Na wstępie pewnie należy Wam się tłumaczenie z naszego (pyrlandzkiego) na polski. To po kolei: klejdry – plotki; akuratne – dokładne, porządne; nieakuratne – to odwrotnie; zez – z; fyrtel – tu nie ma przełożenia 1:1, najlepiej chyba użyć słowa: „okolica”. „Szczuny zez naszego fyrtla” – to mogą być chłopaki z naszej wsi, miasta, dzielnicy, ulicy, podwórza. W tym przypadku chodzi o coś, co często zwie się „fantastycznym gettem” (nie lubię tej nazwy).
O cóż chodzi – zebrało mi się trochę informacji/ciekawostek niekoniecznie zasługujących na odrębne notki. To wrzucę hurtem. Nr 001, bo może za jakiś czas znowu mi się uzbiera (znaczy, na pewno się uzbiera na nr 002 i 003, bo już się uzbierało :D – będzie w kolejne czwartki).
James Marlon zrobił mapkę!
W USA piętnastego lutego ma się ukazać drugi tom Trylogii ciemnej gwiazdy (tu pisałem o pierwszym): Księżycowa wiedźma, pajęczy król (Moon Witch, Spider King):
Przy pisaniu James Marlon stanął przed tym samym problemem, przed którym wcześniej stanął legion autorów – okazało się, że bez mapki ani rusz. Bo bez tego, jak dotarło do Marlona: nie wiesz, do diabła, o czym piszesz.
Fantasy musi wprowadzić czytelnika w nowy świat, ale musi też na tyle szybko go ugruntować, by mógł w nim żyć i oddychać – to słowa autora. Jak narysował mapę, to okazało się, że podróż między dwoma miastami, która pierwotnie miała trwać tydzień, wymaga jednak pół roku – co skutkowało dodatkowymi dwustoma stronami powieści.
Marlonowa mapa (a raczej chyba fragment):
Opowiadania Maszczyszyna
Wydawnictwo Stalker Books zapowiada trzy kolejne książki Jana Maszczyszyna. Tym, którzy nie kojarzą nazwiska, wrzucę tylko wyniki słynnego konkursu Fantastyki z 1987:
Miejsce 1. Marek S. Huberath Wrocieeś Sneogg, wiedziaam...
Miejsce 2: Jan Maszczyszyn Ciernie.
Miejsce 3. Andrzej Sapkowski Wiedźmin.
Maszczyszyn debiutował w 1977 roku, jako siedemnastolatek (opowiadaniem, które zaczął pisać dwa lata wcześniej). W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych opublikował czternaście opowiadań. W 1989 roku wyemigrował do Australii i się załamał – zobaczył obfitość zachodniej fantastyki, doszedł do wniosku, że nie jest w stanie wymyślić nic nowego, oryginalnego i porzucił pisanie na wiele lat.
Wrócił w 2013 zbiorem opowiadań Testimonium (gwoli precyzji: pierwotna, uboższa wersja tego zbioru wyszła rok wcześniej w Australii pt. Czas przebudzenia), potem była Trylogia solarna, a ostatnio dwa tomy cyklu Podmorskie imperia w wydawnictwie Genius Creations.
Teraz Stalker Books zapowiada to:
Można się domyślać, że Broilia i Dinozauroid to powieści, ale Ciernie to zbiór opowiadań. A już sam tytuł wskazuje, że znajdzie się w nim owo opowiadanie z 1987 roku. To zapytałem autora, czy to będzie zbiór tych starszych opowiadań, z lat 70. i 80. Taką dostałem odpowiedź:
Między innymi znajdą się i te starsze. Raczej jest to zbiór przekrojowy, moich faworyzowanych tekstów – jeśli oczywiście wydawca je wszystkie zaakceptuje. Jest tam też trochę bizzarro, które lubię, podobnie jak horrory. Jeśli chodzi o przedemigracyjne teksty, to dałem za wygraną i ich – tych ciekawszych nie zamieściłem, chociaż próby były. Chciałem update pewną mini powieść fantasy. Dotarłem gdzieś do dwóch trzecich i się poddałem. Musiałbym to napisać od nowa. Miałem dawno temu [lata 80. – pm] propozycję z Krajowej Agencji Wydawniczej na zbiorek w tej czarnej serii. I powiem ci, że dobrze się stało, że tego czegoś nie wydałem. Dojrzałość intelektualną osiąga się w pewnym wieku. U mnie to było późne popołudnie. :D
Przekrojowo przez różne nurty w twórczości Maszczyszyna – to zapowiada się ciekawie. Wydanie pasujące do twardookładkowej Trylogii solarnej – bardzo porządne, na twardo, szyto-klejone. Sam na pewno kupię.
