Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 2 stycznia 2024

Czerwiec 2023 – raport z biblioteczki


Mam spore opóźnienie z raportami, ale to połączenie dwóch czynników – braku czasu i duuuużej „kupy” do opisania. I tak w czerwcu przybyło osiemdziesiąt trzy... No wybrałem się na zakupy antykwaryczne, zjechało zamówienie ze Stalker Books, odwiedziłem coraz mniej tanią księgarnię Tak Czytam i wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki w Poznaniu. I się uzbierało. To jedziemy z tym wozem.

Fantastyka polska. Skoro spodobała mi się pierwsza odsłona cyklu śp. Mai Lidii Kossakowskiej (o tu opisane), to nabyłem kolejne. Tyle że opowiadania w starszym zbiorze z wydawnictwa Runa (Obrońcy Królestwa), a nie nowszym z Fabryki Słów (Żarna niebios). A czemu to tak? Rzecz prosta – Obrońców królestwa miał sprzedawca, u którego brałem parę innych książek, to uznałem, że dla dwóch dodatkowych opowiadań nie warto mi szukać fabrycznego tomiku (tym bardziej że trudno go znaleźć w wydaniu miękkookładkowym, wszędzie leży w zintegrowanej). Te dodatkowe opowiadania przeczytałem i tak, bo Żarna były w bibliotece.



W Stalker Books kupiłem trylogię Cienie Hatta Tadeusza Oszubskiego. Tom pierwszy ukazał się pierwotnie dawno, dawno temu, bo w 1997 roku, na całość przyszło nam czekać aż do 2023. Cienie Hatta to fantasy z domieszką postapo. Jak już Oszubski na tapecie, to dorzuciłem jego zbiór opowiadań (groza, urban fantasy) wydany także dawno temu w Klubie Świata Książki. Przypomnę, że swego czasu Sapkowski wskazywał jako swoich jedynych konkurentów dwóch pisarzy: Kresa i Oszubskiego.



Ze Stalker Books przybyły jeszcze: zbiór opowiadań fantasy Bochińskiego i kolejna retrofikcja Maszczyszyna.


Nie przepadam za slavic fantasy, ale do wydawnictwa Powergraph mam jakieś zaufanie, więc wziąłem książkę Justyny Hankus. Jeszcze nie czytałem, mam nadzieję, że będzie bez wtopy.


Przybyła kolejna rzecz od Anny Kańtoch, chyba mam już wszystko – poza młodzieżówkami – co popełniła na gruncie fantastyki (ale tu trochę koło wyprzedza wóz, bo uzupełniałem biblioteczkę o jej książki jeszcze w wakacje).

No i Marta Kładź-Kocot. Autorka mi nieznana, choć mam w biblioteczce jej powieść Daraena – właśnie Daraena ma bardzo dobre recenzje, a że pozycje wydawane dawniej przez dogorywające Genius Creations powoli wychodzą ze sprzedaży, to wziąłem Noc kota, dzień sowy (zapasy na ciężkie czasy :D).


W SQN-ie staram się nie kupować (tu o przyczynach), ale są autorzy, których kupię zawsze – Agnieszka Hałas się do nich zalicza. Jej zbiór opowiadań, niestety, nie trafił do księgarń, sprzedawany był (jest) wyłącznie przez sklepy wydawcy na własnej stronie i Allegro. Kupowałem na Allegro, bo Smart, a żeby dociągnąć do owego Smarta wziąłem jeszcze Radziszewskiego, bo opis i recenzje zachęcają.


Dwie książki z taniej księgarni TakCzytam:


Starsza polska fantastyka. Nieco zapomniany autor Marek Hemerling, który pisać zaczął w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, a zamilkł koło 2009 roku, choć jego powieść Pillon i Synowie wznowiona była jeszcze w 2016. Nie publikował w znanych oficynach, bo trudno za takie uznać Glob, Ultrafiolet i Sumptibus. Diabelska maskarada to powieść z 1989 roku.

