się z wojskiem Cezara." (tłum. Edward Zwolski, Wrocław 1970)
      Zatem jak w radiu Erywań, nie Oktawian a Tyberiusz, nie ujście Wisły lecz Łaby...

      Usuń
    5. Cóż, Wojciech Kempa to znany na forum historyków turbolechita w wersji soft. Ze względu na właściwą postawę ideologiczną (pisio-endecką) dorobił się tam nawet stopnia moderatora. Kiedyś z nim tam dyskutowałem - próbował narysować chorwackie imperium od Opola po Halicz. Pokazał, że nie ma wiele do powiedzenia, powoływał się na prace, których nie czytał, a na koniec z dyskusji zrejterował...

      Usuń
  23. Czytam wstęp do tej powieści http://cyfroteka.pl/ebooki/Zapomniani_bogowie-ebook/p0068899i006
    i widzę, że facet jest dużo zabawniejszy niż sądziłam.
    Wpierw zapewnienie "Tym razem nie jest to fantasy ani science fiction, ale powieść w realiach historycznych dawnej Polski". Aha.
    Następnie "Rys Historyczny" po cóż te duże litery?
    Brak tego "Rysu" wyszedłby książce na lepsze.
    "Zacząłem wertować wszystko to, co jest obecnie dostępne w księgarniach, bibliotekach i internecie: opracowania na temat kronik rzymskich, celtyckich, sag wikingów oraz naszych kronikarzy, zaczynając od Galla Anonima (o ile można go nazwać „naszym”) i Długosza. Odkrywałem zapiski na temat zwyczajów, wierzeń, rytuałów i życia dawnych Słowian. I byłem coraz bardziej zdziwiony! Po pierwsze tym, jak bardzo ogólnie znane “fakty” historyczne mijają się z prawdą"
    jakie fakty z jaką prawdą?
    Następuje wykład "etymologiczny" :
    "Wołchami nazywano wówczas zromanizowanych Słowian" chyba Wołochami. "Całkiem prawdopodobne, że to przezwisko zostało nieświadomie (lub świadomie) przeniesione przez chrześcijan na pogańskich kapłanów" a czemu miałoby tak być?
    "Z kart historii wiedziałem, że Polska powstała za czasów Mieszka I w momencie chrztu w 966 roku" poważnie ktoś tak naucza?
    "Ptolemeusz w II wieku n.e. pisał o Souvenach (Słowianach), wspominał o narodzie Ligeow (Lachów) i grodzie Calischa (Kalisz)."
    Ptolemeusz pisał o Souobenoi (Σουοβενοι, co odczytywane jest "Słovenoi") oraz o Lougoi (Λοῦγοι) i grodzie Kalisia (Καλισία).
    Utożsamienie Lugiów z Lachami jest dowolne, p. też
    http://www.academia.edu/24406389/Lugiowie_i_Wandalowie_a_ziemie_polskie_w_staro%C5%BCytno%C5%9Bci

