Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 30 listopada 2021

Listopad 2021 – raport z biblioteczki

Przybyło trzydzieści pięć: siedemnaście książek (dwa razy powieść historyczna, reszta różne odmiany fantastyki, wyjątkowo sporo horroru) i osiemnaście komiksów.

Okres przedświąteczny, niedobory papieru i obłożenie drukarń dają znać o sobie, bo miałem jeszcze zamówienia w Magu (trzy książki, jeden komiks), Gildii (siedem komiksów) i Empiku (jeden komiks) – opłacone, nie dotarły w listopadzie. W Magu to wiadomo czemu: jedna osoba zajmuje się wysyłką, przed świętami posypała się masa zamówień; więc już w dniu, w którym składałem, pokazywało, że wysyłka w dwadzieścia sześć dni. W Gildii zatarło się przez komiks Mroczne sekrety Olimpu, który miał wyjść chyba 18 listopada, a wyjdzie dopiero 7 grudnia.

Miałem jeszcze zamówiony w Empiku zbiór opowiadań Lovecrafta i Derletha Obserwatorzy spoza czasu, ale do księgarni dotarł egzemplarz rozklejający się, więc nie odebrałem.

Powieści historyczne. Wydawnictwo MG wznawia Hena, więc pojawiła się jedna z lepszych powieści o czasach sarmackich. A Ulice Laredo to wiadomo – druga część cyklu, czyli zakup oczywisty. I przyjemny, bo załapałem się na halloweenową promocję w Vesperze – przybyło łącznie siedem książek.

Ale zanim dojdziemy do horroru (bo w tym specjalizuje się Vesper) – science fiction. Beara ogólnie lubię, acz raczej w wydaniu fantasy. Swego czasu nie kupiłem Promu kosmicznego 03, bo recenzje zniechęcały. Ale jak rzucili w Intermarche za 9,99 zł, to wziąłem.

Że kupię Możliwość wyspy Houellebecqa, zapowiadałem – skoro bardzo spodobała mi się jego Uległość...

I fantasy. Wzbraniałem się, wzbraniałem, ale w końcu kupiłem – cztery pozycje z cyklona Eriksona. Teraz znaleźć czas, żeby to przeczytać – ostatnio jakoś nie przepadam za cyklonami, właśnie z powodów czasowych (tak, napisał to facet, który dopiero co kupił trzydzieści cztery tomy cyklu Webera :D).


Do tego fantasy nieco dziwniejsze. Kivirähka nie muszę przedstawiać, pisałem o jego innej powieści (Człowiek, który znał mowę węży), pisałem też o filmowej adaptacji Listopadowych porzeczek.

Jak przeglądałem w Bonito swój schowek, zauważyłem, że Człowiek, który umarł. Zbiegły ptak jest konkretnie przeceniony (minus 70%). Nawet nie pamiętałem czemu to wrzuciłem do schowka. Ale doczytałem – to wygląda jak biblijna fantasy, retelling dziejów Jezusa. Chyba dość obrazoburcza powieść.

I pięć horrorów (grozy, czy jak to zwał) od Vespera. Jak patrzę na te okładki, to widzę, że wydawcę sponsoruje kolor czerwono-bury (Szanowne Panie, proszę pamiętać, że mężczyźni słabiej rozróżniają kolory, więc jeśli chcecie poprawiać – nie ma problemu :D). Z tej czerwono-burej masy wybija się tylko Dom Meynarda.


Nie mam wiele do napisania o tych książkach, wziąłem to, co mi człowieki polecały (pamiętam, które to człowieki – nie grożę, ostrzegam :D). Do tego wreszcie uzupełniłem vesperowego Lovecrafta. Swoją drogą, zdumiewająca popularność tego autora. Poza Przyszła na Sarnth zagładaObserwatorami spoza czasu, miałem jeszcze na liście do kupienia – też od Vespera – antologię Szaleństwo Cthulhu (opowiadania inspirowane powieścią Lovecrafta W Górach Szaleństwa). Ale halloweenowa promocja jej nie objęła, to poczekam, aż będzie taniej :D

Na koniec fantastyka polska. Tomasz Sablik robi się popularny, to sprawdzę kto zacz. Co prawda lepsze recenzje ma jego inna powieść – Winda, ale jakoś winda słabo mi się kojarzy z horrorem. To wziąłem Lęk w tradycyjnych kolorach vesperowych.

