Przypomnę, że wyznawcy teorii najazdu uznają, że imię naszego pierwszego władcy w jakiś sposób potwierdza jego skandynawskie pochodzenie. Mamy tutaj dwie najazdowe szkoły:
1. Mieszko to Mieczysław, a Mieczysław to „sławny mieczem”. I imię to, jakoby, ma nawiązywać do skandynawskiego Dagr (miecz) – jak z kolei interpretują drugie imię naszego władcy, czyli Dagome/Dagone.
2. Mieszko jakoby pochodzi od „mieszki” – niedźwiedzia i ma być tylko tłumaczeniem skandynawskiego imienia Björn.
Teraz formalnie: notka o skandynawskim pochodzeniu Piastów w świetle imiennictwa rozrosła mi się do monstrualnych rozmiarów, więc początkowo podzieliłem ją na trzy części, a ostatecznie część drugą jeszcze na dwie. Dlatego całość dostaniecie w czterech odcinkach.
Czy Mieszko to Mieczysław?
Skąd w ogóle ten Mieczysław się wziął? Imię naszego pierwszego władcy problemy sprawiało już na przełomie XII/XIII wieku, a pewnie i sto lat wcześniej. W czasach Wincentego Kadłubka żył i był kronikarzowi osobiście znany Mieszko III Stary (a także Mieszko Plątonogi/Laskonogi raciborsko-opolski i Mieszko Młodszy wielkopolski), a objaśnienie tego imienia w kronice jest mocno dziwaczne (patrz niżej) – z tego wniosek, że sam władca i jego otoczenie już nie znali jego znaczenia. A skoro tak, to zapewne nie znano go na dworze ojca Mieszka Starego, czyli Bolesława Krzywoustego.
Średniowieczni dziejopisowie nie lubili jednak czytelnika zostawiać bez informacji, więc sami kombinowali jak kuń pod górkę. I każdy, oczywiście, po swojemu. W XV wieku Długosz doszedł do wniosku, że „Mieszko” to skrót imienia dwuczłonowego – wskazał tu imię Miecsław, które zapisał: Myeczslawm i objaśnił jego znaczenie, jako mający posiadać sławę. Czyli Długosz żadnego miecza tu nie widział. Dopiero w XVI wieku kronikarz Marcin Kromer błędnie odczytał Długosza i wymyślił Mieczysława, czyli tego, który mieczem sławy dostępować miał.
Zatem wersję „Mieczysław” możemy skreślić, zresztą nie było u Słowian żadnych Mieczysławów, Dzidosławów, Siekieromirów i Toporowitów – po prostu nie używali imion utworzonych od nazw broni (dopiero znacznie później pojawiają się imiona, czy raczej przezwiska typu: Grot, Kusza, Siekirka czy Strzałek).
Mieszko – ty zwierzu!
Czyli dalej nie wiemy, co owo „Mieszko” znaczy… Powstało wiele hipotez, niektóre zupełnie kuriozalne. Do tej kategorii zaliczam choćby pomysły niemieckiego historyka Heinricha Kunstmanna, który doszedł do wniosku, że imiona Mieszko i Dagome dowodzą, że nasz pierwszy władca pochodził z Bałkanów. Bo Mieszko skojarzyło mu się z dawną rzymską prowincją Mezją (dziś to ziemie należące do Serbii i Bułgarii), a Dagome z Dacją (obecnie Rumunia).
Nie zabrakło hipotez odzwierzęcych, w tym dziwacznych, jak wywodzenie Mieszka od myszy (niemiecki historyk Robert Holtzmann) czy… mszycy. Ten ostatni pomysł, choć całkiem bezsensowny, jest tak zabawny, że przytoczę Wam fragment dowodzenia fantasty Grzegorza K. Walkowskiego (polecam całość jego wywodów, przy tych humoreskach popłaczecie się ze śmiechu):
wskazać wypada, że litery „s” i „c” mogły być używane jako zapisy głosek: „sz” i „cz”, co wykazane zostało lingwistycznie w innych polskich pracach historycznych (…). Wtenczas, imię Misica czytałoby się: [miszicza], co w języku czeskim oznacza mszycę, a więc owada, który co prawda wysysa soki z roślin, na których żeruje (soki te po(d)biera), żyje jednak często w symbiozie z mrówkami, dającym mu w zamian ochronę i korzyści.