    "Jak to możliwe? Polska miałaby istnieć już w II wieku? Jeśli to prawda, zorganizowane państwo musiałoby"
    jakoś nie widać związku, zwłaszcza, że Souobenoi mieszkać mieli nad Wołgą.
    "Dynastię Piastów mamy dość dobrze opisaną od czasów Ziemowita" skąd wiemy? Od Galla Anonima, prawda?
    "sporo wiemy o Popielach (ojciec i syn) i kilku wcześniejszych władcach" jakich? i od kogo wiemy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Polska (Lechia, Sarmacja) na wiele stuleci przed rokiem 966 była zorganizowanym państwem, na którego czele stał król. Dopiero Mieszko I zrzekł się korony" no to super.
      "osobiście przychylam się do poglądu prof. Gieysztora, że nadrzędnym bogiem był Piorun (...) Potwierdzeniem może być porównanie z mitologią rzymską (Piorun - Zeus, Swaróg - Hefajstos). Odpowiednikiem Kronosa był Światłowid (ten, który wywiódł światło z ciemności, ojciec bogów)."
      Mamciu kochana, jaki Światłowid? Z "Mitologii Słowian" świętej pamięci Gieysztora tej głupoty nie przepisał. Dobrze, że nie Świtłowód...
      Gieysztor twierdził, że imię to brzmiało Świętowit (w źródłach Zvanthevith, Sventevith), "imię to składa się z dwu elementów. Pierwszy, *svęt - oznacza tego, który rozporządza dobroczynną mocą magiczną, „świętego”, co utożsamiano od wieku IX z „sanctus” i „hagios” w języku kościołów chrześcijańskich. Drugi element to atrybut zawarty w przyrostku *-ovit/evit o znaczeniu niezupełnie dla nas jasnym, choć powtarzający się w wielu nazwach osobowych; najprawdopodobniej *vit to tyle co „pan”" ("Mitologia Słowian" kilka wydań).
      Idźmy dalej.
      "Trzygłów był moim zdaniem jedynie symbolem trzech najwyższych bogów (Światłowida, Pioruna i Swaroga - ojciec i syn, i syn jego syna), nie był oddzielnym bogiem. Możliwe, że to jest wpływ chrześcijański i odniesienie do Trójcy Świętej albo też dokładnie odwrotnie."
      Co niby "dokładnie odwrotnie" ? Trójca Święta jest "odniesieniem" do Trzygłowa?
      "jakim cudem Polska otoczona przez świetnie zorganizowane imperia (Imperium Rzymskie, Bizancjum, w okresie późniejszym także Wielkie Morawy), kilka mniejszych, ale wojowniczych narodów (Wikingów, Rusinów, Prusów, Jaćwingów, Finów), nie posiadająca ich zdaniem państwowości, nie została przez żadne z nich zagarnięta."
      Pomijając wzięte z powietrza sąsiedztwo Polski z Imperium Rzymskim czy Bizancjum, skąd wziął tych Finów? A może wydało mu się, że Rzeczpospolita Obojga Narodów jeszcze przed Mieszkiem była?
      "Sam Mieszko nie zjednoczył żadnych plemion słowiańskich, jak uczy nas historia (Długosz o tym nie wspomina). Wręcz przeciwnie. Po jego ślubie z Dąbrówką (Doubravka, żeby przeciąć nagminnie pokazujące się zmienione imiona czeskiej księżniczki, np. Dobrawa), przyjęciu chrztu, zrzeczeniu się korony" znowu...
      "Po drugiej stronie barykady wśród moich adwersarzy byli nadmierni entuzjaści Imperium Lechickiego i jego wpływu na losy świata."
      Błędne jest nie samo pojęcie "Imperium Lechickiego" (swoją droga czemu ta łacińska nazwa?) tylko jego "nadmierni entuzjaści".
      "Legendy i niesprawdzone teorie, jeśli tylko były zgodne z ich poglądami, natychmiast włączali do swojego arsenału argumentów, traktując je jak kamienne tablice z wyrytymi dziesięcioma przykazaniami."
      Coś w tym jest, choć pytanie kto to mówi?

      Usuń
    2. miało być Światłowód a nie Świtłowód, ale tak też zabawnie

      Usuń
    3. Jerzy Cepik napisał kiedyś powieść "Słowianie" umiejscowioną na przełomie II i III wieku, mym zdaniem raczej słabą, ale mniejsza o to.
      Rozbawiła mnie setnie i nadal rozbawia fachowa nad wyraz recenzja
      "Słowian" na jednej ze stron:
      "Powieść historyczna o pradziejach naszego kraju. Dwaj główni bohaterowie, pochodzący z różnych plemion polskich, przeżywają wspólnie wiele przygód - wędrując przez obszary Europy. Docierają nawet do Rzymu - gdzie zostają gladiatorami. Ciekawie ukazane powstawanie więzi i budowanie siły naszych plemion. Autor posługuje się językiem tamtych czasów, co świetnie oddaje realia epoki (choć nie ułatwia czytania)" zupełnie jakby ów "język epoki" i owe "realia" były znane.