Obok antologia Trzecia brama – są w niej m.in. dwa opowiadania Hemerlinga, ale kupiłem głównie dla debiutanckiego opowiadania Feliksa W. Kresa Mag – czytałem to już i mam, bo było w Fantastyce w 1983 roku. Ale zawsze można przygarnąć wydanie książkowe. Nazwiska autorów pozostałych dwunastu opowiadań zapewne nic Wam nie powiedzą.


Dwóch kolejnych autorów fani fantastyki mogą nie kojarzyć. Józef Ozga-Michalski był komunistycznym politykiem (z ZSL – ludowej przybudówki PZPR), poetą, tłumaczem (m.in. przełożył eposy: fiński Kalevala i meksykański Pieśń o Cuantemoku), powieściopisarzem. Sowizdrzał świętokrzyski to chyba jego jedyna pozycja fantastyczna – jak to określił ktoś na LubimyCzytać: Realizm magiczny na świętokrzyskiej wsi.

Świat nura to nie jest pozycja z jakiejś zamierzchłej przeszłości, wydała to Muza w 2006 roku. Autor znany jest raczej jako kompozytor, ale napisał też trzy powieści. Z opinii na LC o Świecie nura: Książka z czasem jawi się jako dobry kryminał pełen zagadek i tajemniczości oraz elementów fantastycznych.


Fantastyka rosyjska. Tylko stara antologia, czterech autorów, ale kupiłem głównie dla Kira Bułyczowa i opowiadania Śnieżka (Snieguroczka). To niby poza cyklem Pawłysz, który bardzo lubię, ale jest takie pawłyszowe. Z pozostałych autorów znany jest jeszcze Ilja Warszawski.


Fantastyka ukraińska reprezentowana przez trzy pozycje. Z nowych jest świetny (polecam) Lazarus Switłany Taratoriny i Pan małodobry znanego już w Polsce (choćby stąd) Wołodymyra Arieniewa (swoją drogą, Arieniew bardziej znany jest ze swojej twórczości w języku rosyjskim, niż ukraińskim, stąd do niedawna jego imię podawano z rosyjska, jako Władimir).


Stara ukraińska fantasy (realizm magiczny?) z akcją umieszczoną w realiach Sowieckiego Sojuza: Dom na wzgórzu Szewczuka. W serii Klub Interesującej Książki Państwowego Instytutu Wydawniczego było więcej pozycji fantastycznych, niestety, nie oznaczano wówczas tych książek jako „fantasy” czy choćby „fantastyka”, więc trzeba cierpliwie wyszukiwać.

I tak wyszukałem też Rajtara szwedzkiego króla znanego austriackiego pisarza Leo Perutza. O ile książka Szewczuka jeszcze nie porosła mchem (oryginalnie wyszła w 1983), o tyle Perutza jest naprawdę zabytkiem: po niemiecku wydana w 1936 roku. To powieść historyczno-awanturnicza z elementami fantasy. Akcja umieszczona w początkach XVIII wieku na pograniczu Rzeczpospolitej i państwa Habsburgów.


Ciekawe rzeczy (czyli fantastykę :D) można też wygrzebać w serii Koliber wydawnictwa Książka i Wiedza. Niżej bułgarskie fantasy z 1900 roku Antona Straszimirowa.

A obok seria, w której nie trzeba wyszukiwać, bo tu z zasady puszczano fantastykę: Fantastyka i Groza Wydawnictwa Literackiego. I zbiór opowiadań rumuńskiego twórcy Romulusa Vulpescu.


Fantastyka hiszpańskojęzyczna. Na początek Hiszpanie. Nowela Benito Péreza Galdósa, prastaroć, bo z 1870 roku. Taaa, okładka mocna obrzydliwa, ale to edycja z 1991 roku, nie ma co za dużo wymagać. Co prawda wcześniej ukazała się ta nowela we wspomnianej serii Fantastyka i Groza, ale kupowałem kilka książek od jednego sprzedawcy i akurat miał to wydanie.

