O kurde. Przejrzałem pobieżnie. Potem przeczytałem. I jeszcze raz przejrzałem, tym razem dokładnie. To chyba najlepsza rekomendacja, bo od dawien dawna nie zdarzyło mi się zaraz po zamknięciu książki czy komiksu, wracać do pierwszej strony. Ale w tym dziele warstwa wizualna oszałamia.
Przy wstępnych oględzinach myślałem: barok, barok jak nic. Ale nie barok w stylu kościółka w Pępkowicach Zalesie. To coś w stylu największych i najbardziej fantazyjnych dzieł tego okresu, może Borromini byłby tu właściwym odniesieniem. Ale podczas uważniejszego śledzenia, zdaje mi się, że barok to za mało, to raczej mikst baroku z secesją Gaudiego i malarstwem prerafaelitów (o inspiracji prerafaelitami mamy nawet słowo we wstępie). A do tego subtelny wpływ mangi. I sporo steampunku.
Ilość szczegółów, którymi zarzuca nas Ledroit jest niesamowita, to wręcz jakby bolała go pusta przestrzeń, stąd nawet twarze w znacznej części są pokryte jak nie zmarszczkami, to piegami, a jak nie piegami to – w przypadku głównej bohaterki – zmieniającymi się tatuażami.
Wrzucam tu kilka kadrów, ale to daje tylko blade pojęcie o całości – żeby to należycie ocenić, trzeba oglądać po dwie sąsiadujące ze sobą strony.
I tak samo, jak rysunkowo Ledroit czerpie z różnych tradycji, scenariuszowo mamy też taki miszmasz. Może nawet momentami eklektyczny, ale mnie to nie przeszkadzało.
Akcja toczy się baśniowym świecie (ja tam w ogóle nie dostrzegłem ludzi), zamieszkałym przez wróżki, elfy, gobliny, trolle, ogry itp. Jedna z najpotężniejszych istot tegoż świata – książę Oberon, ma złamane serce; jego ukochana Tytania wybrała innego, konkretnie księcia Grimma (już tu widać imiona z różnych opowieści). Może i zawód miłosny Oberon przetrawił, wszak związał się z wilczycą, z którą ma siedmioro dzieci. Tym niemniej pała żądzą zemsty na Tytanii i Grimmie.
Dochodzi do wojny, a raczej pojedynczego starcia, Grimm i Tytania giną. Rzutem na taśmę Tytania ratuje ich jedyne dziecko – córkę Wikę. Tu mamy prastary motyw początków Wybrańca, otóż maleńka Wika zostaje w koszu włożona do rzeki. Ten motyw pojawił się już w legendach o narodzinach Sargona, władcy starożytnego Akadu (panował gdzieś w latach 2334–2284 p.n.e., ale legenda powstała chyba znacznie później, w każdym razie znamy ją z asyryjskiego tekstu z VII w. p.n.e.). Potem w koszu na wodzie miał lądować żydowski Mojżesz, hinduski Karna, grecki Perseusz (podobna opowieść o Edypie porzuconym, dla odmiany, w górach), rzymscy Romulus i Remus, mandżurski Bukuri Jongszon.
Tak na marginesie, w dziele Daya i Ledroita mamy odwróconą rzymską opowieść – wilczyca czuwała nad bezpieczeństwem Romulusa i Remusa, ale wilczyca jest zagrożeniem dla Wiki.
Rozpisuję się o tym fragmencie komiksu, bo chyba nie jest tajemnicą, że Wybraniec musi się z wody jakoś wydostać, a potem trafić na wychowanie do obcych (często prostych) ludzi.
Potem mamy przeskok czasowy – nastoletnia Wika samotnie przybywa do Avalonu, stolicy Oberona. Nie, nie po to, żeby się mścić – jeszcze nawet nie wie kim jest (z zasady ktoś musi Wybrańca w tej materii oświecić).
Więc po części mamy standardową opowieść, ale Day i Ledroit dość fajnie bawią się starymi motywami, miksują je. Do baśni dorzucają sporą porcję steampunku, postaci znane z innych bajek odnajdujemy w nowej roli (jak choćby świnki trzy, które tu robią za coś w stylu podrzędnych gangsterów). I chociaż to jest bajka, to autorzy nie wahają się zrobić kuku pozytywnemu bohaterowi, można się doszukać scen okrutnych. Ale to wszystko z umiarem.
Wystarczy o fabule. W każdym razie – co jest oczywiste – Wika w końcu musi wejść na szlak, którego metą będzie zemsta na Oberonie. A może nie będzie, wszak autorzy bawią się standardowymi fabułami, więc może i zagrają z nami... Tego jeszcze nie wiemy, bo Gniew Oberona to pierwszy z czterech tomików. Przy czym zdaje się, że to jest powiązane z wcześniejszym dziełem Ledroita, Requiem, chevalier vampire (scenariusz napisał słynny Pat Mills). A Requiem, niestety, po polsku nie mamy.
Kolejny tomik Wiki nie tylko kupię, ale już czekam niecierpliwie.
Rysunki – 10/10/
Fabuła – 8/10.
OCENA: 9/10.
Scenariusz: Thomas Day, Olivier Ledroit.
Rysunki: Olivier Ledroit.
Wika, t. 1: Wika i gniew Oberona, tłum. J. Syty, wydawnictwo Scream Comics, 2020, stron: 72.
Wygląda obłędnie! Naprawdę robi wrażenie :D Czytasz po francusku? :O
OdpowiedzUsuńNie, no komiks czytałem po polsku, ale w necie nie ma ilustracji z naszymi dymkami, więc wziąłem to co było + zrobiłem dwie fotki.
UsuńOjej, tak, piękne toto bardzo jest.
UsuńI dobrze wydane, bo Scream Comics dał naprawdę duży format i fajny papier, bo u niektórych wydawców (np. Studia Lain) mamy kredę, na której zostają odciski paluchów - tu tego nie ma.
UsuńMatko i córko jedyna, jakie te grafiki są przecudownie piękne! :D Bierę, choćby tylko po to, żeby je oglądać. :D
OdpowiedzUsuńWrzuć sobie w google grafika "Olivier Ledroit" i pooglądaj całe plansze :)
UsuńWow. Nie czytam komiksów, ale to naprawdę jest piękne (może dlatego, że lubię barok :P). W tym wypadku chyba jednak się przełamię i kupię.
OdpowiedzUsuńScenariuszowo też jest nieźle, a przede wszystkim zrozumiale :D Bo we współczesnym komiksie prymat obrazu nad tekstem (odejście od ramek informacyjnych, nawet ograniczenie dialogów) sprawia, że przy słabym scenarzyście nieraz sens się gubi.
UsuńO wow, to wygląda zachwycająco! I na pewno inspirowane secesyjną stylistyką!
OdpowiedzUsuńNo też właśnie bardziej nasuwała mi się secesja, niż barok.
Usuń