Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 stycznia 2021

Cyrk z Kresem, czyli jak Fabryka dała ciała...

Czuję się nieco zobowiązany do napisania tej notki – bo reklamowałem wydanie Fabryki Słów, a coś mam wrażenie, że Fabryka będzie grabarzem, a nie trampoliną dla Feliksa Kresa.

Tak historycznie, gwoli przypomnienia. Feliks W. Kres (to pseudonim Witolda Chmieleckiego) jest jednym z prekursorów typowej fantasy z Polsce. Pominąwszy wprawki paru autorów w fanzinach i fantasy nietypowe (jak przedwojenne Grabińskiego czy nieszczęsnego Montyherta, albo retellingi mitów greckich Jadwigi Żylińskiej z lat siedemdziesiątych) – palma pierwszeństwa należy się Jackowi Piekarze i Feliksowi W. Kresowi, którzy pierwsze opowiadania fantasy opublikowali w 1983 roku na łamach Fantastyki. Piekara miał wówczas lat osiemnaście, Kres – siedemnaście.

Od 1985 roku ukazywały się opowiadania Kresa z cyklu o Szererze, które potem zostały zebrane w dwóch zbiorach: Prawo sępów (1991) i Serce gór (1994). Właściwie te dwa tomy, choć dziś uchodzą za niekanoniczne, dały podstawę całemu cyklowi. Bo Kres rozwijał opowiadania w powieści. I tak Demon walki (Fantastyka, nr 10, 1987; Prawo sępów) wypączkowało w Króla bezmiarów, opowiadanie Północna granica (Prawo sępów) w powieść pod tym samym tytułem, szereg opowiadań wykorzystał w Grombelardzkiej legendzie.

Kanoniczna część cyklu szererskiego zwana jest Księgą całości. Wydawana była pięciokrotnie (plus dwa wydania ebookowe), z czego tylko dwa razy w – nomen omen – całości:

Wydawnictwo Aurora, 1992 (tylko Król bezmiarów).
Wydawnictwo Trickster, 1995-1996 (Północna granica i Król bezmiarów).
Mag, 2000-2005 (ówczesna całość, czyli sześć tomów).
Mag, 2009-2010 (Północna granica; Król Bezmiarów; Grombelardzka legenda; Pani Dobrego Znaku).
Stalker Books, 2020 (całość – sześć tomów).

Taką ciekawostką jest, że każde (chyba każde, bo nie wszystkie przeglądałem) kolejne wydanie jest poprawione w stosunku do poprzedniego. Więc najpierw opowiadania, potem rozwinięte do powieści, a dalej zmienianie tych powieści. Oddam głos samemu Kresowi:

Mam bardzo mało pomysłów. To nie kokieteria. Przyznaję się czasem, że do pisania inspirują mnie przede wszystkim moje własne teksty, ale – jakkolwiek dziwnie to brzmi – taka właśnie jest prawda.

Mag przerwał drugie wydanie, bo Feliks Kres ogłosił, że się wypalił jako pisarz i więcej książek nie będzie.

A cykl był wówczas nieskończony. Wcześniej Kres miał w planach jeszcze co najmniej dwie powieści; jedna miała kończyć rozgrzebane wątki, druga to bardziej taki spin off – o stepowych jeźdźcach (czym to miało być, pewne pojęcie dają opowiadania: Miód dla Emiry – trzykrotnie wydane, po raz pierwszy w 1991 w Voyagerze i Jeźdźcy równin – z 2001 roku z pisma Magia i Miecz; nie wiem, bo nie czytałem, czy także tu trzeba dokleić opowiadanie Gówno z 2004 roku z pisma Science Fiction).

Kres zostawił z ręką w nocniku nie tylko Maga, ale też zagranicznych wydawców, bo Księga całości ukazywała się w Rosji (dwa wydania – tu więcej), Czechach, Hiszpanii.

Północna granica po hiszpańsku i Król bezmiarów po czesku

W 2020 roku Wojciech Sedeńko wpadł na pomysł wznowienia cyklu (psioczę nieraz na tego Sedeńkę, bo miewa dziwaczne pomysły, ale jednego mu nikt nie odbierze – gdyby nie on, to klasykę polskiej i zagranicznej fantastyki widzielibyśmy jak świnia niebo). Kres na wydanie przystał, Sedeńko wydał – z okładkowymi ilustracjami raniącymi oczy. Nie miałem zamiaru tego kupować, bo cykl znam, a te okładki mnie odrzuciły. Ale zaraz nastąpiły niespodziewane zwroty akcji. Kres ogłosił, że już mu wypalenie przeszło i napisał siódmy tom cyklu, a ósmy ma na ukończeniu.

Wydanie Stalker Books, prawda że śliczności?

I znalazł się chętny do wydania: Fabryka Słów. A jakie mieli zrobić wydanie: miód i orzeszki. Bez podziału na tomy, a rodzaj okładki mieli wybrać sami czytelnicy w sondzie. Jasne. Sonda się nie odbyła, zamiast twardych okładek dostaniemy największy szajs, czyli zintegrowane, a jakieś przecieki sugerują, że bez dzielenia na tomy się nie obędzie. A i cenę wywalili konkretną: 54,90 zł. Fakt, w przedsprzedaży jest promocyjne 38,43. Tyle że to pierwsza część – Północna granica, która w wydaniu sedeńkowym miała tylko 300 stron. To ile będzie kosztować fabryczna Grombelardzka legenda (830 stron) czy Pani dobrego znaku (880)?

W tej sytuacji szybko przeprosiłem się z Sedeńką i nabyłem jego wydanie Księgi całości – bo jak mam kupować w okładkach zintegrowanych, to chyba wołałbym sobie skserować.

Teraz ktoś mógłby mnie zapytać: kupiłeś sedeńkowe, to co cię obchodzi wydanie fabryczne? No obchodzi, bo wietrzę klęskę – sprzedaż będzie na poziomie niezadowalającym i Fabryka Słów przerwie wydawanie cyklu. A umowa Kres – Fabryka – Sedeńko jest taka, że Sedeńko będzie mógł wydać te dwa nowe tomy dopiero po wydaniu fabrycznym. Czyli być może nigdy. Co prawda sam Sedeńko twierdzi, że wyda nawet jeśli nie wyda Fabryka, ale jeśli tak, to kiedy?

W każdym razie bezsensowne wymysły Fabryki Słów sprawiły, że czytelnicy rzucili się na wydanie sedeńkowe – co już wyczaili sprzedawcy z Allegro. Tak wygląda cena w eSef:

A tak u sprzedawcy z Allegro:

Tyle że u Sedeńki nakład się kończy, a dokładniej mówiąc...

