Ten post będzie nie tyle o literaturze, co o grafice, a konkretnie o okładkach do rosyjskich wydań książek Nika Pierumowa.
Zresztą o poziomie literackim jego twórczości lepiej miłosiernie milczeć – swoje zdanie wyraziłem tu, przy okazji „sprawozdania” z czytania Terna (tytułu u nas nie przetłumaczono – Тёрн to nazwa rośliny znanej w naszym kraju jako tarnina, albo potocznie tarka lub torka).
Mam taki zwyczaj, że po przeczytaniu książki szukam w sieci okładek do innych wydań, z różnych państw. No i wczoraj wszedłem sobie na rosyjski portal ozon.ru popatrzeć na książki Pierumowa.
Rosyjskie ilustracje do pozycji fantasy często są utrzymane w klimatach baśni dla dzieci. Ale moją uwagę przykuły okładki wydawnictwa Эксмо. Są po prostu świetne. Od razu przyznam, że lubię malarstwo monochromatyczne (stosowanie tylko jednej barwy w różnych odcieniach). Ilustracje z Эксмо nie są monochromatyczne sensu stricto, ale najczęściej jest jedna barwa przeważająca.
I jak nie trawię pisarza Pierumowa, tak może skusiłbym się na polskie wydanie jego książek z tymi okładkami :D
Kilka okładek Pierumowa z wydawnictwa Эксмо:
Elfijskij klinok. Powieść wydana także w Polsce przez Prószyńskiego i S-kę pod tytułem Pierścień mroku. Ostrze elfów. To kontynuacja Władcy Pierścieni Tolkiena, reklamowana, z tego co pamiętam, jako: Świat Tolkiena 300 lat później.
Polskie wydanie miało świetną grafikę, tyle że do tolkienowskiego Śródziemia pasującą jak smark do rękawa, czyli wcale. Otóż twórca poszedł po linii najmniejszego (czytaj: najtańszego) oporu i zamiast zamówić ilustrację u fachowca, wlepił fragment obrazu Hieronima Boscha: Piekło. Pokręcone wizje Boscha pasują raczej do new weird czy darc fantasy, a nie do high fantasy.
A okładka wydawnictwa Эксмо, jak widać, świetna i pasująca.
Adamant Chienny. To trzeci tom kontynuacji Władcy Pierścieni, również wydany w Polsce przez Prószyńskiego i S-kę pod tytułem Pierścień Mroku. Adamant Henny. Polska okładka znowu została ozdobiona fragmentem obrazu Hieronima Boscha.
Akurat tę okładkę wydawnictwa Эксмо uważam za jedną ze słabszych, nieco przypomina grafiki do światów gry Dungeons & Dragons (Dragonlance czy Forgotten Realms). Przede wszystkim jest to bardzo statyczna ilustracja, nawet postaci, które niby są w ruchu, sprawiają wrażenie greckich rzeźb.
Ałmaznyj Miecz, Dieriewiannyj Miecz. Książka wydana w języku polskim przez Fabrykę Słów pod tytułem: Brylantowy miecz, drewniany miecz. Polska okładka jest obrzydliwa – demon ze świecącymi oczami trzymający w ręku czaszkę ze... świecącymi oczami. Nie czytałem tej książki, więc nie jestem w stanie nic napisać o zgodności okładki – tak rosyjskiej, jak i polskiej – z treścią.
Natomiast wrażenia wizualne bez porównania. Statyczna polska okładka „ozdobiona” bohomazem musi się schować przy produkcji wydawnictwa Эксмо.
Brylantowy miecz, drewniany miecz w Polsce nie cieszył się chyba zbytnią popularnością, w każdym razie Fabryka Słów nie wydała kolejnych tomów cyklu Kroniki Przełomu.
Książka Stranstwija maga należy właśnie do tego cyklu. Tu znowu okładka słabiej trafiająca w mój gust. Ma te same wady co wspomniana już do książki Adamant Chienny. Do tego jeszcze pastelowe kolory, ale może właśnie o to chodziło – o podkreślenie sielankowego klimatu? Nie wiem czy ma to sens, bo nie czytałem książki.
