Trochę czasu mi zeszło, ale w końcu zabrałem się za kolejną część. Tym razem o piśmie świętym turbolechitów, czyli kronice Prokosza. Najpierw jednak taka uwaga: dotąd uważałem Bieszka za cwaniaczka, który znalazł sposób na zarabianie kasy. Po przeczytaniu jego listu do Sigillum Authenticum z pełną odpowiedzialnością za słowa, nazwę go historycznym debilem, człowiekiem nie mającym zielonego pojęcia w sprawach, w których się wypowiada. Do tego nawet chyba intelektualnie niezdolnym, by kiedykolwiek ten stan rzeczy zmienić.
Teraz o jego (i innych turbolechitów) Biblii. Czymże jest owa Kronika Prokosza? Miał ją odnaleźć na jakimś kramie żydowskim w Lublinie gen. Franciszek Morawski. Do druku przygotował ją niejaki Tymoteusz Hipolit Kownacki. Ukazała się w 1825 roku w wydawnictwie Natana Glücksberga (hmmm, drodzy turbolechici, nie mówi wam nic to podejrzane nazwisko – nie dość, że Niemiec, to jeszcze Żyd?). W pierwszym momencie uznana za autentyk, ale dość szybko badania wykazały, że to znacznie późniejsza fałszywka. Do fałszerza wrócę na końcu.
Gwóźdź do trumny Kroniki Prokosza wbił słynny polski historyk Joachim Lelewel, którego teraz turbolechictwo opluwa na potęgę (zwłaszcza że korzenie miał austriackie), ale z jego argumentacją nie odważa się polemizować.
Po kolei. Autorem owej kroniki niby z X wieku miał być arcybiskup krakowski Prokosz z zakonu benedyktynów, który miał umrzeć w 986 roku. Któż to taki? Jak powszechnie wiadomo, Otton III podczas zjazdu gnieźnieńskiego „rozporządził” siedmioma biskupstwami, w tym krakowskim. Rozporządził, czyli niekoniecznie powołał. Katalogi biskupów krakowskich znają przed tysięcznym rokiem dwóch biskupów: Prohora i Prokulfa. Jest to właściwie jedyne źródło donoszące o istnieniu tych postaci – za nim powtarzają to niektóre roczniki, przydając im nawet daty sprawowania urzędu. Prokosz to oczywiście zeslawinizowany Prohor, choć akurat greckie imię Prohor jest świetnie znane, nawet byli święci o tym imieniu.
Co do obu tych biskupów – powtarzam: poza XII-wiecznym Katalogiem nieznanych – powstało kilka hipotez. Można je podzielić na dwie grupy: „negatywne” i „pozytywne”.
Negatywne:
1. Takich biskupów nie było, dodano ich w Katalogu, by przez ukazanie „starożytności” dodać biskupstwu splendoru, a w dobie kościelnej rywalizacji Gniezno – Kraków było to istotne.
2. Imiona te dostały się do katalogu pomyłkowo z innego źródła, np. księgi donoszącej o biskupach galijskiego Auch z VI wieku – Procariusie i Proculianusie.
Pozytywne:
1. Prohor i Prokulf byli biskupami morawskimi, a do roku tysięcznego ziemia krakowska należała do tejże diecezji, stąd obecność obu biskupów w Katalogu. Dodajmy, że o istnieniu biskupstwa morawskiego w X wieku wiemy, natomiast nie znamy imion jego biskupów.
2. Prohor i Prokulf rzeczywiście byli biskupami krakowskimi. Takie biskupstwo mógł powołać Bolesław czeski, bo do około 980 roku Małopolska była częścią państwa Przemyślidów. Wiadomo, że w latach siedemdziesiątych X wieku utworzono biskupstwa praskie i morawskie, więc może powstało i trzecie.
Co w niczym nie zmienia faktu, że Prohor to imię greckie, a nie słowiańskie.
Już przy samym autorze mamy dwa pierwsze zonki. Otóż w czasach rzekomego Prokosza najprawdopodobniej nie było w Polsce benedyktynów – sprowadził ich dopiero Bolesław Chrobry. Zonk drugi – w Krakowie nie było arcybiskupstwa! Wyjątkowo w średniowieczu paliuszem obdarzony został jeden z biskupów krakowskich – Aaron, ale to dopiero w 1046 roku i w wyjątkowych okolicznościach, po zniszczeniu Gniezna przez Czechów. Kolejny arcybiskup krakowski pojawił się już w czasach nowożytnych, w 1925 roku.
Kronikę Prokosza wznowiło niedawno (nie)sławne wydawnictwo Armoryka |
Jedźmy dalej. Rzekomy Prokosz podaje długą listę równie rzekomych królów polskich od trzeciego tysiąclecia (!) przed naszą erą. Wśród nich mamy Piasta. Otóż Piast w najstarszych źródłach (Gall Anonim, Wincenty Kadłubek) wcale nie jest władcą – jest zwykłym, ba, nawet ubogim chłopem (ratajem), a władcą zostaje dopiero jego syn. Mało tego, w najstarszej kronice – Galla Anonima nie ma Piasta, jest Past/Pazt – imię oznaczające żywiciela (porównaj: paść). Już to dowodzi, że kronika rzekomego Prokosza nie mogła powstać w X wieku.
Dowodzą tego także inne imiona: Mieczysław, jak zwie rzekomy Prokosz Mieszka. Otóż imię Mieszko zapewne jest skrótem jakiegoś imienia dwuczłonowego, ale pamięć o pełnej wersji zaginęła już w średniowieczu. Jan Długosz, próbując ją ustalić, uznał, że chodzi o imię Myeczslawm, czyli Miecław. Długosz nie miał, bo nie mógł mieć, informacji w tej materii, ale wykazał się świetną intuicją – większość współczesnych badaczy zgadza się, że pełna wersja imienia Mieszko to Miesław/Miecław/Miecisław/Mścisław. Skąd zatem Mieczysław? Takiego imienia nasi przodkowie nie znali, po prostu go nie było. „Wymyślił” je, a raczej błędnie odczytał Długosza, szesnastowieczny pisarz Marcin Kromer. Tu mamy dowód na powstanie kroniki rzekomego Prokosza najwcześniej w XVI wieku.
Podobnie błąd mamy w imieniu Leszek, bo do XIII wieku było to Lestek.
Dalej błędnie są zapisane dwa kolejne imiona: Ziemowidz i Ziemiomysł. Imiona te we wczesnym średniowieczu brzmiały: Siemowit i Siemomysł. Pierwszy człon obu imion Siem oznacza ród/rodzinę (porównaj rosyjskie siemia). Wit to pan/władca, zatem Siemowit to Pan Rodu, a biorąc pod uwagę życzeniowy charakter słowiańskich imion, należy je odczytywać jako „Bądź panem rodu”. Siemomysł z kolei to ten, który ma myśleć o rodzie.
Wersje z „Z” na początku pojawiły się dopiero w XIII wieku – Ziemowit i Ziemomysł. Wersje z rzekomej kroniki Prokosza (Ziemowidz i Ziemiomysł) to albo wytwór samego fałszerza, albo też jakiś bardzo późny wymysł (XVIII-wieczny?).
Kolejny babol zdradzający kiedy powstało owo „dzieło”. W kronice rzekomego Prokosza czytamy, że smoka wawelskiego zabił szewczyk Skuba. Legenda o smoku spod Wawelu znana jest od czasów Kadłubka, ale Kadłubek jego zabicie przypisał synom Kraka. Ta wersja była powtarzana aż do końca wieku XVI, czasem z tą modyfikacją, że smokobójcą miał być sam Krak. Szewczyk Skuba pojawia się po raz pierwszy dopiero w wydanym w 1597 roku dziele Joachima Bielskiego, Kronika polska.
Nie będę tu wymieniał wszystkich dyrdymałów wymyślonych przez fałszerza (jak np. istnienie Gniezna w 2082 roku przed naszą erą – z badań dendrochronologicznych wiadomo, że Gniezno powstało w latach czterdziestych X wieku naszej ery). Ze śmieszniejszych rzeczy, rzekomy Prokosz przypisuje Mieszkowi I fundację licznych biskupstw, w tym nawet chełmińskiego, które de facto powstało dopiero w XIII wieku po podziale diecezji biskupa pruskiego Chrystiana. Popielowi każe mieszkać w Kruszwicy, która w rzeczywistości powstała około sto lat później. W kronice wzmiankowani są Tatarzy, którzy w Europie pojawili się dopiero w XIII wieku. Zna rzekomy Prokosz Walgierza Udałego, który pochodzi z zachodnich opowieści rycerskich, a na grunt polski przeniesiony został zapewne w wieku XII. Ogólnie w kronice rzekomego Prokosza mamy przeniesienie realiów barkowych na wczesne średniowiecze – Senat, sejmy, elekcje władców, rycerze (to słowo przyszło do nas z niemieckiego, być może za pośrednictwem czeskiego, w XIV wieku) itd. itp.
Ograniczyłem się do tych bzdur, które pozwalają ustalić czas powstania owego „dzieła”. Z samej treści sądząc, jest to wytwór wieku XVII lub raczej nawet XVIII.
Ale jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że znienawidzony przez turbolechitów Lelewel znalazł rękopis kroniki rzekomego Prokosza. Jest opatrzony datą 21 czerwca 1764 roku i podpisany: Przybysław Dyjamentowski. Rzeczony Dyjamentowski to znany fałszerz. Produkował falsyfikaty nie tylko źródeł średniowiecznych, lecz także bardziej prozaiczne (czyt. przynoszące dochód) rzeczy, jak np. szlacheckie rodowody.
O ile to sam Dyjamentowski jest autorem kroniki rzekomego Prokosza, bo Piotr Boroń podsuwa inny trop. Otóż generał Franciszek Morawski, który miał ową kronikę odnaleźć w żydowskim kramie, przyjaźnił się z poetą Jaksą Marcinkowskim herbu Topór. W kronice rzekomego Prokosza często jest wspominany ród Toporów, a Morawski lubił robić sobie jaja z przyjaciela, w tym z jego poszukiwań przodków. Ba, w jednym z listów Morawskiego mamy imię „Ziemowidz” znane przecież też z kroniki Prokosza. Mało tego, w innym liście Morawski żartobliwie nazywa Jaksę Marcinkowskiego... Prokoszem! Piotr Boroń uważa, że kronika rzekomego Prokosza, jest:
sfabrykowanym krótko przed rokiem 1825 żartem towarzyskim generała Franciszka Morawskiego. Żart ten zaczął po ukazaniu się kroniki drukiem żyć własnym życiem, a wczesna historia Polski wzbogaciła się o jeszcze jedno fałszerstwo. Fałszerstwo kroniki wydaje się podwójne: 1) sprokurowanie przez Morawskiego, a może też Andrzeja Koźmiana [przyjaciel Morawskiego – pm], kroniki z X wieku i 2) wymyślenie fałszerza żyjącego w XVIII stuleciu.