Ponieważ – ogłosił dziś Wojtek Sedeńko tuż przed dziewiątą rano – został ostatni komplet w sprzedaży, to zaraz ogłosimy koniec sprzedaży.

***

A tak z innej baczki o Kresie, a także Oszubskim – bo niedawno pytano mnie o jego Sforę. Andrzej Sapkowski w swoim Pirogu bardzo się przejechał po młodych polskich pisarzach fantasy (młodych wówczas – to był 1993 rok). A że było to towarzystwo pyskate i do polemik chętne, zaraz mu odpowiedzieli Ziemkiewicz, Piekara i Kołodziejczak. I Jacek Piekara zastanawiał się po co Sapkowski owego Piroga napisał:

Chciał Sapkowski ukatrupić konkurencję? Po co, skoro jest przewodnikiem stada?

Na co Sapek ripostował:

przejaskrawieniem jest nazywanie mnie przewodnikiem stada. Kres i Oszubski? Wielkie mi stado.

Po czym ubolewał, że owa polemika zajmuje miejsce w Fantastyce – miejsce, w którym powinna być dobra literatura fantasy...

Morressy. De Lint. Donaldson. Kres. Oszubski. Nawet Piekara, choć na powyższej liście jest on zarówno last jak i least.

Więc, jak widać, zdaniem Sapkowskiego, na podium najlepszych polskich twórców fantasy towarzyszyli mu Kres i Oszubski.

Sam z czytaniem cyklu Kresa zatarłem się – co widać na obrazku u góry – na Pani dobrego znaku. To chyba najsłabsza odsłona cyklu. Ale że chcę przeczytać te dwa nowe tomy, to zmierzę się znowu z Panią. Ogólnie zgodziłbym się co do oceny z userem Fidel-F2 (a rzadko ostatnio się z nim zgadzam) z katedry.nast. Na pytanie jak się ma Księga całości Kresa do Meekhanu Wegnera, Fidel odpowiedział:

Bardziej surowe, lepsze. To obok Wiedźmina najlepsze polskie fantasy. Na świecie też niewielu mu dorównuje. Tomy są zasadniczo oddzielnymi fabułami. Łączą się światem i drobnymi nićmi. Zdecydowanie warto.

Tak gwoli wyjaśnienia – to na zdjęciu u góry strony bez tytułów na grzbiecie, to Król bezmiarów z Aurory. Tak, mam trzy egzemplarze Króla, dwa z Aurory i jeden z Trickstera. Już kiedyś tłumaczyłem skąd te dwa aurorowe:

mam Króla wydanie I x 2, bo jak kupiłem (w małej księgarence na prowincji – rok 1992) to okazało się, że w moim egzemplarzu jakieś 50 stron jest białych – wada fabryczna. Poszedłem wymienić, mieli jeszcze tylko jeden egzemplarz. Z tą samą wadą, ale na innych stronach :D Więc po prostu księgarz mi dołożył drugi egzemplarz, żebym mógł to jakoś przeczytać.

No nic, pozostaje mi trzymać kciuki za wydanie Fabryki Słów, choć uważam, że jest paskudne, a do tego zbyt drogie.


Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

68 komentarzy:

  1. "Gówno" jeśli dobrze pamiętam (a wydaje mi się, że tak) było o szalonej piratce, która pozostawała pod wpływem artefaktu, rubinu o jakiejś wymyślnej nazwie.
    W sumie przez to, że nie ukończona, nie przyszło mi do tej pory na myśl sięgnąć po cykl.
    Choć "Piekło i szpada" bardzo mi się podobało, "Klejnot i wachlarz" już mniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się, jak ten numer Science Fiction z "Gównem" przegapiłem, bo zestaw autorów zacny, poza kresem: Krzysztof Piskorski, Krzysztof Kochański, Tadeusz Oszubski.

      A trylogię "Piekło i szpada" też mógłby ktoś wznowić - np. Sedeńko w integralu. Bo cała trylogia miała w wydaniu Maga ok. 1000 stron, ale Mag wtedy dawał bardzo mały format, więc w sedeńkowym zmieściłoby się na 800 stronach.

      Dla porównania - jak Fabryka Słów dmucha objętość - w ich wydaniu ta trylogia miała 1368 stron, na formacie większym od magowego.

      Usuń
  2. Ja tam się cieszę na wydanie fabryczne. Wszystkie ich książki trafiają od razu do abonamentu Legimi, a Sadeńki nie. Więc przeczyt sobie eBooki jak człowiek,a potem najwyżej zapłaczę, że nie ma fajnego papierowego wydania.;)

    Ale co do fabrycznego strzału w stopę, to się zgodzę. Książką +/- 400 stron nawet w twardej oprawie raczej nie zostałaby ciepło przyjęta w takiej cenie, więc nie wiem, na co oni właściwie liczą. Ale może o czymś nie wiemy, może to Kres postawił im ultimatum, że za mniej niż 20zł za egzemplarz to on im żadnych praw nie da, kto wie, kto wie.

    A chyba najsmutniejsze jest to, że w sumie nie ma za bardzo na rynku innego wydawcy, który mógłby się za to wziąć. Może SQN ewentualnie, ale oni w trochę inny target idą i nie wiem, czy dałoby się zrobić takiego marketingowego fikołka, żeby Kresa zareklamować. No i może Powergraph. Tak, to by mogło wypalić. Szkoda, że to nie Powergraph.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosik faktycznie mógłby to wziąć, jeno tam cenowo też nie byłoby słodko.

      Usuń
    2. Ale przynajmniej oprawa twarda i papier przyzwoity.

      Usuń
    3. Moim zdaniem, mógł to wziąć Rebis i wydać normalnie - miękkie oprawy ze skrzydełkami.

      Usuń
    4. Rebis coś ostatnio przystopował z polskimi autorami. Tę polską serię zamknęli, Hałas się skończyła, Szmit chyba tylko z tym swoim spaceoperowym cyklem został...

      Usuń
    5. Pogłoski o końcu Hałas są mocno przedwczesne :D A nawet o końcu tego cyklu - teraz ma pisać "coś" z akcją w tym samym świecie, ale innymi bohaterami.

