Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 21 listopada 2019

Emil Zola, Germinal

Francuski pisarz XIX wieku (zmarł w 1902 roku) był bardzo popularny w okresie komunistycznym. I jest to w pełni zrozumiałe, wszak Zola jeśli nawet nie był komunistą, to socjalistą na pewno. Pewnie też dlatego, po upadku komuny, wydawany w Polsce jest znacznie rzadziej. A to błąd, bo niezależnie od poglądów, Zola wielkim pisarzem był.


Do socjalizmu ponoć zaprowadziła go właśnie ta książka. Jest to tylko wyrywek (tom trzynasty) wielkiego cyklu o długim tytule Rougon-Macquartowie. Historia naturalna i społeczna rodziny za drugiego cesarstwa, składającego się z dwudziestu powieści. Każdą z nich można czytać bez znajomości pozostałych.

Emil Zola był czołowym przedstawicielem nurtu zwanego naturalizmem, czyli takiego realizmu w wersji hard – brutalność, okrucieństwo, turpizm. Żeby być jak najbardziej wiarygodnym, Zola starannie przygotowywał się do napisania danej powieści. Germinal to opowieść o robotnikach, więc pisarz zapoznał się z życiem tej grupy – przebywał w miejscowościach, w których odbywały się strajki (w jednym przypadku towarzyszył strajkującym przez prawie dwa miesiące), czytał opracowania medyczne o chorobach trapiących robotników. I zapoznał się też z postulatami socjalistów, przynajmniej część z nich przyjmując za własne.

Okładki innych polskich wydań, z 1952 i 1987 r.

Opowieść zaczyna się wraz z przybyciem Stefana Lantiera do miejscowości Montsou – poszukuje pracy; z poprzedniej go wywalili, bo poturbował szefa. Stefan znajduje zatrudnienie w kopalni le Voreux. Mieszka w leżącym nieopodal osiedlu robotniczym.

Kompozycja książki Zoli przypominała mi nieco lawinę. Najpierw ledwo się kula, po niemal płaskim stoku – obrazki z życia robotników są wystarczająco mocne, nie potrzeba fabularnych fajerwerków. Widzimy ludzi pracujących za grosze, całe rodziny – mężczyźni, kobiety, dzieci w tej samej kopalni. Pracują ciężko, a i tak żyją w skrajnym ubóstwie. Bieda prowadzi do prymitywizmu – nażreć się, to najważniejsze. Dopiero potem rozrywka – alkohol, plotki, seks (byle jaki, byle gdzie, z byle kim). Prawdziwym nieszczęściem dla rodziny jest ślub. Tak, ślub, bo młodzi założą własne gospodarstwo, więc budżet rodziny na tym ucierpi.


A Zola nie tylko ludzką krzywdę widzi. Jeśli sięgniecie po tę pozycję, to na długo w głowach wam zostanie opis „zabawy” dzieci z pewnym zwierzątkiem, albo los koni pracujących w kopalni. Zaglądamy też do domów ludzi z klasy wyższej – oni zupełnie nie rozumieją problemów robotników.


Kiedy Zola nasycił nas już tymi obrazami, śnieżna kula zaczyna się staczać po bardziej stromym terenie, mknie coraz szybciej, coraz silniejsza. Ku naprawdę poruszającej końcówce.

Dawno nie czytałem czegoś tak dobrego. Zdecydowanie polecam. Dla korwinoidów, marzących o XIX-wiecznym kapitalizmie, lektura wręcz obowiązkowa. Po jej przeczytaniu zrozumiecie co miał na myśli autor tych słów (czasami przypisuje się je Bismarckowi, czasami Piłsudskiemu):
Kto nie był za młodu socjalistą, ten na starość będzie skurwysynem.
A u mnie na listę zakupową wjechały dwie kolejne części cyklu Rougon-Macquartowie; mam co prawda w domu jeszcze Wszystko dla pań, ale chcę przeczytać Nanę (to o prostytutce) i Ziemię (oczywiście o chłopach).

Germinal dwukrotnie sfilmowano: w 1963 i 1993 roku. Kadry z drugiego filmu:





OCENA: 10/10.

E. Zola, Germinal, t. 1-2, tłum. K. Dolatowska, wydanie VII, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1970, stron: 288 + 240.


Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

19 komentarzy:

  1. O tak, Zola wielkim pisarzem był. Dawno temu czytałam "Germinal" i nie wiem, czy dałam radę skończyć, tak bardzo przygnębiająca to była lektura :/
    Nie wiedziałam, że autor tak pilnie przygotowywał się do każdej książki. Chciałoby się rzec: kiedyś to byli pisarze ;) (ciekawe, czy pisząc o prostytutkach też tak dokładnie się nimi zajmował ;))
    Podobało mi się "Wszystko dla pań", taka XIXwieczna wersja Kopciuszka. Plus oczywiście obserwacje społeczne. "Nana" także, najbardziej zapamiętałam, jakimi kretynami byli ci adoratorzy Nany. Jeden gość stracił całą rodzinną fortunę na prostytutki i był z siebie dumny, bo uważał, że prawdziwy szlachcic tak właśnie postępuje xD
    Ogólnie zresztą, francuska literatura wielka jest. Zastanawiam się właśnie, czy nie nadrabiać sobie lekturowych zaległości z Francji w przyszłym roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadę właśnie tego zolowego Kopciuszka :D Dobre jest.

      Usuń
  2. Tja... A u nas te parę lat wcześniej to mamy jakieś tam "Szkice węglem", jakieś "Za chlebem", nieznośnie łopatologicznego "Janka Muzykanta" czy "Antka". "Zmierzch" Żeromskiego to 10 lat po "Germinalu" i w końcu tylko opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale później był, też już nieco zapomniany (poza Łyskiem), Gustaw Morcinek. Z lubimyczytac wnoszę, że np. "Wyrąbany chodnik" po raz ostatni był drukowany w 1987 roku.

