Łączna liczba wyświetleń

środa, 1 lipca 2020

Czerwiec 2020 – raport z biblioteczki


Miesiąc bez szaleństw, ale i bez wyrzeczeń. Wydawnictwa komiksowe wyraźnie zwolniły odkąd mamy epidemię, książkowe od dawna mizerniutko, a starocie z Allegro i OLX, które chciałem mieć, w większości już mam. Więc w czerwcu przybyło tylko szesnaście, w tym dziewięć komiksów i siedem książek. Pomijając „starocie” z Allegro, OLX i marketowych pudeł, reszta kupiona w Smyku przy okazji promocji 2+1. O dziwo, wszystko dotarło w stanie idealnym, O dziwo, bo pakowanie mocno ryzykowne – kartony ze dwa razy większe, niż potrzeba, więc komiksy latały jak szczury w klatce.

Wykorzystałem ową promocję do uzupełnienia kilku serii Vertigo. Jak widać, zakończyłem kompletowanie Ludzi północy (tu o tomie pierwszym). Z Transmetropolitan przekroczyłem półmetek (mam trzy z pięciu).


Baśni wziąłem tomy siedemnaście i dziewiętnaście – osiemnastego nie było. Do skompletowania serii brakuje mi już tylko czterech tomików (18, 20, 21, 22). Kurde, tylko z czytaniem się zatarłem. Jak już pisałem, niemal wszystkie tomy oceniam wysoko, ale jest rodzynek, tom 13: Wielki baśniowy crossover, któremu mogę dać max 2/10. I jak ugrzązłem w tym tomie dwa lata temu, tak ruszyć nie mogę. Chyba go sobie odpuszczę i wrócę do serii od tomu 14.


Ostatnimi czasy skompletowałem kilka serii vertigowskich (poza Ludźmi północy, także Skalp i 100 naboi), więc jest pretekst, żeby wejść w nową serię. I tak przybyły mi dwa tomy Hellblazera. Dwa, bo tu jeden na wypróbowanie nie wystarczy. Scenariusze do tych tomów napisali znani, acz bardzo różni twórcy: Brian Azzarello i Garth Ennis. Hellblazer pierwszego raczej krytykowany, drugiego chwalony. Ale ja lubię Azzraello (100 naboi) i nie znoszę Ennisa (Chłopaki). I tak wziąłem obu, żeby mieć jakąś orientację. Czytam właśnie Azzraello – może jest nieco mało hellblazerowo, ale moim zdaniem, to bardzo dobry komiks.


Uzupełniłem też Drunnę i jestem na bieżąco z polskim wydaniem.


Kolejne dwa komiksy, to dzieło polskich autorów: dwie części Barda – recenzje wrzucają to do różnych odmian SF. Nie sprawdziłem w necie wymiarów, więc nieco byłem zaskoczony, że to takie wielkie kobyły. Autor scenariusza, Daniel Odija to także ceniony pisarz, w światu miłośników fantastyki pewnie mało znany, choć ma na koncie powieść Kronika umarłych, przez niektórych zaliczaną wręcz do new weird, choć opis bardziej podsuwa diagnozę: realizm magiczny. Coś mi mówi, że to kupię :D


Także w Smyku nabyłem trzy książki. Pierwsza, to polskie fantasy – chyba wieśniackie (czyli: rural fantasy). Nieznana mi autorka, nieznany mi wydawca, ale miało dobre opinie (w tym Kasi).

Druga – czeskie ujwico. Zalatuje i wsią, i realizmem magicznym, i lekko kryminałem (bohaterka przeprowadza dochodzenie co do historii swojej rodziny; to bardziej dziennikarstwo, niż praca detektywa), i powieścią obyczajową. Na chwilę nawet akcja przenosi się z Czech do Poznania. Jeszcze nie przeczytane – w trakcie czytania – więc piszę trochę na wyczucie.


Ostatnia książka ze Smyka – polecana przez Katrinę turecka fantasy. Magia kulinarna :D

I gwóźdź programu: czekałem aż Mag wyda tę książkę VanderMeera. Nie doczekałem się, straciłem nadzieję. I wyszukałem na Allegro nówkę – możliwe, że ostatnią, bo już później nie widziałem ofert sprzedaży nowego Miasta szaleńców i świętych (obecnie są dwie oferty, obie dotyczą książek używanych). Cóż, tanio nie było, ale cena do zaakceptowania.


Allegro staram się ostatnio omijać – za dużo tam cwaniaczków (zaczynam dojrzewać do zrobienia notki o paru antykwariatach sprzedających wyłącznie przez Allegro – w czerwcu znowu mi jeden podniósł ciśnienie), więc dwie kolejne książki przybyły via OLX. Zresztą na Allegro pewnie i tak bym tego nie kupił, bo tom pierwszy pojawia się sporadycznie – częściej bywa drugi (dziś akurat są oba, za 40 zł, poza tym sześć ofert z samym tomem 2). A na OLX udało mi się ustrzelić komplet za 20 zł. W stronę Duncton to druga część cyklu, który wcale nie ustępuje słynnemu Wodnikowemu wzgórzu Adamsa. Duncton to także animal fantasy – z krecikami w rolach głównych.