      Skojarzenie z oświadczeniem "całkowicie obiektywnie opisać Polskę (Lechię) z przełomu wieków IX i X, dzieląc się wiedzą, którą sam posiadłem w czasie setek godzin wertowania źródeł" samo się nasuwa. Swoją drogą co to znaczy "absolwent politechniki i zarządzania" ?

      Kończę już, by nie było, że się znęcam, choć zamierzam nagłośnić na Lubimy Czytać (jestem Piratką, co po stylu łacno poznać).
      By nie oceniać dzieła po wstępie przeczytałam pierwszych siedemdziesiąt stron https://books.google.pl/books?id=xH30DQAAQBAJ i nie zawiodły mnie, dialogi zwłaszcza wyszły bardzo na poziomie. Facet wyobraża sobie, że piastowscy kmiecie używali tych wszystkich latynizmów, grecyzmów i innych takich.
      "Uniegost podrapał się po brodzie [...] - To f a k t y c z n i e się nie godzi."
      "Zapamiętaj to sobie, młoda d a m o!"
      "Lepiej za n o r m a l n y m i kawalerami się zacznij rozglądać"
      "Połóżcie go d e l i k a t n i e - syknęła, gdy syn Uniegosta się potknął i grzmotnął pakunkiem [czyli Obcym] o drzwi sypialni. Obcy zajęczał."
      "koniec d y s k u s j i"
      "Włosy mu odrosną, to nie p r o b l e m."
      "Kawaler" zaś to z fr. "chevalier". A dalej "flirtować", "zaoferuje", "centralnej Lechii", "sforsować", "teoria", "całą armią", "entuzjazm", "obrończyni moralności", "pod swoim dachem tolerujesz", "nie ma do ciebie pretensji", "dbać o ich reputację", "chatę podrychtuje", "opinii", "sprowokować", "do remontu", "kanalia", "energiczna", "konkurenci", "historii się wyuczy, kartografię chciała poznać", "eskapadę", "złamanego grosza", "kolacja" i temuż podobnież. Po za tym ze swojskich szczególnie udane "ta dzisiejsza młodzież", "w dupę" i "zachciało mu się siku".
      Na szczególna uwagę zasługuje "mięso, które jemy, pochodzi przeważnie z przydziału" (s. 65).
      Archaizacja sprowadza się głównie do kilku wyrazów typu "któren", "polewka" czy "zdechlina" (?) oraz zwrotów jego zdaniem prastarych jak "o matko i córko".
      Str. 66 "wszystkie kobiety z okolicy się zeszły" zaczyna opowieść Dobrawa.
      Warto wiedzieć, iż w staropolszczyźnie słowo o nieznanym pochodzeniu "kobieta" było z równie nieznanych przyczyn straszną obelgą.
      Zauważę naiwnie, że "Stara baśń" to to nie jest.
      Facet pisze tak, jakby próbował, a nie zdołał ...

      Usuń
  24. Wiadomo, że przed 966 r. Lechia była zorganizowanym państwem, miała nr 112, sanepid, wojewódzkich konserwatorów zabytków oraz państwową inspekcję ochrony roślin i nasiennictwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko nie miała przepisów zwalczających palenie ksiąg i dlatego wszystkie lechickie kroniki zostały spalone przez wrogów.

      Usuń
    2. A straż pożarna informowała króla Kodana o zaniedbaniach...

      Usuń
  25. Po prostu utylizowali je po upływie 25-letniego okresu przechowywania.

    OdpowiedzUsuń
  26. ...zw naukowcy czyli ludzie legitymujący się ukończeniem szkół i pracujący na etacie wykładowców, nauczycieli nie są żadnymi naukowcami, najczęściej nie mają żadnego dorobku naukowego, ciężko znaleźć ich bibliografię, nie mają w dorobku znaczących badań na poziomie światowym, nie znają języków obcych(sic!) a ich wiedza jest na poziomie szkoły średniej (w porywach). Trzymają objęte stołki bo to zapewnia im przeżycie... A jaki ty masz dorobek naukowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, kolejny Anonim, wypowiadający się o czymś, o czym bladego pojęcia nie ma. A może by tak, cny Anonimie coś do rzeczy i na temat?