Co jeszcze: Maszczyszyn wrzucił na facebooka kolejne okładki (to chyba dzieło jego córki, która zdaje się tworzy oprawy graficzne do jego książek – teraz nie sprawdzę, bo przez remont mam książki spakowane i wyniesione; ale już zaczynam układać :D). Te pozycje widnieją na jego stronie internetowej w zakładce „Zapowiedzi na lata 2022-2023” (coś o tytule Szlachcic na Marsie było w antologii Stalker Books Mars, nie wiem czy to fragment powieści, czy powiązane opowiadanie):
Powrót do Mythago Wood
Do startu w dziale książkowym (bo w dziale gadżetowym chyba już działa) przymierza się wydawnictwo Terminus. Start tyleż odważny, co ryzykowny. Bo założyli sobie, że wydadzą Las ożywionego mitu – czy jakoś tak; nowe tłumaczenie, to tytuł może brzmieć nieco inaczej. Dlaczego ryzykowne... Nie wiem, jaki pułap sprzedaży sobie wydawca założył, jako satysfakcjonujący, ale Robert Holdstock, jako Robert Holdstock może być zbyt trudny, zbyt nudny dla przeciętnego czytelnika – tam liczy się klimat, a nie akcja zapieprzająca na łeb, na szyję. Przednie polskie podejście do tego cyklu zakończyło się przerwaniem wydawania po dwóch tomach (oczywiście, niezawodny Zysk i S-ka). A całość cyklu to pięć powieści + zbiór opowiadań. Jednak, jeśli ceny Allegro są miarodajne (a tego nie jestem pewien), chyba Las cieszy się jakimś zainteresowaniem, skoro za książkę w przyzwoitym stanie trzeba położyć 80-120 zł.
Wydanie Zyska z lat 1996-1997 |
Właściciel wydawnictwa Terminus to bez wątpienia fan Mythago Wood.
2021 to dla mnie rok Roberta Holdstocka – to jego słowa z Instagrama. – Rok zbierania w sobie odwagi. Rok starania się o prawa do wydania Mythago Wood. Rok walki lęku z upartością raczej, niż z odwagą. Upartość wygrała i dziś jestem w połowie procesu, który zakończy się wydaniem przepięknej powieści. Przepięknie przetłumaczonej. W przepięknej oprawie.
Okładkę będzie robił chyba znany tatuażysta Piotr Bemben (może też jakieś ilustracje wewnątrz?).
Foto „pożyczone” z fanpage wydawcy |
Sam kupię, choć mam wydanie Zyskowe. Kupię, żeby Terminus miał powód do wydania kolejnych części. Bo nie ukrywa, że...
Rynek zweryfikuje, czy będę brał się od razu za kolejną część, czy nie od razu, a po chwili lub czy w ogóle. Rzeczywistość to surowa pani.
Napisałem wyżej, że Robert Holdstock, jako Robert Holdstock może być dość zbyt trudny. Bo Robert Holdstock – jak można się domyślać, z przyczyn finansowych – tłukł też pod licznymi pseudonimami straszną kaszanę, ale właśnie ta kaszana była u nas wydawana. Np. jako Chris Carlsen popełnił cykl fantasy Berserker, jako Robert Faulcon – cykl horrorów Nocny łowca.
Zachęcam do kupna Lasu ożywionego mitu (jak wyjdzie, poinformuję; nastawiałbym się na wiosnę: marzec-czerwiec) – mam w tym własny interes, bo chcę całość cyklu.
