Krótka opinia: wydmuszka, lekko napisana książka o niczym. Lekko napisana, ale wcale nie lekka, bo choro-depresyjny klimat trudno nazwać lekkim. Fantastyki, wbrew niektórym recenzjom, nie zdiagnozowałem.
Krótka opinia: wydmuszka, lekko napisana książka o niczym. Lekko napisana, ale wcale nie lekka, bo choro-depresyjny klimat trudno nazwać lekkim. Fantastyki, wbrew niektórym recenzjom, nie zdiagnozowałem.
Przedostatnie podsumowanie w tym roku, a już wiem, że zakupowo pobiłem swój rekord... Na zdjęciu też książki, które sam nie wiem czy mam, czy jednak nie mam :D Bo są tu też nabytki ze Świata Książki, które z przyczyn opisanych wcześniej, pojechały już z powrotem do księgarni, ale są zamówione ponownie w innej firmie. Na razie sytuacja wygląda tak, że książki dwa razy opłacone (bo ŚK jeszcze kasy nie oddał), a fizycznie ich nie mam.
Ostatnimi czasy reklamowałem dostarczone pozycje w dwóch księgarniach. Po doświadczeniach z nimi, zdecydowanie polecam Dedalusa i równie zdecydowanie odradzam robienie zakupów w Świecie Książki. Niestety, Świat Książki przegrywa z dyskontami i tanimi księgarniami na każdym polu – ceny, czasu dostawy, pakowania, załatwiania reklamacji.
Tyleż się naczytałem peanów pochwalnych o cyklach (czy może podcyklach?) Hamiltona, że w końcu się zdecydowałem. Krótka opinia jest taka, że po przeczytaniu Dysfunkcji rzeczywistości, od razu zamówiłem wszystko tego autora, co jeszcze było dostępne na rynku pierwotnym, czyli do dwóch tomów Dysfunkcji dorzuciłem jedenaście woluminów (niestety, trzy są nieosiągalne, będę musiał przemęczyć się z ebookami).
Cienko, cieniutko tym razem; zaledwie sześćdziesiąt procent zakupów wrześniowych :D Czyli pięćdziesiąt dziewięć woluminów, w tym tylko jeden komiks, jedenaście pozycji naukowych, jedna powieść historyczna/ obyczajowa, reszta to fantastyka różnego rodzaju – i SF, i fantasy, i realizm magiczny (dużo tego ostatniego).
Było o radosnej partyzantce z czasów PRL, to teraz będzie o zdumiewających pomysłach polskiego wydawnictwa. Andor, bo o tym wydawcy mowa, działał w latach 1990-1994. Pierwszą ich publikacją – i chyba jedyną w 1990 roku – była powieść H. Ridera Haggarda, kontynuacja słynnej Onej, zatytułowana Ayesha. Powrót Onej.
Gdyby w średniowieczu istniały tabloidy, to przez długie miesiące ta sprawa nie schodziłaby z ich łamów.
Co tu się odjaniepawliło... Dziewięćdziesiąt osiem woluminów – w tym tylko trzy pozycje naukowe, jedenaście komiksów (Japonia x sześć, Europa x dwa, USA x trzy). Reszta to fantastyka, z czego tylko dwie pozycje kupiłem na rynku pierwotnym, reszta z OLX i antykwariatu + jedna z taniej książki i jedna „samoróbka”.