Obok coś znacznie nowszego: siódmy tom cyklu inkwizytorskiego Valerio Evangelisti. Kupiłem siódmy, choć wcześniejszych nie mam, bo ponoć każdy można czytać bez znajomości pozostałych. Łącznie Evangelisti natłukł dziesięć tomów tego cyklu, w Polsce wydano cztery i to dość zabawnie, bo są to odsłony nr 1, 5, 7 i 8.


Gorzka radość, ptaszku to antologia opowiadań meksykańskich, zdaje się, że część z nich to fantastyka, ale ręki nie dam sobie uciąć. No ale jest np. Juan Rulfo, jeden z prekursorów magicznego realizmu. Niestety, są też komuszki, jak José Revueltas, który sam o swojej twórczości mówił: Moje życie literackie nigdy nie było oddzielone od życia ideologicznego.

Obok zbiorek (zaledwie dwa opowiadania) Argentyńczyka José Bianco. Tu na pewno jest element fantastyczny.


I jeszcze Ameryka Łacińska, tym razem gwiazda pierwszej wielkości: Julio Cortázar. Nie jestem jego fanem, ale akurat Opowieści o kronopiach i famach lubię – nie wiem czy to fantastyka, acz dawno temu jedna z opowieści została opublikowana na łamach Małej Fantastyki; wydawała to czasopismo redakcja Fantastyki w latach 1987-1990, by zamknąć po numerze łączonym 10-11. Szkoda, bo to było naprawdę fajne – właśnie takie coś powinno się podsuwać dzieciakom. Plejada znakomitych autorów, że wymienię z Polaków: Martę Tomaszewską i Macieja Wojtyszko (przypomnę też świetny debiut Grażyny Lasoń-Kochańskiej, opowiadanie Suong, które później wznowiono w „dorosłej” antologii Jawnogrzesznica), z obcokrajowców warto przytoczyć nazwiska: Clive Staples Lewis, John Morressy, Isaac Bashevis Singer, Ray Bradbury, Larry Niven, Arthur C. Clarke... A Cortázara udało mi się znaleźć w tym wydaniu, w którym chciałem – twardookładkowym z obwolutą od Muzy.

Na koniec fantastyki z egzotycznych rejonów: włoski staroć z serii Fantastyka i Groza. Primo Levi był włoskim Żydem, w Polsce wydano całkiem sporo jego dzieł, z tym że większość to literatura związana z tematyką obozów koncentracyjnych (Levi był więźniem w Auschwitz-Monowitz), ale akurat Najlepsza jest woda to ewidentna fantastyka.


To teraz anglosaska, już się streszczam. Najpierw zbiór opowiadań jednego z wczesnych amerykańskich twórców grozy: Ambrose Bierce (1842-1913/1914). Ciekawostka: facet urodził się w Warsaw w hrabstwie Kosciusko w stanie Indiana. W tym zbiorze mamy jego najważniejsze opowiadania.


Dalej seria Fantastyka i Groza. Pozycje wydane oryginalnie w 1955 roku: słynne Poczwarki Johna Wyndhama i zbiór opowiadań Waltera de la Mare.


I pakiet z 1974: zbiór opowiadań Dylana Thomasa i powieść postapo noblistki (Nobel w 2007) Doris Lessing.


Z anglosaskich staroci jeszcze zbiór opowiadań (oryginalnie wydany w 1949 roku) amerykańskiego pisarza Trumana Capote i powieść postapo (z 1967) Anny Kavan.


Emma Bull jakoś nie zyskała uznania u polskich czytelników, sam wcześniej tego nie czytałem, ale jeśli za grosze można dorzucić do paczki... Wojna o dąb wyszła w serii Andrzej Sapkowski przedstawia. Jednak nie za tę serię cenimy Andrzeja :D

Książka, która od wieków była na mojej liście zakupowej. A właściwie na liście miałem jej zbiór Czarna Wenus, ale właśnie Wydawnictwo Czarne rzuciło zbiorem Piękna córka kata, w którym jest większość (o ile nie wszystkie – inaczej przełożone tytuły utrudniają pełne porównanie) opowiadań z Czarnej Wenus, a do tego jeszcze wiele innych (Czarna Wenus – piętnaście opowiadań, Piękna córka kata – trzydzieści jeden opowiadań).


