Być może ostatni raz prezentuję taką stertę, bo po podliczeniu tegorocznych zakupów (grubo ponad sto pozycji) zadecydowałem: zaczynam walkę z nałogiem. Nie, no oczywiście, że nie zjadę z zakupami do zera. Ale uznałem, że jedna książka i jeden komiks tygodniowo, czyli jakieś 8-9 pozycji miesięcznie powinno w zupełności wystarczyć. Na razie, czyli w październiku, prawie udaje mi się tego dotrzymać.
A we wrześniu, jak widać na załączonym obrazku, znowu popłynąłem – osiemnaście pozycji, w tym: dziewięć książek fantastycznych, trzy historyczne, pięć komiksów japońskich i jeden amerykański.
Jeśli chodzi o książki fantastyczne, to dominacja Maga w mojej biblioteczce staje się miażdżąca. Od innych wydawców tylko jeden staroć z Rebisu. W Magu skorzystałem z „Promocji urodzinowej po raz wtóry”. I za bardzo przyjemne stawki uzupełniłem cykle Camerona, Hearn i Hobb. Ależ ta ostatnia ma obrzydliwe okładki, a na tej mamy kumulację okładkowego disco-polo: ludź w kapturze, wilk i albinos „gustownie” umieszczeni w wieńcu pogrzebowym. Fuj.
I kilka starszych pozycji Maga. Większość cyklu Patrole Łukjanienki kupiłem ponad rok temu, też korzystając z promocji (Świata Książki). Brakowało mi części pierwszej i ostatniej. O ile z ostatnią problemów nie ma, jest dostępna u wydawcy i w większości księgarń, o tyle Dzienny patrol tylko na Allegro. Ten egzemplarz znalazłem w zachwalanej już przeze mnie poznańskiej księgarni KIK. Co prawda inne wydanie, niż „moja” reszta cyklu, ale format ten sam, więc jest okej. Skoro kupiłem część pierwszą, to wziąłem i ostatnią. I w ten sposób mam całość cyklu, a przynajmniej całość wydania magowego, bo w Rosji wyszło już dwadzieścia dziewięć tomów, z czego siedemnaście innych autorów (z tego ongiś w Polsce ukazała się tylko powieść Władimira Wasiliewa, Oblicze Czarnej Palmiry).
Sean Stewart jakoś na polskim rynku się nie zadomowił. Dawno temu (lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku) Mag wydał jego trzy powieści, potem jedną dorzuciło Red Horse. Krytykowana była zwłaszcza pierwsza jego książka na naszym rynku, czyli Kres obłoków. A mnie się nawet podobała. Dwie kolejne (właśnie Wskrzesiciela i Nocną straż) Mag wydał w tzw. czarnej serii, która była poprzedniczką Uczty Wyobraźni. Wskrzesiciela znalazłem także w księgarni KIK, w całkiem dobrym stanie jak na takiego starocia. Jak gdzieś spotkacie, warto kupić, bo to dobra pozycja na zapoznanie się ze Stewartem – tania i mało stron (około 230).
W sklepie Maga wziąłem też Ilion, bo wydawca zapowiadał, że wreszcie wyda kontynuację – Olimp. Na razie dwa albo trzy razy zdążył przesunąć termin, ale jest podobno już ostateczny, 22 listopada. Roku co prawda Andrzej Miszkurka nie podał, ale chyba chodzi o bieżący.
Do paczuszki w KIK dorzuciłem Akwafortę, po której nie wiem czego się spodziewać. Carroll to nabytek z poznańskiej taniej księgarni 3telnia.
I obrazki. Jak widać spodobał mi się mangowy horror 6000. Miałem kupować co miesiąc po zeszyciku, ale jakoś nie wytrzymałem.
Tsutomu Nihei zdecydowanie dołączył do grona moich ulubionych komiksiarzy. Na razie Blame! nie czytam, czekam aż będę miał całość, czyli sześć tomów. Trochę zatem kupuję w ciemno, ale nie do końca – i tę myśl rozwinę w przyszłym tygodniu (rozwinięta tu).
Berserka przeczytałem dwa pierwsze zeszyty. Może nie jest to arcydzieło, ale „wchodzi” przyjemnie, tylko bardzo szybko. Dlatego teraz też pewnie zrobię przerwę z czytaniem tego cyklu, poczekam aż będę miał kilka tomików.
I do tego jedyny komiks niejapoński, który mi przybył we wrześniu. Wiedźmin z rysunkami polskiego autora, z dość dobrymi recenzjami.