      A że tę serię (Horyzonty zdarzeń) zlikwidowali... Przecież tam nic sensownego nie było, bo co mogą wymyślić Szmidt, Dębski czy Domagalski? No był Majka z jedną książką, ale to jest autor, który rozczarowuje - po "Pokoju światów" zdawało się, że rośnie nowa gwiazda, a wyszedł kolejny producent czytadeł. Nie chwaląc się, jam to przewidział. Cytat z mua z 2016 roku:

      >Majka napisał dwie przyzwoite książki, reszta to chłam z metra, a to nowe wygląda jak ciąg dalszy chłamu. Jednorazowy taki wybieg w wykonaniu autora dziesięciu przyzwoitych powieści można potraktować jako ciekawostkę. Ale jak ktoś na 5 książek, wypuścił trzy kiszki, to dobrze o nim nie świadczy.
      Po prostu - Majka wydaje byle co, byle gdzie, byle parę groszy przytulić<.

      Usuń
  3. Ja właśnie czytam, i Północna Granica bardzo mi się podobała. Gorzej z Królem Bezmiarów. O ile jego pierwsza część jest dobra, to druga niemiłosiernie mi się dłuży. Zamówiłem już z biblioteki Grombelardzką legendę i mam nadzieję, że oczaruje mnie podobnie, jak Północna Granica. Ogólnie zamierzałem kupić cały cykl z Fabryki, choć teraz patrząc na cenę w stosunku do jakości, to mam całkiem spore wątpliwości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo kupisz w Fabryce, albo nigdzie. Bo w eSef już pokazuje:
      >Ten produkt jest niedostępny<.

      Zawsze zostaje zbieranie starych wydań po Allegro, ale nowe wydanie znowu jest zmienione...

      Usuń
  4. Niefajnie to słyszeć, bo Kres bardzo mi do gustu przypadł. Przeboleję i kupię od Fabryki Słów, ale będę pamiętał, by w przedsprzedaży. I chyba już wolę od nich, niż od SQN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a to w sumie czemu? Osobiście jednak w tej chwili częściej kupuję u SQNu rzeczy. Chociaż Kres mnie nie interesuje w tej chwili wcale. Dwa pierwsze tomy znam i nijak mi siadły, więc wolę szukać innych pisarzy.

      Usuń
    2. No też wolałbym z FS, niż ze SQNa. Ale ciekawe czy FS wyda w całości i w tempie, które obiecała. Bo coś kojarzę, ale nie mogę teraz znaleźć, że obiecali siedem tomów w 2021 roku, tom ósmy - na początku 2022.

      Inna rzecz, że jeden z tych nowych tomów pewnie nawet w Stalkerze będzie dzielony, bo Sedeńko ma już plik i podał, że pod względem objętości ostatni tom "bije rekordy".

      Usuń
    3. Katrina
      Powiedzmy, że SQN jest przez niektórych (w tym mnie) omijany jako wydawca cenzorki Fedyk. Niech się bojkot bojkotem odciska - jak pisał nasz wieszcz narodowy :D

      Usuń
    4. Hympf, czyli ja znów nie w temacie. Właśnie dziś wparowałam do ich księgarni i wrzuciłam na "hurra" do koszyka te ich mniej znane tytuły fantastyczne, których jeszcze nie mam, w tym "Skrzydła". Nie, żebym sprawdziła dokładnie co to, po prostu chciałam. XD Nie jestem w temacie kompletnie, nie wiem kto to. Jak zwykle. :D

      Usuń
    5. A ja tam od występu Fedykowej nic nie kupiłem ze SQNa i raczej tak już zostanie. Inna rzecz, że oni dotąd nie wydali niczego, co koniecznie musiałbym mieć, więc dylematów nie mam :D

      Usuń
    6. A co ona takiego zrobiła...? Pewnie gdzieś coś było, ale nie pamiętam po nazwisku. Ja przez SQN poznałam parę naprawdę fajnych rzeczy. I choć czasem mają wtopy to jakoś... nie wiem, mam większy uraz do Fabryki obecnie. Aczkolwiek wzięłam chyba 5 tytułów i pewnie znów długo nic od nich nie kupię fantastycznego. Poprzednio w listopadzie (?) książkę o psach brałam w ramach hodowlanego riserczu, bo "nasza rasa" była na okładce.

      Usuń
    7. Co zrobiła... Rozpętała kłamstwami zadymę z opowiadaniem Komudy, poleciała kablować pisarzom z USA, którzy - nie znając opowiadania! - ogłosili bojkot Nowej Fantastyki, co ostatecznie doprowadziło do tego, że red. nacz. Rzymowski ogłosił na przyszłość cenzurę ideologiczną w Nowej Fantastyce. A tu szerzej:

      https://seczytam.blogspot.com/2020/07/komudagate-czyli-gownoburza-w-szklance.html

      Usuń
    8. A TO TA. OK. Ja naprawdę nie mam głowy do nazwisk, dopóki nie przeczytam książki danego autora, a że opowiadania Komudy nie czytałam to też nie podchodzę do tego "osobiście". Cóż, wezmę pod uwagę, ale właściwie tym chętniej sprawdzę, co taka osoba pisze.

      Usuń
    9. No TA :D A że w SQN wydają inni autorzy (bo pisarze to za duże słowo) biorący udział w nagonce - Ćwiek czy Jadowska - to bojkot im się należy jak psu zupa :D

      Inna rzecz, że SQN w ogóle zbiera jakichś dziwacznych autorów - ludzi o poglądach skrajnych, nie tylko lewicowych. Bo wydają np. także Aleksandrę Radlak – to członkini redakcji XPortalu, portalu skrajnie prawicowego jawnie służącego interesom Moskwy. Radlak to także tłumaczka na polski książki kremlowskiego ideologa Aleksandra Dugina.

      Radlak brała też udział w rosyjskiej konferencji dla służących Moskwie skrajniaków, gdzie wygłosiła referat, w którym postuluje zerwanie przez Polskę sojuszu z USA i wejście w sojusz z Europą i Eurazją (czyli z Rosją, że zacytuję: "Jeśli mamy wybierać sojuszników pomiędzy krajami Starego Kontynentu, Rosją-Eurazją i Stanami Zjednoczonymi, trzeba nam wybrać kontynentalną Europę i Eurazję. To tutaj należymy. Polsce potrzebne są dobre stosunki z Francją i Niemcami, i bratnie stosunki z Rosją").

      Cóż z jednej strony mamy bojowniczkę-bolszewiczkę, z drugiej bojowniczkę-faszolkę. Zgodnie z zasadą podkowy, bolszewii i faszyzmowi bliżej do siebie, niż do normalnych opcji politycznych. Wiec nie powinno dziwić, że panie Fedyk i Radlak sobie słodko ciuciają na facebooku.