      Usuń
    2. Aha. Rozumiem, że prawdziwi fachowcy są edukowani na Uniwersytecie YouTube, ewentualnie w technikach geodezji :D

      Usuń
  27. Dzień dobry, panie Pawle. Jestem pod wrażeniem pana tekstów o tych turbolechickich bzdetach i wytrwałości w tępieniu tej zarazy. Ja sam kończę studia fizyczne i odkryłem niedawno, że są "geniusze", którzy nie tylko bredzą coś, bez żadnego dowodu podważając ustalenia nauki (na przykład istnienie neutrin), ale jeszcze piszą jakieś bzdury z historycznego podwórka, na przykład o słowiańskim pochodzeniu Etrusków:
    https://www.salon24.pl/u/pogadanki/740117,czy-slowianie-sa-tworcami-kultury-hinduskiej
    Polecam twórczość tego "orła intelektu", chociaż nie wiem, czy to nawet śmieszne jest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest akurat zasłużony bredziciel. Uwielbiam czytać jego wypociny. Boki zrywam po trzy razy na każde zdanie.

      Usuń
    2. Ja dotąd nie znałem. Wiadomo coś o personaliach tego geniusza, który niechybnie zasługuje na Nobla z fizyki, z tego, co widziałem?

      Usuń
    3. Wszak to Ireneusz Ćwirko, człowiek mnogich talentów, badacz tego, co zakryte i tym samym odkrywca bytów nauce nieznanych. Znany jest z tego, że z lekkością innym nieznaną oddaje się badaniom interdyscyplinarnym. Pozwolę sobie na cytat, który powinien otworzyć na nowe doznania umysł zindoktrynowanego fizyka.
      "Wszystkie dane uzyskane w rezultacie paleontologicznych i archeologicznych znalezisk wskazują jednoznacznie że zmienności morfologiczne w obrębie gatunku ludzkiego (jak i innych organizmów) mają swoje podłoże w zmienności Tła Grawitacyjnego a wiec zależne są od częstotliwości oscylacji podstawowych jednostek przestrzeni - wakuol. Zmiany takie występują cyklicznie są jednak szczególnie silne w specyficznych warunkach braku równowagi pomiędzy TG lokalnym a globalnym. Jak np. w przypadku lądolodu w trakcie przejść od glacjału do interglacjału i odwrotnie, kiedy masy lodu maja inna częstotliwość oscylacji ich materii niż aktualna częstotliwość dla Układu Słonecznego.
      Oznacza to rowniez że tak zwany Neandertalczyk jest takim samym Homo Sapiens jak i ludzie współcześni.

      Jego specyficzne cechy budowy szkieletu wynikały po prostu z innych warunków tworzenia się białek i aktywizacji poszczególnych genów na skutek innych od współczesnych „praw fizycznych” w przyrodzie.
      Nie może więc być mowy o wymarciu Neandertalczyków ale o ich płynnym przeobrażeniu w formę współczesną. Populacja tych ludzi uległa w ciągu niewielu pokoleń przeobrażeniu w formę o delikatniejszej budowie po tym jak w obrębie Układu Słonecznego nastąpił jednostajny przyrost wartości TG."
      Można to znaleźć tutaj: http://krysztalowywszechswiat.blogspot.com/2015/07/germanie-i-my.html
      Oczywiście polecam całego bloga. Nie namawiam do tego, by od razu zapoznać się ze wszystkimi płodami tego szczególnie otwartego umysłu, ale po trochu, dla poprawy humoru, to już można.