Z tych hipotez zwierzęcych największą karierę zrobiła ta Aleksandra Brücknera – z niedźwiedziem (dawniej: miedźwiedź), zdrobniale „mieszką” (czyli Björnem wg najazdowców). A że Brückner był autorytetem, to wielu przyjęło to bez dyskusji, a i dziś ten pomysł się pojawia (ostatnio bodajże u Ambrożego Boguckiego w pracy z 2004 r.; jego dowodzenie jest „inwalidą”, bo gołosłownie – miejscami wręcz infantylnie – odniósł się do dwóch z czterech argumentów przeciwników „mieszki”-niedźwiedzia, a dwa pozostałe po prostu pominął).
Ta hipoteza jest równie niedorzeczna, jak ta z mszycą. Przede wszystkim dlatego, że:
1. Termin „mieszka” znany jest wyłącznie z języka rosyjskiego. Nazwy tej w ogóle ma w językach zachodniosłowiańskich, zresztą mamy własny odpowiednik – miś (i od końca XVI wieku mamy w Polsce odnotowane imię: Miś, Misz). Nie jest dziełem przypadku, że ani Kadłubek, ani kronikarz wielkopolski, ani Długosz nie skojarzyli Mieszka z mieszką – po prostu tego słowa, obcego polszczyźnie, nie znali.
2. Nawet w rosyjskim słowo „mieszka” znane jest dopiero od XVI wieku!
3. Wcześniej (co najmniej od XII wieku) Słowianie Wschodni niedźwiedzia nazywali podobnie, ale jednak inaczej: mieczka, w czym nie da się doszukać związku z imieniem Mieszko.
4. Jeszcze jedna przeszkoda: imiona odzwierzęce u władców słowiańskich były taką rzadkością, że de facto ich nie było (niektórzy twierdzą, że imię Kocel, które nosił książę błatneński z IX wieku, pochodzi od kota, ale to bzdura – to ewidentnie germański Chozil). Dopiero w XIII wieku pojawia się imię Lew u książąt halickich, jednak bez wątpienia było to tylko tłumaczenie chrześcijańsko-bizantyjskiego, cesarskiego imienia Leon (czyli w okolicznościach zupełnie nieprzystających do rzeczywistości pogańskich Słowian w X wieku). W ogóle u Słowian imiona odzwierzęce – mające charakter ochronny – pojawiają się chyba dość późno i głównie od wilka (np. Wilk, Wilczan, Wilczek, Wilkan, Wilkota).
A nawet gdyby uznać, że najazdowcy mają rację i imię Mieszko pochodzi od niedźwiedzia, to jest jeszcze drugi człon ich „dowodzenia”: rzekomo to przetłumaczony Björn. Tylko że tu chciejstwo nie wystarczy, jednak trzeba dać jakąś argumentację, np. analogię. Mamy masę imion skandynawskich u książąt ruskich – i jakoś nie ma tłumaczeń. Jest tylko dostosowywanie germańskiego-skandynawskiego imienia do słowiańskiej wymowy, np. Ingvar został Igorem, a nie Bogostróżem.
Uzupełnię, że w dawniejszej historiografii uważano – zupełnie bez podstaw – że dwa imiona książąt ruskich to przetłumaczone imiona skandynawskie:
Sviatoslav (pol. Świętosław) – tu dość kabaretowo niektórzy twierdzili, że imię to powstało w dwóch etapach; 1. połączenie skandynawskich imion „Helgi” – święty i „Hrorekr” – od „hrōþiz”, czyli sława, 2. przetłumaczenie tak powstałego imienia na słowiański. Żeby było zabawniej, imię to znamy nie tylko z Rusi, bo np. pod koniec X wieku w Chorwacji panował Svetoslav Suronja, który na pewno z wikingami nie miał nic wspólnego. Jest to typowe imię słowiańskie mające człony znane z szeregu innych imion (Święt – np. Świętopełk, Świętomir, Świętobor; -slav – masa imion: Włodzisław, Przemysław, Jarosław itd.).
