Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 5 grudnia 2022

Listopad 2022 – raport z biblioteczki

Przybyło trzydzieści pięć. Tylko jeden komiks. Dwie powieści historyczne. Reszta to różne odmiany fantastyki (chyba, bo w jednym przypadku mam wątpliwości) plus esej o fantastyce (a raczej o konkretnym fantaście).

Komiks to kolejny numer Relaksu, tego od Labrum.

Powieści historyczne – ostatnia brakująca mi część Sagi azjatyckiej Clavella i coś, co szukałem od jakiegoś czasu, a co za normalne pieniądze było nie do kupienia: Szalom Asz Kidusz ha-szem. Trafiło się przypadkiem, ktoś na OLX wystawił cały karton książek (około sześćdziesiąt pozycji) za sto zł, a w nim właśnie ta książka. No na fallusa mi cały karton? To przejrzałem co tam było, znalazłem jeszcze dwie interesujące mnie pozycje i zaoferowałem połowę stawki. W odpowiedzi przyszło, że okej, ale w tej cenie mam sobie dobrać jeszcze co chcę. To sprawdziłem dokładniej i wziąłem łącznie sześć.

A czemuż ów Kidusz ha-szem – wiecie, że lubię i fantastykę i beletrystykę niefantastyczną z okresu sarmackiego (XVI-XVIII w., szczególnie XVII w.), a to jest powieść żydowskiego pisarza o powstaniu Chmielnickiego. Kozacy riezali wówczas nie tylko Lachów, ale także Żydów, pewnie nawet Żydów bardziej. I właśnie o tej masakrze Żydów napisał Szalom Asz. Książka wydana w 2003 roku, dziś jeśli pojawia się na Allegro czy OLX (w tej chwili zero ofert), to za konkretne stawki, a stan najczęściej pobiblioteczny.

Polska fantastyka. Nie miałem dotąd całego cyklu Feliksa Kresa Piekło i szpada – miałem tylko Strażniczkę istnień. Cykl był nieskończony, więc nie kupowałem kolejnych, czekałem aż może autor dokończy. Teraz już wiemy, że nie dokończy, więc wyszukałem na OLX dwa brakujące tomy (od tego samego sprzedawcy, w bardzo dobrym stanie). Swoją drogą, zastanawiam się czy moja Strażniczka istnień będzie do nich pasować (treścią, wizualnie mnie nie obchodzi), bo jest z wydania pierwszego, a te dwa nowe tomy z ostatniego. A, jak wiadomo, Kres wciąż zmieniał swoje teksty.

Wyszukując czego jeszcze Kresa nie mam, przejrzałem spisy treści brakujących mi nr. kwartalnika Voyager – było tam sporo, a do tego rzeczy, których Kres wznawiać nie chciał (w tym coś o dziwnym tytule: Shern Khakahar; to opisanie drugiego kresowego świata, czyli Szereru; jak sam później podkreślał – wizja mu się zmieniła, więc opisanie jest nieaktualne). Trafił mi się sprzedawca mający na sprzedaż wszystkie brakujące mi nr. Voyagera, a do tego pięć z nich z twardymi oprawami zrobionymi przez introligatora.


Wybraniec bardzo mi zachwalano (acz raczej jej pierwszy zbiór opowiadań: Niebo, ptaki i robaki). Niestety, jest już niedostępny, to w charakterze zamiennika kupiłem drugi, wydany przez Vesper.

Czytałem kiedyś kilka pochwał dzieł Kadyny, jakoś nigdy wcześniej nie zagościł w mojej biblioteczce, ale sprawdzając schowek na Bonito zauważyłem nader miłą przecenę – z 27 zł na 13 (dziś jest jeszcze lepsza cena: 8,37 zł).

Zupełnie nie wiem czego się spodziewać po książce Turkiewicza – dostałem w prezencie od wydawcy (tu wywiad z przedstawicielami wydawnictwa OdeSFa). W każdym razie Jacek Horęzga bardzo zachwalał Chciej mnie zawsze.

I na koniec dwie książki z Fabryki Słów. Kańtoch dorzucona do przesyłki z Kresem z OLX, a antologia Idiota skończony z promocji w Świecie Książki.

Fantastyka egzotyka – lubię Houellebecqa, zakup Unicestwienia był wręcz obowiązkowy. A jego esej o Lovecrafcie wyszukany w owym kartonie na OLX.

Z tegoż kartonu Opowiadania Gogola, niemieckie science fiction Juli Zeh i coś co nie wiem czy jest fantastyką. Z opinii na Lubimy Czytać wnioskuję, że książka Brazylijczyka Jorge Amado to chyba realizm magiczny, ale na angielskiej Wiki nie znajduję nic o fantastycznych elementach. Poczytamy, zobaczymy.

