Kim jest Karol Modzelewski chyba czytelnikom, a w każdym razie tym po czterdziestce, tłumaczyć nie trzeba. Większość będzie go kojarzyć jako opozycjonistę z czasów PRL. Ale Karol Modzelewski to także wybitny historyk, o którym swego czasu pisałem:
Modzelewski rzadko zabiera głos, za to z sensem.
Właśnie, Modzelewski jest historykiem, który na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie mało płodnego – przy bibliografiach niektórych autorów idących w setki, a nawet tysiące pozycji, jego dorobek wygląda dość skromnie. Przyczyny tego są pewnie trzy: działalność opozycyjna komplikowała mu przez wiele lat pracę naukową, poza tym Modzelewski nie mnoży bytów ponad potrzeby (nie objeżdża z tymi samymi ustaleniami ochnastu konferencji), wreszcie nie przeciąga polemik, gdy wszystko już zostało powiedziane (nie uważa, że musi mieć ostatnie słowo). Za to niemal każdy artykuł, każda książka tego historyka jest głosem ważnym.
Jego pierwotnym polem badawczym było społeczeństwo polskie wczesnego średniowiecza (do XIII w. włącznie). Tu „konkurentem” Modzelewskiego był Karol Buczek (zmarły w 1983 roku). Mimo pewnych różnic (miejscami dość sporych), obu badaczom udało się stworzyć pewien model polskiego społeczeństwa, a przede wszystkim prawa książęcego, który dziś powszechnie zwany jest modelem Buczka/Modzelewskiego. Choć są krytycy tego modelu (np. Jacek Matuszewski czy Sławomir Gawlas), to jednak większość badaczy ustalenia obu Karolów uznaje za obowiązujące.
Modzelewski swoje ustalenia przedstawił w dwóch książkach (Organizacja gospodarcza państwa piastowskiego X-XIII wiek z 1975 roku oraz Chłopi w monarchii wczesnopiastowskiej z 1987). Do tego doszedł szereg artykułów.
Z czasem rozciągnął pole badawcze na barbarzyńską Europę (głównie słowiańską i germańską). Analogie z innych obszarów oczywiście miały wpływ na doprecyzowanie jego wizji polskiego społeczeństwa, zwłaszcza w najstarszym okresie, z którego praktycznie nie mamy źródeł (najważniejsze są tu dokumenty, a tych z czasów Pierwszego Państwa Polskiego niemal całkowicie brak; jedyny dokument polskiego władcy – Dagome iudex – znamy tylko z późniejszego streszczenia). Powszechnodziejowe zainteresowania skutkowały wydaniem najbardziej chyba znanej pozycji Modzelewskiego: Barbarzyńska Europa. Książka cieszy się sporą popularnością, była w Polsce wznawiana, doczekała się licznych przekładów zagranicznych, w tym nawet na język turecki.
Teraz dostaliśmy zbiór najważniejszych artykułów Karola Modzelewskiego, pochodzących z lat 1961-2010. Czy jest to dobry wybór? Z grubsza rzecz biorąc – tak. Osobiście uważam tylko jeden artykuł za niepotrzebny: „prastary” (z 1963 roku) przegląd poglądów zachodnich historyków o północnowłoskim systemie dworskim (na dodatek umieszczony – nie wiem z jakiego powodu – w dziale „polskim”, a nie „powszechnodziejowym”). Naprawdę, warto to dawać po ponad pięćdziesięciu latach?
Z drugiej strony zabrakło mi kilku ważnych pozycji Modzelewskiego, w tym zwłaszcza tych o funkcjach organizacji grodowej (Grody i dwory w gospodarce polskiej monarchii wczesnofeudalnej z 1973 roku, Organizacja grodowa u progu epoki lokacji z 1980 i Spór o gospodarcze funkcje organizacji grodowej. Najstarsze źródła i metody również z 1980), a także polemiki z niemieckim historykiem Oskarem Kossmannem (zwłaszcza: Średniowieczna Polska Oskara Kossmanna. Uwagi polemiczne – opublikowane w dwóch częściach w latach 1986-1987).
Nie ma także artykułu o tajemniczym naroku i naroczniakach (Narok – beneficjum grodu z 1972 roku) – nielicznej grupie ludności w państwie Piastów, o której mało wiemy, a historycy wciąż dyskutują kim właściwie byli naroczniacy i czym był ów narok.
Być może redaktorzy tomu uznali, że treść tych artykułów pokrywa się z książkami Modzelewskiego.
Czego mi najbardziej zabrakło w tej pozycji – współczesnego komentarza autora. Zwłaszcza jeśli chodzi o starsze prace. Mamy postęp badań, chciałbym się dowiedzieć, jak dziś Modzelewski widzi swoje ustalenia sprzed lat. Tym bardziej że od 1992 roku właściwie całkowicie przeniósł się z poletka polskiego na poletko dziejów powszechnych (wyjąwszy polemikę z Matuszewskim dotyczącą opola)*.