Wołodimir (pol. Włodzimierz) – rzekomo ma pochodzić od skandynawskiego Waldemara, choć w samej Skandynawii imię to pojawia się znacznie później i w specyficznych okolicznościach: przeniosła je w XII wieku ruska księżniczka, wnuczka Włodzimierza Monomacha, która poślubiła duńskiego Knuta Lavarda. Ich synem był Waldemar I Wielki, król Danii. To wskazuje na odwrotną drogę, nie Włodzimierz pochodzi od Waldemara, tylko Waldemar od Włodzimierza. Co większa: imię Włodzimierz po raz pierwszy wystąpiło znowu na Bałkanach – nosił je władca bułgarski z końca IX wieku, który z wikingami miał tyle wspólnego, co miś koala z niedźwiedziem. No i znowu mamy imię typowo słowiańskie, z członami powszechnie obecnymi.
Nie ma żadnych przesłanek, by twierdzić, że którekolwiek ze słowiańskich imion ruskich Rurykowiczów jest tłumaczeniem imienia skandynawskiego. Dotyczy to zresztą nie tylko Rurykowiczów, bo wspomniany Knut Lavard był duńskim królewiczem, ale królem słowiańskich Obodrzyców – i jakoś też jego imienia nie przetłumaczono. Tym samym nie ma żadnej analogii do rzekomego przełożenia skandynawskiego Björna jako Mieszka.
Ty Mieszku!
Jeszcze inne pomysły, to przezwiskowy charakter imienia Mieszko. Tu zwłaszcza popularna (co nie znaczy, że trafna) jest hipoteza stworzona przez językoznawcę Mariana Fenikowskiego, potem poparta przez innych językoznawców (Andrzeja Bańkowskiego, Witolda Mańczaka, Roberta A. Sucharskiego, Zbigniewa Babika i ponoć także – w niepublikowanym referacie – Krzysztofa T. Witczaka). Jest to hipoteza o tyle niedorzeczna, że wymaga przyjęcia czterech elementów sprzecznych z naszą wiedzą.
O co chodzi w tej hipotezie. Wychodzą od legendy zapisanej przez Galla Anonima, jakoby Mieszko I przez pierwszych siedem lat życia był ślepy i dopiero podczas postrzyżyn wzrok odzyskał. Biorą do tego (poza Fenikowskim, bo on w tym punkcie milczy) jedyny, późny ruski zapis imienia Mieszka, jako Meżka. I ich zdaniem, owo imię, de facto przezwisko, miałoby pochodzić od wyrazu mižika, który…
oznaczał jakieś upośledzenie narządu wzrokowego polegające na mižice, czyli mieżce, tj. na zaćmieniu, zamąceniu, zamgleniu, zamroczeniu czy zmętnieniu tej czy innej części oka powodującym niezdolność widzenia. (Fenikowski).
Przede wszystkim wymaga to przyjęcia, że podanie zapisane przez Galla Anonima opiera się na fakcie historycznym. Jest to totalna bzdura, bo to typowa chrześcijańska legenda związana z nawróceniem/chrztem. Wówczas powszechnie łączono brak wiary w Boga chrześcijan z ciemnością, ślepotą, z kolei wiarę ze światłem, przejrzeniem (co najmniej od VIII w. do niedawna w Kościele katolickim modlono się za Żydów w ten sposób: Wszechmogący, wieczny Boże, który nawet wiarołomnych Żydów nie odrzucasz od swego miłosierdzia, wysłuchaj próśb naszych, jakie zanosimy za ten naród zaślepiony, aby uznając światło prawdy, którym jest Jezus Chrystus, został wyrwany ze swoich ciemności).
Przykładowo. Jezus pod Jerychem napotkał ślepca i przywrócił mu wzrok, po czym ex-ślepy szedł za Nim, wielbiąc Boga (Łk, 18, 35-43). Inny przypadek: znowu Chrystus spotyka ślepego i przywraca mu wzrok; przy kolejnym spotkaniu pyta go, czy wierzy w Syna Człowieczego, na co uzdrowiony odpowiedział: „Wierzę, Panie!” i oddał Mu pokłon (J, 9, 1-41). I najbardziej znany przykład, kiedy w drodze do Damaszku oślepł św. Paweł (wówczas jeszcze Szaweł, prześladowca chrześcijan), Jezus wysłał go do swoich wyznawców. I tak Szaweł trafił do Ananiasza, który położył na niego ręce, Natychmiast jakby łuski spadły z jego [Szawła – pm] oczu i odzyskał wzrok, i został ochrzczony (Dz, 9, 1-19).