      Usuń
    4. Nie sądziłem, że trafię na coś głupszego, niż Sanjaya, pierwszy król Lehii od wielu stuleci, ale się myliłem. Aż mnie głowa rozbolała... Widzę też, że pan Ćwirko jest często polecany u Białczyńskiego, więc chyba całkiem dobrze się dobrali. Cóż, ja, jako amator zainteresowany historią, od razu zauważyłem, że coś nie tak z tymi bajdami o Wielkiej Lechii, gdy tylko się na nie natknąłem, a upewniłem się, że mam rację, po trafieniu tutaj. Życzę wam powodzenia w zwalczaniu tej zarazy, chętnie poczytam. Aż się zastanawiam, czy samemu nie założyć bloga, w celu tępienia różnych bzdetów, za mało się to robi, a jest tego coraz więcej, na przykład oszołomy wycierające sobie gęby mechaniką kwantową.

      A tak z innej beczki, jeśli mógłbym zapytać, czy warto czytać Józefa Widajewicza w ramach poznawania wczesnego średniowiecza? Czy trochę za stare?

      Usuń
    5. Cóż, że Ćwirko jest polecany przez Białczyńskiego - wcale mnie ie dziwi. W końcu stan psychiczny technika geodety nie od dziś wzbudza zaniepokojenie :D

      Usuń
  28. W sprawie tępienia bzdetów w zakresie fizyki polecam: http://mlodyfizyk.blox.pl/html
    Autorka bloga śledzi i tępi brednie (także kwantowe) już od 11 lat z okładem.
    Co do Józefa Widajewicza: raczej trochę stare.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam, czytam chętnie, bo warto, ale i tak kusi. Zwłaszcza, jak czasem zabłądzę w niewłaściwe miejsca.
      No, nic, poszukam czegoś innego w takim razie. Polecasz coś może w tym temacie dla w miarę rozgarniętego amatora?

      Usuń
    2. Nie pomogę, niestety, za mało wiem. Jeśli o mnie chodzi, to nigdy nie było coś, co tygryski lubią najbardziej.

      Usuń
  29. Prawo do analiz, wniosków w historii powinni mieć tylko certyfikowani historycy. Tylko nie wiem czy już hab. wystarczy, czy trzeba prof. bo dr historii to chyba za mało? Wydawnictwo publikujące niecertyfikowanych historyków powinno być karane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, przecież to oczywiste, że historią powinni się zajmować niedocenieni pisarze fantaści, a operacjami na otwartym mózgu radiesteci. Stój! Pomyliłem się, żadnych operacji na otwartych mózgach! Bez ludzi o otwartych umysłach nie ma niecertyfikowanej historii.
      Chałwa Wielkiej Lechii!

      Usuń
    2. Anonimowy
      Atak histerii?
      Każdy może wnioski publikować, a nawet ma prawo do robienia z siebie kretyna. Tylko to działa w obie strony - ja mam prawo napisać, że kretyn pisze kretynizmy.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    4. Anonimowy15 maja 2018 21:14
      Wypad tępoto.

      Usuń
    5. Porównanie z radiestetami nie bardzo trafione. Akurat operowaniem to oni się nie zajmują, a wykrywaniem żył wodnych, to zupełnie co innego.
      Poza tym, tak trzymać.

      Usuń
    6. Zdanie, że historią powinni zajmować się pisarze fantaści, przypomniało mi powiedzenie mojego kumpla (gdy usłyszał raz czyjś zarzut, że będąc na plaży nie mógł mnie widzieć a był i widział, co potwierdzam) że widocznie widział ciała astralne. Co było żartem, lecz wonczas nie wszyscy załapali.

      Usuń
    7. Właśnie dlatego, że radiesteci nie zajmują się operowaniem, powinni właśnie operować - wszak znają się na tym tak samo dobrze, jak "niecertyfikowani historycy" na historii.

      Usuń
  30. Trafiłam na bloga przypadkiem, ale już wiem, że zostanę na długo :D Naprawdę podziwiam sposób w jaki rozprawiasz się z szurami, od samej próby "dyskusji" człowiek ma ochotę machnąć na to ręką, bo nic nie dociera. Pamiętam, jak trafiłam na tekst wątpliwej jakości o ratowaniu słowiańskich genów przed próbą unicestwienia ich przez "Watykan czy innych Żydów". Jazda bez trzymanki.