EDYCJA - SPROSTOWANIE
Nadesłane przez wydawcę (jednak nie będzie nowego tłumaczenia):
Tłumaczenie zostaje Michała Jakuszewskiego. Jest natomiast NOWA REDAKCJA owego tłumaczenia. I to w wykonaniu osoby dla mnie wybitnej, od lat piszącej znakomite teksty krytyczne dotyczące szeroko pojętej fantastyki, redaktorki z ogromnym doświadczeniem i… miłośniczki Holdstocka. Jaram się jak ognisko na działce!
I wyjaśnienie:
Jak wybiję sobie zęby o tego Holdstocka, to trudno. Wierz mi jednak, że naprawdę chcę wydać całość. Wszystkie tomy plus opowiadania. I zrobię wiele, żeby tak się stało. Ale tego typu akcje weryfikuje rynek. Czytelnicy, klienci.
Kolejna fantastyka z Finlandii?
Wydawnictwo Marpress wydało w ostatnich latach dwie bardzo dobre książki fantasy z kręgu fińskiego (Juhani Karila Polowanie na małego szczupaka z Finlandii oraz Andrus Kivirähk Człowiek, który znał mowę węży z Estonii)
Jak wiadomo, zapowiadają kolejne estońskie fantasy – Paavo Matsina Gogolowe disco. Tu opinia o wydaniu amerykańskim:
Surrealistyczna i halucynacyjna krótka powieść o przyszłym carstwie Viljandi, zamieszkałym głównie przez Rosjan i kilku pozostałych Estończyków (i być może reinkarnowanego Gogola). Weird fiction, przywołujące wspomnienie Bułhakowa, Pielewina.
Sam też parę słów o tej powieści popełniłem:
To trochę SF, trochę dystopia, trochę historia alternatywna, trochę fantasy, to wszystko podlane sporą porcję humoru. O co chodzi – mamy nieodległą przyszłość, w której carska, acz przypominająca też komunistyczną, Rosja podbiła Estonię. główne miasta, czyli Tallin i Tartu leżą w ruinie, Estończycy zostali deportowani. Na ich miejscu mamy ludzi o imionach rosyjskich, w tym... zmartwychwstałego Gogola.
Estoński krytyk literacki Peeter Helme, bohaterów Gogoli disco nazwał: blatnointeligencją. Co to jest inteligencja, każdy wie, a blatno – to od rosyjskiego słowa blatnoj oznaczającego przestępczą elitę (dawnej przestępczości, mającej swój kodeks honorowy, swoją gwarę itd.). Ważną rolę wśród nich odgrywali tzw. wory w zakonie (a o nich artykuł Przechrzty).
Z opinii można wnosić, że Gogolowe disco to specyficzna książka, która nie każdemu się spodoba (spolaryzowane oceny – albo zachwyt, albo totalna krytyka). Nie wiem czy Marpress dobrze robi zaczynając wydawanie Matsina właśnie od tej powieści, bo uznaniem i bez takiej polaryzacji cieszy się inna jego powieść: Kongo Tango – opinia z Goodreads:
to naprawdę dziwna książka pełna ludzkich ptaków, alchemii, czerwonych kapturków i afrykańskich rytmów. Ale to wszystko złapało mnie tak dziwnie, że nie mogłem odłożyć książki. Nie tyle interesowały mnie wydarzenia i bohaterowie powieści (którzy raczej byli bezkrwawymi podróżnikami z punktu A do punktu B), ale raczej świat, który splata mistycyzm z rzeczywistością. Przypominało mi to trochę doświadczenie z czytania powieści Susanne Clarke Jonathan Strange i pan Norrell.
Porównanie do Clarke – czyli dla mnie to coś z gatunku: jak wyjdzie po polsku, to mus czytać. Ale nie wiem czy Marpress (lub inny polski wydawca) po to sięgnie. Właśnie się zastanawiam czy Gogolowe disco nie zarżnie Matsina na polskim rynku. Oby nie.
