Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 14 stycznia 2024

František Kotleta, Smoki nad Gdańskiem

Taką ciekawostkę wypuściło wydawnictwo, którego macie prawo nie kojarzyć: Pulp Books (założone przed rokiem m.in. przez Jakuba Ćwieka). Niestety, tylko w formie ebooka. Františka Kotletę powinniście kojarzyć, zresztą niedawno omawiałem inną jego powieść.


Zresztą, czy Smoki nad Gdańskiem są powieścią, to rzecz dyskusyjna, by nie rzec, że wątpliwa. Ma to około 132 tysiące znaków, ponad 19 tysięcy wyrazów (czyli mniej więcej 74 strony maszynopisu znormalizowanego), więc wypełnia angielską definicję noweli (u nas byłoby to albo bardzo długie opowiadanie, albo krótka mikropowieść).

Tym razem mamy Kotletę w wersji fantasy, ale nie jest to typowe fantasy ze światem quasi-średniowiecznym. Najbliżej pewnie jest do niedokończonego cyklu Tomasza Kołodziejczaka Ostatnia Rzeczpospolita, w mniejszym stopniu do cyklu Marcina Przybyłka Orzeł Biały (na który spuśćmy zasłonę miłosierdzia).

Inspiracją dla czeskiego pisarza były obie wojny światowe. Ale nie wiem czy tu mamy do czynienia z historią alternatywną, raczej nie; ewentualnie ścieżki naszego świata i świata powieściowego rozdzieliły się w pradawnych czasach (ale skąd w takim razie tak daleko idące podobieństwa?). Nie jest to też postapo. Jest element steampunkowy, ale nieznaczny, na pewno nie dający podstaw do zaliczenia tej pozycji do steampunka.

W każdym razie zostajemy wrzuceni w świat pogrążony w wojnie. Po jednej stronie są Niemcy, którzy są elfami. Po drugiej ścisły i wielowiekowy sojusz (a właściwie jakaś forma konfederacji czy federacji, zwana nawet unią) polsko-czeski, przy czym Czesi są narodem wielogatunkowym: są tam ludzie, są niziołki, są nawet orkowie. Polaków i Czechów wspierają inne elfy: Brytyjczycy. Na wschodzie leży Rosja, kraj orków. W komentarzu wrzucę trzy cytaty, które zaprezentują Wam dokładniej świat Kotlety.

Technologia z grubsza na poziomie I wojny światowej, sytuacja polityczna raczej przypomina II wojnę. Co prawda Niemcom nie udało się zająć całej Polski, ale zajęli Gdańsk. Chyba też poddani niemieckiej, elfickiej cesarzowej są nieco łagodniejsi od poddanych Hitlera. Sama wojna przypomina w „tym momencie” konflikt na wschodzie Ukrainy: niby się toczy, jest krwawo, ale front raczej stoi w miejscu.

Jednak to może się zmienić. Otóż trolle (zamieszkują Skandynawię) odkryły gniazdo Smoczej Królowej, a w nim pięćdziesiąt jaj. Jaja trolle podarowały niemieckiej, elfickiej cesarzowej. Pięćdziesiąt smoków to nie w kij dmuchał, to siła zdolna zmienić przebieg wojny. Zatem jaja trzeba zniszczyć. Trójnarodowa (Czesi, Polacy i litewska najemniczka) i trójrasowa (ludzie, niziołki, orkowie) drużyna wyrusza do Gdańska, gdzie Niemcy przechowują smocze jaja...

Okładki audiobooków: czeska i polska

Brzmi dobrze? No brzmi. Znowu mamy dzieło, które mogło być czymś więcej, a jest tylko (lub aż) dobrym akcyjniakiem. Jednowątkowo, prosto i... przyjemnie. I, o dziwo, bez wulgaryzmów. Jeśli szukacie czegoś nieskomplikowanego, ale zarazem pomysłowego, nie obrażającego inteligencji i dobrze napisanego – to proponuję zwrócić uwagę na Františka Kotletę.