Zimowla Dominiki Słowik, to chyba magiczny realizm.

Komiksy. Vuzz Druilleta to coś, na co czekałem od wieków, a dokładniej od kiedy w czasopiśmie Komiks – Fantastyka zamieszczono kilka kadrów (nie pamiętam, który to numer, ale KF, potem już pod krótszym tytułem Komiks, wychodził w latach 1987-1995). Aż dziwne, że dopiero teraz ktoś raczył nam to wydać.

Komiksy z Pinokiem w wersji dla dorosłych miały być dwa, niestety, z Gildii nie dojechał Pawełek Pinokio, więc jest tylko słynne dzieło Winshlussa.

Dwa razy klasyczne fantasy. Gipi jest bardzo chwalony, ale jakoś w mojej biblioteczce wcześniej nie zagościł. Drugi komiks, to kontynuacja Skargi Utraconych Ziem.

I promocja w NonStopComics. Uzupełniłem The Goon, i to już jest koniec (przynajmniej na razie).

Uzupełniłem Monstressę o szóstą część.

Znajdujemy ich, gdy są już martwi wziąłem, bo bardzo spodobał mi się pomysł. Otóż ludzie znaleźli bogów. Ale bogowie są martwi – ich gigantyczne ciała poniewierają się w kosmosie. Jednak nawet taki bóg bywa przydatny – jako magazyn surowców wtórnych. Można z jego ciała pozyskać wiele rzadkich pierwiastków i związków. Czy uda się znaleźć boga żywego?

Dwie nowe serie (nowe w mojej biblioteczce, oczywiście). Isola to fantasy:

Reszta światapostapo (i to jest całość cyklu):


Na koniec dwa komiksy gwiezdnowojenne. Przestałem kupować czasopismo komiksowe Star Wars, bo jest dość delikatne i we Empikach często uszkodzone – ostatni numer, jaki kupiłem, miał podarte kartki w środku, nie zauważyłem w księgarni. A potem jechać i reklamować coś za 19 zł? Natomiast od niedawna Egmont wydaje (bardzo ładnie – w stylu Marvel Now – lubię takie wydania) trzy nowe serie gwiezdnowojenne. A że najlepsze recenzje zbiera Vader, to się skusiłem. Całkiem fajny komiks wypełniający lukę między filmowymi epizodami IV i V (Nową nadzieją i Imperium kontratakuje). Chyba nabędę też pozostałe serie.



Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

23 komentarze:

  1. Meh, tylko "Alicja" to nie groza. Ma klimacik, ale horrorem nie jest. O Eriksonie w ogóle ostatnio myślę, ale chyba najpierw muszę trochę wyczytać to, co już mam. Ale jakoś mi idzie ostatnio, może nie utonę w tych nieprzeczytanych książkach. To może wtedy zabiorę się za coś potężnego... Chociaż na razie i tak mam te trzy książki z cyklu Gwynne'a - 13 zł/sztuka na Świecie Książki to była zbyt dobra okazja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co to jest ta "Alicja" gatunkowo? Mnie opisy nasuwały dark fantasy, ale co ja tam na razie wiem :D

      Hmmm... To niesprawiedliwe, bo ja za Gwynne płaciłem normalnie :D Nie wiem czy się nie rozczarujesz - to popłuczyny po iluś cyklach fantasy, zero czegokolwiek oryginalnego. Jordan Cię nie zachwycił, Williams (Pamięć, Smutek, Cierń) też pewnie nie, tak samo Kay (Fionavarski gobelin) - to tym bardziej nie zachwyci Gwynne. Nie traktowałbym lektury jego cyklu w kategorii: spotkanie z literaturą, tylko w kategorii: nudzę się, to wezmę ten wypełniacz wolnego czasu.

