Tak, jak już pisałem: przez brak raportów straciłem kontrolę nad zakupami :D W lipcu przybyło osiemdziesiąt. Dużo historii i polskiej fantastyki. Tylko dwa komiksy.
I od nich zacznę - ostatni tom świetnej Złotej Kolekcji Kajka i Kokosza oraz kolejny numer pisma Relax (ten od Labrum, bo przypomnę, że są dwa pisma o tym samym tytule, a właściciele ciągają się po sądach).
Polska fantastyka. Uzupełniłem cykl anielski Kossakowskiej.
Zakupy z wydawnictwa Odesfa. Antipolis Fijałkowskiego to wznowienie po ośmiu latach, ale nie 1:1, bo powieść została „zmieniona i przeredagowana”. To chyba historia alternatywna, ale zdaje się, że dziwna – a ja lubię dziwne rzeczy.
Obok pierwszy tom cyklu Luizy Dobrzyńskiej, coś mam przeczucie, że to nie jest literatura dla mnie. Ale sprawdzę. I jeszcze jedna rzecz tej autorki, na czasie, choć napisana zawczasu (po angielsku wydana w 2021 roku). Z blurba:
Mniej więcej 50 lat po Wielkiej Wojnie Europejskiej, która zrujnowała pół kontynentu. Ukraina jest częścią Federacji Rosyjskiej i z wolna zapomina o swym dziedzictwie. Warunki życia ludzi cofnęły się do XIX wieku.
Dalej Odesfa. Zbiór opowiadań i powieść postapo Emmy Popik, która w słusznie zdechłym PRL cieszyła się pewnym zainteresowaniem czytelników, a potem zniknęła (nie zamilkła, bo publikowała, ale w oficynach, którym daleko nie tylko do ekstraklasy, ale nawet pierwszej i drugiej ligi wydawców; acz co jakiś czas mogliśmy przeczytać jej opowiadania w którymś ze znanych czasopism – Nowej Fantastyce lub Science Fiction, Fantasy i Horror). I jeszcze dawny (z 1986 roku) zbiór jej opowiadań – miał go sprzedawca na OLX, u którego kupowałem kilka pozycji, to i Tylko Ziemię dorzuciłem.
Trzy antologie z PRL-u. W Spotkaniach w przestworzach. Antologia młodych mamy takich ówczesnych młodzieńców, jak Andrzej Zimniak, Marek Oramus, Tadeusz Markowski czy Andrzej Ziemiański; w tym roku najmłodszy z nich, Ziemiański, skończy 64 lata, najstarszy, Jerzy Lipka (znany tylko z czterech opowiadań) skończyłby 81 lat (zmarł w 2002 roku). Ciekawostka: te antologie ukazywały się z poślizgiem… pięcioletnim; ta za 1980 rok wyszła w 1985, ta za 1981 w 1986. Tak wyglądał rynek wydawniczy w PRL.
Dira Necessitas to antologia z 1988 roku. Tu akurat wszystkie nazwiska znane: Jacek Inglot, Marek Baraniecki, Grzegorz Drukarczyk, Krzysztof Kochański, Andrzej Zimniak, Jan Maszczyszyn, Wiktor Żwikiewicz, Jacek Piekara, Jerzy Grundkowski.
Ze staroci jeszcze Feniks. To nie jest czasopismo znane z lat 1990-2000, tylko jego protoplasta. Feniksa wydawało Polskie Stowarzyszenie Miłośników Fantastyki w latach 1984-1986; był to raczej fanzin, niż profesjonalne czasopismo. Wspomniane późniejsze pismo, Fenix, było jego kontynuacją (a kontynuacją Fenixa były Fenix Antologie z lat 2018-2020). W tym konkretnym numerze Feniksa jest opowiadanie Feliksa W. Kresa Vanadey – tych kresowych staroci pewnie nikt nigdy nie wznowi, więc zbieram po starych wydaniach.
I na koniec polskiej fantastyki antologia Harda Horda kupiona gdzieś w taniej jatce. Tak mi się przypomniało, że panie z Hardej Hordy – najgłośniej chyba piała Aleksandra Janusz – były oburzone, że w antologii Mars pod redakcją Wojtka Sedeńki na siedemnastu autorów była tylko jedna kobieta. Natomiast w antologiach Hardej Hordy jest mężczyzn aż zero. Postawa owych pań nazywać się hipokryzja, wrzaskiem wymagać od innych, tylko nie od siebie.
I jeszcze książka, którą do polskiej fantastyki chyba bym nie zaliczył, choć współautorem Polak, ale wiadomo, że Joseph Conrad, czyli Józef Korzeniowski, pisał po angielsku.