A mamy jeszcze dodatkowo „docenienie” Polski, co nasz czytelnik zawsze lubi, a w wykonaniu obcokrajowca to już w ogóle. No i odwieczne marzenie Polaków i Czechów – związek obu państw (w XX wieku jeszcze ze Słowacją). Wielokrotnie próbowano to zrobić czy to zbrojnie, czy pokojowo, ale jakoś nigdy się nie udało. Przy czym nie jest to tekst napisany pod polskiego czytelnika – wersja czeska ukazała się w czasopiśmie Pevnost (nie wiem, kiedy dokładnie, na pewno w latach 2002-2012), a następnie w antologii z 2014 roku pt. Společenstvo Pevnosti – z opinii czytelników wnoszę, że było to jedno z najlepszych, o ile nie najlepsze opowiadanie z tego zbioru.

O, w tej antologii

Sam Kotleta związki z Polską ma znaczne, acz chyba nieco nietypowe jak na pisarza. Już kiedyś pisałem, że pochodzi z pogranicza Moraw i czeskiego Śląska. Zacytuję fragment notki o nim ze strony polskiego wydawcy, czyli Silesia Progress:

W młodości szmuglował z Czech do Polski wódkę i absynt, a w drugą stronę papierosy. Z tamtych czasów pozostała mu nie tylko wiedza, jak nazwać te towary, ale w pamięci zachował tak użyteczne zwroty, jak „Uwaga, celnicy!” albo „Gdzie jest moja kasa, koleś”.

Co do tłumaczenia Smoków..., to nie jest złe, ale czuć, że przekładał ktoś inny, niż Underground, początkowo miałem lekki problem z przestawieniem się. Nie podoba mi się kilka wyborów tłumacza, jak choćby slangowe ziomek (użyte nie jako rodak, mieszkaniec tej samej miejscowości, tylko właśnie w znaczeniu ze Słownika Slangu Miejskiego), ale to są drobiazgi. Natomiast nie wyłapałem większych błędów redaktorskich czy korektorskich, co jest o tyle ciekawe, że nie ma informacji o redaktorze czy korektorze.

Przyznam, że Smoki nad Gdańskiem spodobały mi się bardziej, niż Underground, lecz odczuwam spory niedosyt: chcę więcej. Jednak chyba na więcej się nie zanosi. Jak przeczytałem na czeskiej stronie, Smoki... miały być początkiem wieloautorskiego projektu, czegoś na kształt rosyjskiego Metra. Najwyraźniej nie wypaliło...

Nie lubię czytać ebooków, więc Smoki... sobie wydrukowałem

Jeśli ktoś z Was chce spróbować Kotletę w wersji fantasy, to tu można nabyć ebook i audiobook (nie, nikt mi za to nie płaci).

OCENA: 7/10.

F. Kotleta, Smoki nad Gdańskiem, tłum. K. Czaiński, wydawnictwo Pulp Books, brak miejsca i roku wydania [Łódź 2023], stron: 130 [wg informacji wydawcy], forma wydania: ebook, audiobook.



Zob. też:



Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

10 komentarzy:

  1. Obiecane cytaty:

    Kapitan i porucznik uczestniczyli w tej wojnie od początku. Kiedy Święty Sojusz pod wodzą niemieckiej Żelaznej Cesarzowej, tej ponurej elfiej dziwki, jak nazywała ją polska prasa, przekroczył granice Królestwa Czeskiego, jako zawodowi żołnierze mieli już na sobie mundury i karabiny w ręku. Kandziora i Długosz byli ludźmi, podobnie jak większość mieszkańców Rzeczypospolitej. Polska, jak to zwykle z państwami bywało, opierała się na podziale rasowym. Niemcy byli wyłącznie elfami, podobnie jak ich austriaccy sojusznicy, ale też wyspiarscy Anglicy, którzy w tej wojnie stanęli po stronie unii polsko-czeskiej. Z kolei Włosi, ludzie, od wieków utrzymywali sojusz z niemieckimi elfami i dawali się im wykorzystywać. Ludzie stanowili też dominującą grupę w neutralnym do tej pory Królestwie Francji, tylko w Czechach, tym przedziwnym kraju, od stuleci żyli razem ludzie, krasnoludy i hobbici, często łącząc się ze sobą w pary, o ile tylko przyroda i przypadek, wspierane przez czeskie piwo, na to pozwalały. Ostatnimi laty osiedlali się tu nawet, z aprobatą czeskiego króla, koczowniczy orkowie.