      Usuń
    10. Ćwiek i Jadowska się sprzedają, także ja się tam im nie dziwię, że ich wydają. Chociaż Ćwiek naprawdę chyba pisze coraz to gorzej zamiast lepiej, a Jadowska... no ona się trzyma swojego fantazjowania od początku. XD

      Eeee... jej książkę też kupiłam. Coś czuję, że to może być całkiem zabawna przeprawa w takim razie. Dobrze, że przy okazji mam pod ręką Kosika, Piskorskiego, czy Kańtoch, bo też mi czekają w kolejce.

      Usuń
    11. Pisarze mają różne poglądy, nieraz dziwne, ale występ Fedyk poparty przez Ćwieka czy Jadowską (a także np. Dehnela), to pierwsza w Polsce próba (niestety, udana) wymuszenia bojkotem ideologicznej cenzury w fantastyce. Stała się po prostu bardzo zła rzecz. Fantastyka nawet w czasach komuny była od cenzury raczej wolna (no dobra, "Zwierzoczłekoupiór" Konwickiego był ocenzurowany), stąd popularność socjologicznej fantastyki, w której przemycano krytykę ustroju. A tu w niby wolnej Polsce jakaś rozhisteryzowana julka narzuca nam wszystkim co możemy czytać. To jak ma mi narzucać jakaś przewrażliwiona wariatka, to wolę powrót cenzury z czasów PRL - cenzorzy z Mysiej chociaż byli stabilni psychicznie :D

      Usuń
    12. O cenzurze w PRLu i fantastyce akurat nieco wiem. W ramach licencjatu robiłam wstęp do monografii "Fantastyki", a mój promotor był/jest historykiem specjalizującym się w PRLu i prasie z międzywojnia, także ten temat był dla niego ważny. I słusznie. Wałkowałam trochę.
      Internet chyba sprzyja niestabilności, bo człowiek wysyła i pisze, nim pomyśli. A potem często brnie w zaparte, bo to łatwiejsze, niż przyznanie się do winy. XD Właściwie pewnie jak to sobie poczytam to trochę pośledzę ich SM, ale najpierw może jednak skupię się na książkach. Nie chcę się jakoś nadmiernie nastawiać, bo no wiemy, że choćby taki Piekara też umie i się rzucać, i coś sensownego napisać.

      Usuń
    13. I jak to z cenzurą w Fantastyce było? Bo w PRL cenzura była na dwóch poziomach:

      1. Wewnętrznym, czyli redakcyjnym. Ot taki red.nacz. Hollanek mógł wezwać dziennikarze Wiobździewicza i rzec: >Tu weźcie kolego wykreślcie, bo i tak cenzura nie puści<. I po takiej cenzurze nie było śladu w czasopiśmie.

      2. Zewnętrznym – cenzorzy z Mysiej. I ta cenzura zazwyczaj zostawiała ślad. Np. jeśli był wycięty fragment dzieła, to w to miejsce było wstawione takie coś: [– – – –] Ten ślad po interwencji cenzora był prawnie nakazany od 1981 roku, a że Fantastyka powstała w 1982, to każde wycięcie powinno być udokumentowane. Mam w domu niemal wszystkie numery z okresu PR: i nie przypominam sobie takowych pozostałości – ale też teraz nie sprawdzam, bo za dużo roboty.

      W każdym razie powstanie Fantastyki chyba miało przyczyny podobne do stworzenia festiwalu w Jarocinie. Tam od 1970 r. była taka regionalna impreza Wielkopolskie Rytmy Młodych, którą dopiero w 1980 przerobiono na wielki ogólnopolski spęd fanów rocka. Jak sądzę, takie „wolnościowe” inicjatywy komuny miały pełnić rolę uchylonej pokrywki dla młodzieży. Bo jak coś się gotuje i nie uchylisz pokrywki, to wykipi. Lepiej uchylić i niech para schodzi. Więc takie inicjatywy mogły być łagodniej kontrolowane przez cenzurę.

      Ale to takie tam przemyślenia, bo sam nigdy tego nie badałem – wiem tyle, ile wie czytelnik Fantastyki i uczestnik festiwali w Jarocinie, czyli powierzchowny obserwator a nie badacz :D

      Usuń
    14. Może przytoczę jedno pytanie i odpowiedź z mojego wywiadu z Maciejem Parowskim:

      - Czy w PRLu były jakieś krytyczne momenty, choćby dotyczące na przykład ilości papieru?
      - Nie. Jedynie był taki moment, żeśmy musieli zmieniać pierwsze strony w opowiadaniu, w jego wydruku i przekonywać ambasadę, że rysownik nie kpił z sowieckiej armii, tylko nawiązywał do Centrum Astronomicznego.
      Ale na seminarium fantastyki w Staszowie, latem 1985 kolega pokazał nam Przesłuchanie Bugajskiego z Jandą, Gajosem i Ferencym. Potem poszedł do nas. Śledząca nas miejscowa placówka urzędu bezpieczeństwa wyaresztowała na parę godzin kierownictwo. Wtedy Hollanek zdzwonił do Warszawy. Miał mocniejsze poparcie niż lokalni ubecy. Wypuścili wszystkich. Może dzwonił właśnie do tego Olszowskiego, który powiedział „niech się młodzi bawią w działalność antysocjalistyczną”, bo syn jego współpracownika w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Jacek Rodek, podlegał jakiejś towarzyskiej ochronie. To wyaresztowanie nie trwało długo.

      I jeszcze fragment:
      "Ale chyba ani razu nas cenzura nie tknęła. Tak się ich baliśmy, zwłaszcza redaktor naczelny, Hollanek, bał się władzy. Na przykład zamienił krasnoludkom czapki czerwone na niebieskie, żeby nie było kłopotu. Wyrzucał zdania z buntowniczych konspektów Zajdla. W jakimś opowiadaniu zamienił generała na pułkownika, żeby się nie kojarzyło z Jaruzelskim."

      Tu jest też fragment z nagrania: https://mors.ug.edu.pl/audycje/rok_201718/zawod_dziennikarz

      Ogólnie rzecz ujmując, z tego co wiem/rozumiem Hollanek starał się nie przesadzać i pilnował, by w piśmie nikt nie przesadzał, ale jednocześnie władza nie była w gruncie rzeczy szczególnie zainteresowana tą całą fantastyczną "zabawą". Podmieniali sobie słowa, podmieniali kolory, starali się tuszować niektóre rzeczy i nie wydawali fantastyki socjologicznej (bo łatwiej było udupić pismo, niż różnych wydawców wydających sobie czasem coś takiego), ale generalnie mocnej cenzury jako takiej nie było.