Tiorn. O tej powieści napisałem już kilka słów we wstępie. W Polsce wydana przez Solaris pod tytułem Tern. Polska okładka niby nie jest zła, wręcz przeciwnie (w końcu to dzieło Tomasza Marońskiego), ale z tego, co pamiętam, z treścią ma niewiele wspólnego – skąd tam wodny smok?
Grafika wydawnictwa Эксмо znowu z tych gorszych, ale w pełni zgodna z zawartością.
Imia zwieria, tom 2. Imia zwieria to trzecia część trylogii rozpoczętej Ternem. Solaris także wydał to w dwóch tomach pod tytułem Imię Bestii (tom 2 z podtytułem: Odejście smoka – jak widać w końcu smoki się pojawiły, ale nie wiem czy wodne).
Rosyjska okładka, moim zdaniem, świetna. Nieco futurystyczna – nie jestem w stanie określić czy pasuje do treści, bo Tern był (i tak chyba pozostanie) ostatnią powieścią Pierumowa, którą dałem radę przebrnąć.
Gibiel bogow to pierwszy tom trylogii Kroniki Hjörwardu. W Polsce całość wydał Prószyński i S-ka (a raczej prawie całość, bo po ośmiu latach Pierumow wrócił do tego cyklu i dopisał tom 4: Tysiacza liet Chrofta, którego pewnie w Polsce nikt nie wyda). Gibiel bogow u nas ukazała się oczywiście pod tytułem Śmierć bogów, a okładkę – podobnie jak w przypadku kontynuacji Władcy Pierścieni – zdobi fragment obrazu Hieronima Boscha. Tego też nie czytałem, więc nie jestem w stanie określić czy pasuje do treści, acz sądzę, że nie.
Rosyjska okładka ma grafikę, w której zastosowano perspektywę żabią, czyli oglądający patrzy jakby z dołu.
Ziemlia biez radosti, to trzeci tom Kronik Hjörwardu. W Polsce znowu Prószyński i S-ka, jako Ziemia bez radości, z fragmentem obrazu Boscha na okładce.
A rosyjska okładka jest jedną z lepszych (moim zdaniem, oczywiście). Można się zastanawiać, co robi Czyngis-chan w krainie elfów, krasnoludów itp., ale przecież nie trzeba :D
Czeriep na rukawie (jedyna pozycja SF w tym zestawieniu) również ukazał się w naszym kraju – wydał to Amber, i to dwukrotnie, pod tytułem Czaszka na rękawie. Co ciekawe, wydanie drugie miało tę samą grafikę na okładce co wydanie Эксмо. Tyle że Rosjanie lepiej wyszparowali ilustrację, za to u nas grafika jest wyblakła i opaskudzona napisami. Książki Эксмо charakteryzują się dość oszczędnym „ulepszaniem” przez literki. Za to u nas, jak to u nas, musi być jebitny tytuł, jebitne nazwisko autora – i to wszystko dziwaczną czcionką, a na dodatek umieszczony gdzieś, gdzie udało się wcisnąć, tytuł całego cyklu (Imperium ponad wszystko tom I). Zaiste brakuje tylko reklamy typu: Geniusz SF w swoim największym dziele (takie debilizmy, zdaniem polskich wydawców, mają istotny wpływ na sprzedaż – mnie raczej odrzucają).
I na koniec okładka do antologii Nekromanty, współautorstwa Darii Zarubiny. Książka dotąd nie została wydana w Polsce (i pewnie wydana nie będzie, bo Pierumow chyba wyleciał z planów wydawniczych, co zresztą mnie do łez nie doprowadza).
Na koniec – przy paru okładkach napisałem, że są słabsze, ale to należy rozumieć, że słabsze w porównaniu z innymi okładkami tegoż wydawnictwa. Bo patrząc ogólnie na to co zdobi (lub szpeci) książki fantasy/SF nawet najsłabsze od Эксмо są naprawdę niezłe.
Piękne są te wydania :)
OdpowiedzUsuńTu mogę tylko dać lajka. To znaczy nie mogę, bo nie ma takiej opcji, ale dałbym :D
UsuńTeż często mam ochotę pod komentarzami dawać lajki. Co ten FB zrobił z człowieka... ;)
Usuń