Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 16 czerwca 2022

Naoki Urasawa, Monster, t. 1

Od dawna chodziło za mną spróbowanie twórczości tego mangaki. Czemu? Bo w Polsce mamy trzy jego cykle (to chyba sporo) i wszystkie mają bardzo dobre opinie. Ale – co dla wielu będzie zaletą, dla mnie niekoniecznie – jego mangi wydawane są w podwójnych tomach, takich po ponad czterysta stron, czyli nie są tanie. Jednak na wypróbowanie wolę pojedyncze tomy za 17-28 zł, a nie podwójne za 45-60 zł.

A akurat Naoki Urasawa nie był dla mnie pewniakiem, bo Monster zalatywał mi kryminałem/thillerem (nie przepadam), Pluto jakąś ramotką (to remake mangi Osamu Tezuki z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku), a Chłopaków z dwudziestego wieku jakoś opis do mnie nie trafiał. Ale w bibliotece, do której jakiś czas temu się zapisałem, szefowa jest miłośniczką mangi. To że w samej placówce jest sporo mang, to jedno, ale jest coś lepszego – biblioteka współpracuje z dużymi bibliotekami z Poznania, więc jest opcja wypożyczenia chyba większości tego, co było w Polsce wydane. To poprosiłem o Monster.

I muszę rzec, że jestem pod dużym wrażeniem, choć rzeczywiście (na razie?) fantastyki za bardzo nie ma. Akcja zaczyna się w 1986 roku – głównym bohaterem jest wyjątkowo zdolny japoński lekarz Kenzō Tenma, który pracuje w Niemczech zachodnich (młodzieży przypomnę, że w latach 1949-1990 istniały dwa państwa niemieckie: zachodnie, demokratyczne RFN vel NRF i wschodnie, komunistyczne NRD). Tenma związany jest z córką swojego szefa – dyrektora szpitala w Düsseldorfie. Mamy trochę szpitalnego życia, intrygi, podlizywanie się szefowi, nepotyzm, mobbing.


Ale nie, nie jest to Szpital na peryferiach, ani nawet Daleko od noszy (choć wciągnęły mnie te zawodowe i osobiste perypetie bohatera, a raczej nie lubię dzieł z akcją szpitalną). Dochodzi do podwójnego morderstwa: ktoś zabija małżeństwo uciekinierów z komunistycznego raju (czyli z NRD). Przeżyła dwójka dzieci, przy czym dziewczynka pod wpływem szoku traci pamięć. Potem są kolejne morderstwa, a dr Tenma zawsze jest gdzieś w pobliżu. Co, oczywiście, sprawia, że śledczy zaczynają go podejrzewać. A on z jednej strony ogania się od śledczych, z drugiej chce wyjaśnić, co się właściwie dzieje.

Niby typowy thriller. Ale fabuła świetnie rozpisana – Naoki Urasawa umiejętnie zwalnia, przyspiesza akcję, wprowadza poboczne wątki. Nie leci ani na łeb na szyję, ani też nie człapie jak żółw – jest tak, jak być powinno. Jest odpowiednia porcja tajemniczości i odpowiednia porcja nieprzewidywalności. Bohaterowie wiarygodni psychologicznie. Przy czym jest ich całkiem sporo, ale są narysowani i przestawieni tak, że mnie ma najmniejszego problemu z orientacją kto jest kim. Jedna uwaga – trochę przerysowani złole. O ile główny złol pewnie w kolejnych tomach będzie bardziej skomplikowany, o tyle „zły” glina chyba nie, a w tym przypadku mamy przerysowanie także wizualne – inspektor Heinrich Lunge w każdym kadrze wygląda na kawał gnoja. Mimo tego, scenariuszowo pierwsza klasa.

Natomiast miałem pewien problem z rysunkami, niby kreska jest bardzo dobra, ale... Naoki Urasawa starannie rysuje architekturę, przyrodę. Z drugiej strony nieco upraszcza postaci ludzkie, szczególnie twarze, a bywa, że osuwają się w lekkie karykatury. I te staranne pejzaże w połączeniu z uproszczonymi bohaterami wywoływały u mnie lekki dysonans. W końcu się przyzwyczaiłem, ale mimo wszystko nie do końca rozumiem ten zabieg (oszczędność czasu? w końcu takie staranne rysowanie wszystkich kadrów musiałby pochłonąć masę czasu, a tak mamy jeden pejzaż na kilka stron).

W każdym razie, polecam. Jeśli szukacie inteligentnego i klimatycznego thrillera/kryminału (przynajmniej na razie tym jest ta manga, bo co będzie w kolejnych tomach, naturalnie, nie wiem), to Monster będzie dobrym wyborem. Sam postaram się zdobyć kolejne tomy (a imię ich Dziewięć), natomiast Chłopaków z dwudziestego wieku chyba kupię.

Tłumaczenie i reakcja ogólnie w miarę okej (zdarzają się kulawe zdania), ale grasują pókica (nieprawidłowy w języku polskim rusycyzm „póki co”).

OCENA: 8/10.

Naoki Urasawa, Monster, t. 1, tłum. R. Bolałek, wydawnictwo Hanami, brak miejsca i roku wydania [Warszawa 2013 lub 2014*], stron: 426.


____________________

PRZYPIS:

* W księgarniach i na Lubimy Czytać pierwsze wydanie pierwszego tomu Monster (bo były już trzy i wszystkie się wyprzedały) jest opatrzone datą „2014”, ale w egzemplarzu, który czytałem, na końcu mamy reklamę tomu drugiego z informacją: „Premiera czerwiec 2013”, więc nie wiem czy błąd jest w księgarniach, czy w reklamie.


Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

2 komentarze:

  1. Bierz "Pluto" na pewno Ci się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mi ktoś polecał na facebooku. A przyznam, że ten komiks z wszystkiego Naoki Urasawy brałbym na końcu... Muszę się zastanowić.

      Usuń