Od ostatniego mojego posta minęło nieco czasu, kilkanaście osób (Kasia, Moreni, Wiedźma, Ciacho, Sattivasa, Maciej, Wiktor, „L”, JAQ, Czarny, del Norton i anonimowi) skomentowało moje notki, a odpowiedzi w większości brak. Czuję się zobowiązany do wyjaśnienia. Od dwóch tygodni nie bardzo mam czas i chęci do zajmowania się blogiem. Dlaczego?
Otóż dwa tygodnie temu w piątek, 11 sierpnia, nad naszą wsią przeleciał meteoryt... Wróć – nie meteoryt, tylko burza, ulewa i wichura. Przez cztery dni nie miałem prądu, więc sytuację w obejściu zacząłem ogarniać później. Najpierw musiałem ogarnąć pracę, a do tej prąd (komputer i internet) jest mi niezbędny.
Jeden z moich stworów z handlerem |
Najgorsze w pierwszym momencie było to, że oberwał samochód. Najgorsze, bo mieszkam na odludziu, a mam zwierzyniec (pięć psów), któremu muszę przywozić około 30 kg mięsa co dwa dni. Samo wykarmienie tej trzody zrobiło się mocno kłopotliwe. Auta nie miałem (tfu, na psa urok) trzynaście dni. I dość słono mnie kosztowała naprawa.
A tak poza tym, nieco oberwał dom i ogrodzenie, ale do przeżycia. Trochę bardziej budynek gospodarczy – do rozbiórki. Za gospodarczym stała wielka wierzba, którą wiatr złamał, przewróciła się na szczyt budynku, zrobiła się duża dziura i wiatr wpadł do środka, a wylatując zabrał ze sobą dachówki. Po oględzinach okazało się, że cała konstrukcja jest „strzelona” i nie ma sensu tego naprawiać. Zresztą wczoraj połowa budynku się zawaliła.
Przez dach budynku gospodarczego mogę oglądać niebo |
I część gospodarczego, która oberwała mniej... |
Mogę się też pochwalić, że miałem fajny sad. Z dwóch dużych jabłoni, stare, smaczne odmiany, jedna złamana, druga wyrwana z korzeniami. Czereśnia połamana, do usunięcia. Brzoskwinia wyrwana, druga pewnie połamana – na razie leży na niej jabłoń, więc nie bardzo mogę ocenić stan. Ocalały orzechy (twarde skurczybyki), część wiśni (chyba, bo leży na nich druga jabłoń) i śliwki. Niby ocalało winogrono, ale pięło się po budynku gospodarczym, więc jak ten pójdzie do rozbiórki, to i winogrono diabli wezmą.
Połamana czereśnia i korzenie wyrwanej jabłoni |
No, ale już się ogarnąłem, więc w przyszłym tygodniu postaram się coś nasmarować i wreszcie odpowiedzieć na Wasze komentarze. Mam nadzieję, że moje usprawiedliwienie zostało przyjęte i pretensji nie macie. Turbolechitom, komentującym pod wiadomymi notkami, w ramach rekompensaty za milczenie, nie wywalę głupot, które popisali. Ba, postaram się nawet na nie odpowiedzieć :D
Foto specjalnie dla Moreni – siedmiotygodniowy kaukaz i siedmiotygodniowy berneńczyk (obecnie mam cztery kaukazy i berneńczyka):
Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:
Seczytam na fejsie.
Foto specjalnie dla Moreni – siedmiotygodniowy kaukaz i siedmiotygodniowy berneńczyk (obecnie mam cztery kaukazy i berneńczyka):
Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:
Seczytam na fejsie.
Nie musisz się tłumaczyć, dlaczego Cię tutaj nie ma, bo sytuacja poważna i tragiczna. Współczucia. Najważniejsze, że nic się nie stało Tobie i psiakom.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie uszkodziło psich kojców, bo łażące luzem, rozdrażnione kaukazy byłby dodatkową "atrakcją" miłego wieczoru :D
UsuńWspółczuję :( I trzymam kciuki, żeby jak najszybciej udało się ogarnąć zniszczenia. Dobrze, że Wam się nic nie stało, budynek zawsze można naprawić, a ogród założyć od nowa.
OdpowiedzUsuńLudziom nic się nie stało, bo nie mogło - w końcu gromnica w oknie nie pali się ot tak sobie :D
UsuńWspółczuję.
OdpowiedzUsuńTeraz już mam auto, to jest OK.
