Jak widać nieco zatarłem się z aktualizowaniem bloga w lutym. Otóż założyłem sobie, że będę pisał o każdej przeczytanej książce właśnie w kolejności, w jakiej czytam. No i trafiłem na książkę, o której trudno było mi coś sensownego wykrztusić, zatem najpierw zamilkłem, potem złamałem zasadę kolejności. Ale się nie poddaję :)
Winowajcą jest Hyperion. Bardzo trudno pisze mi się o takich książkach – doczepić nie ma się do czego, gatunek znam o tyle o ile, więc nie będę się wymądrzał, jak powieść prezentuje się na tle innych pozycji SF. No a przecież oznajmić: „Podobało mi się” albo „Fajne” to trochę za mało.
Na dodatek powieść ma status klasyki gatunku, a recenzowanie klasyka przypomina tresurę nosorożca – czy mu przywalisz, czy go pogłaszczesz, nosorożcowi wsio rawno. A zawsze można z siebie gupka zrobić...
Sześć w jednym, tak bym określił tę książkę. Z pozoru dostajemy fixup, czyli sześć opowiadań połączonych w powieść na potrzeby wydawnicze. Robi się to tak, że „luki” między opowiadaniami wypełnia się, dodaje wstęp i zakończenie. Klasycznym przykładem jest Miecz przeznaczenia Sapkowskiego. Tyle, że fixupy często robią wrażenie sztucznie połączonych, a wypełniacze luk przynudzają.
Książka Simmonsa, choć podobnie zbudowana, fiaxupem nie jest. Została od razu napisana jako powieść. Świetna powieść.
W powieści „teraz” to droga siedmiu pielgrzymów do Grobowców Czasu na planecie Hyperion. „Przedtem” to opowieści szóstki z nich o tym, co sprawiło, że właśnie oni zostali wybrani do udziału w owej pielgrzymce.
Z opisu wydawcy: W obliczu zbliżającej się nieuchronnie międzygalaktycznej wojny na planetę Hyperion przybywa siedmioro pielgrzymów: Kapłan, Żołnierz, Uczony, Poeta, Kapitan, Detektyw i Konsul. Mają za zadanie dotrzeć do mitycznych grobowców, by znaleźć w nich budzącą grozę istotę. Zna ona być może metodę, która pozwoli zapobiec zagładzie całej ludzkości. Każdy z pielgrzymów może przedstawić jej swoją prośbę, lecz wysłuchany zostanie tylko jeden. Pozostali będą musieli zginąć.
Kto zginie, kto przeżyje? Oczywiście nie zdradzę. A może sam tego jeszcze nie wiem? Bo Hyperion, to tylko część pierwsza; drugiej, Upadek Hyperiona, jeszcze nie czytałem. Ale już jest kupiona i czeka na swoją kolej.
Jak już kiedyś pisałem, że nie jestem wielkim fanem SF. Ale seria Artefakty Maga ma szansę to zmienić. Druga książka i okazuje się, że drugi strzał... no może nie w 10, ale w 9 na pewno. Hyperion znalazł się na mojej krótkiej liście książek SF z napisem „ulubione” (jest tam już np. Diuna oraz dwie książki Aldissa: Non Stop i Cieplarnia).
Ocena: 9/10
D. Simmons, Hyperion, tłum. W. Szypuła, wydawnictwo Mag, seria: Artefakty, Warszawa 2015, stron: 624.
Byłam zachwycona "Hyperionem"! W ogóle Simmons to moje odkrycie ostatniego roku i jeszcze mnie nie zawiódł, mimo że mam już za sobą dobrych kilka powieści :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też to odkrycie roku (aż wstyd przyznać, że wcześniej jakoś nie przeczytałem). :)
UsuńPrzeczytałem cały cykl (jest jeszcze "Endymion" i Triumf Endymiona') naście lat temu. Co jakiś czas wracam. Warto.
UsuńNa mojej liście zakupowej jedno z czołowych miejsc zajmuje teraz Terror Simmonsa - wg recenzji, które czytałem, najlepsza jego powieść. Jeśli to jest lepsze od Hyperiona, to trzeba brać :D
Usuń