Zob. P. Boroń, Uwagi o apokryficznej kronice tzw. Prokosza, [w]: Ad Fontes. O naturze źródła historycznego, red S. Rosik i P. Wiszewski, Wrocław 2004 [=Acta Universitatis Wratislaviensis nr 2675, Seria Historia 170], s.363-374, cytat str. 374.
O ile to sam Dyjamentowski jest autorem kroniki rzekomego Prokosza, bo Piotr Boroń podsuwa inny trop. Otóż generał Franciszek Morawski, który miał ową kronikę odnaleźć w żydowskim kramie, przyjaźnił się z poetą Jaksą Marcinkowskim herbu Topór. W kronice rzekomego Prokosza często jest wspominany ród Toporów, a Morawski lubił robić sobie jaja z przyjaciela, w tym z jego poszukiwań przodków. Ba, w jednym z listów Morawskiego mamy imię „Ziemowidz” znane przecież też z kroniki Prokosza. Mało tego, w innym liście Morawski żartobliwie nazywa Jaksę Marcinkowskiego... Prokoszem! Piotr Boroń uważa, że kronika rzekomego Prokosza, jest:
Jaksa Marcinkowski, litografia Jędrzeja Brydaka, wg rysunku Jakuba Sokołowskiego |
Warto dodać, że inny poeta Kajetan Koźmian w swoich pamiętnikach zapisał, że Jaksa Marcinkowski był tak dziwnem, niepojętem i niepoprawnem zjawiskiem, że do śmiechu pobudzał. Jakże więc nie przebaczać śmiechu i żartów tym wszystkim, którym się żyjąca jego osoba nastręczała (Pamiętniki Kajetana Koźmiana, Kraków 1865 s. 353). Dalej pisze, że gen. Franciszek Morawski w Marcinkowskim odkrył nieprzebraną kopalnię wszystkich śmieszności (s. 376). Morawski m.in. sfałszował dokument, w którym minister powierza Marcinkowskiemu ważny urząd...
W każdym razie, niezależnie od autorstwa, sama kronika rzekomego Prokosza śmierdzi fałszywką na kilometr. Student pierwszego roku historii nie powinien mieć kłopotów z jej zdemaskowaniem. Niedouczone bieszki, niestety, mają problem. A wydawnictwo Bellona szmaci się wydając te brednie.
Moje notki o turbolechitach (vel osłoszczękowcach):
Część dziesiąta - dno turbolechickiego szamba
Część jedenasta: Bo na chrzest Mieszka nie ma dowodów.
Część jedenasta: Bo na chrzest Mieszka nie ma dowodów.
O rzekomym słowiańskim piśmie 1: idole z Prillwitz.
O rzekomym słowiańskim piśmie 2: kamienie mikorzyńskie
O rzekomym słowiańskim piśmie 2: kamienie mikorzyńskie
Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:
Dobra analiza. Cieszymy się, że na tym polu "walki" z lechitami nie jesteśmy samu. Myśmy też o samym Prokoszu pisali, ale jednak nie tak konkretnie, jak autor tekstu. Postaramy się ustalić coś na temat rękopisu domniemanej kroniki, bo katalogi coś enigmatycznie o nim wspominają (prawdopodobnie spalony w 1944).
OdpowiedzUsuńKronika rzekomego Prokosza miała dwa rękopisy - zwane wileńskim i lubelskim. Lubelski miał odnaleźć gen. Morawski, wileński znalazł lelewel. Czy któryś przetrwał, nie wiem, ale gdzieś czytalem, że w Bibliotece Narodowej są jakieś rękopisy Dyjamentowskiego.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPodoba mi się to rozłożenie kroniki.
OdpowiedzUsuń,,Niedouczone bieszki" Zastanawiam się, czy takie sformułowanie powinno tu paść, Bieszk pewnie zacznie się o nie pienić. Jest pewność, że to nie podpadnie pod zniesławienie czy coś innego?
To mogłoby być fajne, udowadnoiać Bieszkowi w sądzie, że jest historycznym debilem i niedoukiem :D
UsuńSławomira zwróciła uwagę na istotny "minus" tego tekstu. Również i my nie zgadzamy się na wprost obrażanie Janusza Bieszka. Pomimo, że sami użyliśmy kilku mocnych sformułowań (zawsze jednak mieszczących się w granicach dobrego smaku - tak przynajmniej sądzimy, co zostało jednak zakwestionowane przez J. Bieszka w pierwszym liście do nas), to jednak nazywanie kogoś "historycznym debilem" nie może padać w dyskusji nad twórczością autora, gdyż jest to argument ad personam, sprzeczny z prowadzeniem argumentacji. Trzeba po prostu wszystkie słabości Jego warsztatu punktować i merytorycznie miażdżyć.
UsuńAleż nie nazwałem Bieszka ogólnie "debilem", tylko "historycznym debilem". W liście do Was takowym sam siebie pokazał. Nie ma facet zielonego pojęcia o metodologii historii, ba, brak mu nawet zdrowego rozsądku pozwalajacego zauważyć, że z natury rzeczy źródło współczesne musi być bardziej wartościowe niż wypociny nasmarane setki lat później.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBieszka to punktować trzeba - ale strzałami w ryj. I patrzeć czy równo puchnie.
UsuńPoszukaj sobie wyszalnika w innym miejscu.
Usuń"Obalasz" jedno źródło, powołując się na inne (Lelewel, Gal Anonim) które same w sobie mogły być fałszywe w pewnych kwestiach, i Ty na pewno tego woedzieć nie możesz. Wszystko to domysły i WYBÓR,w co kto chce wierzyć. Ja wierzę w wielotysiącletnią historię Słowiańszczyzny. Nie zatrzymasz naszego przebudzenia, powstania z kolan przed manipulatorami: Żydami, Niemcami i Watykanem.
OdpowiedzUsuńNajpierw dowiedz się co to jest źródło, bo ani fałszywy Prokosz, ani też naukowe opracowanie Lelewela źródłami nie są. Już tym jednym, powyższym zdaniem, zdradzasz, że nie masz w tym temacie nic sensownego do powiedzenia.
UsuńNatomiast co do swoich fobii związanych z Niemcami, Żydami itp. idź je uzewnętrzniać wśród swoich kolegów z ONR i tym podobnych organizacji dla debili.
Genetyka potwierdza, że na tych i nie tylko tych terenach żyliśmy od 10 tys lat. Haplogrupa R1A1. Obal to.
OdpowiedzUsuńO boszeeee, następny, który nie ogarnia, że geny to kategoria biologiczna, a język (bo Słowianie to ludzie posługujący się językami słowiańskimi) to kategoria humanistyczna. Geny w kwestii etniczności, języka mówią dokładnie 0 (słownie" zero). Inna rzecz, że wy - turbolechici nawet nie znacie badań genetycznych...
UsuńTo ty nie ogarniasz, że dzieje (celowo nie używam słowa historia)świata, to całość, a nie jakieś kategorie: biologiczne, humanistyczne, czy po prostu kłamliwe. Rozumiem, że np. w wyniku spalenia 99% ksiąg majowskich (i to w ciągu krótkiego czasu podboju
Usuńprzez Hiszpanów), gdyby nie zachowały się trzy kodeksy) to twierdziłbyś dzisiaj, że Majowie byli analfabetami i nie mieli piśmiennictwa ani kultury. Na terenach Polski wszelkie stare pisma kazał spalić już ochrzczony Bolesław Chrobry, a i później palono książki, na co dowodem jest istniejący do dzisiaj indeks ksiąg zakazanych. I dlatego ty dzisiaj twierdzisz, że Słowianie nie mieli piśmiennictwa ani kultury.
Każdy kolejny twój post niedouku poleci, dopóki nie zacytujesz mi źródła potwierdzającego to:
Usuń>>Na terenach Polski wszelkie stare pisma kazał spalić już ochrzczony Bolesław Chrobry<<
Źródła - i to późne, niewiarygodne - donoszą jedynie:
1. O wygnaniu z Polski przez Chrobrego mnichów prawosławnych.
2. O niszczeniu ksiąg cyrylometodiańskich (czyli chrześcijańskich!) przez św. Wojciecha.
A Słowianie pisma nie mieli. Przestań czytać kłamców pokroju Bieszka, Szydłowskiego czy innych oszołomów jak Czesio i Rudyłeb.
"indeks ksiąg zakazanych" chyba ktoś wie, że gdzieś dzwonią...
UsuńA tak w ogóle to palenie książek jest stare jak świat. Liwiusz np. podaje (Ab Urbe condita), że gdy w roku 180 p.n.e. (w przeliczeniu) odnaleziono grobowiec drugiego króla rzymskiego Numy Pompiliusza i obok niego księgi zawierające nauki pitagorejskie, Senat polecił je spalić, co wykonano w obecności zgromadzonego ludu "libri in comitio igne a uictimariis facto in conspectu populi cremati sunt."
Co zaznaczam, gdyż jest to nieważne.
No właśnie, masz rację: jest to nieważne i bez związku z tym tematem.
UsuńO tyle związane, że byli tacy, co palili książki jeszcze w czasach przedchrześcijańskich, zatem nie jest to wynalazkiem inkwizytorów
UsuńPan Pawełek decyduje które źródła są wiarygodne A które nie. Kolejny oszołomek który kieruje się pewnymi schematami i dostaje piany z mózgu jeśli można na pewne zagadnienia w tym przypadku z historii z innej strony
UsuńNie ćwoku. Źródła ocenia się wg pewnych kryteriów, które de facto są zdroworozsądkowe - np. odległość czasowa wydarzenia od opisującego je źródła, skąd pochodzą informacje autora źródła itd. itp. Wiem, dla ciebie to zbyt trudne.
UsuńCo do Lechii to inna kwestia czy istniała czy nie, ale pismo Słowianie znali na pewno - pismo runiczne. Wykazał to Winicjusz Kossakowski. To czy właściwie odczytał to pismo nie wiem, może nie, ale na pewno takie pismo istniało i używali go nasi przodkowie.
UsuńWinicjusz Kossakowski i jego "odkrycia"🤣🤣🤣🤣🤣
UsuńPismo runiczne to germański, a nie słowiański wynalazek.
Runy - wynalazek germański i starotureckki.