      Usuń
    2. Tyle tylko, że zanim Morcinek zadebiutował, to Zola juź dawno w proch się obrócił.

      Usuń
    3. To fakt. Ale u nas podobno Prus pisząc Lalkę (też lubię) w niektórych scenach inspirował się Germinal, w innych podobno inną książką Zoli - "Wszystko dla pań".

      Usuń
    4. Rzecz w tym, co z tego wyszło. Polska literatura XIX wieku raczej omijała brudne zaułki. I choć uwielbiam Lalkę", uwielbiam "Ziemię obiecaną", doceniam Żeromskiego za brutalne opisy wojny w "Popiołach", szacunkiem darzę Zapolską, jednak trzeba przyznać, że sporo nas ominęło. To wyglądało tak, jakby nasza inteligencja zasłaniała oczy i czasami tylko przypadkiem oglądała świat przez szpary między palcami.

      Usuń
    5. W XIX w. tak, ale przecież potem trochę nadrobiliśmy :D Tyle że ci "nadrabiacze" po upadku komuny idą w zapomnienie. Nie tylko Morcinek, ale także np. Morton:
      http://seczytam.blogspot.com/2015/09/jozef-morton-moj-drugi-ozenek.html

      Usuń
    6. Wiesz, Morton to jednak te 70 lat młodszy był od Zoli i debiutował ponad pół wieku po wydaniu "Germinala". Zgadzam się, że można go uznać za "naprawiacza" (bardzo brutalnego). Uważam, że przynajmniej "Mój drugi ożenek" powinien być lekturą dla studentów historii.
      Oczywiście trudno liczyć na pośmiertną popularność Józefa Mortona. Obecnie nie jest już po linii i na bazie - dla nikogo.

      Usuń
    7. Coś mi się przypomniało; polskim Zolą nazywana była Gabriela Zapolska, zwłaszcza chodzi o jej powieści, jak np. "Kaśka Kariatyda", "Przedpiekle", "O czym się nie mówi", "O czym się nawet myśleć nie chce". "Kaśka" po raz ostatni wydana była w 1977 r., "Przedpiekle" w 1957 (!), a dwie ostatnie wznowiło kilkanaście lat temu (lata 2002-2004) wydawnictwo Universitas. Niby taka wielka pisarka, a jednak poza "Moralnością pani Dulskiej" zapomniana - np. jej powieść "Antysemitnik" ukazała się tylko raz, w 1921 r. (i wcześniej, jeszcze w XIX w., w odcinkach w prasie). Przyznam, że nie znam jej twórczości poza właśnie "Moralnością pani Dulskiej". Chyba czas nadrobić :D

      Usuń
  3. Zgoda, po upadku komuny Zola wydawany jest w Polsce rzadziej, ale mam wrażenie, że wszyscy dawni pisarze z Francji wydawani są rzadziej. Balzac nie był socjalistą, a nowych wydań Komedii Ludzkiej ze świecą szukać. Lubię Zolę, podobały mi się takie książki jak „Lourdes”, „Kuchenne schody”, „Doktor Pascal”. W tej ostatniej opisany został bardzo ciekawy przypadek samozapłonu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Balzac mnie niespecjalnie rajcuje, ale Zolę bym kupił, tylko ceny... Wydanie z lat pięćdziesiątych XX w. (chyba jedyne pełne) Rougon-Macquartów ma konkretne. Ostatnio widziałem większość tegoż wydania (17 tomów) za ok. 1200 zł. Przypomnę, że całość to 21 tomów - 20 powieści Zoli + dodatek "Osoby cyklu Rougon-Macquart". Co gorsza, najwyższe ceny, jakby kupować pojedynczo, mają tomy najbardziej mnie interesujące: "Bestia ludzka" i "Ziemia". Co prawda niedawno widziałem pierwszą dość tanio, ale we wcześniejszym, przedwojennym tłumaczeniu (jako "Człowiek zwierzę") a nie wiem jaki jest ten przekład. No i samo wydanie (w 3 tomach) też chyba nie najlepsze.

      Usuń
    2. A ja akurat lubię Balzaka. :) No właśnie, cena za cykl wysoka, za wysoka jak dla mnie, a z bibliotek Zola poznikał.

      Usuń
    3. Aż sprawdziłem moją wioskową bibliotekę, i jest Zola - sześć powieści ("Germinal", "Wszystko dla pań". "Kartka miłości", "Nana", "Pieniądz" i "Radość życia").

      Usuń
  4. Takie coś znalazłem na allegro. Proszę sprawdzić. Może Pana zainteresuje.

    https://allegro.pl/oferta/rougon-macquart-zestaw-t-2-4-8-18-emil-zola-8880124711
    Pozdrawiam Kazimierz Kraków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest wydanie po rosyjsku - czego zresztą w ofercie jasno nie zaznaczono.

      Usuń
  5. jeszcze przede mną, do przeczytania, choć nie mam pewności czy dam radę - obawiam się ciężaru tego hardcorowego realizmu (zważywszy na tematykę i scenerię tej powieści) - z pozdrowieniami, MarekFeliks :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię taki klimat, ale pod warunkiem, że to epoki odleglejsze lub świat fantastyczny - bo już np. literatury obozowej nie lubię, jest dla mnie zbyt depresyjna.

      Usuń
    2. Literatury obozowej nie tknąłem od trzydziestu paru lat.
      Filmów też nie tykam. Dałem się namówić na "Życie jest piękne" i "Pianistę". Widziałem raz. Sam z siebie obejrzałem film dokumentalny o Hołodomorze. Do końca nie dotrwałem.

      Usuń