Z dziwniejszej fantastyki Perpetuum mobile Kanadyjczyka Graeme Gibsona – to realizm magiczny, acz elementy fantastyczne pojawiają się dość późno.

I hmmmm... chyba fantasy (romans z boginią Lilith) Amerykanina Bradleya Dentona, bardziej znanego jako pisarz SF. To znaczy, u nas w ogóle mało znanego, bo z trzech jego książek wydanych po polsku, dwie wyszły w serii Kameleon Zyska i S-ki, która rzadko przebija się do miłośników SF/fantasy/horroru, a trzecia wyszła w raczej niszowym wydawnictwie Phantom Books.


I już bardziej znana fantastyka. Dwie powieści Jacka L. Chalkera o Czterech Władcach Rombu.


Artefakt i Uczta Wyobraźni od Maga:


I zakup z taniej księgarni TakCzytam – jakoś tak opisy i recenzje powieści Nicholasa Eamesa nie zachęciły mnie do zakupu za pełną odpłatnością.


Z beletrystki kupiłem jeszcze znaną powieść (w trzech tomach) niemieckiego noblisty Tomasza Manna. To retelling biblijnej opowieści o Jakubie i jego synach.


KOMIKS. Przybyły tylko dwa. Kiedyś oglądałem obcojęzyczne, chyba hiszpańskie, wydanie Świata Akwilonu i tak pomyślałem, że byłoby fajnie, jakby to wyszło po polsku. I Egmont zaczął wydawać. To nabyłem pierwsze tomy dwóch serii – teraz już jest tego znacznie więcej: mamy piętnaście tomików z czterech serii (Elfy, Krasnoludy, Orki i gobliny, Magowie).


Książka naukowa. Sporo o kronice Kadłubka i jego źródłach. Dwie pierwsze pozycje, niestety, tylko w kserówkach.


Dwie książki kupione w księgarni archidiecezji gnieźnieńskiej:


Piastowie. Miałem książkę Grudzińskiego o Bolesławie Szczodrym i bpie Stanisławie, niestety, rozpadła się. To dorzuciłem do paczki kolejny egzemplarz – przy próbie czytania rozpadł się :D Takie to uroki książek z czasów schyłkowego Jaruzelskiego, a w tym konkretnym przypadku zawsze rozpadają się na klejeniu „zwykłych” kartek z kredowymi, na których są zdjęcia.

Popularnonaukową rzecz Iwony Kienzler wrzuciłem do koszyka w Kauflandzie. Niestety, słabe to. Odradzam.


Jeszcze o Piastach. Dwie książki o księciu krakowskim Leszku Czarnym i jego ślubnej Gryfinie (o tym stadle już pisałem o tu). Paweł Żmudzki przed laty popełnił biografię Leszka, teraz wraca do tej tematyki i wiele swoich dawnych poglądów modyfikuje, a nawet odrzuca. Szkoda, że Agnieszka Teterycz-Puzio pisząc biografię Gryfiny nie znała książki Żmudzkiego.


Dwie prace o mitach początku – polskim (polskiej szlachty) i litewskim. Pierwsza praca, a właściwie dwie prace Tadeusza Ulewicza w jednym tomie, tylko w kserówce.


Jeszcze jedno ksero – zbiorówka powstała z okazji osiemsetnej rocznicy powstania księstwa opolskiego. A obok coś o szurach. Stare, ale jare. Po więcej informacji odeślę na blog Istimora Izostara.


Historia regionalna. Odwiedziłem Wojewódzką Bibliotekę Publiczną w Poznaniu i uzupełniłem biblioteczkę o parę numerów pisma Kronika Wielkopolski (to pismo głównie – choć nie jedynie – historyczne).