I na koniec coś historycznego wygrzebanego w pudle w Carrefourze. Tak się złożyło, że niedawno czytałem artykuł o Ludwiku Kalksteinie (bo to ciekawe losy rodzinne: w XVII w. etniczny Niemiec Chrystian Ludwik Kalkstein zdradził Prusy na rzecz Polski, kilkaset lat później jego potomek Ludwik Kalkstein, już etniczny Polak, zdradził Polskę na rzecz III Rzeszy). A w książce Molendy jest rozdział o Blance Kaczorowskiej – żonie i współpracowniczce Kalksteina. To wziąłem z ciekawości, choć z należytą dozą obrzydzenia (wszak to wydanie Bellony, producenta wyrobów książkopodobnych).


Zanosi się, że lipiec będzie wyjątkowo obfity, bo już kupiłem dziesięć pozycji (niezła średnia – pierwszy lipca, dziesięć książek). A to za sprawą wydawnictwa Mag i jego promocji (obowiązuje do czwartego lipca, jakby co, to służę kodem promocyjnym – minus 10% na Artefakty, Expanse i Sandersona: CL406). Ale okazało się, że niektóre pozycje Maga, w tym jeden z Artefaktów (mimo kodu!) są znacznie tańsze w Świecie Książki. To w Magu kupiłem pięć, w ŚK – cztery. I na tych czterech pozycjach jestem do przodu piętnaście zł. Coś takie mało promocyjne ostatnio te magowe promocje.

Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

23 komentarze:

  1. Jezu, a ja książek nie kupuję, a tu takie podsumowanie! Z tych wszystkich chcę przeczytać tylko Baszę Smakiu (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to nie wiem jeszcze czy polecam, to na razie na odpowiedzialność Katriny :)

      Usuń
    2. A ja się w sumie też chętnie dowiem potem, czy tylko mi się wydawało, że to takie miłe i fajne całkiem, czy może jednak naprawdę takie jest. XD Już kawałek czasu temu czytałam, ale wspomnienia mam dobre.

      Usuń
  2. Smyk, ten sklep z rzeczami dla dzieci? :O
    Czytałam "Boginie z Żitkovej", interesująca, ale nie bardzo rozumiem, skąd tyle tych zachwytów. Dobra książka, ale mnie nie urzekła.
    O Łańcuckiej też dużo dobrego słyszałam. Szkoda, że Autorka zamilkła po tej jednej książce.
    Z Allegro faktycznie różnie bywa. Chciałam kupić książkę o Joannie d'Arc, nie znalazłam nigdzie, weszłam na Allegro, a tam ktoś oferuje za... 150 zł :( Książkę oryginalnie za 40 zł.
    Może napiszesz kiedyś, które pozycje z Maga szczególnie polecasz :)

    Karmena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Smyk ma całkiem niezłe ceny, acz trochę wyższe niż dyskonty, i całkiem niezły asortyment, właściwie kupisz wszystko to, co w innych księgarniach internetowych. Przy promocji 2+1 ceny były naprawdę dobre, np. Hellblazer Ennisa kosztował mnie 54,14 zł (okładkowo: 109,99 zł), a to oznacza, że rabat wyniósł 50,78%. W przypadku Baśni rabat był jeszcze większy - 52,04% (z 59,99 zł na 28,77 zł).

      Czasami korzystam ze Smyka, bo poza fajnymi promocjami, nieraz uda się dorwać coś, co już wyszło z innych księgarń.

      Usuń
    2. Mag. Z Maga zamówiłem: Artefakty x 2 (Wolfe "Miecz i Cytadela" + Bradbury "Green Town"), Sanderson x 3 (Archiwum Burzowego Świata t. 2, 3/1 i 3/2), Pullman x 2, Gwynne x 1 (Gniew) i McDonald z Uczty Wyobraźni (Luna: Wschód). Ucztę Wyobraźni i Artefakty polecam. A resztę... Cóż, coś czytać trzeba, a na bezrybiu nawet Gwynne ryba :D

      Dziesiątą książką jest pozycja historyczna - źródłoznawcza. Oczywiście już nie z Maga :D

      Usuń
    3. Zaraz po pracy pobiegłam do smyka, ale niestety, w moim nie ma żadnych książek ☹️.