Podobnie wzrok miał stracić ruski książę Włodzimierz Wielki, wówczas jego narzeczona, bizantyjska cesarzówna Anna doradziła mu, żeby się ochrzcił.
I kazał [Włodzimierz] ochrzcić siebie. Biskup zaś korsuński z popami carówny, pouczywszy, ochrzcił Włodzimierza. Gdy położył rękę nań, natychmiast przejrzał. Widząc zaś Włodzimierz tak nagłe uzdrowienie, pochwalił Boga, mówiąc: „Dopiero poznałem Boga prawdziwego”.
Przykładów wystarczy. Gołym okiem widać, że Gall Anonim nie opisywał rzeczywistego wydarzenia, tylko legendę o chrzcie Mieszka. Co zresztą sam nam dał do zrozumienia:
Zaiste ślepą była przedtem Polska, nie znając ani czci prawdziwego Boga, ani zasad wiary, lecz przez oświeconego [cudownie] Mieszka i ona także została oświeconą, bo gdy on przyjął wiarę, naród polski uratowany został od śmierci w pogaństwie.
Jak widać, traktowanie tej części kroniki Galla, jako relacji z rzeczywistych wydarzeń, jest jakimś nieporozumieniem. To legenda i to legenda chrześcijańska, powstała pewnie już po śmierci Mieszka, może dopiero w czasach Galla.
I jeszcze jedno: Mieszko miał przejrzeć w siódme urodziny; u Galla zapowiedzi wielkich momentów, wiodących do chrztu, są związane z liczbą siedem:
– Siedem lat (postrzyżyny!) kończył Siemowit, kiedy Piastowie dostali wróżbę przejęcia władzy.
– Siedem lat kończył Mieszko, kiedy przejrzał, czyli dostał wróżbę, że za jego sprawą Polska przyjmie chrzest.
– Siedem żon musiał Mieszko oddalić, żeby poprzednie mogło się dokonać.
To nie jest przypadek, ale nie ma nic wspólnego z rzeczywistymi wydarzeniami. W biblijnej, czyli i chrześcijańskiej, symbolice siódemka jest symbolem doprowadzenia czegoś do końca i stworzenia całości w sposób nieodwracalny – Piastowie przejęli władzę, zjednoczyli Polskę, dopełnili to chrztem i ten stan ma trwać zawsze.
No i ów nieszczęsny ruski zapis. Pochodzi on z Latopisu hipackiego (Kroniki halicko-wołyńskiej), której tekst powstał w XIII wieku, a najstarsza znana kopia jest z XV wieku.
Zacznijmy od tego, że od X wieku do prawie połowy XIV wieku w niemal każdym (z jednym wyjątkiem) pokoleniu Piastów był jakiś Mieszko, więc była ciągłość używania tego imienia, była masa zapisów łacińskich, a w nich zawsze „s”, „sz” (Miszego – zapis z XI w.) lub „sch”. Co prawda Fenikowski – słusznie – przypomina, że w łacinie czasami przez „S” oddawano głoski „Z” i „Ż” – ale zawsze, przez kilkaset lat? I co z zapiskami arabskimi (Ibrahim ibn Jakub – za poprawną uznaje się transkrypcję orientalisty Tadeusza Kowalskiego: Meško; wg orientalisty Andrzeja Zaborskiego, Ibrahim ibn Jakub słyszał najprawdopodobniej: „Mieszka” albo „Mieszko”)? Co z zapiskami w języku hebrajskim na monetach Mieszka Starego (Mšk)?
Mamy też informacje kronikarzy, z których jednoznacznie wynika, że było tam „sz”, a nie „ż”. Jak wspomniałem, Wincenty Kadłubek, a tym bardziej kronikarz wielkopolski, nie znali już znaczenia imienia „Mieszko”, ale wiedzieli, jak je wymawiano, bo przecież wciąż było używane – i wywiedli je od zMIESZania (turbatio) czy też zaMIESZania.
