To już siódma pozycja serii Początki państw, przy czym najmniej obszerna z dotychczas wydanych. Dobór autora tym razem zupełnie niekontrowersyjny – Jakub Morawiec to uznany badacz wczesnośredniowiecznych dziejów Skandynawii. Od razu jednak warto zwrócić uwagę, że to znawca wczesnośredniowiecznej literatury skandynawskiej, a nie archeologii. Co ma znaczenie dla rozłożenia akcentów w książce.
Autor rozsądnie wyznaczył ramy chronologiczne, zaczynając wraz z nastaniem epoki wikingów u schyłku VIII wieku, a kończąc na śmierci ostatniego króla-wikinga – Magnusa Bosego w 1103 roku.
Niestety, trochę po macoszemu potraktowany został początkowy okres – przed Haraldem Pięknowłosym. To znaczy, Jakub Morawiec sporo pisze o wieku VIII i pierwszej połowie IX, z tym że nie o samej Norwegii, lecz o Norwegach na wyspach brytyjskich czy Islandii. Jest to oczywiście uzasadnione, bo właśnie na Wyspach wikingowie zetknęli się z państwami, z chrześcijaństwem. Ponieważ wymiana ludności odbywała się w obie strony – „nowi” dołączali do rodaków w Anglii, część „starych” wracała do Norwegii – odbywał się transfer idei i środków. To nie mogło pozostać bez wpływu na proces państwotwórczy w ojczyźnie wikingów.
Zacytuję innego badacza wczesnych dziejów Skandynawii – Przemysława Kuleszę (Normanowie a chrześcijaństwo. Recepcja nowej wiary w Skandynawii w IX/X w., str. 115):
Źródła pisane z okresu IX w. solidarnie milczą na temat stosunków panujących w tym czasie na terenie Norwegii. (...) Badania archeologiczne pozwalają jednak w pewnym stopniu wypełnić tę lukę.
Niestety, w książce Jakuba Morawca początek procesu państwotwórczego został tylko „liźnięty”. Brakuje też informacji o społeczeństwie norweskim i religii pogańskiej.
Dalej nie ma już się do czego doczepić – jasny, klarowny wykład dziejów Norwegii od Haralda I Pięknowłosego do Haralda III Srogiego (Hårdråde) zmarłego w 1066 roku. Potem już bardziej pobieżne – na jedenastu stronach – zaprezentowanie Norwegii pod rządami kolejnych władców, aż do wspomnianej wyżej śmierci Magnusa Bosego.
W książce brakuje podsumowania i przewodnika bibliograficznego dla polskiego czytelnika. Jest co prawda bibliografia, ale nie ma tam wymienionej ani jednej pracy w języku polskim! Są książki po angielsku, niemiecku i w językach skandynawskich. Dla mnie, obecność takiej bibliografii w pozycji popularnonaukowej jest jakimś nieporozumieniem. Zresztą w ogóle uważam sporządzanie bibliografii w książkach popularnych, na zasadach właściwych dla naukowych, za coś pozbawionego sensu.
A jak to powinno wyglądać? Warto wziąć do ręki biografie Piastów (Mieszka I, Bolesława Chrobrego, Mieszka II, Mieszka III itd.) wydawane swego czasu przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną w Poznaniu – nie ma tam bibliografii sporządzonych alfabetycznie, są opisowe przewodniki bibliograficzne, w których autorzy prezentują co warto przeczytać, ze szczególnym zwróceniem uwagi na literaturę dostępną po polsku. Przy czym literatura owa prezentowana jest z podziałem tematycznym – źródła z podaniem ewentualnych tłumaczeń, książki przekrojowe, biografie danego władcy i jemu współczesnych – i tak „przesuwamy” się ku pracom bardziej szczegółowym. Z takiej prezentacji literatury odbiorca książki popularnej na pewno skorzysta. Natomiast nie sądzę, żeby teraz czytelnicy Norwegii zabrali się za poszukiwania prac wydawanych w Oslo czy Kopenhadze.
Jakub Morawiec zresztą „programowo” ignoruje prace polskich historyków i archeologów (nie tylko w Norwegii). Może nie jest to pole badawcze opanowane przez polskich uczonych, ale nie rozumiem jak można pominąć choćby Przemysława Kuleszy, Normanowie a chrześcijaństwo czy Przemysława Urbańczyka, Zdobywcy północnego Atlantyku. Ba, co tam Kulesza i Urbańczyk, autor Norwegii nie podaje nawet własnych pozycji!
Sam wykład Jakuba Morawca jest klarowny, przystępny i raczej poprawny językowo. Czyli czyta się przyjemnie. Choć w kilku miejscach łapa mnie świerzbiła, żeby wziąć ołówek i poprawić. Na przykład bezsensowne używanie słowa „osoba”, że zacytuję (str. 148):
Dobrym przykładem jest tu osoba Einara þambaskelfira.
Niech ktoś mi przystępnie wytłumaczy: czy Einar i osoba Einara to jest to samo, czy czymś się różnią? Einar to osoba, więc „osoba Einara” to jak „miesiąc czerwiec”, czy „samochód mercedes” – masło maślane. Niestety, Wydawnictwo Poznańskie nie słynie z dobrej redakcji.
Na koniec koncert życzeń – dla równowagi tom tej serii poświęcony Szwecji powinien napisać archeolog Władysław Duczko.
OCENA: 7/10.
J. Morawiec, Norwegia, seria: Początki państw, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2017, stron: 238.
A tu o innych pozycjach z serii:
Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:
Jak zwykle dobra - surowa, lecz obiektywna i uczciwa - recenzja. Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
M. M.
Dzięki, acz nie wszystkim ta surowość się podoba - niedawno jeden z autorów odgrażał mi się mailowo :D
Usuń