Fantastyka-egzotyka. Najpierw seria nie do końca egzotyczna, bo twórcy z wielu krajów, także anglosaskich. Seria retellingów mitów z całego świata oryginalnie wydawana w Wielkiej Brytanii. Tam ukazało się siedemnaście tomów (wprowadzający i szesnaście powieści). W Polsce Znak wydał tylko siedem książek. A plany były naprawdę szeroko zakrojone. W Polsce retelling zdążyła napisać Olga Tokarczuk (Anna In w grobowcach świata – nie wyszła w wydaniu angielskim), ale miały jeszcze powstać powieści Jacka Dukaja i niedawno zmarłego Pawła Huelle. Z obcokrajowców zapowiadano jeszcze m.in. Isabel Allende (Argentyna), noblistę J.M. Coetzee (RPA), Johna Irvinga (USA), Stephena Kinga (USA), Gabriela Garcię Marqueza (Kolumbia). Planowano, że powstanie nawet sto książek.
Najbardziej polowałem na Penelopiadę Margaret Atwood, ale trafił się pakiet (chyba na Sprzedajemy.pl). Przy czym powieść Dubravki Ugrešić mam w wydaniu spoza serii (w Mitach wyszła pt. Życie jest bajką, a poza serią jako Baba Jaga zniosła jajo).
Troje Anglosasów: Margaret Atwood (Kanada), Jeanette Winterson (Anglia), Alexander McCall Smith (Szkocja):
I Słowianie – Rosjanin Wiktor Pielewin oraz Chorwatka Dubravka Ugrešić (także zmarła w ubiegłym roku):
Węgry. SF węgierskiego rekordzisty w ilości napisanych książek. Siedzicie? Na początku 2024 roku István Nemere miał na koncie… 784 pierwodruki. Wydane tak pod własnym nazwiskiem, jak i pod pseudonimami, których ma… czterdzieści sześć. Pisze w co najmniej trzech językach: węgierskim, esperanto i polskim. Tak, był związany z Polską: w 1966 roku, mając lat dwadzieścia dwa, poślubił polską tłumaczkę, z którą zamieszkał w Krakowie. Małżeństwo zakończyło się rozwodem i po sześciu latach Nemere wrócił na Węgry. Przełomem w jego karierze pisarskiej było wydanie w 1980 roku powieści A fantasztikus nagynéni (translator przekłada to jako: Fantastyczna ciotka). I od tamtej pory jego książki schodzą nad Balatonem jak świeże bułeczki (np. w 2010 roku sprzedano na Węgrzech 411 000 jego książek, w 2011 – 380 000; uwaga: Węgry mają prawie cztery razy mniej mieszkańców, niż Polska!). Klaustropolis to powieść wydana u nas w 1991 roku.
I jeszcze raz Węgry, ale już coś znacznie nowszego. Powieść György Dragomána na Węgrzech ukazała się w 2014 roku, u nas w maju 2023. Nie wyszła w żadnej uznanej serii fantastycznej, ani w wydawnictwie słynącym z fantastyki, więc jest określana jako magiczny realizm, ale to raczej fantasy (z opinii z jednej ze stron madziarskich: Piękne jak „Sto lat samotności”).
Rosja. Dwa tomy starej antologii (wyszła u nas w 1987 roku).
Dalej Rosja. Zbiór opowiadań Kira Bułyczowa i brakująca mi książka Marii Galiny (to dwie minipowieści w jednym woluminie).
Kraje niemieckojęzyczne. Zbiór opowiadań austriackiego pisarza (w czerwcu kupiłem jego powieść) z akcją umieszczoną na przełomie XVI/XVII wieku w czeskiej Pradze. To coś na styku legend i fantasy.
Druga pozycja, to kryminał animal fantasy napisany przez Niemca tureckiego pochodzenia (nie niemieckiego Turka, bo Akif Pirinçci zdecydowanie odcina się od tureckości, prezentuje postawę antyislamską i antyimigrancką – za co w niemieckiej wybiórczej demokracji regularnie dotyka go cancel culture i sądowe procesy, także karne). Cykl Felidae o kocim detektywie oryginalnie składa się z ośmiu powieści, u nas wydano pięć. Francis. Felidae II to druga odsłona, pierwszej nie mam, ciekawe czy można czytać osobno.