      Usuń
    15. Nie spodziewałem się, że po moim poście taka ciekawa dyskusja się rozwinie :p. Ale tak, od "występu" Fedyk, stwierdziłem, że od SQN nic nie biorę. Natomiast, co do Ćwieka, to kiedyś go czytałem, ale już z pięć lat temu stwierdziłem, że nie da rady. Nigdy nie była to literatura na najwyższym poziomie, ale zrobiło się z tego mielenie w kółko tych samych pomysłów. Także żadna strata jak dla mnie. Jadowską też sobie odpuściłem.

      Usuń
    16. W sumie jeszcze może to co do spostrzegawczości naczelnego:

      "Nie mieli tępić każdej myśli buntowniczej. Mieli tępić każdą wyraźną myśl buntowniczą. Bunt na stacji kosmicznej, z praniem przekupnego policjanta po gębie wchodził w grę, byleby nie był to milicjant obywatelski. Więc nie, z władzami nie mieliśmy kłopotu. Nawet kiedy zrobiliśmy tak, że przekupni policjanci jeździli na numerach rejestracyjnych naszego naczelnego, to tego akurat nie zauważył."

      Usuń
    17. Istimor - ja mam wrażenie, że Ćwiek coraz mocniej udziela się jako lewicowy "działacz" i przerzuca to na swoje książki. Są coraz bardziej takie... sztywne, sztuczne, próbują być "istotne", ale on ma na to za słaby warsztat i za małą widzę. Zresztą, "Martwy sezon" Jadowskiej też pokazuje, że ona w ten aktywizm próbuje iść i och, to było tak złe.

      Usuń
    18. Katrina
      Przeczytałem Twoją opinię o "Martwym sezonie" - właściwie niczego lepszego po Jadowskiej się nie spodziewałem. Ale widzę, że chce być jak Kańtoch, co to i fantasy machnie, i SF, i kryminał. Tylko do Kańtoch jej dużo brakuje (inna rzecz, że Kańtoch jest dla mnie autorką jednej książki, choć w trzech woluminach - Przedksiężycowych).

      Co do lewicowego towarzystwa. Niedawno w grupie czytelników Fabryki Słów pojawił się (nieco bełkotliwy) postulat lewicowego aktywu, żeby unieważnić książki Piekary, Ziemkiewicza, Pilipiuka itd. Że zacytuję:

      >jeśli są pełne seksizmu, to nie jest już kwestia tego, że komuś się podoba czy nie podoba taki styl, tylko tego, że nie powinien on istnieć i być promowany<.

      To tak, żeby było wiadomo ku czemu zmierzają i czego chcą ci ludzie. Inna rzecz, że lewicowy aktyw (co było też widoczne w Komudagate) nie odróżnia poglądów autora od poglądów, słów i czynów bohaterów jego książek.

      Usuń
    19. A ten wywiad z Parowskim mogłabyś wrzucić na bloga - w wersji dla czytających, a nie słuchających :D

      Usuń
    20. Ale przecież Ćwiek też próbuje. Ma już ze dwa kryminały napisane. XD To się sprzedaje i jest modne. W jakim sensie chcą unieważnić? XD Uznać, że nigdy nie zostały napisane?

      Nie wrzucę go w całości w tej formie. Cały czas na nim pracuje, a to z resztą za długie, by ot tak publikować. Zresztą, za bardzo się na tym napracowałam, by oddawać całość publicznie bez większego powodu. W Morsie miałam praktyki, więc to była trochę inna bajka.

      Usuń
    21. A nie wiedziałem, że Ćwiek też. Kryminał to konwencja, którą niespecjalnie lubię, bo tam trudno o oryginalność, z zasady we wszystkich chodzi o to samo.

      >W jakim sensie chcą unieważnić?<

      Właśnie nie wiem, jak to ma być zrobione technicznie, skoro "nie powinien on istnieć". W Związku Sowieckim co jakiś czas aktualizowano zdjęcia Wielkiego Przywódcy Józefa Stalina - wymazywano z nich osoby, które w tzw,. międzyczasie skazał na śmierć :D

      Usuń
    22. Ja ten klasyczny lubię od czasu do czasu. Fantastyczny mogę wciągać częściej, bo jednak tu każdy autor ma trochę inny pomysł na świat. Ćwiekowy "Szwindel" czytałam - nudne to było niemiłosiernie, napuszone okrutnie.

      Hm, w sumie idąc tym tropem to może zaproponujmy usunięcie z półek księgarni wszystkich mocno "prawicowych", ale też "lewicowych" dzieł, coby było po równo. Ciekawe co oni na to? Przecież nie mogą chcieć być równiejsi od innych równych sobie, skoro to zwykle postulują.

      Usuń
    23. "syn jego współpracownika w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Jacek Rodek, podlegał jakiejś towarzyskiej ochronie".

      Jacek Rodek to właściciel wydawnicwa Mag?

      Usuń
    24. Tak. Rodek od początku był związany z "Fantastyką" z tego co pamiętam. ;) Właściwie przez okres PRLu była tylko jedna roszada w ekipie z resztą.

      Usuń
    25. Jestem zaskoczony tym wspomnieniem o staszowskim seminarium z 85r. W ogóle nie wiedziałem, że ktoś - w tym przypadku dwóch panów - założyło Klub Miłośników Fantastyki "Gea" Coś dla mnie wspaniałego i odkrywczego.
      Zaraz się wgłebię w temat.
      Dzięki 🙂

      Usuń
    26. Co do Rodka, to dodam, że był współautorem takiego kultowego w PRL (i wciąż chyba wznawianego) komiksu "Funky Koval" i red.naczem. jednego z pism z rodziny Fantastyki - "Komiks-Fantastyka"

      Wówczas wychodził - poza Nową Fantastyka i Komiks-Fantastyka - jeszcze miesięcznik dla dzieci "Mała Fantastyka". w którym puszczali naprawdę fajne opowiadania i to nie tylko fajne dla dzieci, bo wśród autorów byli C.J. Cherryh, Clive Staples Lewis, John Morressy, Isaac Singer, Ray Bradbury, Larry Niven, Arthur C. Clarke.