Druga, mniej obszerna część omawianej książki zawiera właśnie artykuły dotyczące barbarzyńskich Słowian i Germanów. Tu zwracam uwagę zwłaszcza na bardzo istotny artykuł Wielki krewniak, wielki wojownik, wielki sąsiad, w którym Modzelewski zajął się samymi korzeniami władzy monarszej u barbarzyńców.
Czy warto kupić tę pozycję? Modzelewskiego zawsze warto, ale nie spodziewajcie się tu opisów wielkich wydarzeń – kto, kogo i kiedy napadł. Nie, z tej książki dowiecie się raczej: jak to działało. Jeśli taka tematyka kogoś interesuje, to naprawdę polecam. Ale, jeśli jesteś zupełnie zielony, lepiej zacznij od innych książek tego autora: Chłopi w monarchii wczesnopiastowskiej i Barbarzyńska Europa.
Jeszcze warto dodać, że prof. Modzelewski posługuje się bardzo miłą dla czytelnika polszczyzną.
Spis treści (w nawiasach data publikacji danego artykułu):
I. Społeczeństwo i gospodarka Polski wczesnopiastowskiej na tle porównawczym
Z badań nad organizacją służebną w Polsce wczesnofeudalnej. (1961)
Z dziejów wsi wczesnofeudalnej. Północnowłoski system dworski i jego upadek. (1963)
Dziedzictwo plemienne w ustroju Polski Piastowskiej. (1975)
Comites, principes, nobiles. Struktura klasy panującej w świetle terminologii Anonima Galla. (1976)
Jurysdykcja kasztelańska i pobór danin prawa książęcego w świetle dokumentów XIII w. (1980)
Między prawem książęcym a władztwem gruntowym I. Z zagadnień początków poddaństwa w Polsce. (1980)
Między prawem książęcym a władztwem gruntowym II. Instytucja kasztelanii majątkowych Kościoła w Polsce XII–XIII w. (1980)
Ius aratorum na tle praw grupowych ludności chłopskiej. (1981)
Organizacja opolna w Polsce piastowskiej. (1986)
Dziedzice bez wolności i wolni bez dziedzictwa. Kondycja chłopska w oczach trzynastowiecznej grupy rządzącej. (1991)
Ludzie bez prawa. Niewolna kondycja w Polsce na tle wczesnośredniowiecznych zwyczajów germańskich i wschodniosłowiańskich. (1992)
Czy opole istniało? (2001)
II. Ze studiów nad barbarzyńską Europą
Longobardowie czy Rzymianie? Służba wojskowa kupców i rzemieślników w świetle edyktu Aistulfa z 750 r. (1991)
Legem ipsam vetare non possumus. Królewski kodyfikator wobec potęgi zwyczaju. (1995)
Człowiek istnieje w kolektywie. Jednostka w kręgu wspólnoty krewniaczej, sąsiedzkiej i plemiennej. (1998)
Liber homo sub tutela nobilis. (2000)
Zemsta, okup i podmiot moralny w prawach barbarzyńskich. (2000)
Wielki krewniak, wielki wojownik, wielki sąsiad. Król w oczach współplemieńców. (2002)
Laicyzacja przez chrzest. (2005)
Pogańskie sacrum w ustroju i topografii najstarszych miast słowiańskich. (2010)
Wiec i banicja. Z porównawczych studiów nad ustrojem plemiennym Germanów i Słowian. (2005)
_______________________
PRZYPIS:
No, może nie do końca opuścił „poletko polskie”. Polecam jeden z nowszych artykułów Karola Modzelewskiego:
Kto postrzygł Siemowita? Słowiańscy dioskurowie w micie dynastycznym Piastów
_______________________
_______________________
PRZYPIS:
No, może nie do końca opuścił „poletko polskie”. Polecam jeden z nowszych artykułów Karola Modzelewskiego:
Kto postrzygł Siemowita? Słowiańscy dioskurowie w micie dynastycznym Piastów
_______________________
OCENA: 10/10
K. Modzelewski, Studia wybrane z dziejów społeczeństwa, prawa i ustroju Europy wczesnośredniowiecznej, red. M.A. Pauk i A. Pieniądz, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2018, stron: 514.
Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:
Tego typu rzeczy ciekawsze są (moim zdaniem) od opisu wielkich wydarzeń.
OdpowiedzUsuńMoim też, ale chyba nie dla ogółu. Wystarczy poczytać turbosków - oni nie mają zielonego pojęcia o organizacji wczesnego państwa, taki np. Prusiński myśli, że mityczna Polska Kraków i Popielów miała "konkretną" sieć administracyjną z wojewodami (!!) i starostami (!!) na czele...