UsuńSzanowny Panie Pawle! Cieszę się bardzo, że podjął Pan się walczyć z antynaukowym turbootępieniem. Z największą przyjemnością przeczytałem Pańskie artykuły i w całej rozciągłości z nimi solidaryzuję. Jako biolog z wykształcenia, a dodatkowo lingwista z zamiłowania, sam także od lat walczę z niektórymi aspektami turboparanoi, m.in. z bezrefleksyjnym łączeniem genów z etnosami (m.in. http://grzegorj.interiowo.pl/lingwpl/pochoslo.html oraz http://grzegorj.interiowo.pl/lingwpl/migracje.html, obecnie zresztą przygotowuję obszerniejszą publikację na ten temat). Czekam z niecierpliwością na kolejne części (m.in. nt. domniemanego jasnogórskiego pocztu władców Lechii).
OdpowiedzUsuńNiech wolno mi także będzie, korzystając z okazji, przyłączyć się do apelu, by może jednak rozważył Pan pewne ograniczenie użycia niewybrednych określeń pod adresem krytykowanych osób. Rozumiem doskonale, jak bardzo irytujące może być to, co się dzieje „po drugiej stronie”, bo sam tego doświadczam. Zauważyłem wręcz, że „wyznawcy” „teorii” spisku historyków, tak samo jak kreacjoniści (a właściwie antydarwiniści), zwolennicy Dänikena czy hipotezy płaskiej Ziemi, a więc tego wszystkiego, co skłonny jestem nazwać nawet nie pseudonauką, a raczej antynauką, to zazwyczaj ludzie bardzo pewni siebie, aroganccy, zakłamani, głusi na wymowę faktów niezgodnych z ich przekonaniami, a do tego skłonni do obrażania swoich adwersarzy (jako zwolennik tzw. allochtonizmu byłem już obiektem wyzwisk, z których „prypeciarz” i „kossinowiec” to jedne z łagodniejszych, grożono mi też publicznie pobiciem). Namawiałbym więc do chwili refleksji, czy może nie byłoby słuszne, by po „naszej stronie okopów” jednak nie używać podobnych technik walki.
C.d.n.
Jasnogórski poczet władców Polski (SERIES CHRONOLOGICA DVCVM ET REGVM POLONORVM A LACHO I. AD AVGVSTVM IIII) nie jest domniemany. Powstał około roku 1764, prawdopodobnie w jasnogórskiej pracowni malarskiej. Wzorowany był na portretach władców Polski autorstwa Bacciarellego.
UsuńTurbolechici mają z tym pocztem problem, bo jakże to: zbrodniczy Watykan wszystko zniszczył, a tu na Jasnej Górze coś takiego... Stąd wersja "une go ukrywajom".
Mam takie pytanie odnośnie tego obrazu, zakładając, że to są autentyczne postacie historyczne, żyjące sobie w nazwijmy to państwem Lechickim, tam taka Polska sobie teraz, to czy doszedł Pan do tego dlaczego te postacie były pomijane choćby w szkołach, książkach o królach Polski, bo mam takie tam w domu, jakieś stare książki i zero wzmianki o jakiejkolwiek wcześniejszej postaci historycznej, skoro na jasnej górze jest/był taki obraz?
UsuńUnknown
UsuńObiecuję, że w przyszłym tygodniu popełnię notkę m.in. o tym poczcie.
Zdaję sobie oczywiście sprawę, że często nie jest to takie proste, by utrzymać w ryzach emocje, i że znacznie więcej wysiłku kosztuje potraktowanie nawet największych absurdów i nonsensów jako wyzwania, któremu stawić trzeba czoło zgodnie z etosem naukowca. Mnie może łatwiej o tym mówić, bo pracuję jako nauczyciel, a więc w zawodzie, w którym nie można ganić kogoś tylko za to, że głosi niedorzeczności. Wiem też, że czasem prawdziwą sztuką jest spokojnie przedstawić swój punkt widzenia przynajmniej tak, by oponent miał szansę zrozumieć nasze stanowisko. Ale może warto spróbować? A swoją skądinąd słuszną diagnozę można przecież wyrazić i w inny sposób, mniej bezpośredni, ale równie, a może i bardziej dotkliwy.
OdpowiedzUsuńPrzyznam w tym momencie, że pokusiłem się o kupienie wiekopomnego dzieła pana Bieszka o królach Lechii, przyczyniając się tym do zwiększenia zasobności jego portfela, ale jakże inaczej wyrobić sobie rzeczową opinię na temat tego, co ów publikuje? I powiem szczerze, zanim jeszcze dotarł do mnie cały bezmiar nonsensu zawarty w warstwach metodycznej i merytorycznej, uderzyła mnie kompletna nieporadność językowa autora. Przecież gdyby tak pisał uczeń podstawówki, odesłano by go na badanie do poradni psychologiczno-pedagogicznej! A tu proszę, osoba o miernych zdolnościach językowych zostaje poczytnym autorem... Co się dzieje z tym światem...
Ciekawi mnie też na przykład, czy ów poczytny autor zdawał kiedykolwiek maturę, i czy mu się udała ta sztuka, bo przecież jego język mógłby śmiało służyć jako obfite źródło przykładów w leksykonie błędów językowych czy w podręczniku omawiającym, jak nie wolno konstruować tekstów w języku polskim (w tym tekstów pisanych), bo jeśli człowiek nie dostosuje się do tych ostrzeżeń, narazi się na śmieszność i wyszydzenie z powodu skrajnego braku kompetencji kreowania myśli i wysławiania się w sposób przynajmniej z grubsza poprawny i jasny. Jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu osoba obdarzona takim talentem pisarskim nie mogłaby zdać matury, bo wówczas na egzaminie z języka polskiego znacznie bardziej ceniono poprawny styl, nie mówiąc o błędach interpunkcyjnych czy ortograficznych. Pomijam już, że inni osobę taką by wyszydzili. Dziś nie dość że wielu nie dostrzega uchybień językowych podobnego delikwenta, to i on sam na zwrócenie mu uwagi często reaguje niespotykaną agresją zamiast okazać minimum pokory i spalić się ze wstydu.
Dziwnym trafem zwolennicy antynauki często właśnie tworzą takie urągające wszelkiej krytyce językowej teksty. Zastanawia mnie na przykład (odchodząc od tematu pana Bieszka), jak to możliwe, by ten czy inny turbolechita, uważający się za piewcę wielkości Polski, pisał o „Irańskiej grupie językowej”, choć przecież po polsku piszemy „irańska grupa językowa”. Takie żenujące błędy może popełniać tylko ktoś pozujący na patriotę, a w rzeczywistości niedouk stosujący angielskie zwyczaje ortograficzne, bo nie zdążył dotąd poznać rodzimych.
OdpowiedzUsuńReasumując, zwolennik egzotycznych, antynaukowych poglądów, jak turobolechityzm, kreacjonizm czy płaska Ziemia, to często nie tylko osoba wroga uprawianiu nauki w ogóle, ale także agresywna, nieszanująca oponentów, a do tego mająca rażące braki w elementatrnej edukacji, w tym językowej. Wydaje mi się wskazane, by stojąc do takich osób w opozycji, nie przejmować samemu ich cech, i nie posługiwać się ich sposobami działania. Pozdrawiam!
@Grzegorz Jagodziński
OdpowiedzUsuńNazywam Bieszka historycznym debilem z dwóch powodów, po 1. bo nim jest, po 2. bo sam obraża de facto wszystkich historyków, archeologów, historyków sztuki, językoznawców itd. itp. oskarżając o jakieś antypolskie spiski. Nie widzę powodu, żeby cackać się z takim typem.
Pozdrawiam
Tak trochę turbolechickiego sawułar wiwró, żebyśmy pamiętali, co to takiego obelgi i żebyśmy pamiętali o proporcjach:
Usuń" Wez wypierdalaj, zobaczylem ten jebniety tekst i poczulem smrod aroganckiej debilniarni."
"Podałem ci kurwa źródła i od razu cytaty z nich, jak nie umiesz przeczytać to znaczy że jesteś idiota."
"Pierdol sie lamo"
"Japa pedale"
"haha kurwa douczyć to Ty sie powinieneś"
"czytanie nie boli i cie wyzwoli tepy chuju"
Chyba wystarczy. Nie bawi mnie cytowanie tego słowościeku.
Sattivasa
UsuńTakim językiem posługuje się raczej inny guru turbolechitów, czyli Paweł Szydłowski. Bieszk ogranicza się chyba do obraźliwych insynuacji.
Ani jeden, ani drugi. To wypowiedzi ich admiratorów.
OdpowiedzUsuńByć może, ale Szydłowski akurat takim językiem się posługuje. Normą u niego jest zwracanie się do rozmówców per "idioto", "analfabeto", "baranie"...
UsuńA i owszem.
UsuńMoże tak wreszcie wzięlibyście łopaty i rozkopali kopiec kraka,czy prześwietlili archiwa watykańskie wczesnego średniowiecza.
OdpowiedzUsuńI
Nie ma jak to się wypowiedzieć nie znając tematu, co?
UsuńArchiwa watykańskie zostały bardzo sumiennie prześwietlone przez polskich naukowców, a efektem jest siedem tomów wydawnictwa Bullarium Poloniae, zawierającego papieskie dokumenty dotyczące Polski do 1471 roku włącznie.
Co do kopców małopolskich (czego oczywiście nie wiesz, bo niby skąd - jest ich więcej) poszukaj artykułów Andrzeja Buko i Kazimierza Radwańskiego. Wtedy przekonasz się czy były tam prowadzone prace archeo czy też nie. W każdym razie w kopcu Krakusa znaleziono m.in. pas awarski z VIII wieku i monetę czeską z czasów Bolesława II Pobożnego (panował w latach 972-999). To jakie niby tajemnice mają się tam kryć?
Bu ha, ha, ha... A świstak siedzi i zawija w sreberka.
UsuńA skąd wiesz co ją wiem,kopiec widzę z okna a było ich sporo,austriacy rozkopali,pas znaleziono przy kopcu a nie w nim,tam nikt nie dotarł,skomplikowana konstrukcja,żyje dość długo i swoje widzialem,i wiem że historie świata i ludzi będzie trzeba napisać od nowa,ale to chyba już po następnym resecie
OdpowiedzUsuńJeszcze jeden post z taką bezsensowną beblaniną i będziesz kolejnym orłem - polecisz stąd.
UsuńWidać, że jednak nie wiesz. Brak Ci też wiedzy Sokratesa o własnej niewiedzy.
UsuńRozkopany Kopiec Kraka ;-) http://podgorze.pl/wp-content/uploads/fot-4.jpg
OdpowiedzUsuńI o co chodzi z tą fotografią z wykopalisk w latach 1934-1937?
OdpowiedzUsuńSattivasa
OdpowiedzUsuńPrzecież on sam tego nie wie.
No nie... Jakaś myśl przewodnia chyba jest.