      Oba te pisma - Komiks i Mała - wchodziły w latach 1987-1990. Niestety, upadek komuny i mnogość nowych wydawców je położyły. Znaczy, stety, że komuna upadla, niestety, że te pisma nie przetrwały:D Zwłaszcza Mala, bo zamiana Malej Fantastyki na Bravo to zdecydowanie nie był dobry kierunek.

      Usuń
    27. SQN wydało co najmniej jedna świetną rzecz: trylogię Pękniętej Ziemi N.K.Jemisin. Pierwszorzędna fantasy.
      Karmena

      Usuń
    28. Jemisin czytałem tylko "Zabójczy księżyc" - mimo najszczerszych chęci, nie udało mi się doczytać do końca. To + zniesmaczenie wywołane ideologicznym obsypywaniem jej gniotów ("Sto tysięcy królestw", "Zabójczy księżyc", "Mroczne słońce") nagrodami jakoś obniżyły moje zainteresowanie tą autorką do zera.

      Usuń
  5. Fabryka Słów już na grupie na Fb zdementowała część info:
    "Północna Granica" zostanie złożona normalnie [podobnie jak inne tomy] przewidywany skład ma ok 360 str.
    Nie podjęliśmy decyzji na temat dzielenia tomów. Na tą chwilę będziemy raczej robić wszystko żeby ich nie dzielić.
    Ew. do podziału kwalifikują się na dziś tylko 2 najgrubsze [Grombelardzka legenda, Pani dobrego znaku] które zostały NAPISANE jako 2 tomowe - ale jak pisałem wyżej na tą chwilę nie planujemy dzielić.
    Osobnym tematem jest ostatni tom który autor jeszcze pisze. Możliwe że jako zamykający serię rozrośnie się w pisaniu tak że trzeba będzie go podzielić.
    Zastosowany zostanie uniwersalny typ oprawy - oprawa zintegrowana [wcale nie najtańsza] Która wygodnie się czyta i wygląda dobrze na półce.
    Cena wyjściowa za "Północną..." według informacji z www.swiatksiazki.pl to 44,90, minus stosowne rabaty.
    Ilustracje do środka rysuje Przemek TRUST Truściński.

    To cytat, jakby co :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Północna granica u Sedeńki - 300 str., w Fabryce - 360, czyli wzrost o 20%. Zatem Grombelardzka legenda będzie miała ok. 1000 stron, a Pani dobrego znaku ok. 1060. Ktoś sobie to wyobraża w okładkach zintegrowanych - klejonych? Bo ja nie.

      Usuń
  6. FS już obniżyła cenę Północnej granicy o 10 zł. Hałas coś dał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo krzyk szeroko się rozszedł po internetach. Ale i tak zastanawiam się, jaką cenę Fabryka wywali za te trzy najdłuższe powieści.

      Usuń
  7. Bardzo się cieszę, że jeszcze ktoś zna i lubi Kresa. Ja osobiście wolę Kresa od Sapkowskiego (ok, opowiadania wiedźmińskie mi się podobały, bo miały baśniowy klimat, który nowa adaptacja serialowa niemal udusiła, ale na sadze odpadłam na pierwszym tomie). I tak się składa, że jak zaczęłam czytać Księgę Całości, to Kres przestał pisać. Szanuję jednak jego decyzję, bo mógł tłuc taśmowo kolejne książki, jak robią niektórzy pisarze, i odcinać kupony od sławy.

    Przez lata myślałam, że w ramach smuteczku kupię sobie na allegro te pierwotne wersje opowiadaniowe, ale skoro Kres wrócił do pisania, to pewnie bym kupiła nawet gdyby były owinięte w starą gazetkę promocyjną biedronki :P Ja mam akurat wszystkie swoje części w tych wydaniach MAGa z ilustracjami Jarosława Musiała, które są pełne golizny, ale jednocześnie jak się przymknie oko, to mają swój urok.

    Co do SQN to przy okazji nie jest to wydawnictwo, które słynie z dobrych redakcji tekstów, ale tak po prawdzie jeden jedyny autor, którego tam wydają i który mnie interesuje, to Ken Liu i jego "Dandelion dynasty".

    A skoro już się rozpisałam, to powiem jeszcze, że mam nadzieję, że Zysk wyda jednak książki Kaya, bo to jest jednak fantasy, które warto czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie Sapek to mistrz opowiadań. Z nim jest tak, że im krótsze dzieło, tym lepsze (nie dotyczy „Żmii”). Dlatego też lubię – krytykowaną przez większość – samostojkę, czyli „Sezon burz”.

      A Kresa najbardziej lubię „Północną granicę”. Dla mnie kreacja obcych – Złotych i Srebrnych Alerów – jest jedną z lepszych w polskiej fantastyce.

      > z ilustracjami Jarosława Musiała<

      Hehehe, pamiętam jego ilustracje z czasopism sprzed wieków (chyba ilustrował Feniksa oraz Magię i Miecz)/ W moje oczęta nie rzucała się tak golizna, co buty – wszyscy ludzie z jego ilustracji mieli identyczne ciżmy :D

      > Ken Liu i jego "Dandelion dynasty"<

      A też się dobrze bawiłem. Tu moja opinia:
      https://seczytam.blogspot.com/2018/08/ken-liu-krolowie-dary.html

      > mam nadzieję, że Zysk wyda jednak książki Kaya<

      Też go lubię, brakuje mi chyba dwóch jego książek wydanych w Polsce – na pewno nie mam „Ostatnich promieni słońca”, nie jestem pewien czy mam „Lwy al-Rassanu” (gubię się ostatnio, jeszcze z półtora roku temu miałem wszystko „skatalogowane” na zdjęciach, a teraz poprzestawiałem i sam nie jestem pewien co mam w drugich rzędach na półkach).

      A Zysk kupił w czerwcu 2019 prawa do wydania dwóch książek Kaya: „Children of Earth and Sky” i „A Brightness Long Ago”, tyle że Zysk często coś kupuje, a potem nie wydaje...

      Usuń
    2. Kaya to bym najchętniej przeczytała "Under Heaven" i "River of Stars" - obie inspirowane Chinami. Chyba się w końcu przemogę i przeczytam w oryginale, chociaż nie należę do tych, co by po ang. czytali ze szczególną przyjemnością. Co innego książka naukowa i sprawdzanie faktów, ale lit. piękna powinna sprawiać przyjemność.