Klasyka anglosaskiej fantastyki. Ona Haggarda to kolejna książka z kartonu (OLX). Kości księżyca Carrolla czytałem już kiedyś, nie zrobiły wtedy na mnie wielkiego wrażenia, teraz kupiłem za grosze na OLX, żeby sprawdzić czy moja opinia się zmieniła. Przeczytałem ponownie (takoż względnie niedawno odświeżyłem sobie Krainę Chichów), wniosek: jakoś z tym Carrollem nadajemy na różnych falach. Nie aż tak różnych, żeby nie doczytać do końca, ale na tyle różnych, żeby nie rozumieć fenomenu jego popularności. Za to Nye lubię, a Merlina (umieszczonego przez Sapka w jego kanonie fantasy) mi brakowało – to już nie brakuje.

Sanderson z promocji w Świecie Książki (jeszcze pozycje z Cosmere kupuję, choć sam nie wiem po co, ale Sandersona spoza Cosmere mogę kupić tylko na konkretnej przecenie).

I – tadam, tadam – wreszcie (16 listopada) wyjąłem z paczkomatu zamówienie złożone w księgarni Maga 28 września. A w paczuszce, oczywiście, m.in. Reynolds.

Były też najnowsze odsłony nienazwanej serii horrorowatej, ale zanim o nich – dokupiłem też dwie pozycje z falstartu tej serii (przypomnę, że zmieniono jej layout). Trochę dziwne te dwie książki, bo Księgi krwi mają okładkę w kolorze smolistej czerni i pociągniętą lakierem, a Czerwone drzewo jakieś ni czarne, ni brązowe i bez lakieru. Zdecydowanie falstart.

Koko, dotąd jakoś pomijana przez naszych wydawców powieść dość popularnego przecież Strauba i nowa postać na naszym rynku, czyli P. Djelí Clark. Trochę niecierpliwie czekałem na ten Ring Shout, bo Mag niewiele później rzucił dwie kolejne jego powieści, już poza serią – chciałem wypróbować, żeby wiedzieć czy w to brnąć. Ale Mag tak długo wysyłał zamówienie, że te dwie kolejne zdążyły wyjść, a nawet trochę poleżeć na półkach w księgarniach. Przeczytałem Ring Shout. Czy warto to brać... Tak, a nawet nie, bo to zależy :D W każdym razie zamówiłem te dwie kolejne pozycje.

I jeszcze dwie horrorowate pozycje – Stephena Grahama Jonesa. Jeszcze nieprzeczytane.

I na koniec Maga, Uczta Wyobraźni. Kupiłem wznowienie Bacigalupiego (do Williama Gibsona wciąż się nie przekonałem, więc drugiej wznowionej pozycji – Peryferal – nie kupiłem nawet z powodu serialu, tym bardziej że seriala przestałem sepaczeć po chyba trzech odcinkach). I dokupiłem (miał ten sam sprzedawca co Voyagery) brakującą mi książkę Iana R. MacLeoda.

Niedawno pisałem, że pewnie częściej kupowałbym Literaturę na Świecie, gdyby redakcja zechciała jakoś bardziej wprowadzać w kolejne numery, bo goły spis treści najczęściej nic mi nie mówi. Natomiast w przypadku tych dwóch pozycji nie potrzebowałem wprowadzenia, bo Arthur Machen – jeden z bardziej znaczących twórców weird fiction – straszy już z okładek.

No tak, trochę popłynąłem w listopadzie, a popłynąłbym bardziej, tylko nie dotarły na czas zamówienia z Taniej Książki (12 pozycji), Starej Szuflady (8), eSeF (4), Matras (1) i Liber (1). Co roku obiecuję sobie, że w listopadzie i grudniu ograniczę zakupy (choćby przez dodatkowych pracowników w firmach kurierskich, którzy wiedzą, że pracę mają na krótko, więc mają ją w nosie, a skutkiem jest większa ilość uszkodzonych przesyłek). I co roku kończy się tak, że kupuję jeszcze więcej, niż normalnie.


Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

12 komentarzy:

  1. Zastanawiam się na pewną rzeczą. Nie ma Pan już wolnych regałów w domu, ale na miesięczny raport z biblioteki zawsze półka się znajdzie. Chciałbym poznać ten sekret :) Ja nie mieszczę się już z książkami, dlatego kot musiał odstąpić drapak a kwiaty jeden parapet :) A raport zdaje się powinien nosić tytuł Listopad 2022

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie: listopad. Poprawione

      Co do półki - mam trzy półki jeszcze puste, bo nie wymyśliłem jak je zastawić. To za mało miejsca, żeby ułożyć coś sensownie. Pewnie docelowo będzie na nim reszta historii średniowiecza. Tylko cały czas główkuję co konkretnie tam przerzucić - myślałem o biografiach, ale to jest co najmniej 5 półek. Niby mogę z tego regału wywalić mangi, to akurat dwie półki, ale gdzie potem te mangi wrzucić (a lubię widzieć np. ładnie stojące 36 woluminów Kentaro Miury).