W muzeum wrzesińskim nabyłem kilka numerów tamtejszego pisma – Museionu Wrzesińskiego:


W tymże muzeum kupiłem jeszcze dwie książki – bardzo interesująca praca o historii lokalnej sceny muzycznej.


I jeszcze dwie pozycje z historii Wielkopolski. Wydana przez IPN Sprawa Wojciecha Bąka – Bąk był pisarzem, poetą pochodzącym z Ostrowa, mieszkającym w Poznaniu. W 1950 roku podczas zjazdu literatów zapowiedział, że wygłosi referat o niszczeniu polskiej kultury przez Żydów, po czym popełni samobójstwo. Oczywiście trafił do psychuszki, uznano go za antysemitę i przy okazji geja. Ta książka to zbiór materiałów źródłowych do sprawy Bąka.

Druga pozycja traktuje o Kościele katolickim w Marchii Granicznej – ki pies ta marchia? Otóż po Powstaniu Wielkopolskim fragmenty Wielkopolski pozostały przy państwie niemieckim. Niemcy stworzyli z nich właśnie Marchię Graniczną – trzy wąskie paski bez łączności terytorialnej ze sobą ciągnące się wzdłuż granicy Niemiec z Wielkopolską. Marchię zniesiono co prawda w 1938 roku, ale autor książki pociągnął rzecz dalej, aż do końca niemieckich rządów.


Teraz już wiecie skąd to opóźnienie w robieniu raportów. Jest jednak jeszcze gorsza rzecz – przez brak raportów zdaje się, że straciłem nieco kontrolę nad zakupami i popłynąłem ostro także w kolejnych miesiącach... Ale, mam nadzieję, że uda mi się z raportowaniem wyjść na prostą :D



Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

23 komentarze:

  1. Bardzo pokaźne zakupy, jak zwykle większości autorów nawet nie kojarzę - po raz kolejny rozszerzyłeś moje horyzonty :)
    "Królów Wyldu" czytałem, kupiłem nawet "Krwawą Różę" acz - niestety - zanim przeczytałem "Królów...". Pomysł na fabułę nawet ciekawy, ale koniec końców po kontynuację nawet nie sięgnąłem i pozbyłem się obu tomów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze nie przeczytałem, ale moja luba już wciągnęła. I mówi, że t. pierwszy do przeczytania, bo chociaż słaby fabularnie, to bywa dowcipny, ale drugi fabularnie nie lepszy, ale za to bardziej na poważnie i przez to ciężkostrawny.

      Usuń
  2. Daniel Muszyński10 stycznia 2024 09:06

    "W SQN-ie staram się nie kupować (tu o przyczynach)"

    Komuda przyznał, że jego opowiadanie było planowaną prowokacją i że spodziewał się i miał ubaw z reakcji, które nim wywołał, więc trochę śmiesznie jest wciąż mieć pretensje do wydawcy, który wiele wspólnego z całym zamieszaniem nigdy nie miał.

    https://youtu.be/UK4dxwx04YI?si=Mvjk6OwYFwQCjD4-&t=78

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daniel Muszyński10 stycznia 2024 19:58

      Co z czego?

      Pretensje do tego wydawnictwa są po prostu od czapy, nawet jeśli rzeczywiście uważasz, że Komuda miał do swojego trollingu prawo jak do wolności słowa i trzeba go jak Rejtan piersią bronić.

      Usuń
    2. Dzieciaku, literatura bardzo często jest prowokacją, jak tego nie ogarniasz to zmiataj do swojej ostoi - na TikToka. Tak, wiem, wy - dotknięci woke-zidioceniem chcecie, żeby literatura była grzeczna i pisana od szablonu (innymi słowy progresrealizm, godny następca socrealizmu). Na szczęście, nie macie (jeszcze?) siły, żeby zniszczyć kulturę.