Teraz egzotyka z Azji. Izraelczyk Iddo Gefen. Jego zbiór opowiadań Jerozolimska plaża pierwotnie wyszedł w języku hebrajskim, jednak na polski zdaje się, że przełożono z angielskiego. To zbiór różny gatunkowo, jest i SF, i obyczajówka, i rzeczy dziwne :D
Fantastyka z Indonezji. Powieść Eki Kurniawana chyba także tłumaczona nie z języka oryginalnego, lecz z angielskiego.
I anglosaska. Nowości brak, bo i nie bardzo jest co kupować. Najpierw SF. Miałem tego Blisha na liście zakupowej, ale bez ciśnienia. Coś kupowałem, zajrzałem co jeszcze ma sprzedający – i tetralogia Miasta w galaktyce (vel Latające miasta) komplet w twardej oprawie za jakieś niewielkie pieniądze. Żal nie wziąć. Przy czym kolejność tomów wg czasu napisania i wg chronologii wydarzeń nieco się różni. Wg chronologii wewnętrznej cyklu (w nawiasach wg czasu powstania):
Będą im świecić gwiazdy. (2)
Życie wśród gwiazd. (4)
Gdzie jest twój dom, Ziemianinie? (1)
Triumf czasu. (3)
Chyba będę czytał wg czasu napisania.
Z klasyki SF jeszcze powieść Frederika Pohla, którą kiedyś zachwalał nam Romuald Pawlak (o tutaj, pod opinią o innej książce Pohla: Gateway. Brama do gwiazd). Obok zbiór opowiadań z lat 1952-1960 mało chyba znanego w Polsce J. T. McIntosha.
Dwa starocie SF: Przedrzeźniacz Tevisaa z Artefaktów Maga i stare wydanie Zamglonego horyzontu Resnicka z Alfy.
I dystopia SF, zarazem political fiction. Oczywiście inspiracją dla Abrama było dzieło naszego noblisty. Co ciekawe, Quo vadis. Trzecie tysiąclecie miało już trzy wydania, ale w fantastycznym fandomie raczej słabo jest znane – niesłuszne ideologicznie.
Przechodzimy do fantasy. Bożego ślepca dorwałem w taniej księgarni. Na IV stronie okładki nasmarali, że to jakaś nowa mistrzyni grimdarka. Grimdark lubię, to spróbuję. Niestety, to książka, której widok doprowadza mnie do szału. Dlaczego? No właśnie: nie robiłem raportów i straciłem kontrolę nad zakupami – w grudniu znowu kupiłem Bożego ślepca… Jestem wkurzony sam na siebie.
O dylogii (właściwie to już tetralogia, ale polski wydawca poprzestał na dwóch częściach) Cola Buchanana czytałem bardzo różne opinie. Sprawdzę.
Lubię cykl Glena Cooka Prywatny Detektyw Garrett. Brakowały mi dwie ostatnie części, więc skoro się trafiła jedna z nich na dopchnięcie paczki... Animal fantasy Woodalla kupione z tych samych pobudek.
Książka naukowa. Na początek źródła. Dokupiłem pierwszy tom Długosza zawierający księgi I-II. Nie ma on wartości źródłowej dla opisywanego okresu, ale ma dla czasów samego Długosza – np. dla istniejących wówczas poglądów na początki Polski.
Kronika książąt polskich przybyła mi dwa razy w różnych przekładach. Pierwszy wydany kilka lat temu.
Drugi nie był wydany drukiem. Ot, luba miała dwa egzemplarze, to na jeden się załapałem. Kto przekładał? Nie mam pewności, ale zdaje się, że był to przekład robiony podczas seminarium u jednego z najbardziej kompetentnych profesorów. Tłumaczenie pochodzi z pradawnych czasów, więc jest spisane na maszynie (pamiętacie jeszcze maszyny do pisania?) i odbijane na ksero. Jakość kopii taka sobie, ale za to tłumaczenie bardziej „krwiste”, niż to wydane drukiem. I do tego ów tomik zawiera nie tylko Kronikę książąt polskich z końca XIV wieku, ale także starszą o stulecie Kronikę polską (zwaną polsko-śląską). Tak to wygląda:
Tomik o źródłach, konkretnie o tych z okresu XII-XIII wiek.
Na Allegro zaopatrzyłem się w parę pozycji z klasyki polskiej historiografii – Tymieniecki, Arnold, Zientara.
I Jasiński – trochę kosztował Rodowód Piastów mazowieckich, ale jestem zadowolony, że wreszcie mam całość dzieła Kazimierza Jasińskiego. Obok poczet naszych władców pióra dwóch znanych mediewistów, wcześniej leciało to jako kolekcja kioskowa w zeszycikach, potem miało masę wydań.