OdpowiedzUsuńSattivasa
OdpowiedzUsuńMasz wielkie pokłady zaufania do bliźnich :D
Panie Pawle całkowicie zgadzam się z Panem w kwestii "turbolechickiego zidiocenia". Ostatnim znanym mi hitem mającym stanowić dowód na istnienie kilkusetletniej dynastii lechickiej jest poczet tych władców zamieszczony w "Die theilung Polens in den jahren 1773, 1793, 1796 und 1815 nebst einer dynastien-tafel der könige von Polen und der Wiener kongress im jahre 1815" wydanej w 1864 r w Berlinie (no bo skoro okrutny zaborca sam to przyznaje, to musi to być prawda) Niestety, autorom tej rewelacji umknął fakt, że książkę tę napisał (wg Estreichera t. 4 R-U) Fryderyk Smitt (Fiodor Iwanowicz Smitt, Friedrich von Schmidt, 1787-1865), zrusyfikowany Niemiec, historyk interesujący się dziejami Polski. Smitt w latach 1822-1835 był cenzorem w Wilnie (źródło: Baltisches Biographisches Lexikon digital). Jego poczet królów Lechii jest zbieżny z listą władców z Kroniki Prokosza Dyjamentowskiego (której jeden z rękopisów został znaleziony właśnie w Wilnie przez Lelewela). Stąd też wg mnie bardzo prawdopodobnym jest, że Smitt swój wykaz oparł na tym falsyfikacie. Oczywiście wyznawców turbolechizmu to nie przekona, ale próbować warto. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOoo, czytałem o tym "dziele" na jednej ze stron turbolechickich, ale dziękuję za info o autorze. Inna rzecz, że jak książka z XIX wieku może być źródłem do dziejów czesnego średniowiecza...
UsuńW teoriach spiskowych obowiązuje zasada: wszystko jest potwierdzeniem wszystkiego.
UsuńCzytałem obie książki Bieszka,podchodzę do tego z dystansem,widać z niego antyklerykal,poniekąd ma rację watykan z niemcami zbyt często grali przeciwko Polsce.Ale chciałbym się dowiedzieć skąd nazwa Lechia,i kiedy się pojawiła,Lechistanem Polskę nazywa wiele krajów wschodu,i dlaczego na terenie Polski nie ma rzymskich budowli,był ważny bursztynu szlak,a pchali się do brytanii.
OdpowiedzUsuńDlaczego na terenie Polski nie ma rzymskich budowli? Budowli egipskich, greckich, sumeryjskich i asyryjskich też nie ma - bo ich wszystkich tu nie było. A dlaczego Rzymianie nie pchali się do Irlandii, skoro już byli w Brytanii? I dlaczego nie zajęli całej Brytanii? Dlaczego nie podbili całej Afryki? Dlaczego najpierw podbili Dację, a 165 lat później ją ewakuowali?
UsuńTo tylko w grach komputerowych wojsko sobie maszeruje, maszeruje i podbija cały świat. W realnym świecie jest inaczej. Przychodzi taka chwila, kiedy nie tylko szlak bursztynowy, ale nawet szlak diamentowy nie pomoże, koszty podboju stają się zbyt wysokie. A potem jeszcze trzeba utrzymać podbity teren. A odległość między Renem a Wisłą jest spora. Po drodze puszcze, bagniska, surowe zimy i mnogie plemiona, które Rzymian nie lubią.
Nazwa Lechia pojawiła się dopiero na początku XIII wieku, Wincenty Kadłubek wywodził ją od mitycznego Lecha.
Nazwa Lechia chyba po raz pierwszy pojawia się w kronice bizantyjskiej Jana Kinnamosa z drugiej połowy XII wieku. Kinnamos opisując II wyprawę krzyżową zaznaczył udział w niej "króla Lechoi". Skoro Polacy pojawili się wówczas w Bizancjum można domyślać się, że od nich pochodziły informacje = sami tak się nazwali (a nie jest to np. odbicie ruskich Lachów).
UsuńNazwa - jak twierdził językoznawca Zbigniew Gołąb - rzeczywiście pochodzi od Lecha/Lestka, ale nie mitycznego brata Czecha i Rusa, lecz dziadka Mieszka I. Ta nazwa może wiązać się ze znanymi ze źródeł X wieku określeniami Licikavici (jak niemiecki kronikarz nazwał poddanych Mieszka) i Litzike (jak bizantyjski cesarz nazwał lud mieszkający nad Wisłą). Z kolei źródła skandynawskie, donosząc o wydarzeniach z czasów Mieszka II, nazywają Polskę i Polaków: Lesir i Lesar.
Z tego można wnosić (tak twierdził np. Henryk Łowmiański), że dziadek Mieszka I był władcą wybitnym.
Oczywiście masz rację, Kinnamos pisze o władcy Lechitów maszerującym do Ziemi Świętej - a skoro Lechici, to i Lechia.
UsuńReszta to już tylko hipotezy. I tak już niestety zostanie, bo nowych a znaczących źródeł pisanych raczej nie należy się spodziewać.
Chyba, że...
Co powiesz na taką koncepcję: na Jasnej Górze ten ukrywany przed całym światem poczet władców to tylko zmyłka. Za tym obrazem znajduje się sejf, w którym przechowywany jest tajny klucz do ukrytych lochów, w których schowano wszystkie zabytki wielkolechickie, zniszczone przez Watykan i (lub) zaborców oraz akademickich naukowców na żołdzie wiadomych sił.
Sattivasa
UsuńA masz rację, myślałem "Lechici", napisałem "Lechia"; oczywiście Kinnamos pisze o Lechitach. Nazwa Lechia to znacznie późniejszy wymysł - średniowiecze znało lud Lechitów, nie znało państwa/kraju Lechia.
Dlaczego znacznie późniejszy? Kadłubek zaczął spisywanie kroniki około 1190 roku, a więc wcale nie tak długo po Kinnamosie.
UsuńSprawa nie do rozstrzygnięcia. Może być tak, że skoro Lechici, to i Lechia, może być tak, że Lechici to i owszem, ale Lechia to już niekoniecznie.
Ja tam się nie przywiązuję do żadnej hipotezy.
Sattivasa
UsuńKadłubek swoją kronikę zaczął spisywać u schyłku życia, po tym jak w 1217 r. zrezygnował z bycia biskupem krakowskim i został mnichem w Jędrzejowie.
Zob.: J. Powierski, Czas napisania kroniki przez Mistrza Wincentego, w: Krzyżowcy, kronikarze, dyplomaci (=Gdańskie studia z dziejów średniowiecza, t. 4), 1997.
Na wieczną pamiątkę mojego "źródłoznastwa".
Usuń"Nazwa Lechia pojawiła się dopiero na początku XIII wieku, Wincenty Kadłubek wywodził ją od mitycznego Lecha." Jest to głupstwo oczywiste, albowiem Kadłubek nic o żadnym Lechu nie wspominał. Onże Lech to się u nas dopiero w Kronice Wielkopolskiej pojawił. A ona Lechia u Kadłubka to dopiero za czasów Kazimierza Sprawiedliwego się pokazała.
Wstydzę się. Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa.
Próbowali wielokrotnie i nie udało się, nie dlatego, że było za daleko, czy za zimno ale dlatego, że dostali za każdym razem "nauczkę" i musieli uciekać. Próbowali i później - rozbiory, II WŚ. Próbują i dzisiaj i wynajmują takich "naukowców" czy tzw. "poputczików" jak wy, którzy dzisiaj usiłują zmarginalizować lub udowodnić że nie było np. Bitwy na Psim Polu, a Słowianie zeszli z drzewa w 966 roku.
UsuńCny Anonimie, wymyśl coś nowego. Te Twoje "argumenta" prymitywne są i czuć je starzyzną.
UsuńPaweł najpierw zadaj sobie pytanie kto stwozył królestwo polskie ji kiedy ak już znajdziesz odpowiedź to spojż w lustro ty zniemczony ruski trolu
UsuńNie będę się sprzeczał. Odświeżanie mojej wiedzy ze studiów jest dość chaotyczne. A i na studiach średniowiecze nie było tym, co tygryski lubią najbardziej.
OdpowiedzUsuńCo zresztą niewiele zmienia. Widukind, Thietmar, Kosmas, Gal żadnych Lechów czy Lechitów nie widzą, Kinnamos i Kadłubek widzą. Coś się zmieniło? Może po prostu dynastia zaczęła poświęcać więcej uwagi przodkom?
Owszem, Lechitów nie widzą, ale Widukind widział Licikawików, a Porfirogeneta Licików. Wg badaczy, imię Leszek początkowo brzmiało Leścik/Liścik, potem Lestek, dopiero od XIII w. Leszek. Dlatego część historyków i językoznawców uzjae,, że Liciki to Leszki a Licikawicze to Leszkowicze. Ta sama zasada co Diedesi - Dziadosze i Dedosize - Dziadoszyce.
UsuńTo i owszem brzmi sensownie. Jak większość porządnych hipotez. Niestety tylko hipotez.
UsuńI bardzo dobrze. Bez szukania odpowiedzi na trudne pytania życie byłoby nudne.
Jeszcze mamy, co już wyżej wspominałem, źródło skandynawskie, które opisując czasy Mieszka II nazywa Polskę i Polaków: Lesir i Lesar. Moim zdaniem nawiązanie do Leszka to najbardziej uzasadniona hipoteza.
UsuńJęzykoznawca Zbigniew Gołąb pisał z kolei, że Lech to po prostu "zgrubiały" Leszek, czyli Lechici także nawiązywaliby do Leszka.
Ale patrząc na chronologię, najpierw mamy Leszków/Leszkowiców (X-XI wiek) a dopiero potem Lechitów (od XII wieku). To pewnie by należało uznać Lechitów za nowszą/młodszą wersję Leszków :D
A i owszem.
UsuńNie wiem czy książka Bieszka jest daleka od prawdy czy bliska. Problem tylko w tym, że autor tego artykułu podważa tezy, których Bieszk w ogóle nie opisał w ten sposób w swojej książce. Więc albo autor tego artykułu tej książki nie czytał, albo w większości nie zrozumiał o czym w niej mowa.
OdpowiedzUsuńAlbo artykuł nie jest o tej książce. Tak też by mogło być. Albo spisek.
UsuńCóś mi się wydaje, że Anonimowy ma problemy ze zrozumieniem prostego tekstu.
UsuńPo postach Sławomiry i Sattivasa nie mam nic do dodania :D
UsuńZdumiewa mnie tylko jak wielu ludzi daja sie otumaniać "jutiubowym" oszołomom typu Szydłowski. Jak desperacko trzeba pożądać "wielkości" żeby w ogóle dopuszczać do siebie tak chore poglądy?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam trzeźwo myślącego autora "se czytam".