      Usuń
    3. PS
      Zdaje się, że rozumiesz termin "prowokacja" w prymitywno-infantylny sposób, więc masz definicję, żeby wiedział o czym piszesz:

      >Prowokacja artystyczna to zabieg mający na celu poruszyć i zbulwersować odbiorców dzieła w celu wywołania u nich pogłębionej refleksji na dany temat<.

      Usuń
    4. Daniel Muszyński11 stycznia 2024 11:53

      Zdaje się, że napisałem komentarz nie w porę, bo akurat jesteś zajęty bronieniem się przed jakimiś własnymi omamami.

      Nigdzie nie napisałem, że literatura nie może być prowokacją. Rozumiem tę prowokację w prymitywno-infantylny sposób, bo taka jest ta prowokacja. Komuda w kontrze do prog-woke-LGBT ideologii napisał opowiadanie pod własną konserwatywno-prawicową ideologię i wyszło mu równie siermiężne jak kolegom z drugiej strony barykady, którzy teraz wyzywają go od homofobów

      Usuń
    5. Po 1. Wcale nie wyszło siermiężne.
      Po 2. A niby z jakiego powodu pisanie z prawicowego punktu widzenia jest złem? Bo lewicowa propaganda nas zalewa niesamowicie.
      3. Skoro ogarniasz co to jest prowokacja artystyczna i jaki ma cel, to o co ci biega?

      Usuń
    6. PS
      Twierdzenie, że Komuda pisał "prawicowo" jest niedorzeczne zważywszy, że pastiszowanie objęło również środowisko dresów, kiboli, turbosłowian, a także kler katolicki.

      Usuń
    7. Daniel Muszyński12 stycznia 2024 08:55

      "Po 2. A niby z jakiego powodu pisanie z prawicowego punktu widzenia jest złem? Bo lewicowa propaganda nas zalewa niesamowicie."

      Nie jest złem, ale jeśli jakość tego pisania sprowadza się do propagandy o jaką oskarża wrogie ideologię, to ja nie będę lał łez nad jego uciśnieniem.

      "3. Skoro ogarniasz co to jest prowokacja artystyczna i jaki ma cel, to o co ci biega?"

      Biega mi o to, że ta konkretna artystyczna prowokacja jest po prostu słaba, to w najlepszym wypadku trolling.

      "Twierdzenie, że Komuda pisał "prawicowo" jest niedorzeczne zważywszy, że pastiszowanie objęło również środowisko dresów, kiboli, turbosłowian, a także kler katolicki."

      Nie zgadzam się z tym, opowiadanie jest najbardziej krytyczne dla prawicowego polskiego zaścianka we fragmentach przedstawiających perspektywę uciekającego Daliana, ale ta zawsze okazuje się skrzywiona, a postacie, które widzi jako wrogie wychodzą na dużo poczciwsze i nie jest to jakiś skrzętnie ukrywany podtekst, czy coś w tym stylu. Z drugiej strony zgniły i zepsuty zachód jest tak zgniły i zepsuty jest w wizjach śmiesznego, konserwatywnego eurosceptyka.

      Usuń
    8. Słaba jest Twoim zdaniem, bo obiektywnie wcale słaba nie jest.

      Cóż, co do wymowy ideologicznej i kogo Komuda krytykuje, masz prawo do własnego zdania, nawet jeśli jest całkowicie odklejone od rzeczywistości. Zadanie na niedzielę: przeczytać ze zrozumieniem fragmenty opisujące Wielką Lendię i jej mieszkańców. Rozumiem też, że Twoim zdaniem kapłani-pedofile to taki tam lajtowy pocisk po Kościele - to tylko potwierdza, że widzisz w tym tekście to, co widzieć chcesz, a nie to, co w nim jest.

      Domyślam się też, że poglądy polityczne Komudy są Ci absolutnie nieznane. I tu suprajs, bo wcale nie są prawicowe. Polecam:
      http://seczytam.blogspot.com/2021/03/luty-2021-raport-z-biblioteczki.html?showComment=1615206242194#c1006313602473582892

      I rozumiem, że Twoim zdaniem jest OK, kiedy na tekst literacki nie odpowiada się tekstem literackim, tylko szantażem, cenzurą i kneblowaniem. To wiesz, że masz szacownych poprzedników, choćby z ul. Mysiej?