W taniej księgarni kupiłem też trzy biografie polskich władców z XII-XIII wieku. Tak zauważam, że tanie księgarnie coraz bardziej przestają być tanie. Te książki kosztowały 16,50 zł sztuka. To już nie jest cena bardzo konkurencyjna wobec księgarń internetowych – np. w Nieprzeczytane te same pozycje kosztują po około 25 zł. Jeszcze niedawno tanie księgarnie oferowały książki kilkakrotnie taniej, teraz to już tylko nieco ponad trzydzieści procent. Do tego wciąż zmniejszający się wybór. Czyżby nadciągał koniec tanich księgarń? W każdym razie wczoraj odwiedziłem dwie w Poznaniu, w obu byłem jedynym klientem...
A tak z innej beczki, okładki w Wydawnictwie Poznańskim zatwierdza chyba ktoś ślepy. No jak można takie coś dopuścić do druku? Przecież wpatrywanie się w to grozi problemami okulistycznymi.
Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:
Przepłaciłeś: biografie z Wydawnictwa Poznańskiego w Dedalusie po 10 zł. (księgarnia stacjonarna) i po 12 zł. (księgarnia internetowa) ;-)
OdpowiedzUsuńAno masz... Ale chociaż prof. Dobosz będzie się cieszył, bo bywa w 3telni :D
UsuńI w Poznaniu chyba nie ma stacjonarnego Dedalusa...
UsuńNo właśnie nie ma. Ja kupuję, przy okazji pobytów w W-awie lub Krakowie. Ostatnio w Krakowie widziałem dużo nowości z Wydawnictwa Poznańskiego w śmiesznie niskich cenach... Trochę mnie wkurza, że wiele biografii władców piastowskich mam z pierwszych wydań, a teraz ukazują się kolejne w Avalonie i WPozn. Nie wiadomo, czy są istotnie uzupełnione, poprawione...?
UsuńNie mam pojęcia czy są wprowadzane zmiany do kolejnych wydań. Część mam w starych wydaniach (np. Strzelczyka "Mieszko I" i "Bolesław Chrobry", Przybyła "Władysław Laskonogi" - to z prastarego wydania Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Poznaniu; z kolei Hauzińskiego biografię Fryderyka II z gdańskiego wydawnictwa Marpress), część tylko w nowych, więc nie robiłem porównania.
UsuńJa tez tak z innej beczki; jakim cudem czytasz takie ilości książek w tak krótkim czasie??? Masz możepracę, która polega na czytaniu i wystawieniu recenzji? Bo, powiedzmy sobie jasno, nie znam nikogo kto przeczytał ponad sto (sic!) książek w rok. Sam dobiłem może do 30, przy czym myślałem, że to nie lada wyczyn.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
P.S. Dobry ten cykl o książętach piastowskich? Mam zamiar się za to zabrać.
Cytując Baranowskiego (Woda sodowa i nie tylko): to długa historia niewarta zachodu - a na dodatek pochodząca ze wschodu :D W każdym razie jeszcze w szkole podstawowej nauczyłem się tzw. szybkiego czytania (dzięki artykułowi z radzieckiego pisma Kraj Rad), więc lekką książkę czytam w tempie około 300 stron na godzinę, cięższą (np. "Ślepowidzenie" Wattsa) ze 200. W wielkim pośpiechu dam radę i koło 400 (ale wtedy już mi dużo umyka).
UsuńPrzykładowo wczoraj do południa wciągnąłem Szmidta, "Łatwo być bogiem" (ponad 400 stron), mangę "Saga Winlandzka" (koło 440 stron) i dojechałem do 220 strony "Dziennego patrolu" Łukjanienki. A że zmęczyła mnie fantastyka, to jeszcze kilkadziesiąt stron Modzelewskiego "Chłopi w monarchii wczesnopiastowskiej" odświeżyłem :D
Cykl o książętach piastowskich... Przede wszystkim jest - podobnie jak ten z Avalonu - nierówny, przy czym bardziej to dotyczy poziomu literackiego, niż historycznego. Od strony historycznej są raczej OK. Natomiast od literackiej, np. Świetopełk gdański jest straszny pod tym względem.
UsuńNie czuję się kompetentny do oceny Henryka Prawego (już kiedyś pisałem, że "wyszedłem" z XIII wieku dawno temu), a tu moje obawy budzi: 1) autor nie jest historykiem, lecz polonistą, 2) jest to stara pozycja (pierwsze wydanie 1982), co prawda poprawiona, ale...