Z kolei ruski kronikarz nie bardzo wiedział, jak to imię naprawdę brzmiało, bo wcale nie stosował konsekwentnie Meżka – był też Meżseca czy Mżek. I jeszcze maniera kronikarza, o której tak pisał Stanisław Urbańczyk (pogrubienie moje):
pisarz kroniki hipackiej, jeśli nie znał formy Mieszek, a używał tylko – to na Rusi prawdopodobne – Mieszko lub Mieszka, nie mógł wiedzieć czy mamy tu etymologiczne ż, czy sz. Po wtóre widać, że pisarz miał jakieś wątpliwości, raz bowiem pisał Meżseka, co nie mogło oznaczać nic innego niż wymowę Mieszka. Taka pisownia dowodzi z jednej strony przekonania pisarza, że widzi tu etymologiczne ż, ale z drugiej, że wymawia aktualnie spółgłoskę bezdźwięczną sz lub nawet s. Wyraźnie błędnie ż widnieje w imieniu K'stjażko, będące spieszczeniem Konstantego.
Wyznawcy Mieszka-Ślepotka przywołują jeszcze zapisy z XIV-wiecznej Kroniki tak zwanego Dalimila napisanej po czesku: Mezca i Myezca. Kronika Dalimila w tym zakresie jest całkowicie oparta na znacznie starszej, XII-wiecznej Kronice Kosmasa. I u Kosmasa mamy zapis: Mesco. Także niemiecki przekład Dalimila ma Mesco. Zdaniem wielu językoznawców to „z” w imieniu Mieszka u Dalimila należy czytać jak „ż”, czyli tak samo, jak w Kronice halicko-wołyńskiej. Tu oponował jednak Stanisław Urbańczyk:
Spółgłoska ž musiała być przed k wymawiana jako š, pisarz więc musiałby mieć wyczucie etymologii, aby napisać gdzie trzeba ż, a gdzie trzeba sz. Jednym słowem groziły mu błędy te same, co dziś grożą ludziom niewprawnym w ortografii: pisownia nószka i mużka zamiast nóżka i muszka. (…) Lepsze jest drugie wyjaśnienie: niektórzy pisarze używali znaku z dla oddania spółgłoski s i sz.
I jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze, brak analogii – imion przezwiskowych u słowiańskich władców. Po drugie, jeszcze za życia Mieszka I to samo imię dostali jego syn i wnuk – to co, w każdym pokoleniu Piastów rodził się jakiś ślepiec?
Jak zatem widać, wyznawcy Mieszka-Ślepotka muszą przyjąć, że:
1. Późna legenda oddaje fakty historyczne.
2. Jeden (czy też dwa) późny zapis jest ważniejszy od masy pozostałych (znacznie wcześniejszych i późniejszych) w trzech językach.
3. Nasz władca dostał imię przezwiskowe, co nie ma analogii.
4. Ślepota u Piastów musiałaby być nagminna, o czym jednak źródła milczą.
Mamy więc typowe zabawy językoznawców bez oglądania się na prawdopodobieństwo i historyczną rzeczywistość. No i też ich pomysł został odrzucony przez historyków.
A za tydzień (zapewne :D) wjedzie kolejna, już ostatnia, notka o imieniu naszego pierwszego władcy.
Zob. też:
Cenię sobie fantasy, ale zdarzyła mi się konfuzja z pszczołami. Mianowicie dość długo uważano, że pszczoły mają króla, a tajemnice pszczelego życia w pełni objawiły się po skonstruowaniu mikroskopu. Nie można było znać tego wcześniej, więc jak niby tamcy ludzie mieliby sobie korelować własne istnienie społeczne z pszczelim?
OdpowiedzUsuńBieda dla autora.
Oczyście w fantasy wiele da się wyjaśnić magią.
Obawiam się jednak, że dawni ludzie mało wiedzieli o współżyciu mszyc z mrówkami, zatem takież tłumaczenie imienia Mieszka to czysty ahistoryzm. Ładny, ale całkowicie nieprawdpodobny.
Bardzo ciekawe te rzeczy o Mieszku.
Masz jeszcze trochę wywodów Walkowskiego, o imionach Lambert i Dobrawa:
Usuń>Pierwsze imię oznaczać może baranka, czyli samca owcy (...). (Trudno powstrzymać się od porównania żeńskiej formy tego imienia do brzmienia imienia pierwszej chrześcijańskiej żony księcia piastowskiego – Dobraowca, czyli Dobra owieczka. To samo oznacza owo imię w rodzaju męskim – „dobry owiec”, czyli dobry baranek<.