Gogoli disco wydanie estońskie i fińskie |
No tak, ale miało być nie o Estonii, a o kolejnej fantastyce z Finlandii. Zapytałem u źródła, czyli w Marpressie o plany związane z fińską i estońską fantastyką. Dostałem odpowiedź:
Finlandia się tłumaczy! Na razie możemy powiedzieć, że to będzie coś szalonego i że tłumaczy Seba Musielak.
Dunsany wreszcie wyjdzie?
Przypomnę, że wydawnictwo Vesper zapowiadało na 2021 rok wydanie Bogów Pegany Lorda Dunsany, jednego z ważniejszych twórców wczesnego okresu fantasy, niestety, jakoś nie wyszedł (jak byłem w Vesperze w listopadzie po odbiór zamówienia, to spytałem kogoś – wyglądał, jak szef, ale czy nim był, nie wiem – A Dunsany kiedy wyjdzie? Zobaczyłem szczere zdumienie na twarzy, po czym jegomość zwrócił się do pracownika: A my mieliśmy to wydać?; można się domyślać, że nie jest to priorytet dla Vespera).
Teraz Vesper znowu zapowiada Lorda D., ale nie napalać się, zapowiedź nader ostrożna:
Mamy też nadzieję, że uda nam się w końcu wydać Bogów Pegany czyli zbiór opowiadań jednego z ulubionych pisarzy HPLa [Lovecrafta – pm] – Lorda Dunsany'ego, w tłumaczeniu Macieja Płazy.
A z innych zapowiedzi Vespera, szczególnie interesująca (negatywnie) jest ta:
Czego jeszcze możecie się spodziewać? Niestety wzrostu cen książek. Papier, karton, transport, usługi – drożeją i to horrendalnie. Musimy więc nieco podnieść ceny, zarówno nowości jak i dodruków. Róbcie więc zapasy książek na emeryturę póki są relatywnie tanie. Postaramy się żeby wzrost cen nie był aż tak mocno odczuwalny, ale ciężko już będzie nam oferować Wam niektóre książki w cenie paczki fajek i piwa (no chyba że ceny używek też tak pójdą w górę i status quo zostanie utrzymany.
Czy wzrost cen nie będzie odczuwalny... Tu można polemizować, zwłaszcza patrząc na cenę Zewu nocnego ptaka Roberta McCammona (na razie przedsprzedaż, wyjdzie w lutym); nawet 920 stron – moim zdaniem – nie usprawiedliwia okładkowej stówki (no dobra, 99,99 zł). Tym bardziej że to tylko pierwszy tom cyklu obecnie składającego się z siedmiu powieści, a zapowiedziane są kolejne dwie + zbiór opowiadań. Dziesięć tomów po stówce, to ja się głęboko zastanowię czy chcę w to wchodzić.
* * *
Za tydzień o fantastyce ze wschodu – o książce, o której cicho, a powinno chyba być głośno. Za dwa tygodnie też o fantastyce ze wschodu – tym razem o książce, która miała być wydana, ale się nie pojawiła, choć powinna.
U góry strony fragment okładki jednego z wydań Mythago Wood.
Ha, Lorda Dunsanego czytałem w tym obłąkanym połączeniu "Barbarzyńca i marzyciel" (nazwa z pamięci), wydanego wspólnie z Howardowskim Conanem. Nie powiem, ciekawa to była literatura. I żeby było śmieszniej - dopiero co parę dni temu właśnie sobie Dunsanego przypomniałem przy dyskusji o perłach rzucanych (przez poetów) przed wieprze.
OdpowiedzUsuńMam też to dziwne wydanie. W Polsce wyszła jeszcze jego powieść "Córka króla elfów" - bardzo droga na Allegro, ale są gryzonie. Do tego mamy jeszcze trzy opowiadania w starych klubówkach i dwa w antologiach. Jedna z tych klubówek osiąga kosmiczne ceny, trzy opowiadania Dunsany, Lovecraft, Grabiński) w czymś odbijanym na ksero - okolice dwóch stówek (tytuł tegoż: Informator "Dni Fantastyki Grozy", wyszło to w 1984 roku).