UsuńWspółczuję, to bardzo przykre. :( Dobrze, że nikomu nic się nie stało i jakoś udało się ogarnąć z grubsza sytuację.
OdpowiedzUsuńPS. Fantastyczny pieseł, wygląda jak niedźwiedź :D To owczarek kaukaski czy coś innego?
Owczarek kaukaskie. A tu szczeniaczek pochodzący z mojej hodowli - jeszcze szczenięca sierść i proporcje:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=tDU-PPkhgEI
Ale puchaty <3 (jak są całkiem małe, to muszą wyglądać jak futrzane kulki :D )
UsuńJak tak patrzę, to nawet zaczynam troszkę żałować, że to rasa kompletnie nie dla mnie. ;)
Specjalnie dla Ciebie foto pod tekstem :D
Usuń*miliony serduszek*
UsuńTo tu masz fotoreportaż z dorastania kaukaza i bernenki:
Usuńhttp://www.szwajcary.com/viewtopic.php?f=1&t=7747&sid=35e87480c3b0a311e492b8553043427f&start=40
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNo wlazło i napaskudziło :D
UsuńMega współczuję. To Cię pechowo dopadło, liczę że ogarniesz to jak najlepiej. Dobrze, że nie ma straty w ludziach i zwierzętach. Z odpisaniem bez pośpiechu, kiedy będziesz mógł to napiszesz, bez problemu z tym. :) A psiaki mega fajne. Takie pluszaki jak ze sklepu z zabawkami. :)
OdpowiedzUsuńWyglądem tak, ale charakterem tylko berneńczyki. Kaukazy są silnie dominujące i dość agresywne.
UsuńWierzę. Nie znam się na tych rasach. Rodzice mają kundla Rocky'ego. Dla mnie mega wierne i szalenie bliskie stworzenie. Rasowce niepotrzebne jak się nie ma pieniędzy, a chce odpowiedniego przyjaciela. :)
UsuńJa lubię konkretne charaktery u psów, przede wszystkim lubię myślące - skutkiem tego jest pewne nieposłuszeństwo, tzn. i kaukazy i berny czasami zapadają na głuchotę, nie słyszą poleceń :D
UsuńU kaukazów podoba mi się też prosty, acz skuteczny sposób rozwiązywania sporów. Jak to określiła pewna mieszkająca w Polsce Rosjanka, hodująca kaukazy - to taki pies jak wiejski osiłek. Jak przyjedziesz na imprezę w jego wsi, to na pewno dostaniesz w gębę. A jak on przyjedzie na imprezę w twojej wsi, to też możesz dostać, ale już niekoniecznie :D
Trzeba trochę pokombinować, żeby skłonić takiego psa do wykonania polecenia i nie zarobić przy okazji.
Z kolei berny to psy do tochania i niczego więcej :D Tzn. są świetne do dzieci, do dogoterapii. Ale uwielbiam patrzeć, jak całkowicie wyzbyty agresji bern cwanie owija sobie dookoła łapy twardzieli z Kaukazu :D Między kaukazami co jakiś czas dochodzi do awantur, ale jeszcze nigdy - a mam kaukazy od 12 lat, berny od 6 - nie było sytuacji, żeby kaukaz rzucił się na berna.
Biorąc psa danej rasy mam jakąś gwarancję charakteru. Przy mieszańcach tego nie ma.
To prawda, rasowce są bardziej charakterne. Ale co kto lubi. A powiedz mi, z buldogami francuskimi miałeś bardziej do czynienia? Bo widzę, że Ty ogólnie z psami taką większą styczność masz.
UsuńMiałem do czynienia z małymi psami - jamnikami, yorkiem, a także buldożkiem. Ale jak z tym postępować... Mały pies nawet jak jest źle wychowany, nie jest wielkim niebezpieczeństwem, więc jakoś nigdy nie rozkminiałem jak to ułożyć itd. Ale buldożki - inaczej niż yorki czy jamniki - są bardzo niekłopotliwe, łagodne i chętne do zabawy - ot taki sympatyczny, wesoły piesek, a przy tym niewymagający jakoś wiele ruchu. Natomiast ich specyficzna budowa chyba sprawia, że mogą mieć problemy zdrowotne.
UsuńNo właśnie mi o te kwestie zdrowotne chodziło. Kiedy się to się mniej więcej objawia, jak bardzo itp. Ale spoko. Póki co tylko tak myślałem, na razie nie mogę sobie pozwolić na zakup jakiegokolwiek psiaka.
UsuńCzasowo czy finansowo?
UsuńCzasowo.
Usuń