      Usuń
    2. Ja bym powiedziała, że to taki mix kilku rzeczy:
      - dark fantasy przez klimat,
      - urban fantasy przez miasto grające ważną rolę,
      - high fantasy przez odrębny od naszego świat.
      Do tego to dość oniryczne napisana rzecz, więc dodałabym, że jest tam domieszka realizmu magicznego/weird, ale w takiej bardzo komercyjnej formie. W ogóle podobno jakaś znane youtuberki książkowe (z czego jedna ma 20-parę lat, a druga to nastolatka XD) uznają, że takie książki to "osobliwa fantastyka" - całkiem to ładne określenie, może nawet oddające klimat takich dzieł, chociaż nie jestem pewna, czy takie osoby powinny się bawić w tworzenie nowych podgatunków. XD

      Trzeba było zaczekać na promocje! A jeszcze przyszły zafoliowane i w naprawdę dobrym stanie o dziwo. Jak przeczytam to zobaczę, z czym to się je, na razie mi cieszą oko, bo ładnie wyglądają razem.

      Usuń
    3. Ach, no i ja znam z tego tylko Jordana, Williamsa i Kaya nie znam.

      Usuń
    4. Jordana nie doczytałem do końca, Kaya i Williamsa bez problemów - nie wiem czy taki komentarz/zachęta wystarczy :D Ale jeśli chcesz fantasy tolkienowskie i zarazem oryginalne, to zacząłbym (czytałaś?) od Stephena R. Donaldsona "Kroniki Tomasza Covenanta Niedowiarka".

      Usuń
  2. Jak zwykle poszalałeś. Napisz coś szybko o "Znajdujemy ich..." bo mnie kusi ten komiks 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko skończę remont i przerzucanie mebli - jednak remont w domu, w którym mieszkasz to strasznie penisowa sprawa.

      Usuń
  3. cieszę się że wreszcie wydali kontynuację "Na południe od Brazos" Larry McMurtry jego każda książka godna polecenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, tylko mógłby to Vepser trochę przyspieszyć, bo od wydania t. 1 do wydania t. 2 minęły cztery lata, to zanim wydadzą całość - jeszcze osiem lat.

      Usuń
  4. Ten postapo komiks mnie intryguje. Tylko 4 w cyklu... A jaką toto ma kreskę w środku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu przykładowe plansze z "Reszty świata" (czyli "Le Reste du monde") i innych komiksów Chauzy:
      https://www.casterman.com/Bande-dessinee/Auteurs/chauzy-jean-christophe

      Usuń
  5. Widzę tutaj wiele ciekawych tytułów :) Polecam także "Panią siedmiu bram". Myślę, że powinna przypaść Ci do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Reszta świata ma całkiem klimatyczne rysunki, ale tomy 3-4 trochę gubią klimat. I końcówka bardzo otwarta, tak bardzo, że ma się wrażenie, że w pewnym momencie autorom po prostu przestało się chcieć pisać tę historię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaki duży format dało nam NSC pod te klimatyczne rysunki.

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. A ja nie wiem czy jest czego :D Dawno temu przeczytałem tom pierwszy i strasznie mnie wymęczył.

      Usuń
  8. Listopadowe porzeczki reż zakupiłam. A teraz czytam Człowieka, który znał mowę węży. Świetna powieść, język i pomysły są wspaniałe. Fajnie, że Lovecraft jest popularny. Lubię gościa i może kiedyś też sobie kupię któraś z antologii. Na Zimowle czaję się od roku i nadal nie jestem zdecydowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że Ci się podoba Kivirähk. A Karilę (Polowanie na małego szczupaka) tez wzięłaś?

      Mnie tam zależy, żeby to się dobrze sprzedawało, to może wydawcy zaczną wyszukiwać takie perełki poza rynkiem anglosaskim.

      Usuń
    2. Jasne, Karila już stoi (raczej leży) na półce. Też liczę głównie na Marpress, może pójdą za ciosem i będą wydawać dobro z Północy. Nie wiem, czy znasz "Lagunę" z Uczty Wyobraźni, to fantasy afrykańskie, spodobało mi się bardzo :)

      Usuń
    3. To miło, że kupiłeś Karilę.

      Nie mam i nie czytałem "Laguny". Mówisz, że to takie dobre?

      Usuń
  9. Ciekawostka, widzę, że Człowiek, który umarł na okładce ma (zbiegły ptak), a na grzbiecie (zbiegły kogut).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, schowałem już, żeby się nie kurzyło przy remoncie, ale chyba na stronie tytułowej (najczęściej to str. 3) jest też kogut.

      Usuń