Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 25 grudnia 2016

Ewa Nowacka, Heliogabal, wnuk Mezy

Bassianus, kapłan lokalnej „wersji” syryjskiego boga Baala, został przodkiem czterech cesarzy dzięki przypadkowi. Ot, kiedyś stacjonował w jego domu rzymski ekwita Septimiusz Sewer. Po kilku latach poprosił o rękę Julii Domny, córki Bassianusa. Sześć lat później został cesarzem, a po nim jego synowie, osławieni Karakalla i Geta.


Reszta była dziełem drugiej córki Bassianusa – Julii Mezy (Maesy). Tak o niej pisał współczesny tamtym wydarzeniom Herodian: kobieta bardzo przebiegła, a obznajomiona w ciągu wielu lat z dworem cesarskim.

To ona jest główną bohaterką i częściowo narratorką książki Ewy Nowackiej (autorka, zmarła w 2011 roku, pisała głównie powieści dla młodzieży; najbardziej znana to Małgosia contra Małgosia). Meza – rządna władzy, właściwie psychopatka pozbawiona wyższych uczuć – w tamtym czasie nie mogła osobiście sprawować władzy. Dlatego doprowadziła do obwołania cesarzem rzymskim swojego wnuka, od imienia owego syryjskiego bóstwa zwanego Heliogabalem. Nie był to najlepszy kandydat na władcę.

Bassianus był przodkiem czterech cesarzy

Rzymscy pisarze dzielili władców na „dobrych” i „złych”, do tych drugich zaliczano Tyberiusza, Kaligulę, Nerona, Domicjana, Kommodusa, Karakallę i właśnie Heliogabala. Nie każdy załapał się zasłużenie – nasz obraz cesarzy jest wykrzywiony przez tendencyjność pisarzy najpierw rzymskich, piszących zgodnie z interesami senatorów, potem chrześcijańskich potępiających w czambuł władców nietolerancyjnych wobec wyznawców Chrystusa. Ale pewne jest, że Heliogabal akurat zasłużenie znalazł się na liście.
zabijał też na ofiarę ludzi, wybierając do tego celu dobrze urodzonych i pięknych chłopców z całej Italii; ich ojcowie i matki żyli i o to, jak sądzę, chodziło, by jeszcze większy był ból obydwojga rodziców – pisał o Heliogabalu nieco późniejszy Aelius Lampridius.
Do okrucieństwa dochodzą „dziwactwa” – homoseksualizm i transseksualizm, idiotyczne żarty. Znowu Lampridius:
Heliogabal w Rzymie nic innego nie robił, tylko rozsyłał ludzi, którzy szukali dla niego mężczyzn z dużym członkiem i sprowadzali ich na dwór cesarski, aby mógł korzystać z ich krzepkości.
Pijanych przyjaciół często zamykał i nagle w nocy wypuszczał na nich lwy, lamparty i niedźwiedzie pozbawione kłów i pazurów, aby obudziwszy się o świcie, a co gorzej, w nocy, znaleźli się oko w oko z lwami, niedźwiedziami i panterami; wielu ze strachu wyzionęło ducha.
Mezie do pewnego stopnia to pasowało – cesarz się bawił, a ona mogła zarządzać imperium. Ale z drugiej strony, jako kobieta inteligentna i w intrygach zaprawiona, zdawała sobie sprawę, że ktoś taki jak Heliogabal prędzej czy później straci nie tylko władzę, ale i głowę. Rzymską „tradycją” zaś było, że niejako przy okazji uśmiercano otoczenie władcy. Jak zatem pozbyć się Heliogabala i zachować władzę oraz życie? Właśnie o tym jest książka Ewy Nowackiej.

Wydanie z 1974 roku

Książka dość specyficzna, bo podzielona na narrację subiektywną (Mezy) i obiektywną – ta druga w formie cytatów z rzymskich źródeł. Nie jestem pewien czy to cytaty autentyczne, czy raczej dzieło samej autorki udające źródła antyczne [1]. I mamy jeszcze wstawki z czasów współczesnych autorce. Ewa Nowacka przytacza opinie fachowców o Heliogabalu: pedagoga, psychologa, psychiatry, endokrynologa. Tu znowu nie jestem pewien czy to rzeczywiste wywiady, czy wymyślone przez autorkę. Dlaczego? Bo jest to dość płytkie i nie do końca zgodne z obecnym stanem wiedzy. Być może wpływ na to ma 46 lat, które minęły od pierwszego wydania książki.

Wydarzenia poprzedzające właściwą akcję poznajemy przez retrospekcje – wspomnienia Mezy. 

Ogólnie książkę czyta się dobrze, ale – to oczywiście moja opinia – autorka „skopała” końcówkę. Czym? Na przykład rozmową między Mezą i Mammeą – Meza robi za idiotkę, która nie ogarnia jakie mechanizmy rządzą Rzymem, a Mammea wygłasza truizmy. Zupełnie niepotrzebna jest też ostatnia ze wstawek, tym razem już nie fachowca, lecz „wnikliwej czytelniczki”, która nam tłumaczy co dotąd przeczytaliśmy i jakie mamy wyciągnąć wnioski (a są dość oczywiste)...

Wydawca się nie przyłożył – masa literówek, wyrazy masakrycznie poprzekręcane.


Ocena: 7/10

E. Nowacka, Heliogabal, wnuk Mezy, wydanie III, Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2010, stron: 336.

PRZYPIS
1. Z tego co sprawdziłem, ostatni fragment narracji obiektywnej, to skrócony i nieco przerobiony fragment cytowanego przeze mnie dzieła Aeliusa Lampridiusa. Pozostałych nie chce mi się sprawdzać :D


Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:


5 komentarzy:

  1. A ja pozwolę sobie nie na temat - skusi się kolega na spowiedź lekturową?
    http://www.kacikzksiazka.pl/2016/12/tag-lekturowy-czyli-jak-to-z-tym.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Michał Baranowski7 kwietnia 2017 11:56

    Aelius Lampridius? Autor Historia Augusta to nieznany nam pisarz, który ukrywa się pod swoimi hipostazami, a jedną z nich jest włąśnie Aelius Lampridius

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest tekst źródłoznawczy o Historia Augusta - zresztą w tym temacie nie jestem kompetentny.

      Tak, wiem, że współcześnie uznaje się, że owych 6 autorów, to w rzeczywistości jeden człowiek. Ale współcześnie uznaje się też autora pierwszej polskiej kroniki za Wenecjanina, co nie przeszkadza cytować GALLA Anonima.

      Pozdrawiam

      Usuń