    Czesi, historyczni sojusznicy Polaków, wcale im nie przeszkadzali. Już od starożytności oba kraje rozumiały, że przeciwko potężnym sąsiadom – niemieckim elfom na Zachodzie i rosyjskim orkom na Wschodzie – osobno nie mają szans. Sojusz przetrwał, mimo że w siedemnastym wieku ostatni polski król zginął z rąk rosyjskiego zamachowca, a jego dawni poddani ogłosili republikę, podczas gdy Czesi pozostawali wierni monarchii konstytucyjnej i władcom.

    Litwini to był dziki naród, który nigdy w historii nie stworzył państwa. Kraj dzielił się na kilka samodzielnych dominiów miejskich, współpracujących ze sobą w sytuacji zagrożenia, na przykład podczas kilku wielkich prób podporządkowania sobie ziem litewskich przez rosyjskich orków. Polacy zawsze chętnie brali Litwinów jako najemników.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i zachęciłeś. Jest coś w Kotlecie smacznego, sposób, w jaki on te wszystkie elementy łączy, choć przy "Undergroundzie" też miałem poczucie, że można było uzyskać więcej. Ale to jednak była dosyć przyjemna lektura, a że ostatnio szukam nietypowej fantasy, czuję się namówiony. Krótkie to jest, jak przeczytam, dam tu znać, jak odebrałem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i przeczytałem. Warto było, sporo dobrej zabawy w tropienie aluzji - bardzo sympatyczny mix różnych motywów. Potencjalnie znacznie lepsza historia od "Undergroundu", wcale nie dlatego, że z polskim udziałem. Tekst urywa się trochę tak, jakby zaraz miał się pojawić kolejny rozdział, ale rozumiem, że niczego więcej nie ma... Szkoda.
      I wniosek na przyszłość - ludzie chwalą "Opad", po tym opowiadaniu uznałem, że warto sprawdzić.

      Usuń
    2. I jak, Romku, podobało się?

      Anonimowy, świat Smoków bardziej mi się podoba, niż Undergroundu, aż się prosi o rozbudowanie.
      Opad mam, ale jeszcze nie czytałem.

      Usuń
    3. Ten poprzedni anonim to ja :) coś się przy wysyłaniu komentarza źle kliknęło, zapewne mnie.
      Minęło już kilka dni - i nadal jestem zadowolony z lektury. To jest całkiem niezłe w kategorii czystej rozrywki, choć momentami Kotleta potrafi się wznieść ponad nią (ten komentarz o abażurach jest tak piekielnie trafny). Zasmuciłeś mnie, że nie ma nic więcej - to ewidentnie miał być dłuższy tekst, to jest w zasadzie pierwsza przygoda z szeregu innych, może tworzących jakąś zaplanowaną całość.
      Mam straszne podejrzenie, że w Czechach to nie chwyciło, bo Kotleta przedawkował Polskę (albo nie chwyciło z bardziej banalnego powodu, że poziom wejścia jest tu jednak trochę wyższy niż w "Undergroundzie").

      Usuń
    4. W Czechach, jak wnoszę z recenzji i komentarzy, chwyciło. Problem zapewne leży gdzie indziej. Kotleta pisze masę książek, więc nie może sam wszystkich pomysłów rozwijać, bo czasu brakuje. Stąd projekt wieloautorski. I przypuszczam, że po prostu nie znalazł chętnych do rozwijania tego uniwersum.

      Ale poproszę moją lubą - czeski zna perfekt - żeby go zapytała na facebooku o przyczyny porzucenia projektu.

      Usuń
  3. Zupełnie nie na temat, za to w nawiązaniu luźnym do tych czesko polskich relacji. Przypomniał mi się stary czeski film (z 1947 roku!) "Jan Roháč z Dubé", w którym podziwiać możemy po husyckiej stronie szlachetnego polskiego szlachcica.
    Coś mi tu zgrzyta przy tych dzikich Litwinach. Bo to dzikusy być mają a zorganizowani w dominia miejskie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i co to jest to "dominium miejskie" - co z wsiami, należały do owych dominiów, czy nie? A jeśli nie, to każda wioska sobie rzepkę skrobie?

      Usuń
  4. Witam kupiłem i ogarnę jak zbinduje.polecam dziwny zachód Dobrowolskiego woo ale wyobraźnia trochę Kinga z mrocznej wieży lorevcraft doprawiony historią i wierzeniami indian i chrzeszczjan !!!

    OdpowiedzUsuń