Wczoraj ukazała się Wilcza godzina (wydawnictwo: Sine Qua Non) – pierwsza na naszym rynku książka Andriusa Tapinasa. Chyba też jest to pierwsza pozycja z litewskiej współczesnej fantastyki, jaką polski czytelnik ma okazję poznać. O dokonaniach literackich – na razie dość – skromnych Andriusa Tapinasa można poczytać na polskich stronach. Jest podobno najmłodszym tłumaczem Władcy pierścieni Tolkiena – zaczął tłumaczyć jako.... piętnastolatek (!), a drukiem pierwszy tom ukazał się w 1994 roku (Tapinas miał wtedy 17 lat). Później tłumaczył też książki Terrego Pratchetta.
W 2013 roku wyszła jego pierwsza powieść – Vilko valanda, czyli właśnie Wilcza godzina. Książka cieszy się sporą popularnością na Litwie – przez 20 tygodni utrzymywała się na liście dziesięciu najlepiej sprzedających się książek fantastycznych. Wyszła też, jako e-book, w języku angielskim. W 2015 ukazała się kontynuacja pt. Maro diena (czyli Dzień epidemii). W tym samym roku pojawił się komiks Vilko valanda. Sidabras. Nuotykiai Arizonoje.
Ale ja nie o książce, bo nawet jeszcze nie czytałem (ale już zamówiona), tylko o samym Tapinasie. Kim jest autor Wilczej godziny? Przede wszystkim jednym z najbardziej znanych dziennikarzy na Litwie. W 2016 roku przedstawiono wyniki sondażu przeprowadzonego wśród „elit” i „zwykłych” obywateli. W obu Tapinas załapał się do grona najbardziej wpływowych przedstawicieli mediów. W glosowaniu „elit” był drugi. „Zwykli” obywatele umieścili go na miejscu piątym. A już w bieżącym roku przeprowadzono sondaż: kto najlepiej reprezentuje interesy mieszkańców Litwy? W pierwszej dwudziestce – obok polityków i działaczy społecznych – znalazło się dwóch dziennikarzy, w tym właśnie Andrius Tapinas.
Tapinas znany jest jako orędownik współpracy polsko-litewskiej. Jak pamiętamy, co rusz wybuchają spory, a to o pisownię polskich nazwisk na Litwie, a to znowu o polską oświatę w tym kraju. Z drugiej strony nie można zapominać, że wielu polityków litewskich należących do mniejszości polskiej prezentuje postawy prorosyjskie i proputinowskie. Tak też było w 2014 roku, kiedy i Polska, i Litwa wspierały Ukrainę w konflikcie z Rosją, a przedstawiciele polskiej mniejszości na Litwie wręcz przeciwnie. – Współpraca krajów bałtyckich i Polski jest koniecznością – podkreśla jednak Tapinas.
Politycy bez wątpienia zawiedli albo po prostu żyją z niezgody między dwoma narodami – mówił Tapinas w 2014 roku w wywiadzie dla Radia Wnet. – Na przykład Akcja Wyborcza Polaków na Litwie Waldemara Tomaszewskiego była tak chętna, by paradować ze wstążeczką georgijewską, ale zamilkła, nie zrobiła nic, by wesprzeć Polskę w sprawie jabłek. Są też litewscy politycy, którzy zbudowali swoją karierę na sprawach mniejszości narodowych bez próby rozwiązania ich. Jasne, że media powinny pracować nad tym, by pomóc ludziom lepiej się zrozumieć nawzajem. Jestem pewien, że większość Polaków z Polski nawet nie wie, jak żyją Litwini, Litwini niewiele zaś wiedzą o Polakach. Musimy jakoś pracować – razem – nad tym, by lepiej się rozumieć.
Tapinas angażuje się w akcje protestacyjne wobec polityki Putina. Gdy w 2014 roku Rosja obłożyła polskie jabłka embargiem, Tapinas zorganizował pod rosyjską ambasadą w Wilnie happening „Jedz polskie jabłka na złość Putinowi”. W ramach protestu Litwini zjedli kilka kilogramów polskich jabłek. Próbowali też poczęstować dyplomatów, ale...
