Na pewno nie jest to powieść piękna – raczej brzydka; ale jest to powieść dobra. James Marlon ożenił tu Tolkiena z grimdarkiem i Afryką. No tak, więcej tu znajduję Tolkiena, niż Martina (to odnośnie reklam: Afrykańska Gra o tron!).
Na pewno nie jest to powieść piękna – raczej brzydka; ale jest to powieść dobra. James Marlon ożenił tu Tolkiena z grimdarkiem i Afryką. No tak, więcej tu znajduję Tolkiena, niż Martina (to odnośnie reklam: Afrykańska Gra o tron!).
Po udanej (acz tu jeszcze nie opisanej) przygodzie z Przełęczą Bułyczowa, sięgnąłem po kolejną klasyczną pozycję radzieckiej SF. Miałem złe przeczucia, więc Sniegowa wyszukałem w bibliotece – choć eSeF ma to w sprzedaży. Niby jest to trylogia, ale de facto to jedna powieść podzielona na tomy (ewentualnie, dwa pierwsze tomy są jedną powieścią, a tom trzeci to sequel z akcją umieszczoną kilkadziesiąt lat później, ale akcją wynikającą wprost z wydarzeń tomu drugiego).
Dwadzieścia sześć woluminów – tylko trzy komiksy, dwanaście książek naukowych, popularnonaukowych i takowe udających, jedenaście pozycji SF i fantasy. Taka ciekawostka – zakupy w zdecydowanej większości nieplanowane, z planowanych tylko komiks Sláine i Czarny lampart, czerwony wilk. Miały przybyć książki z Maga (wydane przez Maga i z księgarni Maga), ale sensowność promocji i czas wysyłki (mnie podało dwadzieścia trzy dni, ale widziałem gdzieś, że komuś oferowali nawet dwadzieścia dziewięć) skłoniły mnie do odpuszczenia – poczekam aż cały pakiet będzie w normalnych księgarniach.
Tą notką zaczynam nowy cykl: przegląd polskiej literatury rasistowskiej, która słusznie zapomnianą być powinna. Inspiracją jest wybitny poseł Lewicy Razem – Maciej Gdula, który trafnie zwrócił uwagę na rasistowski charakter wypociny niejakiego Sienkiewicza pt. W pustyni i w puszczy. Jest to oczywiście skandaliczna książka, ale nie mówi się o innej, nieporównywalnie gorszej, która od wielu lat zatruwa umysły polskich dzieci.