      Usuń
  2. Ale książek ci przybyło! Gdzie ty je mieścisz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu:
      https://seczytam.blogspot.com/2022/11/moja-biblioteczka.html

      Usuń
  3. Wznowienie Bacigalupiego również nabyłam i w sumie z całej UW brakuje mi już tylko jednego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu, ładnie. Ja parę przegapiłem, paru nie kupiłem z premedytacją (np. Gibsona nie lubię, Wattsa - "Ślepowidzenie" i "Echopraksję" - mam w innym, chyba lepszym, wydaniu, zresztą męczy mnie ten autor, więc "Poklatkowej rewolucji" nawet nie zamierzałem kupować).

      Chętnie nabyłbym za rozsądną cenę "Welin" i "Atrament" Hala Duncana, "Światło" Harrisona oraz "Imajicę" Clive Barkera (czytałem, ale nie mam swojej). I brakujące mi książki Valente.

      Usuń
    2. Swiatlo Harrisona to jest badziewie nie warte papieru na ktorym to jest wydane.

      Usuń
    3. Możliwe, ale możliwe też, że mimo wszystko przypadnie mi do gustu - podobno ostro zakręcona książka, a ja takie dziwne rzeczy lubię :D

      Usuń
  4. Piękne zakupy :) Nabyłam "Czerwone drzewo" na promocji w ŚK (razem z "Piękną krwią", "Matką żelaznego smoka" i dodatkowo "W Kalabrii") i już przeczytałam, podobało mi się. W styczniu Mag ma wydać kolejną książkę Kiernan, też mam ją w planach.
    Też bym poczytałam więcej Machena, mam za sobą zbiór jego opowiadań, fajne, mocno kojarzące się z Lovecraftem.
    A za swoją ostatnią przesyłką z Maga wciąż czekam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta kolejna książka Kiernan ma wyjść w serii horrorowatej, to będzie zbiór opowiadań związanych z lovecraftowską mitologią Cthulhu.

      Jezu, nie miałaś dotąd "Pięknej krwi"? Skandal :D Świetna powieść - polecam. Jeśli czytałaś "Smoka Griaule", to wiesz, że to fantasy, ale każde opowiadanie w innym klimacie, choć spójnie (to też wymaga nie lada talentu). Że zacytuję sam siebie:

      >Pierwsze – Piękna córka poszukiwacza łusek – bardziej przypominała mi pozycje SF o eksploracji nieznanych światów. Inne utrzymane jest w klimacie thrillera sądowego, jeszcze inne to opowieść o zabójcy smoka, ale daleka od standardowej fantasy. Ostatnie bardziej przypomina latynoski realizm magiczny<.

      To "Piękna krew" trochę też w klimatach realizmu magicznego, ale jednak innych, niż "Czaszka".

      A seria horrorowata na razie mnie nie rozczarowała - to jakby druga Uczta Wyobraźni, może ciut bardziej lajtowa - więc na razie bierę wszystko jak leci (tym bardziej że - inaczej, niż UW - tu zawsze pasuje mi gatunek, bo w UW leciały też cyberpunki i hard SF; te drugie co prawda lubię, ale niekoniecznie w wykonaniu Wattsa czy Strossa).

      Cóż, w Magu zawsze się czeka, ale trochę przeginają.

      Usuń
  5. Piękną krew kilka razy trzymalam w łapkach w księgarni, ale jakoś zawsze odkładałam na półkę. Ale teraz stoi już na mojej półce :) Smoka Griaule też mam, tyle że nieprzeczytanego. Śmieszna sprawa, bo kupiłam używanego, a potem zorientowalam się, że jest w sklepie Maga za tę samą cenę xd
    Jestem bardzo ciekawa, co napisała Kiernan na podstawie lovecraftowskiej mitologii. Książkę kupię, pewnie znów dostawa będzie trwać 1,5 miesiąca. Zastanawiam się też nad Swanwickiem albo Mcdonaldem z tych styczniowych nowości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zamówiłem z tych styczniowych nowości Maga pięć pozycji:

      Oba "horrory" (bo na razie ta seria mnie nie zawiodła), czyli Kiernan i Nathana Ballingruda, ale to dwa zbiory opowiadań, a jednak wolę dłuższą formę. Kiernan konkretne tomiszcze - prawie 500 stron to sporo na zbiór opowiadań.

      Reynoldsa "Migotliwą wstęgę".

      Oba Artefakty (Iana McDonalda i Michaela Swanwicka). To są dopiero krowy: 1020 i 800 stron.

      Pewnie dojdą w lutym...

      A "Smoka Griaule" czytać i to koniecznie.

      Usuń