Wielu ludzi w ogóle nie rozumie co czyta, więc trudno wymagać od nich rozsądku. Polemizować ze mną próbowali Białczyński i jakiś facet na facebooku. Ich notatki zdradzają jednak nie tylko braki w edukacji, ale również brak umiejętności czytania ze zrozumieniem i logicznego myślenia. Przykładowo Białczyński za „Biblię” uznał niemiecką Wikipedię i napisał, że nie będzie moich postów traktował poważnie, dopóki nie edytuję tejże Wiki...
UsuńDlatego tu nie podejmuję z takimi polemiki, tylko od razu wywalam, bo po co trudzić się na próżno? Białczyńskie i tak nie pojmą o co chodzi, a odkręcenie każdego ich zdania wymagałoby odrębnej notki, co zresztą widać choćby po piątej mojej notatce z cyklu turbolechickiego – jedno zdanie z błędnym zrozumieniem terminu „princeps” przez Bieszka i Szydłowskiego wymaga sprostowania o objętości około 6300 znaków (strona gazetowa to 7,5-9 tysięcy znaków + fotki). Innymi słowy, sprostowanie wszystkich bredni takiego Bieszka wymagałoby opublikowania kilku grubych tomów.
I właśnie to, że prostowanie bredni wymaga tyle wysiłku jest jedną z przyczyn sukcesu turbolechitów.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNie bredź, Lelewel nigdy nie próbował udowodnić, że dzieło Długosza to fałszerstwo. On się stale na niego powoływał, cytował...
UsuńA zasada jest jedna: jeśli twierdzisz, że Joachim Lelewel próbował udowodnić, że Długosz to fałszerstwo, to po prostu zacytuj, wskaż książkę, artykuł choćby, datę publikacji, stronę itd.
Sattivasa
UsuńTrudno teraz przeglądać całą twórczość Lelewela. W każdym razie nawet gdyby kwestionował, to czego to niby dowodzi? Badacz raz może mieć rację, a raz się mylić. To tylko ludzie ubodzy w intelekt poszukują nieomylnych guru. Poza tym Lelewel to historiografia romantyzmu, czyli jeszcze przed hiperkrytycznym pozytywizmem, który wiele naprostował, szczególnie jeśli chodzi o źródłoznawstwo.
W każdym razie:
1. Prokosz to bezdyskusyjna fałszywka i nie trzeba Lelewela, żeby to widzieć - wyżej przytoczyłem więcej argumentów na rzecz fałszerstwa, niż to zrobił Lelewel.
2. Długosz nie ma tu nic do rzeczy, bo jego działa są niemal bezwartościowe dla poznania dziejów wieków X-XI.
Natomiast Anonimowy leci i będzie leciał, aż nie opanuje, że dyskutujemy podając argumenty, a nie emocjonalny jazgot.
No, bez przesady. Anonim sobie po prostu nazmyślał, twórczo rozwijając myśl Pawła Szydłowskiego. Krytykować Lelewela można i należy, ale za to co uczynił, nie zaś za to, co ktoś sobie uroił.
UsuńJak już zapewne zauważyłeś, dyskutując z turbosami nie można liczyć na to, że podadzą argumenty. Skąd niby mają je brać?
Co do krytyki Prokosza: dla Lelewela jej treść była tak absurdalna ("Lubo samo jej przeczytanie, bez dalszych badań już przekonywa, że dzieło to na żadną wiarę nie zasługuje, jako obejmujące mnóstwo sprzeczności, anachronismów, płonnych domysłów, niezgodne z obyczajami i duchem czasów..."), iż nie zajął się nim tylko i wyłącznie, a poddał analizie cały rękopis Towiańskiego. Ustalił, że Prokosz to fragment większej mistyfikacji, a dzieło to nie zostało ukończone.
Sam "rozbiór" Prokosza Twego autorstwa uważam za bardzo dobry.
Domyślam się, że wymyślili sobie tę krytykę Długosza przez Lelewela, albo coś źle zrozumieli. Natomiast Lelewel, jak mi się zdaje, nie mógł w swojej krytyce wykorzystać nieprawidłowych form imion Piastów, bo prawidłowe ustalono później. Jeszcze Oswald Balzer używa "Ziemowita" i "Ziemomysła". Prawidłowo natomiast Balzer używa "Mieszka" - tu prawidłowe imię ustalił Franz von Miklosich w pracy opublikowanej w 1860 r.
UsuńOczywiście, że mamy u Lelewela te wszystkie Mieczysławy i inne. W końcu był to rok 1825.
UsuńTak mimochodem: mnie się u Prokosza właśnie realia barokowe najbardziej podobają: wszystkie te hetmany, buławy, sejmy a już najbardziej ciągłe szabel się imanie przy lada okazji.
Mam pytanie, gdzie można obejrzeć wileński rękopis Kroniki Prokosza, bo jeżeli "nie zachował się" to można opierać się tylko na zdaniu Lelewela w tej sprawie, a to żaden dowód, jako pomysłodawcy domniemanego fałszerstwa.
UsuńDo stwierdzenia, czym jest ta rzekoma kronika badanie rękopisu nie jest konieczne. Proponuję mimo wszystko przeczytać artykuł naszego gospodarza. Oczywiście można też przeczytać to, co wydał Kownacki. Nieustanna zabawa.
UsuńNie interesują mnie wasze opinie, wyciągnięte na zasadzie "co autor chciał powiedzieć", a nie napisał", tylko źródła. Proszę o podanie adresu źródła, czyli drugiego , wileńskiego egzemplarza rękopisu Kroniki Prokosza, a jak go nie ma, to nie ma też dowodu, a piszący po francusku i opowiadający bezpodstawnie o zajęczych łapka jako monetach Słowian, Lelewel jest niewiarygodny.
OdpowiedzUsuń1. No właśnie o to chodzi, że nie "chciał powiedzieć" a "napisał" mnogie bzdury. Anachronizmów jest tam mrowie a mrowie, o czym już była mowa. A skoro pojąć nie możesz, to postaram się to wytłumaczyć. Wyobraź sobie, że ktoś chce Ci sprzedać pamiętniki admirała Horatio Nelsona (tego od bitwy pod Trafalgarem w roku 1805). Fajna rzecz, więc czytasz i znajdujesz takie kwiatki:
Usuń1) pamiętniki zostały spisane po polsku,
2) pamiętniki zostały wydrukowane na drukarce laserowej,
3) Nelson się chwali, że pod Abukirem zatopił trzy francuskie lotniskowce, cztery okręty podwodne, a ponadto zniszczył co do jednego wszystkie zbiornikowce z ropą.
Czy po czymś takim przegonisz oszusta, czy nadal będziesz się upierał, że to oryginalne pamiętniki Nelsona? Podobnie jest z Prokoszem. Badanie rękopisu jest zbędne.
2. Lelewel pisał po francusku. No tak, to rzeczywiście dowód na to, że jest niewiarygodny. Wszyscy przecież wiedzą , że prawdziwy Polak nie zna języków obcych. Ujawnię Ci wielką, a skrywaną starannie tajemnicę tajemnicę: Lelewel pisał jednak głównie po polsku. A tak wielbiony przez turbolechitów Tadeusz Wolański część swoich dzieł wydał po niemiecku, a nawet po rosyjsku! Zdrada, mościpanowie!
3. Zajęcze łapki? Wow! Nie tak bezpodstawnie Lelewel o tym pisał. Zajrzyj do Długosza na przykład, a dowiesz się, że podatki w futrach zwierzęcych płacono i monet nijakich nie było. Nic w tym niezwykłego. Monety rzeczywiście pojawiły się u Słowian późno, w użytku były różnego rodzaju płacidła – nie tylko zresztą u Słowian.
4. "Proszę o podanie adresu źródła, czyli drugiego , wileńskiego egzemplarza rękopisu Kroniki Prokosza, a jak go nie ma, to nie ma też dowodu..." Zauważyłeś, że strzeliłeś sobie w stopę? O czymże bowiem świadczy brak pierwszego, czyli lubelskiego egzemplarza rękopisu Z"kroniki Prokosza"?
Większość teorii różnych historyków na temat historii Słowian na ziemiach Polski, to tylko różne opinie, bez konkretnych dowodów. I tak, cytadelę w Maszkowicach sprzed 4,5 tysiąca lat wybudowali podobno Ilirowie, ale dowodów na to oczywiście nie ma, jest opinia, przecież nie mogli zbudować tego Słowianie, pomimo, że tu byli (badania genetyczne) i dopóki nie udowodnicie, jaki inny lud z haplogrupą Y-r1a1 tu mieszkał, to nie macie racji. Zagłębia hutniczego na Mazowszu z kolei według teorii historyków na pewno nie zbudowali Słowianie, bo przecież nie używali żelaz,a tylko Celtowie, oczywiście przechodząc obok - jest taka teoria, niepoparta żadnymi dowodami i nieprawdziwa, bo czym jak nie żelaznymi mieczami Słowianie zdobyli Rzym ? Najśmieszniejsza jest teoria, na temat tzw idola ze Zbrucza zwanego Światowidem, (notabene nazwę posągu Świętowita zmienił na Światowida ten sam wszędobylski i w sumie promasońsko-antypolski wesołek Lelewel, który przy okazji sugerował oczywiście, że rzeźba jest współczesnym fałszerstwem), która mówi (abstrahując od samej autentyczności lub nie posągu), że posąg Słowianie musieli otrzymać od Wikingów, bo widać na nim obróbkę metalowymi narzędziami, a przecież Słowianie, takich nie mieli, bo posługiwali, się narzędziami drewnianymi i to pomimo, że w tej samej rzece znaleziono wiele innych rzeźb, a w okolicy ruiny dużej dwukondygnacyjnej słowiańskiej świątyni, które to znaleziska całkowicie zignorowano.
OdpowiedzUsuńNo tak. Słowianie zdobyli Rzym, sławna haplogrupa, wiele innych rzeźb i dwukondygnacyjna świątynia. Ja bym jeszcze dodał (w ślad za Januszem Bieszkiem) cywilizacje kosmiczne.
UsuńWiesz, jakie są zasady, znane od czasów antycznych? Nie dowodzi się nieistnienia. To Ty musisz udowodnić, że osadę w Maszkowicach zbudowali Słowianie i że to oni zdobyli Rzym.
Co zresztą jest bez znaczenia. Gospodarz bloga ma swoje zasady: beblanina bez cienia dowodu leci w kosmos. Niech się też ufoki zabawią.
>>cytadelę w Maszkowicach sprzed 4,5 tysiąca lat wybudowali podobno Ilirowie, ale dowodów na to oczywiście nie ma, jest opinia, przecież nie mogli zbudować tego Słowianie, pomimo, że tu byli (badania genetyczne)<<
UsuńIle razy trzeba turbowcom wbijać do głowy, że haplogrupy nie mają nic wspólnego z etnosem i językiem? Bo widzę, że naprawdę odporne czaszki macie – nie do przebicia.
