Przybyło dwadzieścia sześć – dwa komiksy, osiem razy fantastyka (w tym aż cztery polska). Reszta to historia. I już jestem z raportami na bieżąco (choć czerwcowy aż się boję robić, bo znowu popłynąłem).
Komiksów mało, ale egzotycznie, bo Japonia i Argentyna. Z Japonii kolejny tomik Dorohedoro (tu o pierwszym), a z Ameryki Południowej „coś” wygrzebane w taniej księgarni.
Z fantastyki anglosaskiej dwa znane tytuły – Cosmere Sandersona zbieram, choć sam nie wiem po co, a Tak właśnie przegrywasz Wojnę Czasu chwalą, to sprawdzę.
Jeszcze raz anglosaska, tym razem zakup antykwaryczny – kolejna pozycja z serii Kameleon Zyska.
I egzotyczny rodzynek, czyli zbiór opowiadań czeskiego pisarza Karela Michala.
Fantastyka polska w całości z taniej księgarni (acz tanie księgarnie są jakby coraz mniej tanie). Piotr Gociek to pisarz niemal mi nieznany (czytałem tylko dwa jego opowiadania w czasopismach – Fantastyce i Złotym Smoku).
Z kolei Marek Krajewski, to uznany pisarz kryminałów, a jak może pamiętacie niezbyt cenię wyprawy twórców kryminałów na poletko fantastyczne (Mróz to totalna porażka, a o dokonaniach Puzyńskiej pisałem tu). Demonomachię już przeczytałem – o dziwo Krajewskiemu fantastyka wyszła całkiem przyzwoicie.
Rusnaka kojarzę tylko z nazwiska (choć pewnie czytałem jakieś jego opowiadania, w końcu trochę ich puścił w Nowej Fantastyce). Z kolei o Sawickim pisałem jakiś czas temu:
Tak szczerze, to nie przepadam za twórczością Sawickiego. Podobają mi się jego pomysły – łączenie SF, steampunku i fantasy, ale jakoś tak losy jego bohaterów wiszą mi i powiewają.
A napisałem te słowa przy omawianiu jego opowiadania, które akurat spodobało mi się (o tu), a później przeczytałem kolejne zupełnie przyzwoite (to tu). To sprawdzę jeszcze powieść – może zupełnie zrewiduję swoje zdanie o jego twórczości.
Z historii średniowiecza praca Wołoszyna o najstarszej wzmiance uznawanej za potwierdzenie obecności Słowian nad Bałtykiem. Obok zbiór studiów wybitnego mediewisty Czesława Deptuły – część tych studiów już miałem, ale nie wszystkie, a do tego na potrzeby tego wydania autor opatrzył je obszernymi addendami (dodatkami, uzupełnieniami, komentarzami).
Gdzieś trafiłem na promocję, to za grosze dorzuciłem do paczuszki dwie popularne, ale napisane przez uznanych mediewistów, książeczki:
Interesująca rzecz – praca polskiego i niemieckiego historyka o naszym sąsiedztwie w średniowieczu. I zbiór artykułów o Władysławie Opolczyku.
Jeszcze dwie zbiorówki:
Historia sztuki – wygrzebane w antykwariacie dzieje sztuki romańskiej w Polsce oraz Mieszko Stary jako fundator.
Spoza średniowiecza: dzieje Halszki z Ostroga i kolejna zbiorówka, tym razem o manipulacjach przeszłością w wiekach XIX i XX.
Na koniec regionalia. Przybyły dwa tomy Konińskich Studiów Muzealnych, poniżej daję jeden, bo drugi trafił się oprawiony przez introligatora, a przy oprawianiu wywalona została okładka oryginalna (jak wygląda płótno chyba każdy wie, więc nie ma sensu dawać zdjęcia :D).
Obok dwie książeczki poświęcone dziejom Kłodawy. Kłodawa to sam wschód województwa wielkopolskiego, ale historyczna Polska Centralna (dawniej zwana ziemią łęczycko-sieradzką, dziś można użyć określenia ziemia łódzka).
Straszydła na co dzień są świetne. Satyra na komunizm + duża wrażliwość Autora + fantastyka, wszystko po zmieszaniu dało znakomity efekt. Ciekawe książki o wczesnym średniowieczu, jeszcze im się przyjrzę.
OdpowiedzUsuńZ tych o średniowieczu szczególnie polecam Deptułę - bardzo pomaga zrozumieć wiele rzeczy, z tym że sprzedaje to tylko wydawca:
Usuńhttps://werset.pl/poczatki-dziejowe-w-polskiej-historiografii-sredniowiecznej-czeslaw-deptula--poczatki-dziejowe-w-polskiej-historiografii-sredniowiecznej-deptula-mediewistyka-leszek-wojciechowski-czeslaw-deptula-mity-genezy-sredniowieczne-poczatki-631.html
Niby jest ebook, ale tylko pdf i w tej samej cenie, co wydanie papierowe.
Na poziomie nieprofesjonalnym polecam też książkę Kerskena i Wiszewskiego o polsko-niemieckim sąsiedztwie oraz te dwa kwadratowe zeszyciki Maronia i Rosika (a są naprawdę tanie, sam kupowałem po 8 czy 9 zł).
O widzę że długie wakacje 😁 już prawie miesiąc bez wpisu.
OdpowiedzUsuńTo chyba koniec bloga. Szkoda, ponieważ myślałem, że coś napiszesz o badaniach zespołu Figlerowicza, które turbolechici uznali za swój sukces.
OdpowiedzUsuńNo szkoda bo cenne czytelnicze spostrzeżenia...historyku napisz czy będzie kontynuacja czy narazie robisz sobie przerwę?
UsuńBędzie spowolnienie na blogu, a raczej już jest od miesięcy.
UsuńO pracach zespołu Figlerowicza nie zamierzam pisać z powodów osobistych, moja luba była w tym zespole, w takiej sytuacji chwalić głupio, a krytykować niepolitycznie :D