    Takie manipulowanie opiniami o książce na LC nie jest niczym nowym, autorzy selfpub i vanity robią to notorycznie, wystarczy wejść na pierwszą lepszą książkę i zobaczyć multikonta z jedną ocenioną pozycją, oczywiście 10/10, którą jest akurat przypadkiem ten konkretny tytuł. Jak to się ma do regulaminu niestety nie wiem, ale ani to ładnie nie wygląda, ani nie przydaje splendoru. Jednak ten autor przebił chyba wszystko, co do tej pory widziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam. Pozwolę sobie też zaglądać na Twojego bloga :)

      Usuń
  31. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ciekawym bardzo tych góralskich domów "na takich samych fundamentach". Zapewne potrafisz wskazać takowe sprzed trzech tysięcy lat, sprzed dwóch może, bodaj sprzed tysiąca? Nie ma takowych? Jakże mi Cię żal, cny Anonimie. Pomyliły Ci się blogi, to nie jest przytulisko otwartych umysłów wędrujących po światach urojonych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sattivasa
      Niepotrzebnie odpowiadałeś, wszak powtarzam - debil tu czasem przetrwa, cham tu czasem przetrwa, ale chamski debil nigdy. Dlatego post Twojego przedmówcy poleciał.

      Usuń
  33. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz biedny głuptaczku, tu bredzić nie będziesz. Jeszcze raz, aż zatrybisz: na tym blogu czasami zostawiam komentarz idioty, czasami zostawiam komentarz chama, ale komentarz chamskiego idioty nie ma prawa tu przetrwać. Dlatego będziesz stąd fruwał regularnie.

      Usuń
  34. Moja 12-letnia wnuczka zainteresowała mnie tematem słowiańskich wierzeń, a jednocześnie ostrzegła, że jeśli będę szukała w internecie, szybko natknę się na niewiarygodne idiotyzmy, żydożerstwo, spiski, reptilian, antyszczepionkowców i płaską ziemię. W tym samym czasie koleżanka-nauczycielka, która w znalazła się w polu rażenia Wielkiej Lechiii radykalizowała się na moich oczach. Łyknęła wszystko z dobrodziejstwem inwentarza. Wszystko, czyli też tajemnicze energie i koncepcję, że dusza znajduje się w szyszynce. Swoje rewelacje opatrywała enigmatycznym komentarzem: rozumiesz, kwanty. - Nie skończyłam fizyki, więc na temat kwantów wolałam się nie wypowiadać. Ona też nie skończyła, ale oporów nie miała. Przeprowadziłam wywiad wśród bliższych i dalszych znajomy: cóż, okazało się, że nie ona jedna. " Rozumiesz, kwanty" można było znaleźć w finale rozmów o wędrówkach, dusz, kontaktach z cywilizacjami pozaziemskimi, telepatii, lewitacji, odżywianiu się energią słoneczną, biolokacji, medytacji, magii itd. Jeśli ktoś przebrnął przez tak wesołe fikum-krakum, to być może dla niego wiara w Wielką Lechię i przyległości jest rodzajem intelektualnego awansu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie człowiek, który skończył jakikolwiek kierunek studiów, powinien być zaimpregnowany na takie bzdury. Jeśli nie jest, to znaczy, że ze studiów mało co wyniósł.

      Usuń
    2. Swoją drogą co ma z tym wszystkim wspólnego medytacja...

      Usuń
  35. Jestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisane.

    OdpowiedzUsuń
  36. No dobra, ja skończyłam edukację historyczną na poziomie liceum (fakt, profil humanistyczny, więc historia rozszerzona) i było to ponad 10 lat temu, ale chyba więcej bym ogarnęła po pijaku niż ten Pan... Na trzeźwo to czytałeś, bo jak tak, to współczuję.

    OdpowiedzUsuń