Czyli - wg Walkowskiego - Mieszko II Lambert to Mszyca Dobryowiec :D
Takie rzeczy można ciągnąć.
UsuńNa przykład Dagome - Daj go mnie, a te mszyce, nawiązać do myszy zjadających Popiela.
Ale tak naprawdę ciarki mnie przechodzą przy iudex. Gdzie x to ksądz, czy książę, o tym co wcześnie nie wspomnę.
I choć uważam takie koncepty za odjechane, to kto wie, czy kogoś nie zainspirują.
Stara hipoteza Aleksandra Brücknera przeżywa znów swój renesans za sprawą odcinka podcastu prof. Gościwita Malinowskiego pt. Mieszko – *Misěkъ – Bjǫrn – znaczenie i pochodzenie imienia pierwszego władcy Polski (https://www.youtube.com/watch?v=XiVZVqqIHIQ). Godzinny wykład zebrał w ciągu roku ponad 14 tyś. wyświetleń na YT.
OdpowiedzUsuńJeden youtuber to nie jest zmiana i renesans. Zmiana i renesansem nie byłoby nawet, gdyby prof. Malinowski ubrał to w aparat naukowy. No i jego dowodzenie jest takie samo, jak Boguckiego (poza analizą zapisów, właściwie w 100% pokrywa się z tym, co pisał Bogucki) - gołosłowne chciejstwo dwupoziomowe:
Usuń1. rzekomo rosyjskie słowo znane od XVI w. mogło być znane w Polsce w X w. ("Co prawda nie ma w polszczyźnie takiego wyrazu, jednak są paralele słowiańskie"; problem polega nie na tym, że dziś nie ma w polszczyźnie "mieszka"-niedźwiedzia, problem polega na tym, że nigdy go nie było - nie ma śladu takowego słowa i to nie tylko w języku polskim, lecz we wszystkich językach zachodniosłowiańskich).
2. twierdzenie, że Mieszko to przetłumaczony Björn, jest czystej wody fantasy bez cienia przesłanki. Równie dobrze można twierdzić (za userem marlonem z historycy.org), że Mieszko I był androidem przysłanym przez Marsjan. Może nawet znalazłoby się dowody wśród Irlandczyków na technologiczne pochodzenie Mieszka?
A gdzie analogie? gdzie te imiona władców słowiańskich pochodzenia odzwierzęcego, gdzie te imiona władców słowiańskich będące tłumaczeniem imion skandynawskich? Jaki byłby cel nadania dziecku takowego imienia - przypomnę, że Słowianie nadawali dzieciom imiona o charakterze życzeniowym, będącym wróżba na całe życie: np. Bolesław trzeba rozumieć jako "BĄDŹ Wielce Sławny"?
Pomysł Ambrożego Boguskiego - oparty na Brücknerze i powielony przez Gościwita Malinowskiego - jest li tylko językoznawczą zabawą i to zbliżoną do zabaw turbolechitów - łączenia słów z różnych języków na podstawie przypadkowego podobieństwa bez cienia refleksji nad historycznym prawdopodobieństwem takowego scenariusza. A te wszystkie nawiązania do języków/legend chińskich,m syberyjskich czy rzymskich są pozbawione większego sensu. Tak samo przykłady z Prusów - owszem, Prusowie pewnie nosili imiona odzwierzęce, ba, nawet co najmniej jedno z ich plemion miało taką nazwę (Sasinowie od zająca) - tylko jakoś brakuje plemion słowiańskich o takich nazwach. I Prusowie to Bałtowie, a nie Słowianie, więc jakie znaczenie mają te przykłady? Taki słowotok mający sprawiać wrażenie, że wywody profesora mają jakąś solidną podstawę. A nie mają.
Chodziło mi o zasięgi wśród miłośników historii Polski wczesnośredniowiecznej. Obecnie podcasty są znacznie popularniejsze od blogów, nie mówiąc już o twórczości naukowej i paranaukowej, przecież też udostępnianej online. Konsensusu wśród historyków i językoznawców ws. Mieszka, Dagome/Dagone, Dobrawy czy Dąbrówki nie ma i nie będzie. Ostatnio nawet poznański bohemista zabrał głos w tych tematach: Mieczysław Balowski, Měšek nebo Dago, Dobrava nebo Doubravka – jména prvního polského vladce a jeho české manželky, Bohemistyka (2019), 2, s. 181-193.
