Kurcze, jednak lubię rosyjską fantastykę. Chyba głównie za oryginalność i próbę przemycenia czegoś głębszego nawet w zdawałoby się typowo rozrywkowej formie.
Tę powieść kupiłem, bo szukałem jakiejś lekkiej, dobrze napisanej space opery, a w paru recenzjach do tego gatunku wrzucono Wilczą gwiazdę. Autorka, znana mi wcześniej wyłącznie z opowiadania z rosyjsko-ukraińskiej antologii wiedźmińskiej (najlepszego w tym zbiorze) była dla mnie przesłanką, by sądzić, że to rzeczywiście jest dobrze napisane. I jest. Tyle że to absolutnie nie space opera.