Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 8 marca 2016

Dan Simmons, Hyperion

Jak widać nieco zatarłem się z aktualizowaniem bloga w lutym. Otóż założyłem sobie, że będę pisał o każdej przeczytanej książce właśnie w kolejności, w jakiej czytam. No i trafiłem na książkę, o której trudno było mi coś sensownego wykrztusić, zatem najpierw zamilkłem, potem złamałem zasadę kolejności. Ale się nie poddaję :)
Winowajcą jest Hyperion. Bardzo trudno pisze mi się o takich książkach – doczepić nie ma się do czego, gatunek znam o tyle o ile, więc nie będę się wymądrzał, jak powieść prezentuje się na tle innych pozycji SF. No a przecież oznajmić: „Podobało mi się” albo „Fajne” to trochę za mało.
Na dodatek powieść ma status klasyki gatunku, a recenzowanie klasyka przypomina tresurę nosorożca – czy mu przywalisz, czy go pogłaszczesz, nosorożcowi wsio rawno. A zawsze można z siebie gupka zrobić...

wtorek, 1 marca 2016

Anthony Riches, Honor patrycjusza

Jako historyk zajmowałem się średniowieczem i pewnie właśnie dlatego nie przepadam za powieściami osadzonymi w tym okresie (oczywiście są wyjątki). Lubię natomiast literaturę w realiach starożytnych, zwłaszcza antycznych. Niestety, nie tylko ja lubię. Dlaczego „niestety”? Bo popularność sprawia, że tłucze się masowo chałowate książki, których akcja niby jest osadzona w starożytnym imperium rzymskim.

Takową jest właśnie Honor patrycjusza. Nie jest to powieść historyczna, tylko jakiś mikst – bohaterowie rodem z XXI wieku osadzeni w rzeczywistości z grubsza przypominającej wiek II. To nie są ludzie antyku – myślą i zachowują się jakby żyli w naszych czasach. Przecież starożytność, średniowiecze to czas wszechobecnej religii, zabobonów itp. Tu w ogóle tego nie ma. Bohaterowie to racjonaliści z XXI wieku.