UsuńTu się akurat turboskom nie dziwuję, bo to trzeba przez mnogość ksiąg rozmaitych przebrnąć, by poznać podstawy, a potem lat, by w procesie dojrzewania, tak około 35 roku życia zacząć się domyślać, że ongiś ludzie jednak ciut inaczej myśleli, mieli inne horyzonty, inne priorytety i temuż podobne.
UsuńJako miłośnik historii (i niespełniony życiowo historyk) muszę koniecznie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Polecam, ale jednak najpierw "Chłopów w monarchii wczesnopiastowskiej".
UsuńPoza kroniką Miechowity nie istnieje żadne inne źródło wzmiankujące o motywie "bliżniaków" w mitologi słowiańskiej , stąd wniosek prof. Modzelewskiego o wykorzystaniu go w genezie rodu Piastów jest trochę naciągany bo Gall niekoniecznie musiał skorzystać z jakichś zasłyszanych przedchrześcijańskich opowieści lecz sięgnął do biblii czyli wykorzystał wątek uratowania rodziny Lota przez dwóch nieznajomych oraz wzbogacił opowieść o rozmnożeniu chleba
OdpowiedzUsuńTo, że w każdej religii jest motyw bliźniaków wynika z samej istoty religii.
UsuńModzelewski celowo wprowadza wątek "longobardzki " by zasugerować ,że Gall znając teksty Pawła Diakona wykorzysta motyw bliźniaków czy dwóch braci o nadprzyrodzonych zdolnościach dla opracowania początku dynastii Piastów .To jest tylko założenie bo o ile sam rytuał postrzyżyn był z pewnością doskonale jeszcze za Galla znany , to już udział w nim dwóch przypadkowych i nieznajomych osób jest wymyślony niekoniecznie w oparciu o pogańskie mity ale biblię i to wszystko , nie zamierzam tu jątrzyć i podważać wnioski prof.Modzelewskiego bo nie jestem nawet mgr historii :))))
UsuńPytam tutaj, bo nie bardzo mam gdzie. Czy są w ogóle jakieś perskie źródła do wczesnej historii Słowian? Turboski pitolą o kronikach frankońskich, perskich, ale nigdy jeszcze żadnej nie wskazali. Dzięki.
OdpowiedzUsuńTo zależy o jakie źródła chodzi. Na pewno nie ma źródeł starożytnych, jak twierdzą turboski (tylko ich podać nie potrafią).
UsuńSą źródła wczesnośredniowieczne, ale nie takie, o jakich turboski pieją. Słowianie - przesiedleni przez Bizantyjczyków do Azji - brali udział w konfliktach na tamtym terenie, ale oczywiście jako element mało istotny w porównaniu do samych Bizantyjczyków, Persów czy Arabów. No i oczywiście nie byli to żadni Lechici, ani nie było tam żadnego państwa lechickiego.
W późniejszym okresie - po islamizacji Persji - kupcy perscy docierali choćby na tereny państwa Chazarów czy nawet do Bułgarii nadwołżańskiej, gdzie mogli spotkać Słowian. Do Persji pewnie też docierali słowiańscy niewolnicy.
Więc podsumowując:
1) W starożytności Persowie nie mieli żadnych informacji o Słowianach.
2) Mieli pewne informacje o Słowianach we wczesnym średniowieczu.
3) Persowie nie widzieli żadnego państwa lechickiego.
Owszem, podobnie jak Turcy, Persowie nazywali Polskę Lechistanem. Tyle że nie w starożytności, a nawet nie we wczesnym średniowieczu. Nazwa pojawiła się kiedy Polacy i Turcy geograficznie się zbliżyli - czyli po unii polsko-litewskiej, kiedy polskie interesy przesunęły się nie tylko na wschód, ale i południe, a w tym samym czasie ekspansja turecka zaczęła sięgać Europy. Nazwa Lechistan pojawiła się gdzieś na przełomie XIV i XV wieku u Turków, a dopiero później od nich przejęli ją Persowie.
Wcześniej, w całym świecie islamu, Polska albo była po prostu częścią Słowiańszczyzny, albo też występowała pod własną - choć zniekształconą - nazwą, np. jako Buluniia (w połowie XII w. u kronikarza Al-Idrisiego).
Naprawdę, warto to dawać po pięćdziesięciu latach, bo jak nic dobrze ilustruje genezę zainteresowań Karola Modzelewskiego historią gospodarczą, systemem skarbowości i eksploatacji, które - trochę z powodu okoliczności - rozwijał potem z powodzeniem w badaniach nad Polską piastowską... i dlatego znalazło się w tym dziale, w którym się znalazło, zaś z działem o barbarzyńskiej Europie nie ma nic wspólnego.
OdpowiedzUsuńMoże i tak. Ale i tak wolałbym dostać w to miejsce któryś z pominiętych artykułów.
Usuń