>>i dopóki nie udowodnicie, jaki inny lud z haplogrupą Y-r1a1 tu mieszkał, to nie macie racji.<<
Jeszcze raz – haplogrupy nie mają żadnego znaczenia dla ustalenia etnosu, więc są bezwartościowe dla określenia jaki lud zbudował ową cytadelę. Należy się oprzeć na innych danych, a te wykluczają Słowian.
>>Zagłębia hutniczego na Mazowszu z kolei według teorii historyków na pewno nie zbudowali Słowianie, bo przecież nie używali żelaza tylko Celtowie, oczywiście przechodząc obok - jest taka teoria, niepoparta żadnymi dowodami i nieprawdziwa, bo czym jak nie żelaznymi mieczami Słowianie zdobyli Rzym ?<<
Aha, a kto twierdzi, że Słowianie nie używali żelaza? Proszę przytoczyć przypis – autor, tytuł, miejsce i rok wydania, strona. Bo chyba kłamiesz :)
>> Najśmieszniejsza jest teoria, na temat tzw idola ze Zbrucza zwanego Światowidem, (notabene nazwę posągu Świętowita zmienił na Światowida ten sam wszędobylski i w sumie promasońsko-antypolski wesołek Lelewel<<
Lelewel zmienił? Aha, zmienił z czego? Jak wcześniej nazywał się ów posąg – znowu proszę podać źródło, czyli pracę wcześniejszą niż Lelewela z ową wcześniejszą nazwą.
>>który przy okazji sugerował oczywiście, że rzeźba jest współczesnym fałszerstwem), która mówi (abstrahując od samej autentyczności lub nie posągu), że posąg Słowianie musieli otrzymać od Wikingów, bo widać na nim obróbkę metalowymi narzędziami, a przecież Słowianie, takich nie mieli, bo posługiwali, się narzędziami drewnianymi i to pomimo, że w tej samej rzece znaleziono wiele innych rzeźb, a w okolicy ruiny dużej dwukondygnacyjnej słowiańskiej świątyni, które to znaleziska całkowicie zignorowano.<<
Nie wiem o co chodzi w tym bełkocie, a każdym razie Światowid ze Zbrucza najprawdopodobniej nie ma nic wspólnego ze Słowianami.
Albo się robisz bardziej miłosierny, albo postanowiłeś założyć ten kącik humoru, satyry i groteski.
UsuńSattivasa
UsuńKiedyś pisałem, że mogę znieść głupotę i mogę znieść chamstwo, ale nie w połączeniu. Ten anonim jednak przestrzega zasad obowiązujących w dyskusji między cywilizowanymi ludźmi :D
Złagodniałeś. Jeszcze pół roku temu usuwałeś również "bezsensowną beblaninę, w stylu elaboratów pozbawionych choćby cienia argumentu".
UsuńEee tam. Po prostu akurat ten post jakoś nie jest wkurzający :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńNo, oszołom, paszoł won.
UsuńDo Paweł. M - "Jeszcze raz – haplogrupy nie mają żadnego znaczenia dla ustalenia etnosu" - powiedz to Żydom, którzy przeprowadzili badania na całym świecie, szukając "genu Cohena".
Usuń"bo czym jak nie żelaznymi mieczami Słowianie zdobyli Rzym ?"
Usuńa w ogóle to kiedy Słowianie zdobyli Rzym?
Wszyscy mają prawo do korzeni starożytnych - Egipcjanie, Irańczycy, Włosi-Italikowie, Frankowie-Francuzi, itp - ale Słowianie nie? Bo zostali w nowożytności zrzuceni z helikopterów na ziemie germańskie?
OdpowiedzUsuńMam dla ciebie propozycję - nie do odrzucenia - zanim coś napiszesz, pomyśl. To nie boli, naprawdę. Aż żenujące jest, że trzeba komuś takie coś tłumaczyć (no chyba że sześciolatkowi): czy odrzucenie idiotycznych bajeczek turbowców sprawia, że półtora tysiąca lat historii Słowian przestaje istnieć?
UsuńKolejna bezmyślna beblanina poleci.
Wszyscy mają korzenie i nikt tego nie neguje. A że nie wszyscy takie same? Cóż w tym złego? Frankowie "pojawili się" w źródłach w połowie III wieku n.e., a więc zaledwie trzysta lat przed Słowianami. Ważne, że Słowianie istnieją, czego nie da się powiedzieć o licznych ludach starożytnych, które zniknęły z areny dziejów. Spróbuj znaleźć Hurytów, Hetytów, Sumerów, Frygów, Lidyjczyków, Scytów, Hunów, Ostrogotów, Wizygotów, Wandalów, Piktów i mrowie a mrowie innych.
OdpowiedzUsuńmól książkowy - pasjonata historii
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem w/w książkę, jak również wszystkie komentarze.
Nasuwa się jeden przykry wniosek :
- większość osób komentujących jest poniżej krytyki uznających się za znawcę tematu nie czytając nawet książki a bazując na innych ocenach czy opiniach o autorze. cyt...... "Polemizować ze mną próbowali Białczyński i jakiś facet na facebooku. Ich notatki zdradzają jednak nie tylko braki w edukacji, ale również brak umiejętności czytania ze zrozumieniem i logicznego myślenia."... ... lub " ...Przecież gdyby tak pisał uczeń podstawówki, odesłano by go na badanie do poradni psychologiczno-pedagogicznej! A tu proszę, osoba o miernych zdolnościach językowych zostaje poczytnym autorem... Co się dzieje z tym światem...
Ciekawi mnie też na przykład, czy ów poczytny autor zdawał kiedykolwiek maturę, i czy mu się udała ta sztuka, bo przecież jego język mógłb......" (i pisze to nauczyciel )
P.S. co te wpisy wniosły na temat wiedzy historycznej, czy wyjaśniły lub starały się wyjaśnić temat bez powielania tych samych frazesów
Uważam, że większości piszą to osoby o niskim poziomie intelektualnym, które prawdopodobnie mało osiągnęły w życiu a tu starają się dowartościować swoimi wpisami aby zaistnieć.
Odnośnie książki to " dzieło" o nie najwyższych lotach.
Autora nie oceniam - oceniam to co napisał.
"Uważam, że większości piszą to osoby o niskim poziomie intelektualnym, które prawdopodobnie mało osiągnęły w życiu a tu starają się dowartościować swoimi wpisami aby zaistnieć."
UsuńTo pochwal się co ty osiągnąłeś w życiu, ile ty książek przeczytałeś i ile ty wniosłeś do wiedzy historycznej że masz czelność się wywyższać nad wszystkich tu piszących łącznie z autorem bloga. Nie podoba ci się coś - to sam napisz krytyczny post na temat Kroniki lub idź polemizować z Białczyńskim, Bieszkiem etc. i pokaż jak to robi osoba "na wysokim poziomie intelektualnym" która "wiele w życiu osiągnęła" i która "nie musi się dowartościowywać swoimi wpisami by zaistnieć".
Co, nagle nic do powiedzenia? Wpaść, połajać autora bloga i osoby piszące, uciec i więcej się nie pokazywać - czy tak się zachowuje osoba "na wysokim poziomie intelektualnym"?
UsuńA ja nie do końca rozumiem, kto jest łajanym: ja czy komentujący tu turbowcy... Dlatego nie reaguję :D
UsuńZ tego co wiem, to on łajał ciebie.
Usuń"Polemizować ze mną próbowali Białczyński i jakiś facet na facebooku. Ich notatki zdradzają jednak nie tylko braki w edukacji, ale również brak umiejętności czytania ze zrozumieniem i logicznego myślenia" i "Przecież gdyby tak pisał uczeń podstawówki, odesłano by go na badanie do poradni psychologiczno-pedagogicznej! A tu proszę, osoba o miernych zdolnościach językowych zostaje poczytnym autorem... Co się dzieje z tym światem...
Ciekawi mnie też na przykład, czy ów poczytny autor zdawał kiedykolwiek maturę, i czy mu się udała ta sztuka, bo przecież jego język mógłby......" to cytaty z ciebie albo Sattivasy, nie pamiętam dokładnie, ale na pewno nie z żadnego z turbowców. Facio przyczepia się, że twoje wpisy nie mają żadnego wkładu w poszerzanie wiedzy historycznej, nie wnoszą nic nowego tylko są klepaniem jednych i tych samych frazesów. Gościu pije też do twojego rozumowania oraz implikuje że wszyscy tutaj piszący - i turbosi i antyturbosi w tym ty, ja, Sattivasa i inni, jesteśmy małymi sfrustrowanymi człowieczkami którymi w życiu nie wyszło i dlatego odbijamy sobie pisaniem postów w internecie by się dowartościować i zaistnieć. Oraz że obydwie strony tu są na niskim poziomie kulturalno-intelektualnym, bo i nam i im (turbowcom) zależy nie na rozmowie merytorycznej tylko na tym by rzucić jak najwięcej gnoju w drugą stronę.
Zapytałem się, co więc on w życiu osiągnął, że uważa iż ma prawo ferować takie wyroki o innych, i poprosiłem by podał przykład jak się powinno dobrze polemizować z turbolechitami skoro my robimy to źle, i jak się zachowuje osoba na wysokim poziomie intelektualnym, skoro dla niego takimi nie jesteśmy. A że on nie raczył odpowiedzieć, to może w jego mniemaniu właśnie tak zachowuje się taka osoba? Ciekawe o co mu chodziło z tym nauczycielem. Czyżby uważał, że ty wykonujesz ten zawód? Albo może on go wykonuje? Jeśli tak, no to cóż...nie ukrywajmy, nie są to Himalaje osiągnięć. A na pewno nie jest to osiągnięcie, które uprawnia by traktować wszystkich naokoło jak chlorów spod budki z piwem.
Nie wiem o co chodzi z nauczycielem. Ale kiedyś - dawno temu - byłem, W każdym razie trudno zrozumieć o co biega Aminowemu, skoro po zwrocie, że nasuwa mu się "jeden przykry wniosek" - nie ma wniosku, są cytaty z wypowiedzi moich czy Sattivasy. Ale przecież nie będziemy tu robić rozbioru krytycznego jego wypowiedzi :D
UsuńPaweł M. Nie wiedziałem że byłeś kiedyś nauczycielem.
Usuń"Ale przecież nie będziemy tu robić rozbioru krytycznego jego wypowiedzi :D" No właśnie a ja o mały włos a bym to zrobił. Ale nie będę tego robił.
Gość zazdrości ci pewnie bloga, bo na jego nikt nie wchodził, ba, sam pewnie tam nie wchodził i o nim zapomniał, a przypomniał sobie jak mu wyłączyli bo za długo nie aktualizował. To się wpienił i chciał dać upust ciśnieniu gnojąc jakiegoś innego bloggera. Trafił mu się twój...