UsuńOrientuję się, bo chciałem sam sobie wydrukować "Córkę króla elfów" + te opowiadania z klubówek, ale klubówki sa dla mnie nieosiągalne - biblioteki w Wielkopolsce nie mają, a kupić raz, że trudno, dwa, że ceny...
O, jaki super post! Dzięki za tyle ciekawostek. Za Gogolowym czekam, ale teraz zrobiło mi się szkoda, że jednak nie wydają tej drugiej książki :/ Uwielbiam Córke króla elfów, to topka fantasy dla mnie więc wyczekuję innych rzeczy lorda. Więcej Maszczyszyna to dobra wiadomość, za sobą mam co prawda tylko fragment Necrolotum, ale zacny fragment i książka juz stoi na półce. I Mythago Wood! Pochwalę się, że udało mi się kupić na olx za 5 zł. Tyle że po angielsku. Lavondyss podobało mi się jednak o wiele, wiele bardziej. Mimo pewnych słabości - autor umie w świat, dużo gorzej w postacie - to książki tak oryginalne, z niesamowita atmosfera, że zasługują na kompletne wydanie. Oby się udało.
OdpowiedzUsuńMasz "Córkę króla elfów"? Szczęściara - ja mam pirata :D przygotowanego do wydruku. Nie wiem kiedy wydrukuję, bo znalazłem jeszcze kilka opowiadań Lorda do dołożenia (taka ciekawostka: bywał u nas drukowany w prasie przed wojną i w czasach PRL, np. w Przekroju - nr 1027 z 13 grudnia 1964 r. - było jego opowiadanie "W ciemnym pokoju" w tłumaczeniu Ludwika Jerzego Kerna).
UsuńNie, niestety nie mam Córki :/ miałam z biblioteki. Ale kto wie, może kiedys uda się natrafić gdzieś na taki skarb :)
OdpowiedzUsuńMogę podrzucić plik przygotowany do druku - ma tylko 133 str.
UsuńZdaje się, że Wojtek Sedeńko też coś Lorda D. szykuje do wydanie w nowej serii klasyki fantasy
UsuńOsobiście wolałbym, żeby taką serię wydawał Vesper, przynajmniej byłoby dobrze przełożone (Lorda tłumaczy Płaza) i zredagowane.
UsuńCo prawda, to prawda. Ale jak mam do wyboru średni przekład i redakcję lub brak wydania, to wybieram to pierwsze:)
UsuńHa, same dobre wiadomości :D Już nie mogę się doczekać kolejnego tomu "Trylogii ciemnej gwiazdy" i czekam też na kolejne książki od wyd. Marpress. W ogóle wydawnictwa Echa i Marpress to moje dwa wielkie odkrycia 2021 roku - wydają same niszowe, niebanalne, interesujące tytuły i do tej listy ciekawych zapowiedzi od siebie dodałabym jeszcze zbiór opowiadań Mariany Enriquez "The danger of smoking in bed" od wyd. Echa. Jej "Nasza część nocy" (coś z pogranicza horroru, realizmu magicznego i powieści grozy) zrobiła na mnie spore wrażenie (chociaż skróciłabym ją o jakieś 100-200 stron) i jestem bardzo ciekawa tych opowiadań. Od dawna mam też na swojej liście "must read" "Las ożywionego mitu", więc to wznowienie bardzo mnie cieszy.
OdpowiedzUsuńChyba wreszcie zrobił się u nas rynek na takie niszowe pozycje. Tylko ciekawe czy obecny wzrost cen go nie zlikwiduje (lub, raczej, poważnie ograniczy).
UsuńFyrtel to pewnie kwartał (od niem. Viertel) :-)
OdpowiedzUsuńPodobno "Las ożywionego mitu" ukaże się na początku sierpnia. Czy ma Pan informacje, gdzie będzie można go kupić?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie, ale postaram się dowiedzieć - daj dwa dni :)
UsuńDziękuję, czekam zatem na ciąg dalszy dobrych wieści. Pozdrawiam, Edyta
OdpowiedzUsuńhttps://seczytam.blogspot.com/2022/07/klejdry-akuratne-i-nieakuratne-zez.html
Usuń