      Szkoda, bo czasem widzę, jak promowane są gnioty, i sądzę, że Kay to się pisarsko broni (albo ja nie mam gustu ani trochę). On i np. Eliott (takiego cyrku jak z jej "Koroną Gwiazd" nie było chyba w żadnym wydawnictwie) mogliby być substytutem do GoT, bo jednak mają książki napisane, a nie jak Martin "Zaraz siadam, niedługo będzie", przy czym z niedługo się zrobiło 10 lat prawie.
      Nie wiem, czy mam jakiś fałszywy obraz rynku książki, ale mam wrażenie, że jeśli chodzi o autorów zagranicznych, to ilość porzucanych serii jednak zmalała.

      Usuń
    3. Ja bym w ogóle chciał serię książek Kaya - całość, w twardych oprawach. Ale to chyba marzenie ściętej głowy.

      W porzucaniu cykli największe dokonania ma Zysk; poza Koroną gwiazd, np.:
      Mary Gentle, cykl Księgi Aszy - porzucone po wydaniu dwóch tomów z pięciu.
      Felicity Savage, dylogia Garden of Salt - porzucona po wydaniu jednego tomu.
      Mitchell Graham, trylogia Piąty pierścień - porzucona po wydaniu jednego tomu.
      Margaret Weis & Tracy Hickman, tetralogia Miecz Mroków - porzucona po wydaniu trzech tomów (sic!).
      John Marco, trylogia Tyrants and Kings - porzucona po wydaniu dwóch tomów.
      Greg Keyes, cykl Children of the Changeling - wydali obie powieści, nie wydali zbioru opowiadań.

      Coś ostatnio nie słychać o kolejnych tomach cyklu Kultura Banksa - wydali tylko pierwszy. Nie wiadomo co dalej, bo Zysk nie ma w zwyczaju informować czytelników.

      Ale nie tylko Zysk - ostatnio np. Rebis porzucił Tada Williamsa po wydaniu pierwszego tomu trylogii (zarazem jest to tom piąty z siedmiu cyklu, czyli pięć tomów wydali, dwóch nie wydadzą). Chodzi o tę trylogię z cyklu o Osten Ard:
      http://seczytam.blogspot.com/2019/12/tad-williams-korona-z-czarodrzewu.html

      Usuń
    4. PS
      Mag - z tej trylogii nie wydali tomów 2-3, choć obiecywali:
      http://seczytam.blogspot.com/2015/12/sheri-s-tepper-trawa.html

      Usuń
    5. Niepomiernie mnie wkurza zarzucenie cyklu Elliott, bo mi się on naprawdę spodobał, do tego wszystkie tomy po angielsku się ukazały.
      A tu raz zarzynano go szpetnymi okładkami, potem tłumaczeniami lichej jakości, a teraz cisza.

      Usuń
    6. Cykl Elliott świetnie się zaczął (dwa pierwsze tomy), a potem nastąpił dramatyczny zjazd - wodolejstwo do granic możliwości. Przyznam, że po przeczytaniu trzeciego tomu (redaktor powinien go skrócić co najmniej o 30%) nawet mnie przestało interesować, jak to się skończy. Mam w domu tomy 4-5 i jakoś nie mogę się za nie zabrać.

      Usuń
  8. Ja tak delikatnie odbiegając od tematu wspomnę tylko, że po latach właśnie poświęciłem na planetę Hyperion, aby spróbować niezauważenie dotrzeć w pobliże Grobowców Czasu. I jak mi się uda, to zadać panu Chyżearowi jedno zadadniczo-egzystencjalne pytanie.
    Mam nadzieję, że akurat mnie wysłucha😂
    Ależ to wspaniała lektura.
    Wyborna.
    Czy znasz może waćpan coś zbliżonego do tego Universum? Bo i Endymion darzę okrutną namiętnoscią. Byłbym wdzięczny za jakowąś podpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to pytanie wpisuje się w moje poszukiwania, prowadzone od lat, sensownej space opery (bo jednak Hyperionowi chyba bliżej do SO, niż hard SF). Na razie te poszukiwania nie bardzo są skuteczne. Jedyne co można uznać za przyzwoite, to Hamilton (i podobno Alastair Reynolds, ale tego nie czytałem, a ceny na Allegro ma zabójcze). No i Hamilton to nie SO, a raczej cosmic fantasy.

      Mnie podobała się też z Artefaktów powieść Sheri S. Tepper "Trawa" (Mag zapowiadał gdzieś w 2016 czy 2017 roku kolejne trzy jej książki - dwie z cyklu trawiastego + Beauty, ale na razie na zapowiedziach się skończyło):
      http://seczytam.blogspot.com/2015/12/sheri-s-tepper-trawa.html

      Usuń
    2. Ja co prawda rzadko czytam sf, ale bardzo podbał mi się saga o Vorkosiganach/cykl barrayarski Lois McMaster Bujold. I - nie wiem - czy dobrze określam teraz gatunki, ale...

      "Królowa Zimy" i "Królowa Lata". Pierwsza jest retellingiem "Królowej śniegu" - takim bardzo pomysłowym, dalej też są jakieś nawiązania.

      Powieści C.J. Cherryh. Ja co prawda najbardziej lubię cykl o Fortecach (Zysk nie wydał ostatniej części, jaka niespodzianka!), który jest jednak fantasy, ale czytałam inne jej książki i bardzo mi się podobały.

      Usuń
    3. Z cyklem o Fortecach Cherryh zatarłem się na części 2, ale niedawno kupiłem 3-4, więc wrócę. W ogóle w ubiegłym roku kupiłem 17 książek Cherryh :D

      Przypomniało mi się co jeszcze Zysk porzucił - cykl autorki, którą bardzo lubię: J. V. Jones tetralogia "Miecz cieni" porzucona po wydaniu dwóch części ("Jaskinia Czarnego Lodu" i "Forteca w Szarym Lodzie").

      Kiedyś zrobiłem notkę o pisarzach fantasy (niesłusznie) niedocenionych przez polskiego czytelnika i porzuconych przez polskich wydawców:
      http://seczytam.blogspot.com/2016/01/polegli-na-polu-chway.html

      Usuń
    4. Tak, czytałam ten post i kupiłam za jego poleceniem "Z wody zrodzonego", "Czarnego Boga", "Cień w środku lata" i pierwszy tom Kamszy (tego ostatniego jeszcze nie czytałam, ale pozostałe mi się bardzo podobały, do tego kosztowały jakieś grosze na allegro).

      Cherryh faktycznie dużo się uzbierało na polskim rynku, choć to chyba nadal mało co do ogółu twórczości. Bardzo podobały mi się 2 pierwsze części cyklu o Bramach (są bardzo klimatyczne).