Jakoś nie chce mi się wierzyć w tak szybkie czytanie. Może dlatego, że tego nie umiem i zazdroszczę tej umiejętności. Czy trzeba mieć do tego wrodzony talent, czy może da się tego jakoś wyuczyć?
UsuńJak najbardziej można się nauczyć. Kilka lat temu były popularne kursy szybkiego czytania. Tyle że, pewnie jak ze wszystkim, im jesteś młodszy tym nauka łatwiej przychodzi.
UsuńOho, kolejny który rozpoczął walką z nałogiem. ;) Czas złożyć klub (Nie) Anonimowych Książko-zakupoholików. ;)
OdpowiedzUsuńZakupy bardziej niż zacne, a ciekawi mnie ten mangowy horror 6000 - daj znać jak się to czyta. :)
Walka idzie opornie, bo za październik już mam nieznacznie limit przekroczony (przybyło 10, czyli o 1 za dużo). Niby niewiele, ale do końca miesiąca daleko :D
UsuńDostałam oczopląsu po ostatnich okładkach... Ilion jest zacny, ale mam słabość do Simmonsa, więc może jestem nieobiektywna. Za to na Olimp to się chyba nie doczekam, ta premiera to już była przesuwana chyba ze cztery razy :/
OdpowiedzUsuńAndrzej Miszkurka zapewnia, że książka już jest w drukarni. Zacytuję:
Usuń"Książka przyjedzie do nas 15 listopada. Czyli premiera tydzień później".
No to fajnie. W końcu!
UsuńA jednak, udało się Magowi znowu przesunąć. Najnowsza data, wg Andrzeja Miszkurki:
Usuń>> Będzie w tym roku, ale może nawet około 6 grudnia<<
Cytując polityka Pawła z Ucha prezesa: To jest, ku..., cyrk :D
Ooo, brawa dla Maga - znowu udało im się przesunąć.
UsuńAndrzej Miszkurka:
>>Niezbyt optymistyczne wieści dotyczące Olimpu. Drukarnia może nam go dostarczyć 11-12 grudnia, ale nie jest nam do niczego potrzebny tak późno. Premiera większości nakładu zatem w styczniu i niewielkiej jego części w grudniu w naszym sklepie<<.
Zgadzam się co do okładek biografii wyd. Poznańskiego, okropne. Jakby sam portret nie wystarczył...
OdpowiedzUsuńKatarzyna Abramova, Anonimowy
OdpowiedzUsuńA powiększyliście zdjęcie tych okładek? Bo im większe, tym ta pikseloza bardziej daje po oczach :D
Teraz tak, ta niebieska dała mi solidnie po gałach...
UsuńJakby to grafik z prawdziwego zdarzenia zobaczył, to by się popłakał. A grzbiety są niewiele lepsze, np. "Świętopełk gdański" ma jasnozielony napis na jasnoczerwonym tle (a przynajmniej tak mi się zdaje, mężczyźni mają problem z rozróżnianiem kolorów) - co podchodzę do półki, to okulary ściągam i nos prawie w ten grzbiet wtykam, żeby odczytać.
UsuńZielony na czerwonym... toż to prawie jak świąteczne dekoracje :D Przynajmniej od razu mam przed oczami obraz czerwonych bombek na choince (tyle że tu chyba na odwrót) :D
UsuńA już w zapowiedziach kolejny koszmarek Wydawnictwa Poznańskiego - to wygląda jak zrobiona w paincie przez gimnazjalistę:
Usuńhttp://www.historycy.org/index.php?act=Attach&type=post&id=24265
Obstawiam, że znaleźliby się gimnazjaliści z lepszym projektem graficznym...
UsuńBez wątpienia :D Wydawnictwo Poznańskie wydaje fajne książki, ale redakcyjnie i graficznie robi trochę amatorkę.
UsuńPanie Pawle, czekam na recenzję "Ilionu". Do fantastyki podchodzę jak pies do jeża, jednak ciekawi mnie czy to pozycja pokroju trylogii Davida Gemmella, "Troja" okazała się nadspodziewanie przyjemną lekturą.
OdpowiedzUsuńGemmella to był chyba taki zracjonalizowany ("obdarty" z wątków mitycznych) retelling Homera. Natomiast Simmons to SF. Raczej nie spodziewam się czegoś podobnego.
Usuń