Pod koniec ubiegłego roku miałem nawał pracy, więc raport z opóźnieniem. Zresztą brak czasu widoczny też w notkach – w listopadzie tylko jedna, w grudniu co prawda trzy, ale z tego jedna poświąteczna, już po przejściu nawały, a druga zrobiona pod wpływem uzasadnionego wzburzenia (o księgarni nieprzeczytane.pl).
Miało to też swoje odbicie w biblioteczce, co prawda przybyło szesnaście pozycji, ale wszystkie z listopada, ewentualnie zamówione w listopadzie, a dostarczone w grudniu.
O Nekroskopie pisałem już, więc tylko odnotowuję, że dotarły tomy 3-5. I to pewnie pożegnanie z tym cyklem, bo dwie części (7 i 13) są już nie do zdobycia, a wznowień nie będzie. Skąd wiem? Bo spytałem wydawcę (Vis-a-Vis Etiuda). – Niestety, już nie mamy praw do wydania – taką dostałem odpowiedź. Te dwa tomy czasami pojawiają się na Allegro, ale wyłącznie używane, a nie lubię kupować kota w worku, czyli przechodzonych książek, których nie mogę obejrzeć.
Z Nekroskopem zamówiłem dwie książki Maga: Sanderson i Hobb – kontynuacja zbieractwa. Do tego Terror Simmonsa. Na tę książkę czaiłem się od jakiegoś czasu, a dokładniej od momentu, kiedy w jednej z recenzji przeczytałem, że jest najlepsza w dorobku autora. Lepsza od Hyperiona? Zakup obowiązkowy. Trochę odczekałem, bo miałem nadzieję, że wydawca wypuści to także w twardej oprawie. W końcu zniecierpliwiony napisałem do wydawnictwa Vesper. – Nie wydaliśmy i nie planujemy wydania w twardej oprawie – dostałem w odpowiedzi. Szkoda, bo akurat ta książka zasługuje na porządne wydanie. Ale co zrobić, jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
Obok nabytki z taniej księgarni. Oba bardzo przyjemne w czytaniu. O powieści Ewy Nowackiej już pisałem.
Szkoda, że wcześniej książki Lian Hearn jakoś nie trafiły w moje ręce, bo teraz skompletowanie pełnego cyklu (pięć tomów) w jednolitym wydaniu jest dość skomplikowane. W każdym razie na pewno kupię jej powieść zapowiadaną przez Maga (Cesarz ośmiu wysp).
Teraz historia.
Odwiedziłem Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk i przybyły trzy woluminy. Pierwszy zawiera artykuły, głównie archeologów i teologów, o miejscach chrztu.
Drugi to jedno z najlepszych czasopism poświęconych historii średniowiecza. Trochę smutne, że Slavia Antiqua wychodzi w nakładzie zaledwie 300 sztuk, a bezsensowna beblanina Bieszka sprzedała się w ilości sto razy większej...
W numerze za 2015 rok godny uwagi jest artykuł Michała Łuczyńskiego, „Światowid” ze Zbrucza – kontrowersyjny symbol pogańskiej Słowiańszczyzny. Autor – moim zdaniem dość przekonująco – wykazuje, że zabytek ten jest dziełem tureckich Połowców. Poczekamy, jak na to zareagują zwolennicy konkurencyjnych hipotez – najbardziej popularne z nich to łączenie „Światowida” ze Słowianami lub uznawanie go za nowożytne fałszerstwo. Z zabytkami kamiennymi zawsze jest ten problem, że trudno ustalić, kiedy powstały. Drewno można w dużym przybliżeniu datować metodą radiowęglową, czy całkowicie precyzyjnie dendrochronologiczną. Nawet w przypadku muru nauka nie jest bezsilna, bo w zaprawie zawsze jakieś szczątki organiczne się zachowają, a to znowu umożliwia datowanie radiowęglowe. Kamień, niestety, zupełnie nie chce współpracować.
W tym tomie SA mamy też ciąg dalszy polemiki Krystyny Łukasiewicz z Dariuszem Andrzejem Sikorskim. A raczej należałoby to określić, jako ciąg dalszy bigosowania pani Łukasiewicz. Niestety, to Urbańczyk w spódnicy – niewiasta z wybujałą fantazją i misją zbawienia polskiej historiografii, za to niezbyt dobrze przygotowana merytorycznie. Cóż, sama się na bigosowanie zgłosiła...