UsuńBalowski nie zajmuje stanowiska, zrobił tylko na potrzeby czeskiego czytelnika przegląd stanowisk polskich naukowców.
UsuńOk, to ostatnim w temacie wg mojej wiedzy jest prof. Zbigniew Babik, Notes on the current discussion concerning the (first) name of the first historical ruler of the Piast state [w:] Studia Linguistica Universitatis Iagellonicae Cracoviensis 137 (1), 1–10. Doświadczony badacz w slawistyce vel słowianozławstwie, ale czy w związku z tym nastąpił jakiś przełom w dyskusji?
UsuńPrzełomu nie ma, wszystkie te hipotezy (poza "mszycą" :D) znane są od dawien dawna. Słabością hipotez odzwierzęcych i przezwiskowych (tu jeszcze, obok ślepotka, jest wywodzaca imię Mieszko od Miecha, co komuś tam skojarzyło się z Iwanem Kalitą - kalita to właśnie sakiewka, mieszek, a przezwisko od zbierania ziem ruskich, ale przecież to tylko przezwisko, a nie imię) jest nieliczenie się ich twórców (głównie językoznawców) z rzeczywistością historyczną. Nie wystarczy wskazać pasujace słowo - trzeba wykazać, że słowiański władca mógł dostać imię przezwiskowe lub odzwierzęce. A tego na razie żaden propagator tych hipotez nie zrobił.
UsuńWięc zamiast Babika polecam raczej najlepszego obecnie badacza źródeł wczesnośredniowiecznych:
Tomasz Jasiński, Założyciele państwa – pochodzenie rodu Piastów w historiografii, [w:] Tradycje i nowoczesność. Początki państwa polskiego na tle środkowoeuropejskim w badaniach interdyscyplinarnych, red. H. Kóčka-Krenz, M. Matla i M. Danielewski, Poznań 2016, s. 41-57.
Dziękuję! Przy okazji przeczytałem w tym artykule, że wg TJ "Jedynym wytłumaczeniem lekcji Dagome - Dagone jest przyjęcie pomyłki w odczytywaniu dokumentu na skutek jego uszkodzenia".
UsuńTu akurat jego dowodzenie nie tylko mnie nie przekonuje, ale wręcz zastanawiam się, co ma piernik do wiatraka. Bo, wg profesora, skoro syn wystąpił jako Mieszko, to rzekomo niemożliwe jest, żeby ojciec wystąpił pod innym imieniem. Pytanie "dlaczego to niemożliwe?", niestety, wisi w próżni, bo uzasadnienia brak.
UsuńNatomiast znaczenie imienia ,"Mieszko" to nie jest hipoteza Jasińskiego, to znacznie starsze, właściwie jej twórcą był Długosz, a w XX w. została poparta przez szereg historyków i językoznawców (to były czasy, kiedy językoznawcy jeszcze starali się, żeby ich hipotezy trzymały się kupy także od strony historycznej).
Problem w tym, że Polskę stworzyli rus. Polanie... Kijowscy Polanie uciekając przed Olegiem podbili (lata 920-940) zbieracko-łowieckie plemiona Lędzian-Lachów zasiedlające polskie lasy
OdpowiedzUsuńPiastowie pochodzą więc z ruskich Polan, albo od Waregów sprawujących władzę nad Polanami kijowskimi, albo od Chazarów kontrolujących Polan przed Waregami
Stworzenie Polski przez ruskich Polan wyjaśnia pochodzenie wielu nazw: Mieszko - od rus. niedźwiedzia, Piast - od piest (tłuczek - narzędzie do tłuczenia wrogów), Rzepicha - od Riepka
Dowodem, że Piastowie nie pochodzili z terenów Pol. była sprzedaż w niewolę Pol. uważanych za obcych. Za podludzi, więc handlowano nimi jak zwierzętami. Swoich by nie sprzedawali
Eeee, no tak...