Dwie zbiorówki, sprzed ośmiu lat, na rocznicę chrztu Polski:
Wybrałem się na zakupy do PAN-u. Przybyło sześć:
Z polskiego średniowiecza jeszcze zbiorówka o symbolach itp. związanych z władzą oraz popularne opracowanie Igora Górewicza.
Coś o literaturze wczesnonowożytnej. Pierwsza książka o szesnastowiecznych dziejopisach, druga o siedemnastowiecznym heraldyku.
Coś o oświeceniu i kolejna zbiorówka.
Dwie książki z dziejów braci Czechów.
Coś o Słowianach.
Na koniec coś ze schyłku starożytności...
I kolejny tom wydawanej przez poznańską bibliotekę wojewódzką Kroniki Wielkopolski.
A teraz zupełnie na koniec, dwie prace poświęcone pamięci, przekazowi ustnemu itp. Ong to klasyka, a co do Szackiej, to spodziewałem się czegoś nieco innego.
Muszę przyspieszyć te raporty, bo do grudnia nie wyjdę z kotła :D
To chyba przekłady Abgarowicza
OdpowiedzUsuńNie, aż takie stare to nie jest. Raczej Brygida Kürbis.
UsuńNie wiem nic o niewydanych tłumaczeniach Kürbis. Ale o niewydanych tłumaczeniach Abgarowicza owszem - bo je widziałem ;)
UsuńW każdym razie, z tego co wiem, te przekłady zostały znalezione w pracowni prof. Kürbis po jej odejściu na emeryturę. Ale faktycznie, możliwe, że to Abgarowicza, bo wszak Kürbis mogła na zajęciach korzystać z jego tłumaczenia.
UsuńW każdym razie, w praktyce można to wydać drukiem na zasadzie tzw. dzieła osieroconego (takiego, którego autor jest nieznany lub kontakt z nim/spadkobiercami jest niemożliwy). W praktyce, bo w teorii nie można - wg prawa, mogą to robić tylko biblioteki, muzea i inne instytucje kultury i to wyłącznie w celu realizacji interesu społecznego (i takie dzieło po zwielokrotnieniu musi być dostępne "w taki sposób, aby każdy mógł mieć do nich dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym". Innymi słowy, nie można wydać prywatnie i komercyjnie.
Tu mamy jeszcze dodatkowy problem, nie wiem jak go rozgryźć prawnie: dzieło nie było opublikowane.
PS
UsuńMożliwe jest też, że to tłumaczenie ani Abgarowicza, ani Kürbis - mogli to robić w ramach seminarium studenci pod okiem prof. Kürbis.
Z tych książek, które wymieniłeś, czytałam jedynie „Annę In w grobowcach świata”. Bardzo ładna powieść. A ten węgierski autor to chyba napisał więcej książek niż nasz Kraszewski, który też leniwy nie był i pisał, pisał, pisał... :)
OdpowiedzUsuńNemere wygrywa z Kraszewskim 784 : 600+ (nie znalazłem informacji, ile dokładnie książek napisał Kraszewski, podaje się, że ponad 600 książek, w ty, 232 powieści. Ale Nemere już wygrywa, a wciąż żyje i nie powiedział ostatniego słowa.
UsuńWyżej napisałem (już zaktualizowałem dane), że stworzył 726 książek - to był stan na 2018, w 2020 było to już 744, a do końca 2023 roku aż 784. Z tego wynika, że tylko w latach 2018-2023 napisał 58 książek, czyli ponad dziesięć rocznie.
To już nie jest pisarz płodny, tylko raczej kompulsywny :)
UsuńDaniel
UsuńI ciekawe jaką to ma jakość, skoro wali książkę co cztery-pięć tygodni :D
Ale kondycji pozazdrościć - Nemere w tym roku skończy 80 lat.
I w sprawie Pohla nie zmieniłem zdania. Dodam jedynie, że z wszelkimi ocenami tej książki należy się wstrzymać, póki nie dotrze się do końca, bo to powieść pisana w starym dobrym stylu, intelektualna, a nie tylko emocjonalna.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam, ale najpierw Gateway 2 - mam nadzieję, że na kolejny dwupak Phola Mag nie będzie nam kazał czekać tak długo, jak na drugi tom cyklu Trawa Sheri Tepper.
UsuńJa może dodam, że Nemere nie wrócił na Węgry ot tak sobie - esbecji mocno nie spodobał się maszynopis książki pt. "Gagarin - Kosmiczne kłamstwo", w której Nemere prezentował teorię spiskową, jakoby rosyjski kosmonauta nigdy tak naprawdę swojego lotu w przestrzeń kosmiczną nie odbył.