      Usuń
    9. Daniel Muszyński13 stycznia 2024 18:22

      Łał, chcesz powiedzieć, że Komuda nienawidzi chamstwa i molestowania sekretarek? No to czuję się przekonany, rzeczywiście nie może mieć prawicowych poglądów.. Wiadomo, że każdy prawicowiec uwielbia chamsko uganiać się za sekretarkami.

      Obiektywnie, Komuda jest na tyle doświadczonym i kompetentnym pisarzem, że jak najbardziej potrafi napisać wartkie opowiadanie, które się dobrze czyta, ale ideologiczne szoruje tutaj o dno beczki.

      Nie jestem pewien czy to ja mam kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem. Mieszkańcy Wielkiej Lendii wieżą w "chrześcijaństwo", Bóg Ojciec i Jessa, pedofilscy kapłani to "taurydyjscy wtajemniczeni, kapłani ziemskich rozkoszy, zbrukani i podli, nie znający honoru i Praw Praojca". Może nie pamiętam, ale jest tam w ogóle jakiś fragment mówiący o tym, że mają takie same wierzenia?

      Jak sam mówił w zalinkowanym przeze mnie filmiku, nic go ta cenzura i kneblowanie nie ruszyło. Przypuszczam, że wszystkie strony konfliktu miały z tego tak naprawdę tylko dobrą promocję, więc zachowam sobie oburzenie na poważniejsze rzeczy.

      Usuń
    10. Cóż, słabe rozumienie połączone z motywowaną politycznie złą wolą. To odnośnie poglądów politycznych.

      A właściwie te same, ideologiczno-polityczne, są powody twojej oceny jakości tekstu. Ale to już znamy - lewica jeńców nie bierze, to standard: jeśli coś nie jest lewicowe, to dla lewicowca musi być beznadziejne.

      No patrz, tak sprytnie rozszyfrowywałeś nawiązania, kiedy to pasowało do twojej wizji, a kiedy nie pasuje do twojej wizji, jakoś się zawiesiłeś i negujesz rzecz oczywistą.

      Dla oceny cenzorskich działań, słowa samego Komudy znaczenia nie mają. A do samych działań już się ustosunkować nie umiesz. Ot, cenzura - lewaka natura.

      Usuń
    11. Wtrącę się do tej wymiany zdań. Cały ruch woke mnie drażni bardzo. Niemniej, rzeczone opowiadanie Komudy uważam za co najwyżej przeciętne literacko. To wręcz śmieszne, że aż taki ferment z tego powstał, bo był to tekst do przeczytania i zapomnienia wkrótce potem. Sądzę, że gdyby Komuda uczynił porywacza heteroseksualnym i okroił z uwag, mających wzbudzać kontrowersje, to nikt by o tym opowiadaniu długo nie rozprawiał.

      Usuń
    12. Sądzę, że gdyby Komuda "uczynił porywacza heteroseksualnym" to oburzona mogłaby być druga strona - bo dalej byliby mieszkańcy Wielkiej Lendii (czyli Polacy) żyjący w brudzie, smrodzie, ciemnocie i obyczajami przypominający dresiarzy, a na dodatek byliby kapłani-pedofile. Tyle że druga strona nie ma zapędów cenzorskich, więc skończyłoby się jak teraz z oburzeniem po serialu "1670" - ot, parę wpisów na blogach, trochę postów w mediach społecznościowych i tyle. Obecnie to nie prawa strona chce (i może) "wyłączyć" wolność słowa.

      Usuń
    13. Daniel Muszyński15 stycznia 2024 09:39

      Jak na kogoś, kto tak ubolewa nad prześladowaniem i marginalizowaniem za poglądy wydajesz się bardziej zajęty sygnalizowaniem do jakiejś niewidzialnej publiczności, że oto mamy tutaj kolejną wypowiedź lewaka, którą należy ignorować, niż odpowiadaniem na moje komentarze.

