Jestem na nie – po przeczytaniu dokładnie 182 stron uznałem, że szkoda mojego czasu na brnięcie w tę powieść. Czyli mam kolejne potwierdzenie, że autorzy kryminałów nie potrafią w fantastykę (pytanie: czy w cokolwiek potrafią, poza kryminałami?; co ciekawe, w drugą stronę, twórcy zaczynający od fantastyki, całkiem dobrze radzą sobie w kryminałach).