Rosyjska ambasada nie przyjęła jabłek, chociaż powiedzieli nam: „żdite, żdite”. Być może w Moskwie zakończył się czas pracy? – komentował później Tapinas. – Być może dyplomaci mają problem z poczuciem humoru. A być może po prostu nie jedzą jabłek, więc być może akcja była chybiona. Całkiem możliwe, że są uczuleni na jabłka lub polskie jabłka. Trudno powiedzieć. Nie jestem lekarzem.
Za tę akcję dziękował polski ambasador Jarosław Czubiński:
Jak mówią Litwini i Polacy – prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. Dziękujemy wszystkim, którzy dobrze myślą o tradycyjnej bliskiej współpracy polsko-litewskiej.
Andrius Tapinas zwraca też uwagę na rosyjską propagandę skierowaną tak do Litwinów, jak i Polaków na Litwie. Dziennikarz prowadził w szkołach projekt związany z tym zagrożeniem. Jak sam mówił dla Radia znad Wilii:
Powinniśmy mieć kompleksowe spojrzenie na rejony wileński i solecznicki, nie dlatego że mieszka tam polska mniejszość narodowa, a dlatego, że wpływ mediów rosyjskich jest tam większy niż gdzie indziej. Gdy dzieje się to w promieniu 50 kilometrów od Wilna, inwazja proputinowskiej informacji bardzo mnie niepokoi. Tu nie pomogą jednorazowe spotkania.
W tym roku byłem w stu szkołach na Litwie, między innymi w Niemenczynie, w Dziewieniszkach. Wydaje mi się, że potrafię znaleźć wspólny język z uczniami i to, co mówię, w jakiś sposób ich motywuje. Ale nie wystarczy tego zrobić raz. Te dzieci trzeba motywować, wspierać, dodawać odwagi stale – w tym tygodniu jedna znana osoba, w kolejnym tygodniu inna, politycy, artyści, pisarze, koszykarze, ludzie, którzy są ważni i dla Litwinów, i dla Polaków. Żeby ci ludzie w pozytywnym znaczeniu robili uczniom pranie mózgu zarówno na temat życia w tym państwie, jak i współżycia różnych narodów, których przedstawiciele są obywatelami Litwy.
To tyle o autorze. A o książce w swoim czasie. W każdym razie pierwsze opinie – które sam Tapinas przytacza na swoim profilu na facebooku – brzmią zachęcająco:
Do niezwykle barwnych realiów przełomu XIX i XX wieku Tapinas dokłada jeszcze kilka kolorów. W jego powieści spotykają się technika i alchemia, mistyka, magia i wielka polityka. Wyrazista, steampunkowa mozaika, podkreślająca charakter ówczesnej Europy. Wioletta Myszkowska, Program III Polskiego Radia
Niezwykłe wynalazki, sterowce, automatony i Kraków pod panowaniem Potockich, zaprzęgający fabryczną Nową Hutę do trybów przemysłowej rewolucji – to wszystko składa się na fantastyczne otwarcie świetnej steampunkowej sagi. Krzysztof M. Maj, redaktor naczelny „Creatio Fantastica“
Wilcza godzina jest wspaniałą steampunkową powieścią awanturniczą. Mamy tu wszystko, co potrzeba, a nawet jeszcze więcej. Pełna rozmachu wizja alternatywnej Europy z Wilnem jako kosmopolitycznym miastem-państwem zachwyca od pierwszych stron. Adam Wieczorek, Interia
A to ilustracje z Maro diena:
Większość fotek, poza okładkami książek, pożyczyłem sobie z facebooka Tapinasa.
I sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:
Seczytam na fejsie.
I sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:
Seczytam na fejsie.
Fajnie wiedzieć, a książkę już mam, ciekawa jestem, czy jest tak dobra, jak ją chwalą.
OdpowiedzUsuńJa będę miał dopiero w środę, ale od razu siadam i czytam :D
UsuńJa na razie siedzę wśród Siuksów i Czerwonej Chmury :D Co do Wilczej godziny to przeczytałam ostatnio jedną mocno rozczarowującą opinię i teraz zacznam się bać
UsuńZacząłem czytać - nie jest źle, a nawet jest bardzo OK.
Usuń