Kiedy wymyśliłem to słówko ponad dwa lata temu, nie spodziewałem się, że zrobi taką karierę. Cóż, pewną rzecz zaniedbałem – stworzyłem neologizm, ale go nie zdefiniowałem. Teraz okazuje się, że definicja jest potrzebna, a to za sprawą geografa Kowalskiego. Otóż Pan Geograf poczuł się urażony, że zaliczyłem go do turbolechitów, bo sam, jako żywo, turbolechitą się nie czuje. Cóż, Szanowny Panie Geografie, nie Panu o tym decydować. Ale poczułem się wywołany do płotu, więc podchodzę.
Skoro takie rzeczy się dzieją, to najwyższy czas zrobić definicję... |