Ostatni tom zawiera artykuły poświecone wczesnopiastowskiemu grodowi w Gieczu – nie tylko archeologów, bo także np. Jacka Banaszkiewicza, który bardziej jest antropologiem kulturowym, niż historykiem. Dwa artykuły poświęcono monetom znalezionym w Gieczu.
I jeszcze dwie książki z historii średniowiecza. Pierwsza to wydanie jubileuszowe, dedykowane prof. Tomaszowi Jasińskiemu.
Druga – biografia Świętopełka – już przeczytana, może napiszę parę słów, ale już teraz zaznaczę, że dobór autora bardzo nietrafiony. Marek Smoliński nie powinien pisać książek popularnonaukowych – ciężkie pióro, przeładowanie informacjami. Na dodatek dopieścił to, czym zajmował się naukowo (politykę Świętopełka wobec Niemiec), a po macoszemu potraktował zagadnienia ważniejsze chyba dla czytelnika, czyli politykę wobec Polski, Prus i krzyżaków.
Na koniec komiksy. Po przeczytaniu Nieskończoności miałem wrażenie totalnego chaosu. Kupiłem zatem kolejne trzy tomy. Czy wrażenie chaotyczności ustąpiło? Postaram się coś skrobnąć.
Teraz o blogu
W listopadzie duży spadek, ale co się dziwić, skoro prawie nic nie pisałem. Statystyka za listopad:
W grudniu też niewiele notek się pojawiło, ale wystarczy wrzucić coś o turbolechitach i zlatują się jak muchy. Jeszcze pomógł Czesio Białczyński, który na swoim profilu facebookowym zamieścił jakąś „polemikę” z linkiem do mojej notki. Oczywiście Czesio z przyczyn tak edukacyjnych, jak i psychologicznych, nie jest zdolny do polemiki, ale za reklamę dziękuję. Staty za grudzień:
Od razu zapowiadam, że za styczeń zapewne raportu nie będzie, bo robię odwyk od kupowania książek – na razie w 2017 roku nabyłem trzy i do połowy lutego więcej nie planuję.
U siebie mam tylko "Terror" - świetny, ale też ubolewam, że wydano go w miękkiej okładce, zwłaszcza, że to taka cegła. No i teraz to jedyny Simmons, którego mam na półce, odstający pod tym względem od reszty.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Vesper tego nie wydał tak jak Lovecrafta, bo tego puścili lepiej niż seria Maga - lepsza drukarnia, solidniejsze oprawy.
UsuńSzkoda i szczerze, to dziwię im się, bo akurat ta książka byłaby tego warta i myślę, że równie dobrze sprzedawałaby się nawet za cenę z dyszkę wyższą (jeśli twarda okładka wymusiłaby takie podniesienie)
UsuńA cena to odrębny temat, bo na początku strzelili konkretną - 59 zł za książkę w miękkiej oprawie, to dużo. Ale widocznie rynek zmusił ich do weryfikacji, bo teraz w ich księgarni jest za 36 zł - to z kolei tanio.
UsuńWiesz, tak na dobrą sprawę, to prawie nigdy nie ma sensu płacić ceny okładkowej, bo znaczna ich część jest wzięta z kosmosu...
UsuńLumley chyba przeszarżował czyli wprowadził za dużo wątków w kolejnych odsłonach , po rewelacyjnym nr 1 nabyłem sobie wszystkie dostępne pod koniec 2000 roku części chyba z 10 i to za jednym zamachem , stąd uzyskałem bonus przy zakupie czyli ok 20 zł za książkę ale w okolicach 5-6 części odłożyłem resztę na później i jakoś do dzisiaj nie mam ani czasu ani ochoty by to czytać dalej
OdpowiedzUsuńCzytałem tylko w latach 90. to co rzuciło wydawnictwo FantomPress, czyli pierwszych 5 tomów. Mnie się podobała ta ewolucja z sensacji/horroru w dark fantasy. Ale podejrzewam, że kolejne tomy mogą być słabsze - takie prawo serii.
UsuńTrochę późno tu trafiłam i nie wiem do końca, czy mój komentarz będzie aktualny, ale muszę to napisać: Bierz się za Simmonsa! Terror jest naprawdę Genialny! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Już przeczytany :)
Usuń>Trochę smutne, że Slavia Antiqua wychodzi w nakładzie zaledwie 300 sztuk
OdpowiedzUsuńWidocznie ma debilne zarządzanie jak Ruch muzyczny który upadł, a potem zmutował w bełkotliwe coś. A był dobrą gazetą.