Witam!
OdpowiedzUsuńPański artykuł daje dużo „amunicji" do walki z „turbosłowianiznem". Myślę, że środowisko naukowe pokpiło tu trochę sprawę i dopiero teraz zaczyna z tym walczyć, niestety „turbosłowianizm" nabiera na sile i niedługo możemy się spodziewać większych konsekwencji po działaniach „polskiego Dänikena", czyli pana Bieszka i jego „współwyznawców". Każdy Polak by chciał, żeby tak było, że byliśmy kiedyś częścią potężnego imperium, ale tak nie było. Wielu kronikarzy jak Kadłubek, Długosz, Thietmar, czy Widukind ze swoimi „licikai", „licikavici" dają im pole do fantazji.
Szczytem idiotyzmu był artykuł na blogu podobny do tego:
https://tajemnice.robertbrzoza.pl/zagadki/polska-opisana-jest-w-biblii-na-1000-lat-przed-chrystusem/
Tyle że w tamtym blogu oprócz nawiązania do Biblii, szerzej była opisana „historia Lechii" do 966 roku. Autor powoływał się m.in. na wspomnianego u pana Prokosza. Opisał też że bodajże „król" Koszyszko Piast przyjął chrzest w obrządku cyrylo–metidiańskim w IX wieku. Jednak najbardziej to, co mnie zirytowało to to,że Koszyszko Piast był HERBU KROY! Każdy student historii wie, że herb jako znak rodowy wykształcił się w czasach rządów Godfryda V Plantageneta we Francji w XII wieku!!!!!
Niestety pomimo moich starań nie udało mi się znaleźć tego artykułu, ponieważ czytałem go ok. 2 miesiące temu.
Dzięki za inspirację :)
UsuńPostanowiłem poszukać w historii przeglądarki i doszedłem do wniosku, że to jest jednak ten właśnie artykuł. Według historii przeglądarki przeczytałem go 18 marca, a poznaję go po niektórych komentarzach. Zastanawiam się, dlaczego autor sporo okroił ten artykuł. Podawał w nim imiona władców, lata ich panowania i „dokonania", podawał też jak zostali oni wybierani na wiecach no i oczywiście po kolei wymieniał też stolice „imperium". Teraz pan tam tego nie znajdzie. A o Piaście, który kryje się pod nr 44 i jego „herbie może poczytać pan tutaj:
Usuńhttps://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/tag/krol-koszyszko-piast/
Tam wszak nie ma nic o Piaście, który miałby się kryć pod nr 44. Dla turbolechitów czterdzieści i cztery to Zygmunt III Waza - wszak tak na pewnej kolumnie stoi napisane.
UsuńWiem, że tam nic nie ma o prawdziwym Piaście, chciałem tylko zwrócić uwagę na to, jakie głupoty tam są napisane.
Usuńto, że Piast miał herb w IX wieku to jeszcze nic
UsuńŁysiak w "Ostatniej kohorcie" odkrył, że heraldyka istniała już w V wieku ("Ojciec Valerianusa, zdobywszy majątek na dostawach armijnych - za drobną tylko garść kradzionych milionów sesterców kupił sobie rozlegle drzewo genealogiczne u greckich heraldyków") vide http://kompromitacje.blogspot.com/2011/12/waldemar-ysiak-zgebia-zycie-rzymian.html
Dzięki za linka, ciekawy tekst.
UsuńDzień dobry, mam pytanie odnośnie komentarzy użytkownika Adriana Leszczyńskiego, które znajdują się na facebookowej stronie Piroman.org (https://www.facebook.com/piromanorg/?rc=p) pod postem z dnia 11 czerwca, kilka pozycji pod komentarzem użytkownika Artura Wójcika. Co Pan (lub któryś z bardziej zagłębionych czytelników) sądzi o jego wypowiedzi na temat rzekomego upadku teorii allochtonizmu?
OdpowiedzUsuńTo znany bredziciel pognany już z kilku stron historycznych. Przypadkowo ma dane zbieżne z jednym z krytyków turbolechityzmu - nie będę podawał gdzie szukać artykułów owego krytyka, bo nie wiem czy by sobie życzył. Ale zagląda tu, więc może się sam odniesie.
UsuńKlasyczny Adrian Leszczyński - nic sensownego plus inwektywy.
UsuńProhor to imię greckie, a nie słowiańskie - ściślej Prochor, od "pro" - przed i "choros" taniec, Prochoros czyli "wodzirej".
OdpowiedzUsuńKonfrater-Jan: Panie Pawle M., nawiązuję do początku dyskusji z 2016 roku! Sądzę, że "fałszywkę" kroniki Prokosza przeanalizowano wzorcowo i skutecznie rozprawiono się z jej brakami. Natomiast u Januszą Bieszka (Youtube) znalazłem pewne sugestie odnośnie autochtoniczności Słowian na terenach północnej Europy od wschodu po Bałtyk i Ren na zachodzie!
OdpowiedzUsuńSzukałem odpowiedzi w Internecie (w taki sposób poznałem i Was)i znalazłem rodzaj potwierdzenia u genetyka Prof.Tomasza Szydłowskiego(https://youtu.be/7rITx7gSYVk - o etnogenezie Słowian); dalej uu blogera Ireneusza Ćwirko, nieco "nawiedzonego" (http://krysztalowywszechswiat.blogspot.com/2015/04/jak-ze-sowian-zrobiono-germanow.html - jak ze Słowian zrobiono Germanów) oraz bardzo aktualne wątpliwości nawet naukowców niemieckich w tym temacie (http://de.wikipedia.org/wiki/Germanen)
W miarę czasowych możliwości proszę o Pana opinię, ale bez kategorycznego ignorowania osiągnięć genetyków, które przewijało się w Pana odpowiedziach! Sądzę, że antropologowie będą musieli się z nimi "dogadać" z genetykami, bo są to najnowsze narzędzia dla badaczy historii ludzkiego życia na Ziemi! Serdecznie pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńO rany... O genetyce może kiedyś zrobię notkę, ale bym albo musiał w to wejść, albo może w formie wywiadu z jakimś badaczem. Pomyślę.
UsuńNatomiast ta stronka internetowa nie jest "nieco" nawiedzona, to totalny oszołomski odlot :D
Pomyliłem nazwiska; chodziło oczywiście o Prof. Tomasza Grzybowskiego a nie Szydłowskiego! Przepraszam i pozdrawiam. KonfraterJan
OdpowiedzUsuńDomyśliłem się, że Szydłowski nie jest profesorem :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNo następne niedouczone i na dodatek bezmyślne wlazło i napaskudziło. Kosa to znowu ty? Bo poziom intelektualny, czy raczej jego brak, na to wskazuje...
UsuńPaweł a co powiesz na to że Kosiński jest brany w obronę przez niektórych raczej wiarygodnych redaktorów z raczej wiarygodnych i obiektywnych stron? Np. w serwisie natemat.pl swego czasu pan Krzysztof Majak regularnie poruszał jego temat a konkretnie projektu słowiańskich wiosek Arkadia w Indochinach. Z narracji owego redaktora z tego portalu projekt Arkadia i sama osoba Kosy wyłania się jako "Piękny i pozytywny projekt" "pozytywnie zakręconego wizjonera i człowieka" z "pasją i altruistyczną potrzebą zrobienia czegoś dobrego dla ludzi", zniszczony przez "polską zaściankową zawiść". A jak mniemam nie tylko tam można znaleźć wypowiedzi o takim tonie. A na pewno pojawią się ludzie którzy podzielą tą opinię biorąc pod uwagę jaką estymą cieszy się ten portal, przynajmniej wśród liberalno-lewicowej części naszego społeczeństwa, do której sam jednak nie należę.
UsuńCo sądzisz o opinii wystawionej przez Krzysztofa Majaka z portalu który jest portalem opiniotwórczym dla było nie było znacznej części naszego społeczeństwa? I podobnych, które wystawiają podobne opinie? Czy portale takie jak ten przyczynią się do promocji Kosy w środowiskach nieco lewoskrętnych?
A wiesz, to że jest człowiekiem niezbyt inteligentnym, nie oznacza, że wszystko co robi jest do d... Nie zajmowałem się tą jego Arkadią, nawet nie za bardzo czytałem o tym projekcie, więc się nie wypowiadam.
UsuńTen arkadyjski projekt to nie Indochiny a Filipiny. Jest, był i będzie do d..., co widać nawet na tych fotkach, co je sam Kosa wszystkim pokazuje. No i ceny rosną. Jeszcze kilka miesięcy temu najtańszy szałas miał kosztować 15 tysięcy złotych, teraz to już jest o cztery tysiące więcej.
UsuńPonoć Kosę patronatem i protektoratem objął sam Tomasz Lis i jego Newsweek oraz portal natemat.pl który do niego należy.
UsuńPonoć to chłop w szpitalu na oko umarł. Kosą się zajmował Krzysztof Majak (dwa razy), który w marcu ubiegłego roku przeszedł do Wirtualnej Polski.
UsuńZła Karma wróci do ciebie Pawełku. Ślady kultury bizantyjskiej obecne w Polsce są starsze niż kultura łacińska. Imiona pierwszych dwóch biskupów krakowskich to imiona greckie: Prohor (Prochor, od gr. Προχορος), Prokulf (Proculphus) — zaczęło się zatem od Bizancjum, nie od Rzymu. (Roman Jakobson, Comparative Slavic Studies. The Cyrillo-Methodian Tradition, 1985) http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9717/k,5 Tutaj od początku seczytaj! http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9717
OdpowiedzUsuńRacjonalista i ten nieuk Agnosiewicz? No znalazłeś sobie autorytet. Na ziemiach polskich nie ma śladu obrządku cyrylometodiańskiego, który zresztą nie rozumiem czemu jest przywoływany przez turbosów, neopogan i prawosławnych jako argument - obrządek cyrylometodiański był jak najbardziej katolicki i jego duchowni podlegali Rzymowi.
UsuńZamiast Jakobsona, który nie był historykiem, tylko językoznawcą, weź poczytaj lepiej takich autorów jak Gerard Labuda i Krzysztof Polek, czy archeologa Jacka Poleskiego.
Tak na marginesie, Prokulf to imię germańskie. Na dodatek, Prochor i Prokulf nie mają nic wspólnego z obrządkiem cyrylometodiańskim, a jeśli w ogóle istnieli (bo to wątpliwe) to biskupami byli już po przyjęciu chrztu przez Mieszka.
