Wielkie rozczarowanie. Po przyzwoitych opowiadaniach i dobrej książce o Lordzie Johnie, straszny zjazd formy. Co ciekawe, ponownie, choć cały cykl to fantasy, mamy powieść pozbawioną elementów fantastycznych. Tym razem jest to nie tylko historyczny kryminał, ale również romans LGBT... Znajdziemy też partie rodem z opowieści awanturniczych, a także część wojenną.
Zaczyna się całkiem okej. Znowu mamy ten klimat XVIII-wiecznego Londynu, rodzinną tajemnicę i Lorda Johna, który chce ją rozwiązać. Ale tak przewracamy strona za stroną i właściwie niewiele się dzieje. Początkowo wątek kryminalny przeplata się z romansowym jeszcze w znośnych proporcjach, ale im dalej w las, tym kryminału mniej, a umizgów homoseksualnych więcej. Po czym następuje chyba ze sto stron, w których akcja niemal zamiera na rzecz już nie tylko umizgów, ale i scen seksu – po prostu marzę o tym, żeby czytać opisy gejowskiego bzykania; było to dla mnie i niesmaczne, i nudne jak lektura naukowego opracowania: Adhezyjne zużywanie ostrzy w procesie obróbki skrawaniem.
Do tego jest jeszcze wątek związany z Jamiem Fraserem – to jedna z głównych postaci cyklu Obca (którego spin-offem jest cykl Lord John). I niby autorka nienachalnie podsuwa nam podstawowe informacje o relacji obu bohaterów, ale cały czas mamy wrażenie, że coś nam umyka.
Miałem tę książkę ciepnąć na półkę, ale uznałem, że chcę ją opisać, więc spróbuję zmęczyć. Na szczęście, od strony mniej więcej trzechsetnej, romans LGBT zamiera a zaczyna się wreszcie coś dziać. Ale nie wiem czy sto pięćdziesiąt przyzwoitych stron na końcu wynagradza nam wcześniejszych sto jako takich, sto słabych i sto beznadziejnych... Byłaby to przyzwoita książka, jakby ściąć ją co najmniej o sto pięćdziesiąt stron, w tym wywalić wszystkie opisy seksu gejowskiego.
Językowo jest przyzwoicie, choć momentami Diana Gabaldon popada w egzaltację i harlequinienie, a nawet w infantylizację (usmarkałem się ze śmiechu czytając – str. 282 – jak wojskowy weteran zwierza się kochankowi, że chciało mu się siusiać. Naprawdę, siusiać się chciało biedaczkowi. To może mu założyć pieluszkę na wypadek kupki?).
Czy warto to czytać... Pewnie jeśli jesteś fanką zarazem harlequinów i mang yaoi, to będziesz mieć radochę z lektury. W pozostałych przypadkach doradzam omijanie szerokim łukiem.
OCENA: 4/10.
D. Gabaldon, Lord John i Bractwo Ostrza, tłum. J. Kabat, wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2017, stron: 480.
Ja dostałam w prezencie "Obcą". Kiedy nie miałam pod ręką nic innego do czytania, sięgnęłam. Początek generalnie romansowaty, ale z jakimś tam wątkiem przygodowym od biedy, a seks przynajmniej hetero (btw ta obróbka skrawaniem brzmi jak alternatywa o wiele lepsza od książek tej pani).
OdpowiedzUsuńAle końcówka... przyznam, że oniemiałam. Niestety nie z powodu wartości artystycznej, czy pomysłowości autorki. W tym przypadku książkę zapamiętałam, choć wolałabym nie.
Spojler alert:
Bohaterka przenosi się w przeszłość, gdzie spotyka Jamiego a za czarny charakter robi przodek-sobowtór męża bohaterki z "jej czasów" będący gejem-sadystą.
Jamie trafia w pewnym momencie do więzienia, gdzie czeka na egzekucję. Bohaterka daje radę sama wejść do tego więzienia i odnaleźć kochanka gdzieś w lochach, ale gdy ma go stamtąd zabrać, pojawia się sobowtór sadysta i tu oczywiście bohaterkę zawodzi szczęście, sprawność itp. po to, aby Jamie przysiągł że w zamian za wypuszczenie kobiety żywej, zrobi wszystko, co gej zechce. Sadysta wyprowadza kobietę z więzienia, a Jamie spełnia swoje obietnice.
Bohaterka szybko znajduje ludzi, którzy obiecują jej pomoc i wpada na genialny plan (spod znaku "łoż k...., co?!?") - oto przez sekretne wyjście z więzienia, wpuścimy do lochów... stado krów, a w powstałym zamieszaniu wyprowadzimy Jamiego.
Jak powiedzieli, tak zrobili.
Potem Jamie opowiada wszystkim dookoła kilka razy, jak to był gwałcony analnie, a następnie popada w chorobę, z której bohaterka leczy go odurzając jakimś zielskiem i udając, że jest owym gejem-sadystą, co miało Jamiemu jakoś psychicznie pomóc.
Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, by wymyślić coś takiego. Jeszcze bardziej mnie przeraża sukces komercyjny tej książki.
Czy to znaczy, że kobiety generalnie uważają za romantyczne i wzruszające, gdy wybranek daje się gwałcić analnie "dla miłości"?
Brzmi to dość kuriozalnie. No ale po "Obcą" nie mam zamiaru sięgać.
UsuńNatomiast opowiadania z Lordem Johnem w części mam, a pozostałe są w zbiorze "Siedem głazów przeznaczenia", który widzę w bibliotece. Mam nadzieję, że " Lord John i Bractwo Ostrza" to wypadek przy pracy, a nie reguła...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń