Wiecie, że nie lubię sztampowej fantastyki, szczególnie tej made in USA gdzie często pisarze talent zastępują „matematyką” wbijaną do głów podczas kursów kreatywnego (kreatywnego?) pisania. Matematyką, czyli mierzą proporcje dialogu i opisu, w odpowiednich miejscach wprowadzają cliffhangery itd. itp. Do tego sztampowi bohaterowie i sztampowa fabuła (bo teraz modne jest tylko pozorne zmienianie scenerii – pozorne, bo arabszczyzna S. A. Chakraborty czy chińszczyzna Rebecci F. Kuang to tylko farba i to jeszcze źle położona).
To latam i szukam po małych wydawcach, wielu z nich jest słabo rozpoznawalnych. Może z czasem przybliżę Wam kolejnych (ale proszę mnie nie trzymać za słowo), a dziś wydawnictwo OdeSFa (tak, wysyłając pytania, napisałem Odessa). Wydawnictwo powołane w strukturach Fundacji Kultura-Integracja-Społeczeństwo z inicjatywy Jacka „Franco” Horęzgi, przy wsparciu Luizy „Evivy” Dobrzyńskiej.