I zrobiło się jeszcze zabawniej. Oto wczoraj u Czesława Białczyńskiego (https://bialczynski.pl/2018/02/07/rafal-jakubowski-apel-o-niezalezna-naukowa-weryfikacje-zapisow-kroniki-prokosza/) ukazał się dramatyczny apel o niezależną naukową(sic!) weryfikację zapisów kroniki Prokosza. Oczywiście Mistrz nad Mistrze w pełni ten apel poparł.Natychmiast swój akces do zespołu badawczego zgłosił niezrównany językoznawca Rafał Kopko Orlicki, który jednakowoż zastrzegł: "lecz w pojedynczej Kronice niewiele zdziałam".
OdpowiedzUsuńAż mi się na usta ciśnie pytanie: dlaczegóż to ci niezależni badacze nie zaczęli od przeczytania rzeczonej "kroniki"?
Hmmm, co może wyniknąć z połączenia sił turbowskich "badaczy"? Jak się zera dodaje do zera, to nadal wychodzi zero...
UsuńWedle alternatywnej arytmetyki po dodaniu dwóch zer do innych dwóch zer otrzymujesz pięć zer. Ty po prostu nie doceniasz mocy drzemiącej w otwartych umysłach.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDrogi Damianku Koska, lecisz stąd za głupotę i chamowatość. Wróć dziecko najwcześniej po skończeniu gimnazjum, jak nabierzesz trochę rozumu i ogłady.
UsuńPrawda jak zwykle nie jest zabawna jeśli w ogóle istnieje jakaś prawda. Może kronika jest fałszerstwem co nie zmienia tego,że na tych ziemiach istniały ludy całkiem rozwinięte i być może dość wojownicze. Skądś pochodzimy,my Polacy,nasz język i nasze obyczje które wciąż się rozwijają. Natomiast fałszem jest zaprzeczanie iż takowi słowianie nie egzystowali tu np.3000 tysiące lat temu gdyż nic o tym nie wiemy,na chwilę obecną. Więc dyskusje na ten temat uważam za irracjonalne. W gruncie rzeczy chyb wszyscy chcieli byśmy wierzyć,że nasza historia sięga dużo dalej niż tylko do sieďemsetnego roku i chyba warto. Czyż nie?
OdpowiedzUsuńCo za bzdury z dziecinną argumentacją... To może Pigmeje też są z Polski, w końcu skądś pochodzą...?
Usuń"3000 tysiące lat temu"
UsuńMamciu kochana, wychodzi, że 3 miliony lat temu.
"istniały ludy całkiem rozwinięte i być może dość wojownicze. Skądś pochodzimy,my Polacy,nasz język i nasze obyczje które wciąż się rozwijają."
Czytanie takich rewelacyj jest w pewnym sensie budujące.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTo idź gimbusie czytać te teorie pseudonaukowe - są proste, to ci mózgu nie zlasują... I przykro mi, ale takie brednie to nie tu, więc lecisz orle (a może orzle albo orzele?).
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńAnonimowy10 października 2018 14:43
OdpowiedzUsuńgum10 października 2018 14:45
Drogie turbowskie kretynki - jeśli nie macie nic sensownego do powiedzenia (a z zasady nie macie) to nie produkujcie się, bo wasze posty będą fruwać stąd jak sokoły :D
Podobizna tego Marcinkowskiego przywodzi mi na myśl Pana Pickwicka. W tych samych czasach żyli. Pan Pickwick razu jednego "zrobił nieśmiertelne odkrycie, które na zawsze pozostanie przedmiotem dumy jego przyjaciół i przedmiotem zazdrości wszystkich badaczy starożytności we wszystkich częściach świata" znalazł koło jakiejś karczmy kamień, który nabył od karczmarza za pół gwinei. Na kamieniu tym był napis
OdpowiedzUsuńB J L S
T U M P
S J E G
O Z N
A K
"pan Pickwick napisał broszurę, obejmującą 96 stronic bardzo drobnego druku, w której znaleźć można 27 stronic rozmaitych wersyj napisu. (...) pewien entuzjastyczny zwolennik badań nad starożytnościami pozbawił się życia z rozpaczy, gdyż nie mógł odgadnąć sensu napisu; że pan Pickwick mianowany został członkiem 17 uczonych towarzystw, tak krajowych, jak i zagranicznych, za dokonanie powyższego odkrycia; że żadne z siedemnastu uczonych towarzystw nie mogło zrozumieć w napisie ani joty, i dlatego wszystkie zgodziły się na to, iż zabytek jest niezmiernie ciekawy. Prawda, że pan Blotton (nazwisko jego będzie w wiecznej pogardzie u wszystkich uprawiających to, co jest tajemnicze a szczytne), że pan Blotton, powiadamy, drobiazgowy i niedowierzający, jak zwykle umysły pospolite, pozwolił sobie zapatrywać się na całą sprawę z punktu zarazem ubliżającego jak i śmiesznego. Pan Blotton, w nikczemnym zamiarze zaćmienia świetnego imienia Pickwicka, przedsięwziął we własnej osobie podróż co Cobham a po powrocie pozwolił sobie ironicznie oświadczyć w klubie, iż widział wieśniaka, u którego kupiono kamień, że człowiek ten uważał go rzeczywiście za stary, ale najuroczyściej zaprzeczał starożytności napisu i zapewniał, że sam wyrył w wolnych chwilach te niekształtne litery, które poprostu znaczyły B i l S t ump s (takie nosił nazwisko), j e go zna k. Pan Blotton dodawał, że Stumps, niebardzo biegły w ortografii, porozdzielał niewłaściwie wyrazy. Członkowie klubu Pickwicka, jak się można było tego spodziewać po tak znakomitem i uczonem stowarzyszeniu, wysłuchali tej historji z pogardą, na jaką zasługiwała; następnie wypędzili upartego nieuka Blottona, panu Pickwickowi zaś ofiarowali złote okulary, jako dowód swego uwielbienia i zaufania."
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTo ja dodam coś na świeżo. Wedle ostatnich odkryć pana Mariana Nosala archeolodzy uznali istnienie istnienie Imperium Lechitów (https://www.youtube.com/watch?v=C6TFtuCJWIc). Ani słowem jednym żaden archeolog nie wspomniał o Wielkiej Lechii (bo nie mają na to pozwolenia), ale idzie już Wielka Zmiana!
UsuńCały klub Pickwicka... tfu, cały klub Nosala w euforii, otkryfca komentatorom serduszka przydziela.
Tak oto kolejny absolwent politechniki stara się dowieść, że prócz inteligencji wrodzonej istnieje inteligencja techniczna.
:)
UsuńLelewel wprawdzie zasłużył się w sprawie tej „kroniki” (która pełna wdzięku i uroku jest, hetmany, buńczuki i elekcje z nastego wieku wyraźnie są), jednak z patriotycznych powodów traktował posażki z Prillwitz jako autentyki, „wyraża żal, że „pociecha z odkrycia niedługo w zupełności trwała“. Ciekawy jest jego stosunek do tego fałszerstwa. Oto nie należy winić fałszerzy, lecz tych, co fałszerstwo ujawnili. To „uczeni niemieccy pozazdrościli nawet potwornych retrzańskich bałwanków, które ziemia przed zniszczeniem ukryła, bo nawet na to Wendy zdobyć się nie mogli: lepiej było obmyślić pracowitego fałszerza, któryby się w XVII wieku ze zdolnością przenarodowioną na takie mnóstwo dla jich chwały zdobył“. Podobną postawę prezentuje Lelewel, pisząc o kamieniach mikorzyńskich, ostrzega mianowicie że, „jeśli tym kamieniem mikorzyńskim dowcip niemiecki się zajmie, będzie usiłował dowieść i gruntownie dowiedzie, że ktoś dobrą wiarę zwiódł”. (...) Jeżeli bałwanki z Pillwitz to fałszerstwo, to zdaniem Lelewela – zbyt autentyczne. Nie potrafił zrezygnować z własnych wyobrażeń o piśmie i religii słowiańskiej, których podstawę stanowił zespół bałwanków z Prilwitz. Dlatego też wykorzystał je do porównań symboliki wierzeń słowiańskich z religią indyjską, skandynawską i litewską, a także traktował jako punkt odniesienia do rozważań o znaczeniu słowa „bóg” u Słowian.” (Piotr Boroń „Ku pradawnej Słowian wielkości. Fałszywe zabytki runicznego pisma słowiańskiego” academia.edu s. 99n)
Zatem zniesławiają go turbolechici.
Widzisz, turboleszki to mają tak, że nie jest się łatwo zorientować, jakież to ich wypowiedzi kanoniczne są. Bo to też i Janusz Bieszk oświadczyć raczył coś takiego:
Usuń"IV. Odnośnie Lelewela skorygowałem swoje stanowisko o czym napisałem i powiedziałem w jednym z filmików, ponieważ dotarłem do prawdziwego źródła –„Polska dzieje i rzeczy jej…”, w którym Lelewel wcale nie negował kroniki Prokosza, tylko zalecał jej dalsze badania oraz powiedział, że Prokosz i Kagnimir to nasi dwaj najstarsi kronikarze. Potwierdził to jeszcze jego wydawca Jan Żupański w pośmiertnym wydaniu jego dzieł w 1865 r."
A sam Czesław Białczyński Joachima lelewela zaszczycił już w roku 2013 tytułem "Strażnika Wiary Słowian", aczkolwiek dostrzegał też jego niecne czyny (https://bialczynski.pl/2013/10/12/joachim-lelewel-1786-1861-straznik-wiary-slowian-wilno-warszawa-poznan/ )
"Postać Joachima Lelewela jest postacią dwuznaczną. Podejmował on wiele inicjatyw naukowych dotyczących zabytków dziejów Polski Przedchrześcijańskiej – Lechickiej i starał się być naukowym obalaczem mitów, ale wiele tych jego przedsięwzięć nosiło znamiona działania na korzyść Niemców/Rosji i germańskiego ciemiężyciela Polski, Prus. Pamiętajmy że Rosją tamtych czasó rządziła pruska ksieżniczka Katarzyna II i pruscy „naukowcy” oraz „eksperci”."
Warto tu zwrócić uwagę na fakt, że za sprawą miszcza Czesława udało się ustalić, iż Lelewel już dziecięciem będąc knuł z wrogami narodu - wszak rzeczona Katarzyna zmarła, kiedy miał on lat zaledwie dziesięć.
Pewno skłonność do zdrady w genach miał ...
UsuńA to też zabawne http://historia-ledrie.blogspot.com/2016/06/czy-kronika-prokosza-rzeczywiscie-jest.html "kronika Prokosza wpisuje się w nurt kronik wczesnopolskich" czy "Czasy panowania słowian zachodnich są już naznaczone wpływami politycznymi" (pisownia oryginału). Nawet Piramidę Cheopsa do tego wplątał ...
OdpowiedzUsuń