      Usuń
    5. Cherryh bardzo dużo wydali i bardzo dużo nie wydali, w tym roku kupiłem cały dostępny po polsku cykl "Unia – Związek" - ale to zaledwie 11 woluminów na ok. 30. Uzupełniłem też "Bramy" i "Fortece", a do tego zacząłem kupować cykl "Przybysz" u nas przerwany przez Maga po czwartym tomie, a w USA wyszło w latach 1994-2020 aż... dwadzieścia jeden (siedem trylogii)!

      Usuń
  9. Bardzo ciekawy wpis. O połowie przytoczonych przez Ciebie treści nie miałam kompletnie pojęcia, bo i nigdy Kresa nie czytałam. Sama nie wiem, czy wreszcie spróbuję coś nadrobić. Mam tylko nadzieję, że Fabryka rzeczywiście niczego nie zepsuje nowym wydaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można spróbować "Północną granicę" i się przekonać czy z Kresem nam po drodze. Ale uprzedzam, że to militarne fantasy a kreacja obcych bliższa SF, niż klasycznej fantasy.

      Usuń
  10. Czy mógłbyś zdradzić co Sedeńko planuje w serii Narodziny SF ? Podobno jakieś info jest w katalogu który miał dostarczać do ostatnich zamówień. Swoją drogą dziwne że nie chce udostępnić tego katalogu w wersji elektronicznej - reklama z premedytacją przeznaczona dla zawężonego kręgu odbiorców - taki nowy koncept pana Wojtka zrozumiały chyba tylko dla niego samego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę:
      https://seczytam.blogspot.com/2021/02/plany-wydawnictwa-stalker-books-na-lata.html

      Usuń
    2. WOW ! Spodziewałem się jednego zdania z kilkoma tytułami a nie takiej obfitej odpowiedzi :) Dzięki wielkie :)

      Usuń
    3. A przyda się czytelnikom, do tego warto zareklamować trochę Stalkera, bo to fajne książki i takie odbiegające od papki serwowanej przez innych wydawców.

      Usuń
  11. Widzę, że ja znowu nie w temacie i już chyba się załapałam na informację "po burzy", bo czytałam, że dzielenia tomów nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byłbym tego taki pewien, mimo obietnic Fabryki (na okładki też obiecywali sondę). Moim zdaniem, kobyły po grubo ponad tysiąc stron najzwyczajniej nie powinno się ładować w zintegrowane. W ogóle uważam zintegrowane za największy okładkowy szajs, ale już pomijając moją opinię: one się nie nadają do książek powyżej 500 stron, tym bardziej że to będzie przecież klejone, a nie szyto-klejone.

      A teraz dodaj do tych 1100-1400 (bo pewnie tyle wyjdzie ostatniego tomu) stron fabryczny papier. To jakie to cegły wyjdą? Zmierzyłem właśnie książkę FS w zintegrowanej, ma to 3,7 cm na ok. 520 stron. To na 1400 stron będzie prawie 10 cm (dokładnie: 9,96). Sprawdziłem najgrubsze książki w mojej biblioteczce - "Rzeczpospolita obojga narodów" Jasienicy, "Europa" Daviesa, "Na południe od Brazos" McMurtry'ego - mają po ok. 7 cm. Wszystkie oczywiście w twardych oprawach. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić książki grubszej o ok. 3 cm w zintegrowanej.

      Sądzę, że FS podzieli na tomy Grombelardzką legendę, Panią dobrego znaku i ten nowy, najgrubszy tom, a być może także Tarczę Szerni. Co sprawi, że ostatecznie badziewne wydanie FS będzie znacznie droższe od porządnego Sedeńki. Tyle że na raty, bo w eSeF była całość od razu.

      Usuń
    2. A ja mam nadzieję że podzielą, z czytania takich cegieł wyleczyłem się przy okazji "Lodu" Dukaja i późniejszych Harrypotterów.

      Zakładam, że książki kupuje się, by trzymać w ręku i czytać, a nie żeby efektownie wyglądały na półce, jak np. omnibusy UKLG wydane przez Prószyńskiego. E-booki częściowo rozwiązują sprawę, bo niektóre książki chciałbym mieć w papierze, a jak już mam, to czasem wziąć do ręki i poczytać.

      Usuń
    3. asymon
      Z dzieleniem chodzi o coś innego, a nie ładny wygląd. Przykład Lodu Dukaja:

      Wydanie w jednym woluminie - okładkowo 69,90 z.
      Wydanie w dwóch woluminach po ponad 500 str. - 2 x 49,90 = 99,80 zł.

      Przy czym szacowana cena za pięćsetstronicowy wolumin może być zaniżona, bo 44,90 kosztuje "Imperium chmur", które ma zaledwie 288 stron. W każdym razie, podział na dwa woluminy to co najmniej +30% do ceny.

      Inna rzecz, że te kresowe grubasy w wydaniu Sedeńki prezentują się całkiem zgrabnie. Dużo zależy od jakości papieru, bo w przypadku lepszego może być ciut cieńszy, co na takiej ilości stron daje całkiem konkretne zmniejszenie grubości woluminu - tu porównanie "Korony z czarodrzewu" (896 stron) z Rebisu na porządnym papierze z "Drogą królów" z Maga na parszywym papierze (960 stron):
      https://seczytam.blogspot.com/2019/12/pazdziernik-listopad-2019-raport-z.html

      Więc najpierw niech wydawcy zaczną dawać przyzwoity papier, a dopiero potem dzielą na tomy :)

      Usuń
  12. Widziałeś to wydanie Kresa od FS? Podobno dali format kieszonkowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę w Świecie Książki, że to o pół cm niższe i pół cm węższe od "Jaksy" Komudy, a przyłożyłem Jaksę do standardowej książki od Maga (konkretnie do Pullmana) - Jaksa jest o 2 cm niższy i o cm węższy. Czyli "Północna granica" jest o 2,5 cm niższa i 1,5 cm węższa od standardowego Maga. Więc Fabryka Słów dała rzeczywiście mały format, ale nie aż kieszonkowy - dawniej standardem był jeszcze mniejszy, choć nieznacznie:

      Północna granica - 12.5 x 19.5 cm.
      Dawny standard Rebisu - 12,5 x 18,5 cm.

      Dawny standard Rebisu to książki C.J. Cherrych (cykl Tristan), Kaya (np. Tigana), pierwsze wydanie Jordana (Koło czasu), ten sam format miał dawniej Zysk i S-ka (np. pierwsze wydanie Gry o tron).

      Usuń