UsuńPiastowie mogli też być Chazarami ponieważ przed Waregami ruscy Polanie byli uzależnieni od Chazarów. Możliwe, że jakiś utajony Chazar przejął władzę nad ruskimi Polanami i Polską
OdpowiedzUsuńChazarskie pochodzenie Piastów wyjaśniało by zjawisko handlu niewolnikami słowiańskimi: "Łapanie ludzi z terenów Polski i sprzedawanie ich w niewolę mówi wszystko kim byli ci co tworzyli to państwo"
Tę tezę potwierdzać może też wielka miłość Kazimierza Wielkiego do Żydów których hurtowo ściągał do Polski obdarowując niebywałymi przywilejami
Żartujesz, oczywiście?
UsuńNie żartuję
UsuńTo niedobrze.
UsuńPrzypominam. Polanie pojawili się w X wieku NAGLE i przybyli z Rusi i po zabójstwie Askolda i Dira. Wcześniej nikt nie słyszał o Polanach zamieszkujących tereny Pol.
OdpowiedzUsuńProf. Buko: "Czy istnieli Polanie? W Wielkopolsce nie odnaleziono Polan dotąd i w żadnych źródłach Polanie nie występują"... Tak więc nazwa Polski pochodzi od ruskich Polan
Po 1. Wywody archeologów - czy to Buko, czy Urbańczyka - w tej materii mnie nie interesują. Tak samo jak wywody ekonomistów, chemików i fizyków.
UsuńPo 2. Straszne bzdury pieprzysz. Z jakiego powodu Polska miałaby się nazywać od ruskich Polan? I dlaczego do XIV wieku były znane różne zasięgi tego terminu, w tym wąskie: Polska = Wielkopolska?
Po 3. Polanie ruscy i Polanie polscy pojawiają się w źródłach - a konkretnie w PVL - w tym samym czasie.
PS
UsuńŻywot I Św. Wojciecha o Chrobrym: "dux Polanorum" (książę Polan).
Żywot II Św. Wojciecha: "Polanis" (Polanie).
Żywot Pięciu Braci Męczenników: "provintiam Polanorum" (prowincja/kraj Polan).
Wincenty Kadłubek użył terminu "Campestrium provinciolam" (kraik mieszkańców pól).
Opowiadanie bajek o pochodzeniu Piastów z "polskich Polan", od jakiegoś Kołodzieja czy Oracza (orał chyba lasy bo pól praktycznie nie było) to czyste bajki ku pokrzepieniu serc - by gieroje znad Wisły mogli się bezwstydnie wywyższać
UsuńDawno nie czytałem większych glupot.
UsuńBo ja nie należę do tych jednakowo myślących jak za komuny wybitnych intelektualistów, a przy okazji zapytam czy Autor wie, że Ros/Ruś od 1000 lat NIGDY nie napadła na ziemie Piastów by je zająć? NIGDY!!
UsuńTak, tak. Kolejny twój post leci, bo nie chce mi się dyskutowac z absurdami.
UsuńPo 3 rozbiorach tylko Rosja nie zajęła ziem rdzennie polskich
UsuńPo 3 rozbiorach Warszawa, Kalisz, Białystok, itd, należały do Prus (a nie do R), ale Prusy przegrały wojnę z Napoleonem więc straciły część zabranych P. ziem włącznie z Wawą na rzecz Księstwa Warszawskiego
Oczywiście Polacy w ripoście chrzanią o 3 rozbiorach, o roku 1920, o 17 września 1939, o roku 981 gdy to Włodzimierz poszedł ku Lachom, itd, itd. Niestety 99% Polaków nie zna historii Polski
Niestety, od 1000 lat to Polska ciągle napadała na Ruś/Rosję a nie Ruś/Rosja na niewinną dziewicę znad Wisły
UsuńPrzypomnijmy. To Polacy napadli 4x i złupili Kijów, 2x napadli i spalili Moskwę: w 1812 a w 1611 dokonując rzezi Moskwy (100 tys. ofiar). Napadli też i przywłaszczyli Ruś Halicko-Włodzimierską
Jednak wszędzie cenzurują (jak w prawdziwej demokracji). Jak coś niewygodne to najlepiej zablokować, zniszczyć, by mieć czyste sumienie
UsuńLechickie pierdy od Bellony można w empikach znaleźć na półkach w dziale (o zgrozo) "historia", więc nic dziwnego że czytelnik nieobdarzony inteligencją wystarczającą do samodzielnego funkcjonowania w świecie chłonie te bzdety i potem dzieli się nimi w internecie...
OdpowiedzUsuńAle do czego ta uwaga?
Usuń