      Karmena

      Usuń
    4. Smyk nie ma książek na półkach, ale ma internetowo - zamawiasz przez neta, odbierasz stacjonarnie :)
      https://www.smyk.com/ksiazki.html

      Usuń
  3. "W lipcu przybyło tylko szesnaście.." - wiesz, że i tak wyrabiasz 500% normy w porównaniu z przeciętnym Kowalskim ;)
    A poważnie, mam nadzieję, że "Stara Słaboniowa..." przypadnie Ci do gustu. Świetnie mi się ją czytało, aż bym ją sobie odświeżyła. I chyba tak zrobię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, aż mnie zaintrygowałaś i sprawdziłem ile książek kupują Polacy. Znalazłem dane sprzed sześciu lat, pewnie dziś jest nieci lepiej, bo książki potaniały w stosunku do zarobków. W każdy,m razie sześć lat temu było źle, bo tak:
      >Polak kupuje średnio półtorej książki rocznie, Czech - 14<.
      Wychodzi, że wrobiłem w miesiąc ponad 1000% normy rocznej uśrednionego Polaka :D

      Usuń
    2. 1,5 książki to tak strasznie słabo, że aż mi przykro... Może coś się ruszyło w tym temacie w ciągu tych ostatnich 6 lat. I ciekawe, czy dane uwzględniałyby obecnie też ebooki, czy opcje typu Legimi, bo jakby tak je zsumować, to może nie jest tak źle ;)

      P.S. Byłam blisko z tymi 500% :P

      Usuń
    3. Z informacji Biblioteki Narodowej wynika, że od 2018 roku wzrosła ilość kupowanych książek - niestety, nie podano do ilu, ale sądzę, że nie jest to oszałamiający wzrost, jak dobiło do dwóch książek rocznie to max.

      Ale z danych tejże placówki wynika coś jeszcze ciekawego - bardzo zły prognostyk na przyszłość: widoczne jest pewne tąpnięcie wśród osób w wieku 15-24 lata - co prawda czytają więcej niż reszta społeczeństwa, ale to wynika z edukacji (bo to uczniowie i studenci). Jednak bardzo mało z nich lubi czytać. O ile "bardzo lubi" czytać ogółem 9% mężczyzn i 20% kobiet, o tyle w tym przedziale wiekowym spada to drastycznie do 4% i 13%. Jest to znacznie mniej od każdej z pozostałych kategorii wiekowych (w pozostałych bardzo lubi czytać od 8 do 11% mężczyzn i od 17 do 24% kobiet).

      Usuń
    4. Mimo wszystko nie jest tak źle z młodymi - patrzę tak na swoich uczniów i lektur może nie czytają, ale po książki spoza szkolnego kanonu sięgają dosyć często. Może nie tak często, ale spotkać młodych ludzi czytających nawet na szkolnym korytarzu, ba na lekcjach czasem, nie jest takie rzadkie. I mówię tu nie o LO, tylko o technikum/branżówce.

      Usuń
    5. No tak, średnio na klasę trzydziestoosobową powinny przypadać 2-3 osoby, które bardzo lubią czytać, więc na szkołę mającą sześćset uczniów wychodziłoby koło pięćdziesięciu takich fanów czytania. Mogą być widoczni, ale statystyki to nie zmienia.

      Usuń
    6. Ty Niszczycielu Optymistycznych Iluzji :P

      Usuń
  4. Starą Słaboniową wydała Oficynka to nie jest nieznane wydawnictwo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się - nazwę kojarzę, wydanych przez nich tytułów nie kojarzę. Ale teraz sprawdziłem, jakies ksiązki ich mam na półkach, na pewno to: Łukasz Śmigiel "Mordercy".

      Usuń
  5. No jakoś biednie tym razem jak na Ciebie :D

    I przypomniałeś mi, że miałam sobie "Starą Słaboniową..." dorzucić na półkę w Legimi. No i ten "Las Duncton" wypadałoby w końcu przeczytać, bo to moje klimaty, ale obiecałam sobie ograniczać zakupy.

    Mówiłam, że w ŚK wychodzi tanio ;) U mnie też lipiec będzie obfitszy - nowa Hałas już przyszła, a i Maga trzeba będzie nabyć 3 książki, jak dobrze pójdzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Las Duncton" wypada znać, tym bardziej że na allegro można kupić nawet poniżej 4 zł. A to, moim zdaniem, jedno z lepszych animal fantasy. Sam bym polecał z typowych dzieł tego gatunku: "Wodnikowe wzgórze", "Las Duncton" i "Pieśń łowcy" Williamsa.

      Usuń
  6. Tylko 16, nie wiem jak Ty przeżyłeś ten miesiąc. ;)
    Koniecznie musisz nadrobić w lipcu, żeby ta 10-tka kupiona pierwszego miała odpowiednie towarzystwo. ;) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, straszny post :D Ale cierpienie uszlachetnia, więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :D

      Usuń
  7. Stara Słaboniowa brzmi intrygująco, to czekam na recenzję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie recenzje miało dobre, ale autorka chyba zrezygnowała z pisania...

      Usuń