      Nie wiem jakie znaczenie ma to, że Komuda nienawidzi chamstwa i głosował na Platformę, czy to, że pisanie z prawicowego punktu widzenia nie jest złem, ale Komuda oczywiście z tego punktu widzenia nie pisze. Nie krytykuje konserwatystów tylko opowiadanie Komudu. Wobec tego miło by było gdybyś mi powiedział co jest takiego oczywistego w kapłan-pedofil = katolicki ksiądz skoro ci kapłani wydają się nie mieć nic wspólnego z tą religią. Ja powiedziałbym, że w takim wypadku to rzeczywiście dość lajtowy pocisk wymierzony w Kościół.

      Trudno jest tu mówić o jakiejś cenzurze skoro to opowiadanie zostało pewnie przemielone bardziej niż cała reszta twórczości Komudy.

      Usuń
    14. Powoli zaczynam się skłaniać ku stanowisku, że - będę delikatny - nie jesteś zbyt bystry. Bo trzeba nie być bystrym, żeby w dobie filmów Sekielskiego (z 2019 i 2020) nie ogarniać nawiązania kapłani-pedofile do Kościoła. Tym bardziej, że akcja toczy się w świecie, w którym dominująca jest religia z bogami: Praojcem i jego synem Jessą. Jeśli nie widzisz tu nawiązań, to mówi się trudno, nie każdy musi być inteligentny.

      Cenzurę red.nacz. Nowej Fantastyki zapowiedział na przyszłość.

      Usuń
    15. Daniel Muszyński15 stycznia 2024 13:31

      To najlepsze na co cię stać? Są, bo są i koniec.

      Nawet jeden z tekstów, które wrzuciłeś jako głos rozsądku mówił co innego.

      https://seczytam.blogspot.com/2020/07/o-opowiadaniu-komudy.html

      "I choć stara się uwidocznić stereotypy obu konfrontowanych grup, widzimy widoczną przewagę po stronie Lędziców. Szczególnie krzywdzące jest wykorzystanie motywu pedofilii w kontekście osób homoseksualnych, gdy w rzeczywistości, do której przecież ma nawiązywać fabuła opowiadania, problem ten dotyczy raczej kapłanów stających za światopoglądem konserwatywnym."

      "Na koniec tylko uwaga, czyż nie byłoby to ciekawym zwrotem akcji, gdyby okazało się, że dzieci porywane są nie do Taurydyki, ale dla kapłanów Praojca? Czyż nie to byłoby właściwym komentarzem i krytyką polskiego społeczeństwa?"

      Usuń
    16. To że coś opublikowałem nie oznacza, że się z tym zgadzam w stu procentach.

      Religią obowiązującą w Taurydyce jest także wiara w Praojca = pedofilni kapłani z Taurydyki to kapłani kultu Praojca i jego syna Jessy.

      Taurydyka w "Jaksie" jest wzorowana na średniowiecznym cesarstwie bizantyjskim i współczesnej Europie Zachodniej.

      Usuń
    17. Daniel Muszyński15 stycznia 2024 15:09

      Miło widzieć :) Nie czytałem innych tekstów z tego świata, więc o tym nie wiedziałem. W tym opowiadaniu nie jest to specjalnie dobrze pokazane, więc powiedziałbym, że obiektywnie, jako zręczna, obusieczna prowokacja trochę niedomaga.

      Poza tym, chytrze krytykując współczesny zachodni Kościół, zepsuty brakiem szacunku do słusznej chrześcijańskiej tradycji i lawendową mafią, to się Komuda za bardzo konserwatystom nie narazi, choćby nie wiem jak bardzo o pedofilii krzyczał.

      Usuń
    18. Cóż, już zauważyłem, że masz swoją wizję, której fakty nie są w stanie zburzyć.

      Usuń
    19. Daniel Muszyński15 stycznia 2024 15:52

      Right back at ya, bro.

      Usuń