OdpowiedzUsuńNie wiem, dlaczego macki esbecji na Węgry sięgnąć nie mogły, ale też nie znam się dobrze na arkanach PRL-owskich służb.
Tak, ta książka wyszła potem, w 1990 roku, po węgiersku i polsku. W niej Nemere pisał (ale nie wiem czy w to wierzę):
Usuń>>Mieszkałem jeszcze w Polsce, i wskutek jakiegoś donosu polska Służba Bezpieczeństwa zaczęła się mną interesować. Młody cudzoziemiec, wciąż piszący, badający różne źródła, widywany na różnych międzynarodowych imprezach, a przy tym występujący jako tłumacz przy kilku znacznych dyplomatach... jakimi tematami się zajmuje w odnajmowanym poza stolicą mieszkaniu? Całymi dniami stuka na maszynie. Jedna moja praca była już gotowa, do drugiej zdołałem już zebrać wiele materiału. Uderzyli więc. 25 stycznia 1972, w czasie mej nieobecności, trzej agenci SB przeszukali moje mieszkanie, skąd zabrali wszystkie maszynopisy i notatki. Po pewnym czasie większość zwrócili, nawet książkę zatytułowaną "Planeta strachu i nędzy" zawierającą bardzo polityczne treści i ostrą krytykę obu wielkich mocarstw na tle ówczesnej sytuacji na świecie. Tylko inną moją pracę zatrzymali sobie na zawsze. Była to pierwsza wersja, jeszcze dość pobieżna, dotycząca oszukańczej łagodzenie tych nacisków, lecz w czerwcu 1972 roku musiałem wręcz uciec z Polski, gdyż SB jeszcze bardziej się mną interesowała i chciała za wszelką cenę wpakować mnie w jakąś szpiegowską historię. Potem przez siedem lat, aż do roku 1979, nie odważyłem się pojechać do Polski, wtedy zaś zostałem zaproszony na Światowy Zjazd Tłumaczy Literatury Polskiej.
Nie wykluczone że była to współpraca wschodnio - europe jskich sił bezpieczeństwa, tak ściśle powiązanych ze Związkiem Radzieckim. Sam mogłem się przekonać, że jeden z wysoko postawionych funkcjonariuszy Ambasady Węgierskiej w Warszawie był agentem polskiej bezpieki. Wysyłał tam raporty z prowadzonych ze mną poufnych rozmów, podczas których podzielał moje zdanie. Inaczej mówiąc: nie wykluczam więc, że Moskwa była poinformowana o przygotowywanej przeze mnie książce. Moja osoba była widocznie nie tak ważna, by rozpocząć jakąś akcję, a że w porę powróciłem na Węgry (gdzie w "najweselszym baraku" nie tak groźnie traktowano podobne "figle"), sprawa była dla nich tylko sygnałem: gdzieś, ktoś już zajął się tą sprawą nie tylko na zachodzie, lecz także na wschodzie, i już domyśla się powiązań...".
Iddo Gefen to mężczyzna, nie wiem skąd ta informacja o pisarce?
OdpowiedzUsuńMasz rację. Daniella Zamir to jego tłumaczka na angielski. W grudniu, jak robiłem szkic raportu, zrobiłem jakiś skrót myślowy, który teraz błędnie "rozszyfrowałem". Dzięki za sprostowanie.
UsuńZachęciłeś przede wszystkim do tego retellingu Quo Vadis. Ostatnio coraz częściej szukam niesłusznej ideologicznie fantastyki. Jeśli chodzi o "Bożego ślepca" to mogę ewentualnie od Ciebie odkupić :P.
OdpowiedzUsuńMoże też rozważył byś chociaż czasowo robienie raportów z dwóch miesięcy? Szybciej pójdzie.
Pozdrawiam, Izostar
Z dwóch miesięcy? To nie pójdzie szybciej, bo książek tyle samo, za to będą wielkie kobyły. Sam czerwiec-lipiec to byłoby 163 :D
Usuń>Jeśli chodzi o "Bożego ślepca" <
Bywasz w Poznaniu, Gnieźnie lub Wrześni? To dostaniesz w prezencie.
Może i prawda. Sam długo nie robiłem podsumowań zakupowych, także teraz zastanawiam się czy wszystko zbiorczo, czy rozbijać.
UsuńW Poznaniu bywam od czasu do czasu. Pewnie teraz niedługo będę. Także mogę się odezwać.
Izostar