Drugi tom standardowego do zrzygania cyklu (tu o tomie 1). Fabuła z grubsza: dobro w walce ze złem, trwa wyścig – kto zdobędzie magiczne duperele. To już nawet nie jest standard, lecz sztampa; znowu niemal stuprocentowa zrzynka z tego co już było. Jak czytałem, to aż się śmiałem, a to nie jest comic fantasy. Acz zauważyłem, że Gwynne obejrzał serial Spartakus.
Bohaterowie dorównują fabule, czyli znowu sztampa. Dobro reprezentowane jest przez gimbazę-wybrańca (dalej jako GW). Jest to klon, niczym nie różniący się od setek innych Mesjaszów z literatury fantasy.